[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w której byłby dobry. Bał się, że nie będzie umiał ułożyć sobie
113
życia. Bał się, że wszystkie noce będą wyglądały tak samo
jak ta. Będzie leżał bezsennie i będzie zadawał sobie pytanie,
jak by to było, gdyby Laura go kochała. Bał się tego, że Laura
się czegoś boi; bał się, że kocha kogoś innego albo że ktoś
zdobędzie jej serce, ktoś taki jak Cooper.
Od razu się domyślił, dlaczego naprawdę Cooper przy
szedł do jego biura. Zresztą policjant szybko przeszedł do
rzeczy.
- Od razu wiedziałem, że wszystko jest w porządku, skoro
ta dziewczyna pracuje u pana. Każdy, kto pracuje u waszej
rodziny, na pewno jest dokładnie sprawdzany.
Adam odwrócił wzrok. Dlaczego jej nie sprawdził? Dobrze
wiedział. Bał się tego, co mógłby odkryć.
- Szczerze mówiąc - ciągnął policjant - chciałem się zo
rientować w sytuacji. Uważam, że honorowy mężczyzna nie
powinien wchodzić w drogę innemu, jeśli chodzi o kobietę.
Postanowiłem przyjść do pana i się upewnić...
Adam powinien w tej chwili powiedzieć, że Laura jest wol
ną kobietą i decyduje sama o sobie. Postanowił jednak nic
Cooperowi nie ułatwiać. Policjant odchrząknął.
- Chodzi mi o to, że to piękna kobieta i w ogóle... Wiem
też, że pan jest wolny... - Milczenie Adama najwyrazniej go
deprymowało. - A ona mieszka w pana domu.
Dopiero wtedy Adam się uśmiechnął.
- Tak - potwierdził.
Zwiadomość, że mieszkają razem, dała mu taką satysfakcję,
że musiał się przed sobą przyznać do uczuć głębszych niż po
ciąg fizyczny i wdzięczność. Tylko jak długo to jeszcze po
trwa? Do końca semestru, do końca lata? A może dopóki ktoś
taki jak sierżant Cooper nie zawróci jej w głowie. Adam spoj-
114
rzał na przystojnego, pewnego siebie młodego człowieka i wie
dział, że nie będzie stał bezczynnie i patrzył, jak ktoś taki chce
go rozdzielić z Laurą. Odchrząknął i wyciągnął dłoń.
- Dziękuję - powiedział ku zaskoczeniu policjanta. - Ktoś
taki jak pan to dzisiaj rzadkość. Wielu mężczyzn nama
wiałoby kobietę na spotkanie, nawet wiedząc, że jest związana
z innym.
Zrobiło mu się żal chłopaka, którego twarz wyraznie po
smutniała.
- A więc pan i ona...
Adam cofnął rękę. %7łałował Coopera, ale nie był idiotą.
- Jak pan sam zauważył, to piękna kobieta, a moje dzieci
ją uwielbiają. Dzięki niej nasz dom zmienił się na lepsze. Bez
niej bylibyśmy zgubieni.
Cooper wbił wzrok w podłogę, głęboko rozczarowany.
- Cóż... A jeśli chodzi o dzieci, to dziś rano niezle dały
jej popalić. To przez nie jechała zygzakiem.
Adam skinął głową.
- Bywają bardzo uciążliwe. Od śmierci ich matki, półtora
roku temu, ledwo dawałem sobie z nimi radę. Dzięki Laurze
wszystko idzie ku dobremu. Porozmawiam z dziećmi.
Ale tak naprawdę tego nie zrobił. Poruszył temat złego za
chowania chłopców tylko po to, by wyczuć, co Laura myśli
o Cooperze. Tymczasem odkrył, że czegoś bardzo się boi. Tyl
ko czego? Nawet jeśli jej prawo jazdy straciło ważność, to
przecież nie jest zbrodnia. Nic mu się nie zgadzało. Zresztą
nie pierwszy raz. Może lepiej będzie porozmawiać z nią otwar
cie? Tak, to najlepsze rozwiÄ…zanie.
Włożył spodnie od dresu i szlafrok i już po chwili stał pod
drzwiami Laury. Serce waliło mu jak młotem. A jeśli prawda
115
oddali ich od siebie? Jeśli Laura będzie wolała raczej odejść,
niż ją wyjawić? A jeśli on nie będzie umiał jej znieść? Oparł
czoło o drzwi.
Po chwili odszedł z poczuciem, że właśnie zdołał uniknąć
katastrofy. Wrócił do siebie, zrzucił szlafrok i położył się do
łóżka. Długo leżał z otwartymi oczami, a kiedy już zasypiał,
jego ostatnią myślą było to, że kiedy się obudzi, Laura będzie
w pobliżu. Przynajmniej na razie.
ROZDZIAA ÓSMY
Usadowił się wygodniej w czarnym, skórzanym fotelu za
biurkiem. Przetarł oczy i mocniej przycisnął słuchawkę do
ucha. Ziewnął i kiwając w milczeniu głową, słuchał wywodów
siostry.
- Tak, wiem - odezwał się w końcu. - Rozmawiałem
wczoraj z mamą. Martwi się, że Rocky jest przykro, bo rodzina
formalnie nie przywitała Luke'a. Waha się jednak, czy zwołać
rodzinny zjazd, ze względu na tatę.
- Trudno ją za to winić - odparła Caroline. - Nathaniel
szykuje się do przejęcia sterów. Każdemu powtarzam, że nie
powinniśmy się zastanawiać nad motywami postępowania taty.
Naszym prawdziwym zmartwieniem powinno być to, co Mo
a zrobi z akcjami. Szczerze mówiąc, nie wiem, co o tym
wszystkim myślą Mike, Kyle i Kristina.
- Pewnie tak samo jak my nie wiedzą, co o tym myśleć
- stwierdził z roztargnieniem.
Aatwo było przewidzieć reakcję Caroline.
- Adamie! Dobrze wiesz, że tata nigdy nie zrobiłby nic,
co by zaszkodziło rodzinnym interesom. Przyznaję, że jego
milczenie jest bardzo tajemnicze, ale trzeba mu zaufać.
Potrząsnął głową.
- W tej sprawie trudno się z tobą nie zgodzić, siostrzyczko.
117
W wielu sprawach siÄ™ z ojcem nie zgadzam, ale nigdy nie kwe
stionowałem jego poświęcenia dla firmy. Może nawet bardziej
bym go lubił, gdyby było ono mniejsze.
- Adam!
- Tak, wiem, że w twoich uszach brzmi to jak bluznie-
rstwo.
- Pewnie cię to zaskoczy, ale do niedawna twoje poświę
cenie dla wojska bardzo przypominało postawę ojca.
Adam uśmiechnął się ponuro. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
w której byłby dobry. Bał się, że nie będzie umiał ułożyć sobie
113
życia. Bał się, że wszystkie noce będą wyglądały tak samo
jak ta. Będzie leżał bezsennie i będzie zadawał sobie pytanie,
jak by to było, gdyby Laura go kochała. Bał się tego, że Laura
się czegoś boi; bał się, że kocha kogoś innego albo że ktoś
zdobędzie jej serce, ktoś taki jak Cooper.
Od razu się domyślił, dlaczego naprawdę Cooper przy
szedł do jego biura. Zresztą policjant szybko przeszedł do
rzeczy.
- Od razu wiedziałem, że wszystko jest w porządku, skoro
ta dziewczyna pracuje u pana. Każdy, kto pracuje u waszej
rodziny, na pewno jest dokładnie sprawdzany.
Adam odwrócił wzrok. Dlaczego jej nie sprawdził? Dobrze
wiedział. Bał się tego, co mógłby odkryć.
- Szczerze mówiąc - ciągnął policjant - chciałem się zo
rientować w sytuacji. Uważam, że honorowy mężczyzna nie
powinien wchodzić w drogę innemu, jeśli chodzi o kobietę.
Postanowiłem przyjść do pana i się upewnić...
Adam powinien w tej chwili powiedzieć, że Laura jest wol
ną kobietą i decyduje sama o sobie. Postanowił jednak nic
Cooperowi nie ułatwiać. Policjant odchrząknął.
- Chodzi mi o to, że to piękna kobieta i w ogóle... Wiem
też, że pan jest wolny... - Milczenie Adama najwyrazniej go
deprymowało. - A ona mieszka w pana domu.
Dopiero wtedy Adam się uśmiechnął.
- Tak - potwierdził.
Zwiadomość, że mieszkają razem, dała mu taką satysfakcję,
że musiał się przed sobą przyznać do uczuć głębszych niż po
ciąg fizyczny i wdzięczność. Tylko jak długo to jeszcze po
trwa? Do końca semestru, do końca lata? A może dopóki ktoś
taki jak sierżant Cooper nie zawróci jej w głowie. Adam spoj-
114
rzał na przystojnego, pewnego siebie młodego człowieka i wie
dział, że nie będzie stał bezczynnie i patrzył, jak ktoś taki chce
go rozdzielić z Laurą. Odchrząknął i wyciągnął dłoń.
- Dziękuję - powiedział ku zaskoczeniu policjanta. - Ktoś
taki jak pan to dzisiaj rzadkość. Wielu mężczyzn nama
wiałoby kobietę na spotkanie, nawet wiedząc, że jest związana
z innym.
Zrobiło mu się żal chłopaka, którego twarz wyraznie po
smutniała.
- A więc pan i ona...
Adam cofnął rękę. %7łałował Coopera, ale nie był idiotą.
- Jak pan sam zauważył, to piękna kobieta, a moje dzieci
ją uwielbiają. Dzięki niej nasz dom zmienił się na lepsze. Bez
niej bylibyśmy zgubieni.
Cooper wbił wzrok w podłogę, głęboko rozczarowany.
- Cóż... A jeśli chodzi o dzieci, to dziś rano niezle dały
jej popalić. To przez nie jechała zygzakiem.
Adam skinął głową.
- Bywają bardzo uciążliwe. Od śmierci ich matki, półtora
roku temu, ledwo dawałem sobie z nimi radę. Dzięki Laurze
wszystko idzie ku dobremu. Porozmawiam z dziećmi.
Ale tak naprawdę tego nie zrobił. Poruszył temat złego za
chowania chłopców tylko po to, by wyczuć, co Laura myśli
o Cooperze. Tymczasem odkrył, że czegoś bardzo się boi. Tyl
ko czego? Nawet jeśli jej prawo jazdy straciło ważność, to
przecież nie jest zbrodnia. Nic mu się nie zgadzało. Zresztą
nie pierwszy raz. Może lepiej będzie porozmawiać z nią otwar
cie? Tak, to najlepsze rozwiÄ…zanie.
Włożył spodnie od dresu i szlafrok i już po chwili stał pod
drzwiami Laury. Serce waliło mu jak młotem. A jeśli prawda
115
oddali ich od siebie? Jeśli Laura będzie wolała raczej odejść,
niż ją wyjawić? A jeśli on nie będzie umiał jej znieść? Oparł
czoło o drzwi.
Po chwili odszedł z poczuciem, że właśnie zdołał uniknąć
katastrofy. Wrócił do siebie, zrzucił szlafrok i położył się do
łóżka. Długo leżał z otwartymi oczami, a kiedy już zasypiał,
jego ostatnią myślą było to, że kiedy się obudzi, Laura będzie
w pobliżu. Przynajmniej na razie.
ROZDZIAA ÓSMY
Usadowił się wygodniej w czarnym, skórzanym fotelu za
biurkiem. Przetarł oczy i mocniej przycisnął słuchawkę do
ucha. Ziewnął i kiwając w milczeniu głową, słuchał wywodów
siostry.
- Tak, wiem - odezwał się w końcu. - Rozmawiałem
wczoraj z mamą. Martwi się, że Rocky jest przykro, bo rodzina
formalnie nie przywitała Luke'a. Waha się jednak, czy zwołać
rodzinny zjazd, ze względu na tatę.
- Trudno ją za to winić - odparła Caroline. - Nathaniel
szykuje się do przejęcia sterów. Każdemu powtarzam, że nie
powinniśmy się zastanawiać nad motywami postępowania taty.
Naszym prawdziwym zmartwieniem powinno być to, co Mo
a zrobi z akcjami. Szczerze mówiąc, nie wiem, co o tym
wszystkim myślą Mike, Kyle i Kristina.
- Pewnie tak samo jak my nie wiedzą, co o tym myśleć
- stwierdził z roztargnieniem.
Aatwo było przewidzieć reakcję Caroline.
- Adamie! Dobrze wiesz, że tata nigdy nie zrobiłby nic,
co by zaszkodziło rodzinnym interesom. Przyznaję, że jego
milczenie jest bardzo tajemnicze, ale trzeba mu zaufać.
Potrząsnął głową.
- W tej sprawie trudno się z tobą nie zgodzić, siostrzyczko.
117
W wielu sprawach siÄ™ z ojcem nie zgadzam, ale nigdy nie kwe
stionowałem jego poświęcenia dla firmy. Może nawet bardziej
bym go lubił, gdyby było ono mniejsze.
- Adam!
- Tak, wiem, że w twoich uszach brzmi to jak bluznie-
rstwo.
- Pewnie cię to zaskoczy, ale do niedawna twoje poświę
cenie dla wojska bardzo przypominało postawę ojca.
Adam uśmiechnął się ponuro. [ Pobierz całość w formacie PDF ]