[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozważyć kilka ofert współpracy. Miał co robić.
No i stale się zastanawiał nad swoją przyszłością.
Przywykł do pracy i nie bardzo umiał sobie wyobrazić życia bez
niej.
Pogrążony w takich rozmyślaniach sięgnął po dzwoniący tele-
fon. Był przekonany, że usłyszy głos swojej asystentki.
Ale to była Delia Forrester. Nie czekała, aż on do niej zatelefo-
nuje. I chociaż nie przepadał za takim sposobem bycia, chętnie
przyjął zaproszenie na sobotni mecz polo.
Po rozmowie z Delią nie mógł się już skupić na pracy, postano-
wił więc pójść na basen. Początkowo płynął szybko. Po kilku
minutach zwolnił. Starał się wyłączyć, nie myśleć o wszystkich
sprawach, z którymi musiał się uporać.
Przypomniał sobie spotkanie z Frankiem Forresterem. Jak miała
na imię jego pierwsza żona? - zastanawiał się. Lyn? Linda? Li-
dia? Pamiętał jak przez mgłę weekendy, które spędzali w domu
jego rodziców.
Frank wyglądał na zmęczonego. Czy jego ojciec też tak wyglą-
dał na starość?
Czy takie są skutki obcowania z młodymi, pełnymi życia żona-
mi?
Nieświadomie Tristan znowu przyspieszył. Płynął coraz prędzej.
Jeden nawrót za drugim. %7łeby tylko odegnać obrazy, które pod-
suwała mu wyobraznia. %7łeby tylko nie myśleć o ojcu i Va-
nessie.
Była zbyt młoda, zbyt pełna wigoru i namiętności.
Fatalnie.
S
R
Przekręcił się na plecy i odepchnął nogami od ściany basenu.
I wtedy ją zobaczył. Stała na brzegu basenu, jakby wyrwana z
jego myśli.
Miała na sobie białą garsonkę, a włosy zaczesane do tyłu. Pół
twarzy kryła za wielkimi okularami przeciwsłonecznymi.
Nie wyglądała radośnie. Ale to go nie zaskoczyło. Spodziewał
się, że tak będzie, gdy postanowił nie zostawiać listu Glorii.
Spodziewał się, że zjawi się po niego. Nie przypuszczał tylko,
że nastąpi to tak prędko. Gloria powiedziała, że Va-nessa przez
cały dzień będzie zajęta na bardzo ważnych spotkaniach.
Mimo to poczuł podniecenie. Jak poprzedniego wieczora .w
restauracji i rankiem, kiedy stukał do jej drzwi. %7łeby się uspo-
koić i opanować, przepłynął jeszcze jedną długość basenu.
Równym, miarowym rytmem.
Potem leniwie wyszedł z wody, podniósł ręcznik, wytarł się i
owinął go dookoła bioder. Przez cały czas czuł na sobie jej spoj-
rzenie. Jak to dobrze, że hotelowe ręczniki są takie duże, pomy-
ślał.
Kiedy szedł ku niej, nie drgnęła. Stała jak wmurowana.
- Jesteś trochę za bardzo ubrana jak na pływalnię.
Skrzywiła się i oblizała wargi.
Nie przyszłam tu pływać.
Szkoda. Woda jest wspaniała.
Owszem, jest gorąco, ale...
Chcesz się schować przed słońcem? - Głową wskazał
S
R
leżak pod wielkim parasolem. Jak wszystko się zmienia, pomy-
ślał. Wczoraj ja byłem w garniturze, a ona w letniej sukience.
Nie. - Pokręciła głową. - Przyjechałam tylko po list. Gloria za-
dzwoniła, żeby mi powiedzieć, że byłeś u mnie, ale go nie zo-
stawiłeś.
Nie wiedziałem, czy mogę. Wczoraj wyraznie powiedziałaś, że
to powinno zostać tylko między nami.
-I dlatego nachodzisz mój dom i wypytujesz gosposię? A już
myślał, że nigdy tego nie powie.
Gloria uprzejmie poczęstowała mnie herbatą.
Czy uprzejmie przekazała ci to, co powinna?
Powiedziała, że przez cały dzień będziesz zajęta. - Znacząco
popatrzył na jej zgoła nie służbowy strój. - A jesteś tutaj.
Czuł, że jej gniew rośnie, ale zapanowała nad nim. Rozejrzała
się dookoła. Jeśli nawet miała zamiar nadepnąć mu na stopę
obcasem, zrezygnowała z tego.
Przyjechałam po list. Masz go, czy nie?
Mam, ale... - Poklepał się po udach i piersi, jakby szukał po kie-
szeniach. - Nie przy sobie.
Chociaż przesłoniła oczy długimi rzęsami, czuł, że jej wzrok
podążał za jego rękami, coraz niżej. Nagle, jakby przestraszona,
poderwała głowę do góry.
Nie pytałam, czy masz go przy sobie. Czy jest w twoim pokoju?
Jest. Chcesz po niego pójść?
Nie. Wolę, żebyś ty poszedł. Zaczekam w holu.
S
R
Vanessa nie dała mu szansy. Odwróciła się na pięcie i odeszła.
Nie pozwoli wodzić się na pokuszenie. Patrzył za nią przez cały
czas. Czuła jego wzrok, jakby to były dłonie. I wciąż miała
przed oczami jego doskonale umięśnione, opalone ciało, a krew
zaczęła jej żywiej krążyć. Na szczęście miły chłód hotelowego
holu owiał jej rozpaloną skórę. Znalazła stojący na uboczu fotel
i usiadła.
Czekała.
Zamówiła zimną wodę mineralną i spojrzała na zegarek. Zorien-
towała się, że to denerwujące wyczekiwanie trwało zaledwie
pięć minut. Od chwili, kiedy dzień wcześniej otworzyła mu
drzwi, bieg czasu bardzo się zmienił.
Tak niewiele się w tym czasie wydarzyło i tak dużo zarazem.
Wszystko to zupełnie nie miało sensu. Może prócz jego ciała.
Każda mająca oczy kobieta musiała podziwiać tę wspaniale
zbudowaną sylwetkę.
Vanessa odetchnęła głęboko. Co się ze mną dzieje? -pomyślała.
Rozejrzała się dokoła. Przy stoliku nieopodal zobaczyła Verna i
Liz Kramerów i skrzywiła się. Nie miała ochoty na kolejne spo-
tkania, przedstawianie Tristana i miałkie rozmowy. Chciała tyl-
ko dostać list i odjechać.
List.
Zadrżała, niepewna, co mógł zawierać. Chociaż widok pływają-
cego Tristana odsunął na moment strach na bok, wciąż jednak
drzemał w jej duszy. Kiedy zobaczy wreszcie na własne oczy
choćby cień dowodu, będzie wiedziała, co dalej robić. Czy pójść
za radą Andy'ego i powiedzieć wszystko, czy też zwrócić się o
pomoc do prawnika.
S
R
Od porannej rozmowy z Jackiem nie miała wiele czasu do za- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl