[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czekając aż on i Rhoan skończą dyskusję o sprawie nowopowstałego wampira, zanim
się odezwałam.
"Potrzebuję samochodu."
"Idz do Salliane."
"W przeciwieństwie do niektórych w tym pokoju, to jest coś, co staram się robić
jak najmniej. "
Ukazał mi swoją twarz wampira. To był taki wyraz, który mówił, że jest
rozdrażniony, ale próbuje tego nie pokazać.
"Czy wy dwie nie możecie przestać drzeć kotów i się dogadać? "
"To jest niemożliwe, szefie. Ona jest krową, a ja jestem suką. Dwa gatunki, które
nigdy nie będą podzielały tego samego punktu widzenia. "
"Wystarczy tylko zejść na dół i wziąć samochód, zanim nie znajdę ci czegoś
paskudnego do roboty."
Zamierzałam już zapytać, co może być gorszego od miejsca zbrodni, w które
wysłał mnie wczoraj, ale znając Jacka prawdopodobnie mógłby znalezć coś gorszego.
Więc zamknęłam swoje usta, chwyciłam torebkę i zmyłam się stamtąd.
Krowa odwróciła się, gdy weszłam do biura łączności, i przewróciła swoimi
brązowymi oczami. Zawsze przypominała mi Amazonkę o karmelowych włosach 
miała odpowiedni wzrost i siłę i dodatkowy bonus w postaci dużych piersi. Całkiem
dobrze zdawałam sobie sprawę, że jest wspaniałym materiałem do snu erotycznego u
większości mężczyzn, co u Jacka powodowało niechęć do angażowania się, i było
bardzo zastanawiające. To znaczy, był mężczyzną ze swoimi potrzebami, a Sal, co
~ 99 ~
było pewne jak diabli, chciała spełnić każde i wszystkie z nich. Ale czy wynikało to z
faktu, że ona również była wampirem? Quinn powiedział mi kiedyś, że dwa wampiry
nie mogą mieszkać razem ze sobą ze względu na całą tę terytorialną sprawę. A tu
proszę, mieliśmy dwa wampiry żyjące tuż obok siebie bez jakichkolwiek
prawdziwych problemów, więc może Quinn znowu wcisnął mi następne kłamstwo.
Co nie zdarzyłoby się po raz pierwszy.
"Proszę, proszę. " powiedziała, jej głos był zmysłowy. "Kundel we własnej
osobie. Czy to nie przyjemność. "
Posłałam jej mój najbardziej uprzejmy uśmiech. Jej oczy się zwęziły i usztywniła
się na swoim miejscu, jakby przygotowując się na atak. Rozbawienie zawirowało
wewnątrz mnie. Mogła to być część mojej roboty, której nie cierpiałam, ale Boże,
chwile, takie jak te, sprawiały, że była tego warta.
"Jack przysłał mnie tutaj, żebym pokazała ci, jak naprawdę należy wykonywać
pracę łącznika. Ma już dość twoich gównianych błędów. "
Jej spojrzenie pociemniało.
"Jack nigdy by tak nie powiedział! "
"Jeżeli tak uważasz, to znaczy, że nie znasz go tak dobrze, jak myślisz. "
Zciągnęłam komplet kluczy z haczyka i rzuciłam okiem na numer. "Biorę samochód
32. "
"To nie jest twój przydzielony samochód. "
"Teraz już jest. " powiedziałam nonszalancko i wyszłam.
"Suka! " krzyknęła za mną.
Zachichotałam łagodnie. Bez wątpienia pobiegnie do Jacka i wypłacze się mu na
ramieniu, co oznacza, że będę miała kłopoty, gdy wrócę, ale hej, gdyby to ją
wkurzyło, wtedy ból wysłuchania Jacka byłby tego warty.
Jednak, dlaczego czułam potrzebę bycia taką suką wobec tej kobiety, tego
szczerze nie mogłam powiedzieć. Ona po prostu sprowadzała mnie na złą drogę  a
to nigdy nie była dobra rzecz w stosunku do wilkołaka. Szczególnie do tego,
uzbrojonego w pysku, który przejawiał tendencję do wymykania się spod kontroli w
najgorszym możliwym momencie.
~ 100 ~
Znalazłam samochód i wyjechałam z podziemnego parkingu. Liam Barry
mieszkał w Middle Park, w apartamencie naprzeciw plaży. Co prawda  odkryłam to,
kiedy się tam znalazłam  był malutki  miał jedną sypialnię, maleńką kuchnię i
salon  ale widok były niewiarygodny.
Przeszłam obok stosu magazynów dla mężczyzn i porozrzucanych ubrań, i
wpatrywałam się przez kilka minut w morze i plażę, pragnąc otworzyć szeroko okna i
wpuścić chłodną słoną bryzę. Pozwolić wywietrzyć stęchłe i nieświeże powietrze z
mieszkania.
Zmuszając się do odwrócenia, przeczesałam spojrzeniem maleńkie, zakurzone
wnętrze, szukając czegoś, co mogło mi się rzucić w oczy. Ale nic takiego nie
znalazłam. Magazyny i bałagan były tym, czego się spodziewałam po tym wysoko
postawionym kawalerze  którym, dopóki by nie poślubił Callie, właśnie był.
Kawalerem w związku, to przyznaję, ale jednak kawalerem.
Przestąpiłam magazyny i ruszyłam do kuchni. Jego lodówka miała kwaśny
zapach, a mleko już prawie zamieniło się w masło. Szybko zamknęłam drzwi,
marszcząc nos na ten odór. Na lodówce wisiało kilka rachunków  za elektryczność i
za gaz. Jedyną dziwną rzeczą w nich było to, że były po terminie. Dla niektórych z
nas, zaległe rachunki były faktem  zwłaszcza, gdy miało się brata, który uwielbiał
zakupy  chociaż Li zarabiał tony pieniędzy. Może był jednym z tych ludzi, którzy
po prostu o nich zapominali.
Wypuściłam oddech, obróciłam się i weszłam do sypialni. Była na tyle duża, żeby
zmieścić ogromne łóżko. A zmięte, nieświeże prześcieradła sugerowały, że nie były
używane, ani zmieniane od jakiegoś czasu. Oczywiście, Liam nie spędzi już tutaj
nigdy więcej swojego czasu. Po przeszukaniu jego szaf i szuflad, poddałam się,
uznając to za kiepski żart, i wyszłam na zewnątrz zaczerpnąć świeżego powietrza.
Kiedy wsiadłam do samochodu, wklepałam adres Callie do nawigacji i
skierowałam się do jej mieszkania. Mieszkała kilka bloków dalej, niedaleko portu w
Melbourne, w starym okręgu przemysłowym, który szybko zyskiwał popularność
dzięki młodym snobom, którzy lubili być blisko zarówno miasta, jak i plaży, ale
którzy nie chcieli płacić ceny miliona dolarów za mieszkania w innych podmiejskich
dzielnicach blisko plaży. Jej mieszkanie było właśnie jednym z tych przerobionych
magazynów, z widokami na zatokę i port.
Co więcej, mieszkanie nie było duże, ale miało dwie sypialnie i salon większy, niż
u Liama. Oczywiście mieszkał tutaj już jakiś czas, ponieważ jego ubrania
~ 101 ~
porozrzucane były wkoło na chybił trafił. Przeszukałam wszystkie pomieszczenia
wzdłuż i wszerz, ale nie znalazłam niczego dziwnego. Było mnóstwo zdjęć ich
razem, a na niektórych byli też inni ludzie. Wyglądali, jak bardzo zakochana w sobie
para, co sprawiało, że to, co się zdarzyło, było tym bardziej zastanawiające.
Włożyłam do kieszeni zdjęcia tej dwójki i wyszłam. Ledwie znalazłam się na
chodniku przed domem, zadzwonił mój telefon, którego dzwięk wydawał się być
przenikliwy i niepokojący w porównaniu ze spokojnym chłodem morskiego
powietrza.
Drżenie wstrząsnęło moim ciałem i, z pewną niechęcią, wyciągnęłam telefon z
kieszeni i odebrałam.
"Mamy następną. " powiedział Jack, prosto z mostu.
~ 102 ~
Rozdział pią ty
Zamknęłam swoje oczy i zrobiłam głęboki wdech. To jednak nie pomogło
rozładować napięcia, które we mnie narosło. Nie chciałam ponownie stanąć w
obliczu zniszczenia takiego, jak wczoraj. Nie chciałam zetknąć się z przerażeniem i
bólem następnej duszy. Nie chciałam czuć jej we mnie, ani wokół mnie. Dwa
przypadki w ciągu minionych dni, to był przynajmniej o jeden za dużo.
"Dokładnie tak samo? " zapytałam po chwili.
"Najwyrazniej tak. "
"Gdzie? "
"W Essendon." [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl