[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wszystko& żebyś angażowała się ze mną.
- Nie martw się o Bena.
- A ty się o niego martwisz? Czy w ogóle bierzesz pod uwagę, co on może
myśleć?
- Ben mi ufa  mówię, mając nadzieję, że położę kres tej linii pytań.
- To dobrze  mówi, najwyrazniej wyczuwając tę nagłą niezręczność
między nami. Uśmiecha się sztucznie i odwraca się, żeby otworzyć drzwi.
Podążam za nim do środka, zatrzymuje mnie przy wysepce w kuchni.
- Znalazłem to dokładnie tutaj - wskazuje na blat kuchenny.
- Co znalazłeś dokładnie gdzie?  pytam, czując jak moja twarz marszczy
się w konsternacji.
- Dzisiejszą krzyżówkę. - Wyjmuje ją ze swojej kieszeni. - Znalazłem ją
tutaj, kiedy robiłem śniadanie dzisiaj rano.
- Czekaj, nie dostałeś jej pocztą?
- Przepraszam, myślałem, że wspomniałem o tym.
- Nie  mówię, powstrzymując się przed walnięciem go w głowę. - Myślę,
że zapamiętałabym, gdyby ktoś włamał się do twojego mieszkania.
- Przepraszam - powtarza i potem słyszę jego przepełnione stresem
westchnienie.
- Więc ktoś włamał się tutaj zeszłej nocy jak spałeś?
- Nie jestem pewien. Też tak myślałem, ale potem& co jeśli po prostu nie
zobaczyłem tego zeszłej nocy, jak wróciłem do domu?
- Jesteś pewien, że nie położyłeś tutaj swojej poczty, może tylko na
sekundę, a potem to zostało?
- Co to za różnica?
- To ogromna różnica. - Mój głos robi się głośniejszy. - Różnica pomiędzy
tym, że ktoś się włamuje albo nie.
Rozglądam się po kuchni i salonie, próbując dostrzec, czy coś nie wygląda
dziwnie.
- Nie wiem. - Sięga po pudełko z płatkami. - Znaczy, jestem pewien, że
zauważyłbym, gdybym dostał kolejną zgadywankę pocztą, zwłaszcza, że
rozmawialiśmy dużo o tych sprawach.
- Kto ma klucz do twojego mieszkania?
- Z tego co wiem, to nikt.
- %7ładen z twoich przyjaciół? Może zostawiasz jakiś pod wycieraczką?
- Nie i nie.
- Więc co? - pytam kompletnie sfrustrowana.
- Posłuchaj  mówi, przesuwając palcami po swoich kudłatych brązowych
włosach. - Nie znam wszystkich odpowiedzi. Dlatego to jest zgadywanka.
- To nie jest zabawne - mówię mu. - Ktoś wysyła ci grozby, pisze
poplątane wiadomości na twoich drzwiach i możliwe, że włamuje się do
twojego mieszkania. Martwienie się nie jest opcją. To nakaz.
- Więc co nakazujesz mi zrobić?
- Zadzwoń na policję.
- I co im powiedzieć? %7łe ktoś wysyła mi krzyżówki? %7łe miałem gniewną
wiadomość na drzwiach, ale nie czułem się zobowiązany ją zachować? Dadzą
mi alkomat i zapytają co piłem.
- Przynajmniej będą mieli to wszystko zaprotokołowane.
Adam przytakuje. Nadal jednak nie rusza się.
- Co się stało? - pytam.
Waha się, szurając stopami jak je z pudełka z płatkami. Mija pełnych pięć
sekund zanim w końcu znowu patrzy w moje oczy.
- Naprawdę nie czuję się swobodnie, poruszając to z tobą.
- %7ładnych sekretów, pamiętasz?
- Okej - mówi, głęboko wzdychając. - Myślisz, że Ben może to robić?
Może próbuje się odegrać za wszystko?
- Poważnie? - pytam.
- Znaczy, właściwie bym go nie winił. Byłem totalnym dupkiem, próbując i
kradnąc mu ciebie& nawet szukając go, przede wszystkim, i wracając do jego
życia. To wszystko jest takie ohydne i żenujące, i dokładnie tak
powiedziałem
mojemu terapeucie.
- To nie Ben - mówię, zirytowana, że on w ogóle mógł tak pomyśleć. -
Może to był Tray. Sam powiedziałeś, że jest o ciebie zazdrosny.
- Tray jest moim przyjacielem. Byliśmy dobrymi przyjaciółmi zanim
pojawiła się ta GP z Melissą.
- Ty i Ben też byliście, kiedyś dobrymi przyjaciółmi - przypominam mu.
Adamowi udaj się lekko kiwnąć.
- Ale to było dawno temu.
- Znam Bena i on nie mógłby tego zrobić. - Przedstawiam mu skróconą
wersję15 tego, co się wydarzyło między mną i Mattem. - Ben widział co to mi
zrobiło - jaka byłam przestraszona i jak nie wiedziałam komu ufać.
- To wszystko to więcej powodów - mówi. - Ben zobaczył jak efektywne
jest prześladowanie.
- Widział także jak oboje zostali złapani. I ta osoba też będzie.
- Może  mówi, kontynuując jedzenie.
- A co z Melissą? - pytam. - Jest wściekła, że skończyłeś z nią. Może to jej
sposób na danie ci nauczki.
- To duże prawdopodobieństwo. Jestem bez wątpienia słodki i
wystarczająco napakowany, żeby dosłownie doprowadzić dziewczyny do
szaleństwa, nie uważasz? - Napina swoje bicepsy, żeby być zabawnym.
- Proszę, możemy spróbować zachowywać się tutaj poważnie?
- Jeśli musimy  mówi między kęsami. - Ale czy to jest Ben, Tray, czy
Melissa, naprawdę nie chcę wpakować żadnego z moich dawnych i/albo
obecnych przyjaciół w kłopoty.
- Nawet, jeśli któreś z nich chce zobaczyć jak krwawisz? - kiwam w
kierunku ostatniej krzyżówki, leżącej na blacie.
Adam patrzy na nią i potem na mnie, ewidentnie w dalszym ciągu próbuje
się zdecydować.
15 CliffsNotes Version  w USA to takie krótkie ściągi dla uczniów, np.: o lekturach
Lekarz: Zaczniemy dziś mówić o zemście.
Pacjent: Dlaczego?
Lekarz: Co sądzisz o zemście?
Pacjent: Niektórzy ludzie na to zasługują.
Lekarz: Czy ktoś, kiedyś próbował zemścić się na tobie?
Pacjent: Moi rodzice. Gdy zrobiłem coś co ich zdenerwowało, oni odpłacali się
tym samym.
Lekarz: Czy kiedykolwiek usiłowałeś się na kimś zemścić?
Pacjent: Tak myślę.
Lekarz: Czy usiłujesz teraz?
Pacjent: Dokładnie w tej chwili?
Lekarz: Wiesz co mam na myśli.
Pacjent: (pacjent nie odpowiada).
Lekarz: Czy to jest trudne pytanie?
Pacjent: Ludzie są głupi. Myślą, że mają całą zagadkę rozwiązaną, ale tak
naprawdę są daleko w tyle.
Lekarz: Kogo to dotyczy w szczególności?
Pacjent: Każdego. Wszyscy po prostu są tak głupi.
Lekarz: Ale nie ty?
Pacjent: Po prostu staram się zobaczyć, że sprawy są dobrze rozwiązane.
Lekarz: Czy wciąż starasz się chronić twojego przyjaciela?
Pacjent: Tak, bardzo.
Lekarz: A czy to oznacza, że usiłujesz się zemścić na kimś innym?
Pacjent: Powtórzę kolejny raz, wszyscy są głupi.
Adam podrzucił mnie do domu, siedzę w moim pokoju i desperacko
próbuję przedostać się przez kilka ostatnich stron The Scarlet Letter. Lecz z
jakiegoś powodu nie potrafię się skupić, moje myśli krążą wokół dziennika cioci
Alexii. Praktycznie jest tak, że patrzy on na mnie z mojej szafki nocnej, tak
jakby chciał, żebym go wzięła. W końcu sięgam po niego. Zaczynam przerzucać
strony i rozbrzmiewa dzwięk telefonu, przerywając mi. Odbieram, ale nikt nie
odpowiada, gdy mówię: halo.
- Kto mówi? - pytam, siadając na łóżko.
Ale jakoś chyba znam już odpowiedz.
Słyszę czyjś oddech. Ten rytmiczny daleki dzwięk sprawia, że zaczynam
czuć dziwne swędzenie i mieć gęsią skórkę.
- Ciocia Alexia? - prosiłam w duchu, a moje serce się zaciskało.
Kilka chwil pózniej usłyszałam kliknięcie telefonu, jakby ktoś się
rozłączył, a potem był już tylko sygnał wybierania. Nacisnęłam gwiazdkę,
pózniej sześć i dziewięć, napisałam podany numer na brzegu notatnika. To na
pewno z innego miasta, nie potrafię rozpoznać skąd jest numer kierunkowy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl