[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Erin zamarła, czekając na odpowiedz Nicka, ale usłyszała tylko pisk odsuwanego krzesła i kroki. Nick idzie do niej,
a ona nie jest jeszcze gotowa stawić mu czoło! Dzięki siostrzyczce, która ma za długi język, nie zdążyła się nawet
zastanowić, co mu powie.
Przez moment myślała, czy nie zamknąć drzwi na klucz.
148
UWODZICIELKA Z BARBADOSU
Uznała, że to bez sensu. Wcześniej czy pózniej i tak będzie musiała odbyć z nim rozmowę. Lepiej mieć to za sobą.
Siedziała na leżaku, kiedy bez pukania wszedł Nick. Zamknął za sobą drzwi i spojrzał na nią nic nie mówiącym spo-
jrzeniem.
- Lepiej się czujesz? - spytał. Erin pokręciła głową. Milczała.
- Rozumiem, że chcesz mi coś powiedzieć.
- Tak. Ja... ja... zmieniłam zdanie i nie chcę za ciebie wyjść
- wyjąkała przez ściśnięte gardło.
- Tak po prostu?
- Nie, nie tak po prostu. - Gorączkowo szukała jakiegoś przekonującego argumentu.  Chyba fakt, że jednak nie
jestem w ciąży, ma z tym coś wspólnego.
- Przecież nigdy nie wierzyłaś w to, że mogłaś zajść w ciążę
- zauważył z pozoru obojętnym tonem.
- No, to już nie wiem dlaczego, ale rzeczywiście zmieniłam zdanie. Zdałam sobie dziś sprawę, że od kilku tygodni
żyję w świecie romantycznych złudzeń. Wydawało mi się, że skoro lubię, kiedy się ze mną kochasz, to muszę być w
tobie zakochana.
- A teraz wiesz, że nie jesteś?
- Teraz wiem, że nie jestem - powtórzyła, z trudem wypowiadając słowa, które nie miały nic wspólnego z prawdą.
-Przepraszam... Wiem, ile miałeś załatwiania... nie mówiąc już o kosztach. Ja...
Widząc stalowy błysk w jego oczach i mocno zaciśnięte usta, zamilkła.
- Lepiej, że opamiętałaś się teraz, zamiast dopiero po ślubie. Sam się zajmę odwołaniem uroczystości. Ty zastanów
się tylko, co chcesz robić dalej.
Robić? Tak daleko jej plany nie sięgały. Wiedziała jedynie,
UWODZICIELKA Z BARBADOSU
149
że nie może tu zostać. Zresztą Nick też będzie szczęśliwy, kiedy ujrzy jej plecy.
- Chcę wrócić do domu. Do Anglii. Ale nie na twój koszt. Mam jeszcze prawie całe pieniądze, które umieściłeś na
moim koncie. Wystarczy mi na bilet i przeżycie paru pierwszych dni. Opieka społeczna znajdzie mi jakieś
mieszkanie.
- Naprawdę myślisz, że się na to zgodzę? - przerwał ostro tę tyradę Nick.
- Nie masz wyboru. Nigdy nie miałeś obowiązku mną się opiekować.
- Ale miałem ten obowiązek w stosunku do Sam. Miałabyś sumienie ją zostawić?
- Przecież nie mogę zabrać jej ze sobą, prawda?
- Zgadza się. Będzie musiała dać sobie radę bez ciebie. - Nick odsunął się od drzwi. - Tymczasem proponuję,
żebyśmy trzymali się z daleka od siebie. Poproszę Bellę, żeby przyniosła ci pózniej coś do jedzenia. Ucieszy się, że
lepiej się czujesz.
A jeszcze bardziej, że ślub został odwołany, dodała w duchu Erin. Nie zawołała Nicka, by "wrócił. Nawet gdyby
rzuciła mu teraz w twarz oskarżenie, i tak niczego by to nie zmieniło. Kiedy minie mu złość wywołana przez kłopoty,
w jakie go wplątała, poczuje ulgę i jego życie wróci do normy. Już Dione dopilnuje, żeby był zadowolony. A jeśli nie
ona, znajdą się dziesiątki innych pocieszycielek. Tyle że na pewno nie będą to nastolatki.
Nieco pózniej przyszła Bella z obiecanym posiłkiem na tacy. Narobiła wokół Erin tyle zamieszania, co kwoka wokół
swoich kurcząt.
- Musisz to wszystko zjeść! - rozkazała, patrząc, jak Erin bez apetytu grzebie widelcem w potrawce z kurczaka. - Od
razu poczujesz się lepiej.
- Na pewno. Po prostu nie jestem głodna.
150
UWODZICIELKA Z BARBADOSU
- Spróbuj choć trochę w siebie wmusić. Przecież wciąż jeszcze rośniesz.
Już nie, stwierdziła w duchu Erin. Dawno pożegnałam dzieciństwo.
Czyżby? usłyszała jakiś cichy, wewnętrzny głos. Czy dorosła kobieta zareagowałaby w ten sposób na informację,
która z ogromnym prawdopodobieństwem może okazać się tylko plotką? Przecież jej siostra sama nie widziała
Nicka i Dione razem. Powiedział jej o tym Tim. A jeśli chłopak skłamał?
Wiedziała, że jak tonący chwyta się brzytwy. Tim nie miał powodu, żeby kłamać. Zresztą i tak było za pózno.
Wieczór ciągnął się w nieskończoność, każda minuta wydawała się godziną, godzina wiecznością. Erin bała się
nadchodzącej nocy, choć nawet ona będzie prostsza niż ranek, który po niej nastanie. Nick obiecał, że sam się
wszystkim zajmie, ale pewne sprawy ona i tak musi pozałatwiać osobiście. Odwiezie z powrotem do sklepów
pakunki, które nadal leżą w bagażniku. Przy okazji zarezerwuje miejsce na najbliższy lot do Londynu. Dobrze,
gdyby zdążyła tam dotrzeć przed poniedziałkiem. Powrót do domu w dniu, w którym miała wychodzić za mąż, byłby
zbyt trudny do zniesienia.
Kiedy usłyszała pukanie do drzwi, mimo wszystko serce zabiło jej szybciej. Odzyskało swój rytm, kiedy gościem
okazała się Sam.
- Nick mówi, że wracasz do domu! - wybuchnęła od progu. - Nie możesz tego zrobić, Rin! Nie zostanę tu bez ciebie!
Erin bezradnie rozłożyła ręce.
- Obawiam się, że będziesz musiała. Nawet gdyby Nick się zgodził, nie mogłabym cię wziąć ze sobą. I bez tego
będzie mi trudno.
- Wcale nie ma powodu, żebyś wyjeżdżała! Nick mówi, że
UWODZICIELKA Z BARBADOSU
151
to twoja decyzja, nie jego. Teraz, jak już za niego nie wychodzisz, wszystko będzie dobrze.
- Nie, nie będzie. Już nie. - Erin nie była w stanie nawet o tym myśleć. - Nic z tego, Sam. Nie mogę tu zostać. Musisz
to zrozumieć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl