[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sophie odniosła wrażenie, że Aleks nie ma na myśli jedynie tego co za burtą.
Wiedziała też, że on naprawdę może wylać na nią tę całą herbatę. Poddała się.
Aleks przesunął się i odsłonił słońce. Kiedy go ostatnio widziała, miał na sobie ko-
szulkę polo i płócienne spodnie. Teraz natomiast był ubrany jedynie we wściekle
kolorowe kąpielówki w stylu hawajskim. I nic więcej. Sophie poczuła, że jej krew
robi się gorąca. Nie mogła oderwać oczu od stojącego przed nią mężczyzny. Jego
klatka piersiowa prezentowała się o wiele lepiej, niż to zapamiętała. Silna, delikat-
na, ładnie owłosiona. Brzuch umięśniony jak marzenie. Zastanawiała się, ile godzin
dziennie Aleks musi spędzać na siłowni. A może taka już jego uroda?
Uspokój się, wez się w garść, Sophie. Jest bez koszuli i co z tego? Wielka
rzecz. To tylko męska klatka piersiowa. Po co od razu tracić głowę? Widziała już
kilka takich w życiu. Tę zresztą też. I w tym momencie zdała sobie sprawę, że
zwyczajnie się na niego gapi. Podniosła wzrok z jego małych, różowych sutków i
spojrzała w górę. Natychmiast dostrzegła, że Aleks przez cały czas obserwował, jak
mu się przygląda.
- Wyglądasz, jakbyś bujała w obłokach - zauważył ironicznie. - Masz ochotę
na kąpiel w morzu? To cię rozbudzi. I ochłodzi...
- Nieszczególnie.
Sophie zwróciła uwagę, że ramiona Aleksa mocno się zaróżowiły.
- Użyłeś kremu? - spytała z troską.
- Nie.
- Jak długo chodzisz tak bez koszuli?
S
R
- Kilka godzin. A co?
Jeżeli zdążył się spalić, nie będzie mógł pózniej...
- Mówiłam ci przecież wczoraj, żebyś wziął ze sobą krem z nitrem. Niech
zgadnę: w ogóle go nie zabrałeś?
- Zapomniałem.
Westchnęła i podniosła się zrezygnowana. Miała jakiś krem w torbie, ale zda-
je się, że raczej słaby.
- Musi być coś pod pokładem, w sypialni. Poczekaj tu. Pójdę, sprawdzę - po-
leciła mu.
Poprawiła górę kostiumu i ruszyła ku schodom. Czuła na sobie jego wzrok.
Bikini, które miała na sobie, nie zaliczało się do skąpych, ale pokazywało wystar-
czająco wiele, by nie mógł oderwać od niej oczu. Niech potraktuje to jak - jak on to
wczoraj nazwał? - malutką zapowiedz tego, co czeka go dziś w nocy. Nie miała
wątpliwości, że gdyby Filip był z nimi na pokładzie, uznałby jej strój za mocno nie-
właściwy i zasugerowałby, by się przebrała w kostium jednoczęściowy. Ale na
szczęście go nie było. Poza tym może chyba dla odmiany się trochę zbuntować,
prawda?
Znalazła szybko krem, którego szukała. Silniejszy, przeciw oparzeniom. Od-
wróciła się i zamarła. Drzwi do sypialni były zamknięte. A wewnątrz znajdował się
Aleks.
- Fajna sypialnia - rzucił, ale nie patrzył na pokój, lecz na jej ciało.
- Co ty tu robisz? - spytała głośnym szeptem.
Przecież w każdej chwili ktoś ich mógł nakryć.
- Chciałem ci pomóc szukać. - Ruszył powoli w jej stronę.
- Już znalazłam - odparła szybko. W tej samej chwili dostrzegła, że drzwi nie
były zamknięte na klamkę, ale na zamek. - Ustaliliśmy przecież, że musimy za-
chować dyskrecję. Tak to sobie wyobrażasz?
- A co myślałaś? Ten twój kostium, Jezu! - Zlizgał się po niej wzrokiem od
S
R
stóp do głów, pożerał ją wręcz. I niebezpiecznie się do niej zbliżał. - Spójrz mi pro-
sto w oczy i powiedz, że nie włożyłaś go umyślnie, żeby mnie nęcić.
Sophie tak właśnie to sobie wymyśliła. Nie spodziewała się jedynie, że osią-
gnie aż taki efekt. I to tak szybko.
- Wiesz, że nie możemy być tu teraz razem.
- Ale już jesteśmy - odparł i znów zbliżył się o krok.
Zagrodził jej drogę i gdyby chciała się dostać do drzwi i wymknąć, musiałaby
chyba przeskoczyć przez łóżko. Nie była jednak aż tak wysportowana.
- Miała być jedenasta wieczór - przypomniała mu.
- O jedenastej będzie danie główne. A to... A to potraktuj jako przekąskę. -
Uśmiechnął się kącikiem ust.
To mogłaby być przepyszna przekąska, ale Sophie wiedziała, że nie może mu
na to pozwolić. Nie tutaj, gdzie - czego było pewna - załoga szpiegowała ją na po-
lecenie Filipa. Skąpe bikini to jedno, a schadzka z klientem pod pokładem to dru-
gie.
- Doceniam twoją inicjatywę, ale to będzie musiało poczekać.
Aleks wciąż rozbierał ją wzrokiem. Oczy zrobiły mu się szerokie i widać w
nich było napięcie jak u czającego się do skoku zwierzęcia. Nagle błyskawicznie
ruszył ku niej i przyciągnął do siebie za biodra. Pod Sophie ugięły się nogi. Wie-
działa, że opór nie ma żadnego sensu. A i ona sama nie chciała już dłużej walczyć z
pożądaniem.
Boże, jak dobrze się w tej chwili czuła.
- Nadal chcesz, żebym wyszedł? - spytał chytrze.
- Masz pięć minut.
- To zajmie trochę więcej niż pięć minut.
Ich ciała się zetknęły i Sophie poczuła, jak jej sutki zmieniają się w twarde,
strzeliste pąki. Aleks przyciskał ją do swej potężnej klatki piersiowej i leciutko
gryzł w ucho. Krem, który trzymała w ręku, wysunął się i spadł na dywan.
S
R
- Wiesz - wyznał, a jego oddech pieścił jej szyję - jesteś jeszcze piękniejsza
niż dziesięć lat temu.
- Dziwnym zbiegiem okoliczności ty też - szepnęła miękko.
Wtuliła się weń i poddała rozkoszy, którą wzmagał jego dotyk na jej skórze.
Od dawien dawna nikt jej tak nie dotykał. Tak czule. Każda sekunda była niczym
wieczność. Nie mogła się doczekać chwili, kiedy Aleks wsunie dłonie pod jej biki-
ni. Już sama myśl o tym sprawiała, że miała wrażenie, że za chwilę zemdleje. Za-
kręciło jej się w głowie.
Zaraz, zaraz. Czy tak właśnie wyobrażała sobie zachowanie kontroli nad sy-
tuacją? W tej chwili wyglądało na to, że to jednak Aleks jest osobą, która pociąga
za sznurki. A co gorsza, wcale jej to nie przeszkadzało. Ba, w ogóle jej to nie ob-
chodziło. W rzeczywistości sytuacja bardzo jej się podobała, mimo że wszystko, co
się działo, stało w jaskrawej sprzeczności z tym, w co wierzyła lub czego ją uczo-
no.
Serce Aleksa biło jak oszalałe.
- Wciąż chcesz, żebym przestał? - droczył się z nią.
- Chcę, żebyś mnie pocałował.
- To mogę dla ciebie zrobić - uśmiechnął się szeroko.
Nachylił się ku niej i wtedy poczuła nagle zapach morskiej soli i delikatną
nutę kokosa. Chwilę - kokosa!? Zaczęła go obwąchiwać. Tak, pachniał kokosem, a
dokładnie - kokosowym kremem przeciwsłonecznym.
- Jednak natarłeś się kremem?
- Może.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
Sophie odniosła wrażenie, że Aleks nie ma na myśli jedynie tego co za burtą.
Wiedziała też, że on naprawdę może wylać na nią tę całą herbatę. Poddała się.
Aleks przesunął się i odsłonił słońce. Kiedy go ostatnio widziała, miał na sobie ko-
szulkę polo i płócienne spodnie. Teraz natomiast był ubrany jedynie we wściekle
kolorowe kąpielówki w stylu hawajskim. I nic więcej. Sophie poczuła, że jej krew
robi się gorąca. Nie mogła oderwać oczu od stojącego przed nią mężczyzny. Jego
klatka piersiowa prezentowała się o wiele lepiej, niż to zapamiętała. Silna, delikat-
na, ładnie owłosiona. Brzuch umięśniony jak marzenie. Zastanawiała się, ile godzin
dziennie Aleks musi spędzać na siłowni. A może taka już jego uroda?
Uspokój się, wez się w garść, Sophie. Jest bez koszuli i co z tego? Wielka
rzecz. To tylko męska klatka piersiowa. Po co od razu tracić głowę? Widziała już
kilka takich w życiu. Tę zresztą też. I w tym momencie zdała sobie sprawę, że
zwyczajnie się na niego gapi. Podniosła wzrok z jego małych, różowych sutków i
spojrzała w górę. Natychmiast dostrzegła, że Aleks przez cały czas obserwował, jak
mu się przygląda.
- Wyglądasz, jakbyś bujała w obłokach - zauważył ironicznie. - Masz ochotę
na kąpiel w morzu? To cię rozbudzi. I ochłodzi...
- Nieszczególnie.
Sophie zwróciła uwagę, że ramiona Aleksa mocno się zaróżowiły.
- Użyłeś kremu? - spytała z troską.
- Nie.
- Jak długo chodzisz tak bez koszuli?
S
R
- Kilka godzin. A co?
Jeżeli zdążył się spalić, nie będzie mógł pózniej...
- Mówiłam ci przecież wczoraj, żebyś wziął ze sobą krem z nitrem. Niech
zgadnę: w ogóle go nie zabrałeś?
- Zapomniałem.
Westchnęła i podniosła się zrezygnowana. Miała jakiś krem w torbie, ale zda-
je się, że raczej słaby.
- Musi być coś pod pokładem, w sypialni. Poczekaj tu. Pójdę, sprawdzę - po-
leciła mu.
Poprawiła górę kostiumu i ruszyła ku schodom. Czuła na sobie jego wzrok.
Bikini, które miała na sobie, nie zaliczało się do skąpych, ale pokazywało wystar-
czająco wiele, by nie mógł oderwać od niej oczu. Niech potraktuje to jak - jak on to
wczoraj nazwał? - malutką zapowiedz tego, co czeka go dziś w nocy. Nie miała
wątpliwości, że gdyby Filip był z nimi na pokładzie, uznałby jej strój za mocno nie-
właściwy i zasugerowałby, by się przebrała w kostium jednoczęściowy. Ale na
szczęście go nie było. Poza tym może chyba dla odmiany się trochę zbuntować,
prawda?
Znalazła szybko krem, którego szukała. Silniejszy, przeciw oparzeniom. Od-
wróciła się i zamarła. Drzwi do sypialni były zamknięte. A wewnątrz znajdował się
Aleks.
- Fajna sypialnia - rzucił, ale nie patrzył na pokój, lecz na jej ciało.
- Co ty tu robisz? - spytała głośnym szeptem.
Przecież w każdej chwili ktoś ich mógł nakryć.
- Chciałem ci pomóc szukać. - Ruszył powoli w jej stronę.
- Już znalazłam - odparła szybko. W tej samej chwili dostrzegła, że drzwi nie
były zamknięte na klamkę, ale na zamek. - Ustaliliśmy przecież, że musimy za-
chować dyskrecję. Tak to sobie wyobrażasz?
- A co myślałaś? Ten twój kostium, Jezu! - Zlizgał się po niej wzrokiem od
S
R
stóp do głów, pożerał ją wręcz. I niebezpiecznie się do niej zbliżał. - Spójrz mi pro-
sto w oczy i powiedz, że nie włożyłaś go umyślnie, żeby mnie nęcić.
Sophie tak właśnie to sobie wymyśliła. Nie spodziewała się jedynie, że osią-
gnie aż taki efekt. I to tak szybko.
- Wiesz, że nie możemy być tu teraz razem.
- Ale już jesteśmy - odparł i znów zbliżył się o krok.
Zagrodził jej drogę i gdyby chciała się dostać do drzwi i wymknąć, musiałaby
chyba przeskoczyć przez łóżko. Nie była jednak aż tak wysportowana.
- Miała być jedenasta wieczór - przypomniała mu.
- O jedenastej będzie danie główne. A to... A to potraktuj jako przekąskę. -
Uśmiechnął się kącikiem ust.
To mogłaby być przepyszna przekąska, ale Sophie wiedziała, że nie może mu
na to pozwolić. Nie tutaj, gdzie - czego było pewna - załoga szpiegowała ją na po-
lecenie Filipa. Skąpe bikini to jedno, a schadzka z klientem pod pokładem to dru-
gie.
- Doceniam twoją inicjatywę, ale to będzie musiało poczekać.
Aleks wciąż rozbierał ją wzrokiem. Oczy zrobiły mu się szerokie i widać w
nich było napięcie jak u czającego się do skoku zwierzęcia. Nagle błyskawicznie
ruszył ku niej i przyciągnął do siebie za biodra. Pod Sophie ugięły się nogi. Wie-
działa, że opór nie ma żadnego sensu. A i ona sama nie chciała już dłużej walczyć z
pożądaniem.
Boże, jak dobrze się w tej chwili czuła.
- Nadal chcesz, żebym wyszedł? - spytał chytrze.
- Masz pięć minut.
- To zajmie trochę więcej niż pięć minut.
Ich ciała się zetknęły i Sophie poczuła, jak jej sutki zmieniają się w twarde,
strzeliste pąki. Aleks przyciskał ją do swej potężnej klatki piersiowej i leciutko
gryzł w ucho. Krem, który trzymała w ręku, wysunął się i spadł na dywan.
S
R
- Wiesz - wyznał, a jego oddech pieścił jej szyję - jesteś jeszcze piękniejsza
niż dziesięć lat temu.
- Dziwnym zbiegiem okoliczności ty też - szepnęła miękko.
Wtuliła się weń i poddała rozkoszy, którą wzmagał jego dotyk na jej skórze.
Od dawien dawna nikt jej tak nie dotykał. Tak czule. Każda sekunda była niczym
wieczność. Nie mogła się doczekać chwili, kiedy Aleks wsunie dłonie pod jej biki-
ni. Już sama myśl o tym sprawiała, że miała wrażenie, że za chwilę zemdleje. Za-
kręciło jej się w głowie.
Zaraz, zaraz. Czy tak właśnie wyobrażała sobie zachowanie kontroli nad sy-
tuacją? W tej chwili wyglądało na to, że to jednak Aleks jest osobą, która pociąga
za sznurki. A co gorsza, wcale jej to nie przeszkadzało. Ba, w ogóle jej to nie ob-
chodziło. W rzeczywistości sytuacja bardzo jej się podobała, mimo że wszystko, co
się działo, stało w jaskrawej sprzeczności z tym, w co wierzyła lub czego ją uczo-
no.
Serce Aleksa biło jak oszalałe.
- Wciąż chcesz, żebym przestał? - droczył się z nią.
- Chcę, żebyś mnie pocałował.
- To mogę dla ciebie zrobić - uśmiechnął się szeroko.
Nachylił się ku niej i wtedy poczuła nagle zapach morskiej soli i delikatną
nutę kokosa. Chwilę - kokosa!? Zaczęła go obwąchiwać. Tak, pachniał kokosem, a
dokładnie - kokosowym kremem przeciwsłonecznym.
- Jednak natarłeś się kremem?
- Może.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? [ Pobierz całość w formacie PDF ]