[ Pobierz całość w formacie PDF ]
razu poczuła się lepiej, mimo że sceptycznie odniosła się
do jego obietnicy.
Odczekała, aż przystanęli na światłach, żeby zapytać
o coś, czym zamartwiała się ostatniej nocy:
- Czy, poza tym nocnym kowbojem, miałeś jakieś pro
blemy w celi?
Starała się mówić nonszalanckim tonem, lecz Cleve nie
dał się nabrać. Spojrzał na nią pochmurnie.
- Jaki diabeł mnie podkusił, żeby ci opowiedzieć
o moich atakach? Teraz będziesz mnie pilnowała jak kwo
ka. Nie, Gillian nie miałem żadnych problemów i nie chcę
być rozpieszczany.
157
No cóż, nie był to najlepszy moment, by namawiać
Cleve'a na wizytÄ™ u hipnotyzerki.
Kiedy wreszcie znalezli siÄ™ w apartamencie, Cleve po
wiedział sugestywnie:
- Potrzebuję maszynki do golenia, prysznica i śniada
nia - w takiej kolejności. W czym chcesz mi pomóc?
- Chcesz wypróbować którąś z technik twojego kum
pla z celi?
- Taką zupełnie specjalną, która wydaje się nie do wy
konania. Ale ten fachura zapewniał, że wystarczy kabina
z prysznicem i odpowiednia partnerka, a wszystko pójdzie
jak po maśle. Reflektujesz?
- Wiesz co, myślę, że bezpieczniej będzie, gdy zajmę
się śniadaniem.
Nie okazało się to do końca prawdziwe. Na stole stała
kawa i sok, a Gillian robiła jajecznicę, kiedy Cleve wkro
czył do kuchni, niezbyt dokładnie owinięty w aksamitny
ręcznik. Pozbył się zarostu, pachniał mydłem, włosy miał
mokre. Był to widok prowokacyjny.
Gillian z trudem się opanowała i powiedziała niedba
Å‚ym tonem:
- Będę trzymała jajecznicę na ogniu, jeśli chcesz się
najpierw ubrać.
- To może poczekać - odparł, nieświadomy swego
uroku lub też skrycie rozkoszując się efektem, jaki wy
wołał.
Siadając na krześle z Mikiem zwiniętym u stóp, Cleve
zabrał się do jajecznicy, Gillian sączyła kawę. Ze wzglę
du na okoliczności, poranna rozmowa okazała się dość
trudna.
158
Najwyższy czas z tym skończyć, pomyślała, zbierając
siÄ™ na odwagÄ™.
- Muszę ci coś wyjaśnić, i to natychmiast.
Spojrzał na nią czujnie, zaniepokojony jej poważnym
tonem.
- Sądziłem, że to już koniec sekretów.
- Pozostał jeszcze jeden. Chodzi o to, co się wydarzyło
czternaście lat temu.
Jego brązowe oczy pociemniały.
- Umówiliśmy się przecież, że przeszłość zostawimy
w spokoju.
- Nie mogę tak. Chcę, żebyś znał prawdę. Pozwól mi
wyjaśnić, dlaczego odeszłam od ciebie tamtego lata. Nie
patrz tak na mnie. Wiem, że to bolesne, także dla mnie. Też
wtedy cierpiałam, ale musiałam tak postąpić.
- Słuchaj - mruknął - to jasne, co wtedy wybrałaś,
więc po co do tego wracać.
- Nie wybrałam, lecz zostałam zmuszona.
Cleve odłożył widelec i spojrzał na nią.
- Przez kogo?
- Przez mojego ojca.
- A więc to tak. Przecież on mnie lubił. Podobało mu
się, co robiłem dla jego firmy. A kiedy wrócił wraz z twoją
matką z wakacji i dowiedział się, że jesteśmy ze sobą,
nigdy nie wyraził ani słowa sprzeciwu czy dezaprobaty.
- Cenił twoją pracę i nie chciał cię utracić. Niełatwo
było cię zastąpić. Tak, nawet cię lubił, ale nie cierpiał
naszego związku. Uważał, że jest zbyt duża różnica wieku
i... jeszcze inne rzeczy.
- Jasne, urodziłem się w niewłaściwej dzielnicy Chica-
159
go. Okay, nie chciał, żebym się kręcił koło jego córki. Bał
się mi o tym powiedzieć, tylko zażądał, żebyś to ty ze mną
zerwała. Czym ci groził? Odebraniem...
- Nie chodziło o pieniądze - rzuciła gniewnie.
- No dobrze, to nie było fair. Ale w jaki sposób cię
zmusił, abyś bez żadnego wyjaśnienia wyjechała do Euro
py? Oczywiście, miałaś wtedy zaledwie osiemnaście lat,
ale mimo wszystko byłaś już dorosłą kobietą. A dorośli
dokonują własnych wyborów.
- Niestety, nie byłam.
- Co?
- Cleve, nie byłam dorosła.
Odsunął talerz i pochylił się ku niej, z wyrazem zasko
czenia na twarzy.
- Mówiłaś mi, że skończyłaś osiemnaście lat! A więc
okazuje się, że spałem z nieletnią...
- Byłam o rok młodsza, niż ci powiedziałam. Ale...
- Chryste Panie, dlaczego mnie okłamałaś?!
- Bo potrzebowałam cię. Bo byłeś wszystkim, czego
pragnęłam, a reszta się nie liczyła. Wiedziałam, co do cie
bie czuję, lecz bałam się, że mój wiek będzie dla ciebie
przeszkodÄ… nie do pokonania.
- Czy nie pomyślałaś, jakie to może być ryzykowne?
- Nie, dopóki ojciec nie wykorzystał mojego kłam
stwa. Postawił mi ultimatum. Albo miałam cię opuścić, i to
w taki sposób, byś nie odszedł z firmy, albo ojciec oskarży
ciÄ™ o uwiedzenie nieletniej.
- Wierzyłaś, że jest do tego zdolny?
- Bałam się, że z mojej winy ojciec cię zniszczy. Cleve,
byłam bardzo młoda i nie miałam pojęcia o prawie. Dopie-
160
ro pózniej, w Illinois, dowiedziałam się, że ową granicą
jest siedemnaście lat i wcale nie byłbyś sądzony. Ojciec
wykorzystał moją niewiedzę...
- A więc odeszłaś, żeby mnie ratować, i pozwoliłaś,
bym przez te wszystkie lata myślał, że... - Nie musiał nic
więcej mówić. Wyraz jego twarzy - wdzięczność zmiesza
na z żalem i tęsknotą - mówił sam za siebie. Gillian po
czuła, że topnieje jak wosk.
Nagle stężał, a w jego wzroku pojawiły się grozne
błyski.
- Poświęciłaś się dla mnie, a to wina twojego ojca. Nie
obchodziło go, co nam zrobił, jak nas oszukał. Moje życie
legło w gruzach, długo dochodziłem do siebie. W perfidny
sposób nas rozdzielił dla swojej własnej satysfakcji, by
jego córka nie wychodziła za kogoś takiego, jak ja... Co za
Å‚ajdak!
- Cleve, musisz go zrozumieć, tak jak ja w końcu zro
zumiałam. Uważał za właściwe to, co zrobił. Był prze
świadczony, że mnie chroni. Potem bardzo tego żałował.
Wyznał mi to przed śmiercią i prosił o wybaczenie, a ja
uspokoiłam go, że ta sprawa nie ma już dla mnie zna
czenia.
- Powiedziałaś mu prawdę?
- Byłam wtedy żoną Alana.
- Ale już nie jesteś.
Spojrzała mu w oczy.
- Nigdy nie przestałam myśleć o tobie, Cleve, choć
wmawiałam sobie, że kocham Alana.
Wstał z krzesła, okrążył stół i przykucnął przy niej.
- Gillian - rzekł uroczyście, ujmując jej obie ręce - to
161
jest bardzo ważne. Dlaczego mi to wszystko powie
działaś?
- Nie chcę, żeby przeszłość nadal nas dzieliła.
- Ale dlaczego teraz?
- Bo jeśli znów cię stracę, jeśli mnie wsadzą do więzie
nia. .. chcę, żebyś wiedział, jak mi na tobie zależy...
Jego ręce zacisnęły się na jej dłoniach.
- Nikt cię nie zamknie - obiecał z mocą. - Nie pozwo
lę na to. Dlaczego nie chcesz w to uwierzyć?
- Ale jeśli... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
razu poczuła się lepiej, mimo że sceptycznie odniosła się
do jego obietnicy.
Odczekała, aż przystanęli na światłach, żeby zapytać
o coś, czym zamartwiała się ostatniej nocy:
- Czy, poza tym nocnym kowbojem, miałeś jakieś pro
blemy w celi?
Starała się mówić nonszalanckim tonem, lecz Cleve nie
dał się nabrać. Spojrzał na nią pochmurnie.
- Jaki diabeł mnie podkusił, żeby ci opowiedzieć
o moich atakach? Teraz będziesz mnie pilnowała jak kwo
ka. Nie, Gillian nie miałem żadnych problemów i nie chcę
być rozpieszczany.
157
No cóż, nie był to najlepszy moment, by namawiać
Cleve'a na wizytÄ™ u hipnotyzerki.
Kiedy wreszcie znalezli siÄ™ w apartamencie, Cleve po
wiedział sugestywnie:
- Potrzebuję maszynki do golenia, prysznica i śniada
nia - w takiej kolejności. W czym chcesz mi pomóc?
- Chcesz wypróbować którąś z technik twojego kum
pla z celi?
- Taką zupełnie specjalną, która wydaje się nie do wy
konania. Ale ten fachura zapewniał, że wystarczy kabina
z prysznicem i odpowiednia partnerka, a wszystko pójdzie
jak po maśle. Reflektujesz?
- Wiesz co, myślę, że bezpieczniej będzie, gdy zajmę
się śniadaniem.
Nie okazało się to do końca prawdziwe. Na stole stała
kawa i sok, a Gillian robiła jajecznicę, kiedy Cleve wkro
czył do kuchni, niezbyt dokładnie owinięty w aksamitny
ręcznik. Pozbył się zarostu, pachniał mydłem, włosy miał
mokre. Był to widok prowokacyjny.
Gillian z trudem się opanowała i powiedziała niedba
Å‚ym tonem:
- Będę trzymała jajecznicę na ogniu, jeśli chcesz się
najpierw ubrać.
- To może poczekać - odparł, nieświadomy swego
uroku lub też skrycie rozkoszując się efektem, jaki wy
wołał.
Siadając na krześle z Mikiem zwiniętym u stóp, Cleve
zabrał się do jajecznicy, Gillian sączyła kawę. Ze wzglę
du na okoliczności, poranna rozmowa okazała się dość
trudna.
158
Najwyższy czas z tym skończyć, pomyślała, zbierając
siÄ™ na odwagÄ™.
- Muszę ci coś wyjaśnić, i to natychmiast.
Spojrzał na nią czujnie, zaniepokojony jej poważnym
tonem.
- Sądziłem, że to już koniec sekretów.
- Pozostał jeszcze jeden. Chodzi o to, co się wydarzyło
czternaście lat temu.
Jego brązowe oczy pociemniały.
- Umówiliśmy się przecież, że przeszłość zostawimy
w spokoju.
- Nie mogę tak. Chcę, żebyś znał prawdę. Pozwól mi
wyjaśnić, dlaczego odeszłam od ciebie tamtego lata. Nie
patrz tak na mnie. Wiem, że to bolesne, także dla mnie. Też
wtedy cierpiałam, ale musiałam tak postąpić.
- Słuchaj - mruknął - to jasne, co wtedy wybrałaś,
więc po co do tego wracać.
- Nie wybrałam, lecz zostałam zmuszona.
Cleve odłożył widelec i spojrzał na nią.
- Przez kogo?
- Przez mojego ojca.
- A więc to tak. Przecież on mnie lubił. Podobało mu
się, co robiłem dla jego firmy. A kiedy wrócił wraz z twoją
matką z wakacji i dowiedział się, że jesteśmy ze sobą,
nigdy nie wyraził ani słowa sprzeciwu czy dezaprobaty.
- Cenił twoją pracę i nie chciał cię utracić. Niełatwo
było cię zastąpić. Tak, nawet cię lubił, ale nie cierpiał
naszego związku. Uważał, że jest zbyt duża różnica wieku
i... jeszcze inne rzeczy.
- Jasne, urodziłem się w niewłaściwej dzielnicy Chica-
159
go. Okay, nie chciał, żebym się kręcił koło jego córki. Bał
się mi o tym powiedzieć, tylko zażądał, żebyś to ty ze mną
zerwała. Czym ci groził? Odebraniem...
- Nie chodziło o pieniądze - rzuciła gniewnie.
- No dobrze, to nie było fair. Ale w jaki sposób cię
zmusił, abyś bez żadnego wyjaśnienia wyjechała do Euro
py? Oczywiście, miałaś wtedy zaledwie osiemnaście lat,
ale mimo wszystko byłaś już dorosłą kobietą. A dorośli
dokonują własnych wyborów.
- Niestety, nie byłam.
- Co?
- Cleve, nie byłam dorosła.
Odsunął talerz i pochylił się ku niej, z wyrazem zasko
czenia na twarzy.
- Mówiłaś mi, że skończyłaś osiemnaście lat! A więc
okazuje się, że spałem z nieletnią...
- Byłam o rok młodsza, niż ci powiedziałam. Ale...
- Chryste Panie, dlaczego mnie okłamałaś?!
- Bo potrzebowałam cię. Bo byłeś wszystkim, czego
pragnęłam, a reszta się nie liczyła. Wiedziałam, co do cie
bie czuję, lecz bałam się, że mój wiek będzie dla ciebie
przeszkodÄ… nie do pokonania.
- Czy nie pomyślałaś, jakie to może być ryzykowne?
- Nie, dopóki ojciec nie wykorzystał mojego kłam
stwa. Postawił mi ultimatum. Albo miałam cię opuścić, i to
w taki sposób, byś nie odszedł z firmy, albo ojciec oskarży
ciÄ™ o uwiedzenie nieletniej.
- Wierzyłaś, że jest do tego zdolny?
- Bałam się, że z mojej winy ojciec cię zniszczy. Cleve,
byłam bardzo młoda i nie miałam pojęcia o prawie. Dopie-
160
ro pózniej, w Illinois, dowiedziałam się, że ową granicą
jest siedemnaście lat i wcale nie byłbyś sądzony. Ojciec
wykorzystał moją niewiedzę...
- A więc odeszłaś, żeby mnie ratować, i pozwoliłaś,
bym przez te wszystkie lata myślał, że... - Nie musiał nic
więcej mówić. Wyraz jego twarzy - wdzięczność zmiesza
na z żalem i tęsknotą - mówił sam za siebie. Gillian po
czuła, że topnieje jak wosk.
Nagle stężał, a w jego wzroku pojawiły się grozne
błyski.
- Poświęciłaś się dla mnie, a to wina twojego ojca. Nie
obchodziło go, co nam zrobił, jak nas oszukał. Moje życie
legło w gruzach, długo dochodziłem do siebie. W perfidny
sposób nas rozdzielił dla swojej własnej satysfakcji, by
jego córka nie wychodziła za kogoś takiego, jak ja... Co za
Å‚ajdak!
- Cleve, musisz go zrozumieć, tak jak ja w końcu zro
zumiałam. Uważał za właściwe to, co zrobił. Był prze
świadczony, że mnie chroni. Potem bardzo tego żałował.
Wyznał mi to przed śmiercią i prosił o wybaczenie, a ja
uspokoiłam go, że ta sprawa nie ma już dla mnie zna
czenia.
- Powiedziałaś mu prawdę?
- Byłam wtedy żoną Alana.
- Ale już nie jesteś.
Spojrzała mu w oczy.
- Nigdy nie przestałam myśleć o tobie, Cleve, choć
wmawiałam sobie, że kocham Alana.
Wstał z krzesła, okrążył stół i przykucnął przy niej.
- Gillian - rzekł uroczyście, ujmując jej obie ręce - to
161
jest bardzo ważne. Dlaczego mi to wszystko powie
działaś?
- Nie chcę, żeby przeszłość nadal nas dzieliła.
- Ale dlaczego teraz?
- Bo jeśli znów cię stracę, jeśli mnie wsadzą do więzie
nia. .. chcę, żebyś wiedział, jak mi na tobie zależy...
Jego ręce zacisnęły się na jej dłoniach.
- Nikt cię nie zamknie - obiecał z mocą. - Nie pozwo
lę na to. Dlaczego nie chcesz w to uwierzyć?
- Ale jeśli... [ Pobierz całość w formacie PDF ]