[ Pobierz całość w formacie PDF ]

barczysty m czyzna niskiego wzrostu. Zanim drzwi si zamkn y, Hornblowerowi mign w g bi
nierz piechoty morskiej. Przybysz mia na sobie czarn sutann i ksi owsk peruk , lecz duchowny
strój k óci si z przesz o pó calowym czarnym zarostem na policzkach. Dopiero spojrzawszy ponownie
Hornblower zauwa , e ksi dz ma r ce skute kajdankami z cuszkiem biegn cym od nich do jego
pasa.
 Oto wielebny doktor Claudius  powiedzia Marsden.  W nie przyby z Newgate. U yczono
nam jego us ug dzi ki uprzejmo ci sekretarza stanu do spraw wewn trznych. Przynajmniej na pewien
czas.
Claudius obrzuci ich spojrzeniem, a zmiany w wyrazie jego twarzy mog yby stanowi interesuj cy
materia do studium psychologicznego. W jego czarnych, mia o patrz cych oczach tai si spryt
i przebieg . Obok strachu na jego pe nym obliczu malowa a si bezczelno i  rzecz najbardziej
interesuj ca  równie ciekawo , której nie potrafi st umi nawet cie wisz cej nad nim mierci. Ale
Marsden nie traci czasu.
 Claudius, zosta pan sprowadzony tu dla dokonania fa szerstwa, je li pan to potrafi.
Przez nalan twarz Claudiusa przemkn króciutki b ysk zrozumienia. Zaraz potem twarz
znieruchomia a, co wywo o podziw Hornblowera.
 Zarówno uprzejmo , jak i formy towarzyskie  odezwa si Claudius  wymagaj , aby zwraca
si pan do mnie per  Doktorze . Jeszcze nie zdj to ze mnie szat duchownych i ci gle jestem doktorem
teologii.
 Bzdury, Claudius  achn si Marsden.
 Nie powinienem by oczekiwa uprzejmo ci od s ug.
Claudius mia nieprzyjemny g os, szorstki i chrapliwy, co t umaczy oby jego niepowodzenie
w staraniach o biskupstwo. Z drugiej jednak strony przyst pi do ataku ju w czasie tej pierwszej wymiany
zda  list od Bonapartego zaleca nieoczekiwany kontratak nawet przy s abszych si ach, lecz
prowadzony z ca energi . Jednak e tu, w Admiralicji, przeciwnikiem dowodzi mistrz taktyki.
 W porz dku, doktorze  odrzek Marsden.  Powaga tytu u doktora teologii wymaga ca ego
nale nego mu od nas respektu. Panie Dorsey, prosz poda doktorowi ten dokument, z pozdrowieniami od
lordów Admiralicji, i spyta go, czy s dzi, e ze swym ogromnym do wiadczeniem potrafi by napisa
podobny.
Claudius uj pismo w skute kajdankami d onie. W czasie czytania czarne brwi zbieg y mu si
w kresk .
 Pochodzenia francuskiego. To oczywiste. Niezale nie od j zyka napisany jest typowym pismem
cznym francuskich urz dników. W czasie ostatniego okresu pokoju mnóstwo przyk adów tego pisma
przesz o przez moje r ce.
 A podpis?
 Interesuj ca robota. Po ony, rzek bym, indyczym piórem. Potrzebowa bym co najmniej godzin
na wprawki, eby móc go odtworzy . Za te piecz cie&
 Wykona em odciski  wtr ci Dorsey.
 To wida . Lecz zosta y zdj te z papieru z przyzwoit staranno ci . Musz panu pogratulowa
opanowania tej trudnej sztuki. Otó &
Claudius podniós wzrok znad papieru i potoczy po zebranych badawczym spojrzeniem.
 Panowie rzek  na ten temat mia bym znacznie wi cej do powiedzenia. Ale zanim to uczyni ,
musz dosta zapewnienie, e moje us ugi zostan wynagrodzone.
 Ju ma pan to zapewnienie  rzek Marsden.  Pa ski proces zosta przesuni ty o tydzie .
 Tydzie ? Miewa em kazania na temat szybkiego up ywu czasu mi dzy jedn niedziel a drug . Nie,
panowie. Chc . Czuj mierteln odraz do szubienicy i nie mówi tego artem.
Sytuacja sta a si dramatycznie napi ta. Hornblower popatrzy po twarzach czterech m czyzn 
Marsdena, z leciutkim cieniem cynicznego rozbawienia, Barrowa  z wyrazem pewnej konsternacji,
Dorseya, oboj tn , jak przysta o podw adnemu, i Claudiusa, ostro nie przenosz cego wzrok na
wszystkich obecnych po kolei. Przypomina skaza ca na rzymskiej arenie patrz cego na lwy zacie niaj ce
kr g wokó niego. Pierwszy odezwa si Barrow, zwracaj c si do Marsdena.
 Wezw stra , sir, dobrze? Nie potrzebujemy go.
Napi cie wci trwa o.
 Wezwijcie stra !  powtórzy Claudius za Barrowem potrz saj c skutymi d mi. Kajdanki
wyda y metaliczny d wi k.  Zabierzcie mnie i powie cie jutro. Jutro? Za tydzie ? Je li mam wisie , to
im pr dzej, tym lepiej. Wy, panowie, pewnie si nigdy nie dowiecie, ile prawdy w tym, co mówi . Mam
w sobie tyle mi osierdzia, e pozwala mi to mie nadziej , i nigdy do tego nie dojdzie. Ale to prawda.
Wieszajcie mnie jutro.
Hornblowerowi trudno by o zdecydowa , czy Claudius szar uje, rzucaj c na szal tydzie ycia, który
móg by mu przynie nawet u askawienie. Tak czy owak poczu zazdrosny podziw dla tego szkaradnego
cz owieka, samotnego i bezbronnego, który  tocz c ostatni walk  nie chce uciec si do zwyk ego
agnia o ask , a przecie taka pro ba skierowana do Marsdena mog aby by jego ostatni skuteczn
pro w yciu. I wtedy przemówi Marsden.
 Nie b dzie pan wisia  rzek .
Od chwili gdy wprowadzono Claudiusa, niebo zacz o zasnuwa si chmurami. Po kilku dniach
onecznej letniej pogody nad dolin Tamizy zbiera o si na burz . Po s owach Marsdena rozleg o si
niskie dudnienie grzmotu, który w uszach Hornblowera zabrzmia jak grom w Iliadzie potwierdzaj cy
przysi Zeusa.
Claudius popatrzy przenikliwie na Marsdena.
 To znaczy, e sprawa uzgodniona, a ja udost pni panom wszelkie korzy ci z mego do wiadczenia
 powiedzia .
Hornblower znów poczu uk ucie zazdrosnego podziwu  ma y cz owieczek zadowoli si czterema
prostymi s owami wyrzeczonymi przez Marsdena, nie bawi si w wymuszanie formalnego przyrzeczenia,
jak d entelmen od razu przyj s owo d entelmena. Niewykluczone, e pobudzi go do tego
potwierdzaj cy oskot pioruna.
 Doskonale  rzek Marsden  i Claudius natychmiast przyst pi do rzeczy. Tylko troch
zd awiony g os i cie wahania towarzysz cy pierwszym s owom zdradza y miertelne napi cie, jakie
odczuwa przed chwil .
 Przede wszystkim  zacz  nale y zaznaczy , e ambicja mo e przerosn mo liwo ci. Jest
rzecz absolutnie niemo liw napisa d ugi fa szywy list obc r , i to tak, aby naprawd wprowadzi
odbiorc w b d. Zak adam, e idzie panom o list, a nie po prostu o kilka s ów? A w takim razie lepiej nie
próbowa dok adnego na ladownictwa. Z drugiej strony niedbalstwo atwo mog oby mie fatalny skutek.
Jak rzek em, to pismo jest typowym pismem francuskich urz dników  s dz , e takiego w nie uczono
w szko ach jezuickich. Mamy tu mnóstwo francuskich uciekinierów. Niech który z nich napisze nam ten
list.
 Dobrze mówi, sir  rzuci Dorsey do Marsdena.
 A ponadto  ci gn Claudius  niech tre francusk u o y Francuz. Panowie mo ecie si
szczyci , e piszecie dobrze po francusku, gramatycznie, lecz Francuz czytaj cy wasze dzie o pozna, e
nie jest ono dzie em Francuza. Pójd jeszcze dalej, panowie. Dajcie Francuzowi ust p napisany po
angielsku i ka cie mu odda jego tre po francusku, a czytaj cy Francuz j e s z c z e b dzie wiadom, e
co tu nie w porz dku. Wasze pismo w j zyku francuskim musi by ab initio u one przez Francuza,
a panowie musz si zadowoli naszkicowaniem tylko jego tre ci.
Hornblower dostrzeg , e Marsden kiwni ciem g owy dal do zrozumienia, e si z tym zgadza. Wida [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl