[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Lecz tym razem jej uśmiech był niepewny.
Rozdział 14
Pogoda zmieniała się jak w kalejdoskopie. Początkowo było pochmurno, potem
przejaśniło się i przyszła jedna z tych rzadkich chwil babiego lata przed nastaniem
prawdziwej zimy. Nadal było chłodno, ale czuło się w powietrzu orzezwiającą
świeżość.
Christina i Ash spacerowali w lesie, od czasu do czasu przecinając przesiekę zalaną
kolorami jesiennych liści. Zatrzymali się na chwilę, aby przyjrzeć się szarej wiewiórce
przeskakującej zwinnie z gałęzi na gałąz. Kiedy znalezli się w gęstszej części lasu,
Christina naciągnęła sprężystą gałązkę, po czym puściła ją, a ta uderzyła Asha w pierś.
Dziewczyna wybuchnęła głośnym śmiechem, a Ash po chwili konsternacji
zawtórował jej.
Christina biegła przodem, gdyż przyjęła na siebie rolę przewodnika, ponaglając go,
żeby nie zostawał w tyle i chłoszcząc go kolejnymi gałęziami z zamiarem ukarania za
zniedołężniałą powolność. Obserwował ją, jak wspina się na strome zbocze pagórka,
czepiając się kęp trawy i wystających korzeni. Długa spódnica od czasu do czasu
powiewała, odkrywając zgrabne, szczupłe łydki. Jego nastrój poprawił się,
prawdopodobnie trochę dlatego, że znajdował się z dala od niezdrowego mroku
domu, a po części również dlatego, że udzielała mu się jej pogoda ducha.
Ześliznął się z pochyłości i wylądował w kupce liści, co rozbawiło ją jeszcze
bardziej. Jej śmiech niósł się echem po lesie.
Otrzepał spodnie, uśmiechając się ponuro, i poczuł, że opuszcza go napięcie po
wydarzeniach ostatniej nocy. Ash ponowił próbę wspinaczki na strome zbocze i tym
razem udało mu się, choć Christina wciąż naigrawała się z niego.
Szli dalej w milczeniu, zadowoleni ze wspólnego spaceru. Po chwili zatrzymali się
dla odpoczynku na polanie osłoniętej od wiatru przez gęste drzewa i rozgrzanej
słońcem. Ash oparł się plecami o gruby pień dębu, dysząc jeszcze po wysiłku,
zamknął oczy i wystawił twarz na promienie jesiennego słońca. Christina usiadła
opodal niego, ze skrzyżowanymi nogami.
Moja kondycja jest słabsza niż sadziłem powiedział, strącając jakiegoś
owada, który przysiadł mu na policzku. Czuję się jakbym przebiegł parę
kilometrów w ołowianych butach.
To jeden z minusów życia w mieście odparła.
Raczej wynik prowadzenia wyniszczającego trybu życia sięgnął do kieszeni i
wyjął miniaturowy magnetofon. Czy masz coś przeciwko temu podczas rozmowy?
Potrząsnęła głową i wydawało mu się, że widok małego magnetofonu rozbawił ją.
Ależ skądże. A o czym chcesz rozmawiać?
O tobie, o twoich braciach, o domu. Zaśmiała się lekko.
Czy to naprawdę dla ciebie aż tak ważne, żeby to nagrywać?
Niewykluczone, że tak.
To od czego mam zacząć?
Włączył magnetofon.
Powiedz mi, gdzie widziałaś ducha?
A więc teraz nazywasz to duchem?
Wyłącznie dla uproszczenia sprawy. Różnica nie ma większego znaczenia na
tym etapie.
Dlaczego jesteś takim niepoprawnym sceptykiem? miał wrażenie, że jest
szczerze zaskoczona.
Wolę uważać się za realistę odpowiedział.
Zastanawiała się przez chwilę nad jego słowami, po czym odezwała się znowu:
Widziałam ją w hallu, w korytarzach. Widziałam ją w twoim pokoju. Jednego
razu, kiedy byłam w ogrodzie, zauważyłam, że obserwuje mnie z okna.
Czy kiedykolwiek próbowała nawiązać z tobą jakiś kontakt?
Odpowiedziała cicho:
Sądzę, że tego bardzo pragnie. To wygląda tak, jakby nie miała dość siły, by
przemówić. Może jedynie się ukazywać.
Boisz się jej?
Christina lekko potrząsnęła przecząco głową.
Nie. Jest mi tylko bardzo smutno na jej widok. Ona wydaje się& taka
zagubiona.
Ash rozważał coś przez chwilę, nim zadał kolejne pytanie.
Jak zginęli twoi rodzice, Christina?
Miał wrażenie, że jej twarz nagle pobladła, a może to tylko cień gałęzi poruszonej
gwałtownym podmuchem wiatru na chwilę zasłonił jej twarz.
To było dawno temu powiedziała i zauważył, że wspomnienie tego faktu
sprawia jej ból, który, choć tłumiony, stale w niej drzemie. Zostawili nas pod
opieką ciotki Tessy, która jest młodszą siostrą naszej matki. Sądzę, że moja matka za
bardzo ceniła sobie uciechy życia, by dać się skrępować przez matczyne obowiązki
wobec dzieci, tak więc ciotka sprawowała faktyczną opiekę nad nami na długo przed
wypadkiem rodziców&
Byliście dziećmi, kiedy to się stało?
Byliśmy bardzo młodzi.
Z drzewa spadł liść o zwiniętych do środka, brązowych brzegach. Po nim następny.
Ash zaczął odczuwać przenikliwe zimno, mimo ciepłych promieni słońca.
Ale przecież pytałeś mnie o to, jak zginęli ciągnęła Christina. To był
wypadek samochodowy. Zdarzyło się to we Francji, gdy jechali do swoich znajomych
w Dijon. Nikt nie wie, jak to się właściwie stało, ale samochód zjechał z drogi. Nawet
nie wiadomo było, kto wtedy prowadził. Samochód stanął w płomieniach. Pózniej
znaleziono wewnątrz dwa& dwa zwęglone& niemożliwe do zidentyfikowania&
ciała.
Wyłączył magnetofon i pochylił się dotykając jej ramienia.
Przepraszam powiedział. Nie miałem zamiaru wywlekać koszmarnych
wspomnień.
To było tak dawno. Teraz to tylko mgliste wspomnienie.
Z pewnością bardzo wam brakowało rodziców.
Mieliśmy szczęście, że ciotka Tessa była z nami. Ponadto, rodzice zostawili
dość sporo pieniędzy, dzięki czemu byliśmy zabezpieczeni materialnie.
Czy pannie Webb powierzono zarządzanie majątkiem i opiekę nad wami?
Christina przytaknęła.
Cioteczka czuwała nad nami przez te wszystkie lata, pomimo że często
doprowadzaliśmy ją do szału i była bliska załamania nerwowego.
Jej nastrój zmienił się gwałtownie. Roześmiała się, widząc zdziwione spojrzenie
Asha.
Chodzi o nasze psikusy wyjaśniła. Od wczesnej młodości uwielbialiśmy
płatać sobie nawzajem przeróżne figle. Cioteczka mówi, że odziedziczyliśmy tę
skłonność po mamie; ona też czasami doprowadzała ojca do rozpaczy za sprawą
różnych sztuczek i dowcipów. Tak samo jak my to robimy z ciotką.
Tak. Zauważyłem przy śniadaniu powiedział oschle. Czy ona nigdy nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
Lecz tym razem jej uśmiech był niepewny.
Rozdział 14
Pogoda zmieniała się jak w kalejdoskopie. Początkowo było pochmurno, potem
przejaśniło się i przyszła jedna z tych rzadkich chwil babiego lata przed nastaniem
prawdziwej zimy. Nadal było chłodno, ale czuło się w powietrzu orzezwiającą
świeżość.
Christina i Ash spacerowali w lesie, od czasu do czasu przecinając przesiekę zalaną
kolorami jesiennych liści. Zatrzymali się na chwilę, aby przyjrzeć się szarej wiewiórce
przeskakującej zwinnie z gałęzi na gałąz. Kiedy znalezli się w gęstszej części lasu,
Christina naciągnęła sprężystą gałązkę, po czym puściła ją, a ta uderzyła Asha w pierś.
Dziewczyna wybuchnęła głośnym śmiechem, a Ash po chwili konsternacji
zawtórował jej.
Christina biegła przodem, gdyż przyjęła na siebie rolę przewodnika, ponaglając go,
żeby nie zostawał w tyle i chłoszcząc go kolejnymi gałęziami z zamiarem ukarania za
zniedołężniałą powolność. Obserwował ją, jak wspina się na strome zbocze pagórka,
czepiając się kęp trawy i wystających korzeni. Długa spódnica od czasu do czasu
powiewała, odkrywając zgrabne, szczupłe łydki. Jego nastrój poprawił się,
prawdopodobnie trochę dlatego, że znajdował się z dala od niezdrowego mroku
domu, a po części również dlatego, że udzielała mu się jej pogoda ducha.
Ześliznął się z pochyłości i wylądował w kupce liści, co rozbawiło ją jeszcze
bardziej. Jej śmiech niósł się echem po lesie.
Otrzepał spodnie, uśmiechając się ponuro, i poczuł, że opuszcza go napięcie po
wydarzeniach ostatniej nocy. Ash ponowił próbę wspinaczki na strome zbocze i tym
razem udało mu się, choć Christina wciąż naigrawała się z niego.
Szli dalej w milczeniu, zadowoleni ze wspólnego spaceru. Po chwili zatrzymali się
dla odpoczynku na polanie osłoniętej od wiatru przez gęste drzewa i rozgrzanej
słońcem. Ash oparł się plecami o gruby pień dębu, dysząc jeszcze po wysiłku,
zamknął oczy i wystawił twarz na promienie jesiennego słońca. Christina usiadła
opodal niego, ze skrzyżowanymi nogami.
Moja kondycja jest słabsza niż sadziłem powiedział, strącając jakiegoś
owada, który przysiadł mu na policzku. Czuję się jakbym przebiegł parę
kilometrów w ołowianych butach.
To jeden z minusów życia w mieście odparła.
Raczej wynik prowadzenia wyniszczającego trybu życia sięgnął do kieszeni i
wyjął miniaturowy magnetofon. Czy masz coś przeciwko temu podczas rozmowy?
Potrząsnęła głową i wydawało mu się, że widok małego magnetofonu rozbawił ją.
Ależ skądże. A o czym chcesz rozmawiać?
O tobie, o twoich braciach, o domu. Zaśmiała się lekko.
Czy to naprawdę dla ciebie aż tak ważne, żeby to nagrywać?
Niewykluczone, że tak.
To od czego mam zacząć?
Włączył magnetofon.
Powiedz mi, gdzie widziałaś ducha?
A więc teraz nazywasz to duchem?
Wyłącznie dla uproszczenia sprawy. Różnica nie ma większego znaczenia na
tym etapie.
Dlaczego jesteś takim niepoprawnym sceptykiem? miał wrażenie, że jest
szczerze zaskoczona.
Wolę uważać się za realistę odpowiedział.
Zastanawiała się przez chwilę nad jego słowami, po czym odezwała się znowu:
Widziałam ją w hallu, w korytarzach. Widziałam ją w twoim pokoju. Jednego
razu, kiedy byłam w ogrodzie, zauważyłam, że obserwuje mnie z okna.
Czy kiedykolwiek próbowała nawiązać z tobą jakiś kontakt?
Odpowiedziała cicho:
Sądzę, że tego bardzo pragnie. To wygląda tak, jakby nie miała dość siły, by
przemówić. Może jedynie się ukazywać.
Boisz się jej?
Christina lekko potrząsnęła przecząco głową.
Nie. Jest mi tylko bardzo smutno na jej widok. Ona wydaje się& taka
zagubiona.
Ash rozważał coś przez chwilę, nim zadał kolejne pytanie.
Jak zginęli twoi rodzice, Christina?
Miał wrażenie, że jej twarz nagle pobladła, a może to tylko cień gałęzi poruszonej
gwałtownym podmuchem wiatru na chwilę zasłonił jej twarz.
To było dawno temu powiedziała i zauważył, że wspomnienie tego faktu
sprawia jej ból, który, choć tłumiony, stale w niej drzemie. Zostawili nas pod
opieką ciotki Tessy, która jest młodszą siostrą naszej matki. Sądzę, że moja matka za
bardzo ceniła sobie uciechy życia, by dać się skrępować przez matczyne obowiązki
wobec dzieci, tak więc ciotka sprawowała faktyczną opiekę nad nami na długo przed
wypadkiem rodziców&
Byliście dziećmi, kiedy to się stało?
Byliśmy bardzo młodzi.
Z drzewa spadł liść o zwiniętych do środka, brązowych brzegach. Po nim następny.
Ash zaczął odczuwać przenikliwe zimno, mimo ciepłych promieni słońca.
Ale przecież pytałeś mnie o to, jak zginęli ciągnęła Christina. To był
wypadek samochodowy. Zdarzyło się to we Francji, gdy jechali do swoich znajomych
w Dijon. Nikt nie wie, jak to się właściwie stało, ale samochód zjechał z drogi. Nawet
nie wiadomo było, kto wtedy prowadził. Samochód stanął w płomieniach. Pózniej
znaleziono wewnątrz dwa& dwa zwęglone& niemożliwe do zidentyfikowania&
ciała.
Wyłączył magnetofon i pochylił się dotykając jej ramienia.
Przepraszam powiedział. Nie miałem zamiaru wywlekać koszmarnych
wspomnień.
To było tak dawno. Teraz to tylko mgliste wspomnienie.
Z pewnością bardzo wam brakowało rodziców.
Mieliśmy szczęście, że ciotka Tessa była z nami. Ponadto, rodzice zostawili
dość sporo pieniędzy, dzięki czemu byliśmy zabezpieczeni materialnie.
Czy pannie Webb powierzono zarządzanie majątkiem i opiekę nad wami?
Christina przytaknęła.
Cioteczka czuwała nad nami przez te wszystkie lata, pomimo że często
doprowadzaliśmy ją do szału i była bliska załamania nerwowego.
Jej nastrój zmienił się gwałtownie. Roześmiała się, widząc zdziwione spojrzenie
Asha.
Chodzi o nasze psikusy wyjaśniła. Od wczesnej młodości uwielbialiśmy
płatać sobie nawzajem przeróżne figle. Cioteczka mówi, że odziedziczyliśmy tę
skłonność po mamie; ona też czasami doprowadzała ojca do rozpaczy za sprawą
różnych sztuczek i dowcipów. Tak samo jak my to robimy z ciotką.
Tak. Zauważyłem przy śniadaniu powiedział oschle. Czy ona nigdy nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]