[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stowała się.
R
L
- Pan jest przyjacielem Edwina Lindemanna, prawda?
- No, może nie przyjacielem. Raczej partnerem w interesach.
- No to ja teraz do niego pójdę. Pan Lindemann dowie się, co tu zaszło.
- Niech pani robi, co zechce, panno Egeberg. On może zaświadczyć, że
jestem uczciwym człowiekiem. Nigdy zresztą nie musiałem kupować tego
rodzaju usług. Nie powinna pani zatrudniać prostytutek w tak zwanym
przyzwoitym hotelu. Jeśli ta sprawa wyjdzie na jaw, nie będzie pani miała
wielu gości. W każdym razie porządni ludzie tu nie przyjadą.
Margit wybuchnęła płaczem i zbiegła na dół po schodach. Emily dała
znak Aście, żeby pospieszyła za koleżanką.
- To są twierdzenia jeżące włosy na głowie! - oznajmiła, starając się, by
jej głos brzmiał mocno i stanowczo.
- Lensmann z pewnością chętnie dowie się czegoś więcej ó tej sprawie -
odpowiedział gość.
- Co pan właściwie chce osiągnąć? - spytała Emily z wymuszonym spo-
kojem.
- Zadbam, żeby ta dziewucha znalazła się w areszcie. Poza tym hotel
powinien mi zwrócić pieniądze, które ukradła. Odpowiada pani za swoich
pracowników! I pani, jako szefowa hotelu, powinna otrzymać ostre ostrze-
żenie, ktoś powinien uważniej obserwować pani hotel. Takie niemoralne
zachowania w hotelu mogą się zle odbić na całym mieście.
Serce Emily przestawało bić. Zdała sobie sprawę, że ten człowiek za-
mierza zrobić wszystko, by sprawić jej jak najwięcej kłopotów. To sprawa
nie tylko pieniędzy, nawet jeśli są one dla niego najważniejsze.
- A o jakÄ… to sumÄ™ chodzi?
- TysiÄ…c koron.
Emily jęknęła.
- Jak to możliwe, że trzyma pan taką sumę w pokoju?
- To już moja sprawa. Jestem głęboko rozczarowany pani zachowa-
niem, panno Egeberg. Zresztą uważam, że i czystość tutaj w hotelu pozo-
stawia wiele do życzenia. Jestem pewien, że mięso, które mi wczoraj poda-
no, nie było świeże, a rano widziałem w jadalni mysz.
- Nie wierzÄ™ panu!
R
L
- To są moje słowa przeciwko pani słowom. W tej sytuacji żądam, by
odstąpiła pani od żądania zapłaty za tak szokujące przeżycia w pani hotelu.
Teraz chciałbym zostać sam. Posiłki proszę mi od tej chwili podawać do
pokoju i proszę przysyłać inną dziewczynę, nie tę małą ulicznicę. Do wi-
dzenia, panno Egeberg. I niech pani bardziej uważa na to, kogo pani za-
trudnia.
Drzwi zatrzasnęły się znowu przed nią. Emily musiała oprzeć się o ścia-
nę, bo nogi odmawiały jej posłuszeństwa. To musiało zostać zaplanowane.
Czy to możliwe, że za całą sprawą stoi Gerhard? Albo Rebekka? Edwin
powiedział, że posłał jej tego gościa, ale' przecież mógł działać na polece-
nie brata lub matki.
Powinna się była spodziewać czegoś takiego. Jeśli oni mają zamiar
przysyłać tu więcej gości, będzie musiała stanowczo zaprotestować! I musi
się to stać, zanim taki gość znajdzie się w recepcji. Wtedy bowiem byłoby
już za pózno. Nie może przecież bez powodu odsyłać ludzi z kwitkiem.
Zbiegła na dół, zabrała nieszczęsną Margit do swojego pokoju i znalazła
dla niej jakÄ…Å› bluzkÄ™ na zmianÄ™.
- Czujesz się już lepiej? - spytała ostrożnie. Dziewczyna skinęła głową,
nie trzęsła się już tak bardzo.
- Poproszę Ivera, żeby odprowadził cię do domu. To wszystko nie twoja
wina. Ja siÄ™ tym zajmÄ™.
- No ale co z lensmannem? Ojciec stłucze mnie na kwaśne jabłko.
- Nie musisz opowiadać o niczym swoim rodzicom. Jeśli spytają o
bluzkę, to powiedz, że wylałaś sobie kawę na swoją i musiałam ci pożyczyć
coś na zmianę. Ja to wszystko załatwię, Margit, zaufaj mi.
Margit skinęła głową, ale wciąż się wahała. Emily poklepała ją po-
spiesznie po policzku.
- A teraz głowa do góry. Wszystko będzie dobrze. Jesteś bardzo zręcz-
na w kuchni, Margit. I Klara, i ja jesteśmy z ciebie bardzo zadowolone. Ten
człowiek to oszust, który chce wymusić na nas pieniądze i zniszczyć opinię
hotelu, ale to mu siÄ™ nie uda.
R
L
Emily poprosiła Eliasa, by przycumował przy jednym z nabrzeży
Egerhøi. Pospiesznie wyskoczyÅ‚a z Å‚odzi i pobiegÅ‚a, a zÅ‚ość wciąż siÄ™ w niej
gotowała. Ba, była nawet bardziej wściekła niż przedtem, w hotelu. Podróż
łodzią dała jej czas na zastanowienie się. To wszystko musi być sprawka
rodziny Lindemannów, to oni przysłali jej takiego gościa. Biegła prosto do
domu, ale po drodze nikogo nie widziała.
W jednym oknie mignęła jej jakaś twarz. To Gerhard. Pospiesznie wy-
szedł jej na spotkanie.
- Co się stało, Emily? Wyglądasz, jakbyś...
Emily po prostu eksplodowała. Wyrzucała z siebie słowa bez ładu i [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
stowała się.
R
L
- Pan jest przyjacielem Edwina Lindemanna, prawda?
- No, może nie przyjacielem. Raczej partnerem w interesach.
- No to ja teraz do niego pójdę. Pan Lindemann dowie się, co tu zaszło.
- Niech pani robi, co zechce, panno Egeberg. On może zaświadczyć, że
jestem uczciwym człowiekiem. Nigdy zresztą nie musiałem kupować tego
rodzaju usług. Nie powinna pani zatrudniać prostytutek w tak zwanym
przyzwoitym hotelu. Jeśli ta sprawa wyjdzie na jaw, nie będzie pani miała
wielu gości. W każdym razie porządni ludzie tu nie przyjadą.
Margit wybuchnęła płaczem i zbiegła na dół po schodach. Emily dała
znak Aście, żeby pospieszyła za koleżanką.
- To są twierdzenia jeżące włosy na głowie! - oznajmiła, starając się, by
jej głos brzmiał mocno i stanowczo.
- Lensmann z pewnością chętnie dowie się czegoś więcej ó tej sprawie -
odpowiedział gość.
- Co pan właściwie chce osiągnąć? - spytała Emily z wymuszonym spo-
kojem.
- Zadbam, żeby ta dziewucha znalazła się w areszcie. Poza tym hotel
powinien mi zwrócić pieniądze, które ukradła. Odpowiada pani za swoich
pracowników! I pani, jako szefowa hotelu, powinna otrzymać ostre ostrze-
żenie, ktoś powinien uważniej obserwować pani hotel. Takie niemoralne
zachowania w hotelu mogą się zle odbić na całym mieście.
Serce Emily przestawało bić. Zdała sobie sprawę, że ten człowiek za-
mierza zrobić wszystko, by sprawić jej jak najwięcej kłopotów. To sprawa
nie tylko pieniędzy, nawet jeśli są one dla niego najważniejsze.
- A o jakÄ… to sumÄ™ chodzi?
- TysiÄ…c koron.
Emily jęknęła.
- Jak to możliwe, że trzyma pan taką sumę w pokoju?
- To już moja sprawa. Jestem głęboko rozczarowany pani zachowa-
niem, panno Egeberg. Zresztą uważam, że i czystość tutaj w hotelu pozo-
stawia wiele do życzenia. Jestem pewien, że mięso, które mi wczoraj poda-
no, nie było świeże, a rano widziałem w jadalni mysz.
- Nie wierzÄ™ panu!
R
L
- To są moje słowa przeciwko pani słowom. W tej sytuacji żądam, by
odstąpiła pani od żądania zapłaty za tak szokujące przeżycia w pani hotelu.
Teraz chciałbym zostać sam. Posiłki proszę mi od tej chwili podawać do
pokoju i proszę przysyłać inną dziewczynę, nie tę małą ulicznicę. Do wi-
dzenia, panno Egeberg. I niech pani bardziej uważa na to, kogo pani za-
trudnia.
Drzwi zatrzasnęły się znowu przed nią. Emily musiała oprzeć się o ścia-
nę, bo nogi odmawiały jej posłuszeństwa. To musiało zostać zaplanowane.
Czy to możliwe, że za całą sprawą stoi Gerhard? Albo Rebekka? Edwin
powiedział, że posłał jej tego gościa, ale' przecież mógł działać na polece-
nie brata lub matki.
Powinna się była spodziewać czegoś takiego. Jeśli oni mają zamiar
przysyłać tu więcej gości, będzie musiała stanowczo zaprotestować! I musi
się to stać, zanim taki gość znajdzie się w recepcji. Wtedy bowiem byłoby
już za pózno. Nie może przecież bez powodu odsyłać ludzi z kwitkiem.
Zbiegła na dół, zabrała nieszczęsną Margit do swojego pokoju i znalazła
dla niej jakÄ…Å› bluzkÄ™ na zmianÄ™.
- Czujesz się już lepiej? - spytała ostrożnie. Dziewczyna skinęła głową,
nie trzęsła się już tak bardzo.
- Poproszę Ivera, żeby odprowadził cię do domu. To wszystko nie twoja
wina. Ja siÄ™ tym zajmÄ™.
- No ale co z lensmannem? Ojciec stłucze mnie na kwaśne jabłko.
- Nie musisz opowiadać o niczym swoim rodzicom. Jeśli spytają o
bluzkę, to powiedz, że wylałaś sobie kawę na swoją i musiałam ci pożyczyć
coś na zmianę. Ja to wszystko załatwię, Margit, zaufaj mi.
Margit skinęła głową, ale wciąż się wahała. Emily poklepała ją po-
spiesznie po policzku.
- A teraz głowa do góry. Wszystko będzie dobrze. Jesteś bardzo zręcz-
na w kuchni, Margit. I Klara, i ja jesteśmy z ciebie bardzo zadowolone. Ten
człowiek to oszust, który chce wymusić na nas pieniądze i zniszczyć opinię
hotelu, ale to mu siÄ™ nie uda.
R
L
Emily poprosiła Eliasa, by przycumował przy jednym z nabrzeży
Egerhøi. Pospiesznie wyskoczyÅ‚a z Å‚odzi i pobiegÅ‚a, a zÅ‚ość wciąż siÄ™ w niej
gotowała. Ba, była nawet bardziej wściekła niż przedtem, w hotelu. Podróż
łodzią dała jej czas na zastanowienie się. To wszystko musi być sprawka
rodziny Lindemannów, to oni przysłali jej takiego gościa. Biegła prosto do
domu, ale po drodze nikogo nie widziała.
W jednym oknie mignęła jej jakaś twarz. To Gerhard. Pospiesznie wy-
szedł jej na spotkanie.
- Co się stało, Emily? Wyglądasz, jakbyś...
Emily po prostu eksplodowała. Wyrzucała z siebie słowa bez ładu i [ Pobierz całość w formacie PDF ]