[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Lizzy bez słowa skinęła głową.
- Naprawdę tak myślisz? - spytała królowa.
O co jej chodziło? Może coś podejrzewała? Lizzy nie chciała, aby królowa się
domyśliła, jak bardzo Ethan ją pociąga, choć z drugiej strony zbytnia obojętność
mogła jej się wydać równie podejrzana.
- Jest podobny do króla - odparła wymijająco.
- Prawda? Poza tym obaj są równie uparci - westchnęła królowa i machnęła
ręką, jakby chciała odgonić niemiłą myśl. - Mam nadzieję, że przełamią wzajemną
niechęć i zaczną się traktować jak bracia.
- Mogę w czymś jeszcze pomóc? - spytała Lizzy.
- Nie, Elizabeth, możesz odejść. Zadzwonię, jeśli będę cię potrzebować.
Lizzy skłoniła się i wyszła na korytarz. Kiedy została sama, zdała sobie spra-
S
R
wę z powagi sytuacji. Ugięły się pod nią kolana i zaczęła cała drżeć. Sama była so-
bie winna. Mogła mieć tylko nadzieję, że Ethan nie opowie o tym królowi, choć nie
dziwiłaby się, gdyby wydał mu ją na pożarcie.
ROZDZIAA ÓSMY
Lizzy wróciła do skrzydła pałacu, gdzie mieścił się jej gabinet i inne biura
administracji. Z ulgą dotarła do drzwi, nie spotkawszy po drodze nikogo znajome-
go. Była sobota, więc do pracy przyszło niewiele osób. Zamknęła za sobą drzwi,
podeszła do biurka i położyła na blacie skórzaną teczkę. Była spięta i bolały ją
wszystkie mięśnie.
Nagle otworzyły się drzwi. Odwróciła się i zobaczyła Ethana. Stał przed nią,
kipiąc ze złości.
- Panna Sinclair? Asystentka? - rzucił przez zęby.
Uczucia, które ukrywał w gabinecie królowej, teraz w pełni wyszły na jaw.
Lizzy się przestraszyła. Ethan nie był zły czy urażony, on się trząsł ze złości.
- Sinclair to nazwisko po mężu. Chciałam powiedzieć ci prawdę. Wiem, że
powinnam była zrobić to wcześniej.
- PowinnaÅ›?
- Przepraszam.
- Wszystko sobie zaplanowałaś - ciągnął Ethan. - Chciałaś się wkraść do pa-
łacu przez łóżko!
Lizzy patrzyła na niego oniemiała, z trudem pojmując słowa, które wypowie-
dział. Czy on naprawdę wierzył, że byłaby zdolna do takiej niegodziwości?
- To nieprawda! - zawołała, starając się trzymać nerwy na wodzy i nie podno-
sić głosu. - Może nie byłam wobec ciebie całkiem szczera, ale to ty mnie podrywa-
łeś. Chodziłeś za mną podczas balu, a potem pojawiłeś się w moim mieszkaniu.
- Mam uwierzyć, że nie znalazłaś okazji, aby mi powiedzieć, kim jesteś?
S
R
- Gdybym ci wtedy powiedziała, zdenerwowałbyś się i przez ciebie mogła-
bym stracić pracę.
- Nie ufasz mi?
- Ledwo cię znałam. Nie chciałam się z tobą widywać.
- Mogłaś mi powiedzieć, kiedy tańczyliśmy.
- Wiem. - Lizzy spuściła oczy. - Wiem, ale byłam ciekawa...
- Ciekawa?
Lizzy podniosła na niego wzrok.
- Zgoda, możesz mnie pozwać do sądu, ale musisz wiedzieć, że wtedy chcia-
łam poczuć, jak to jest, gdy się jest kochanym i pożądanym. Chciałam choć raz po-
czuć, że ktoś mnie potrzebuje. Wiem, że każdy powinien znać swoje miejsce, ale
uznałam, że dla jednej nocy z tobą warto zaryzykować. Potem ty sam zacząłeś do
mnie przychodzić.
- Okłamałaś mnie.
Nie mogła temu zaprzeczyć, choć z drugiej strony nigdy nie powiedziała, że
nie pracuje w pałacu. Kłamała, przemilczając różne fakty ze swego życia.
- Masz rację. Przepraszam. Gdybym mogła cofnąć czas, zachowałabym się
inaczej.
Ethan patrzył na nią bez słowa, a to było gorsze niż jakiekolwiek wymówki
lub gesty.
- Powiesz królowej? - spytała Lizzy.
- Chcesz wiedzieć, czy stracisz pracę? Naprawdę myślisz, że byłbym do tego
zdolny?
Lizzy przygryzła wargę, zawstydzona swoimi słowami.
- Myślałem, że jesteś inna. Uwierzyłem, że mnie rozumiesz - powiedział, z
niedowierzaniem kręcąc głową. - Myliłem się - dodał, nie kryjąc rozczarowania.
- Nie wiem, dlaczego tak to przeżywasz, jeśli sam ze mną zerwałeś. Od po-
wrotu ze Stanów ani razu się nie odezwałeś.
S
R
- Mój samolot się spóznił i wróciłem dziś rano - odparł, marszcząc czoło. -
Czekałaś na mnie wczoraj?
- Oczywiście, że nie - odparła, uznając, że nie da mu satysfakcji.
- Znowu kłamiesz - powiedział.
Dlaczego tak bardzo zależało mu na tym, aby ją pozbawić resztek godności?
Czy dzięki temu czuł się lepiej? Dobrze, niech mu będzie.
- Tak, czekałam na ciebie. Chciałam się z tobą zobaczyć, chociaż wiedziałam,
że nasz związek nie ma przyszłości. Dzieli nas społeczna przepaść, a poza tym już
raz byłam mężatką i nie chcę tego powtórzyć. Osobiście nie mam nic do ciebie, ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl