[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pozostałych. Wynik był interesujący. Plecak, który kupił u pana Hicksa, pod żadnym względem nie
robił wrażenia gorszego od nabytych przez George a w różnych innych magazynach. Natomiast był
zdecydowanie tańszy.
 Interesujące  zauważył Herkules Poirot. Przyjrzał się plecakom, a następnie zbadał je
szczegółowo : w środku i z wierzchu, stawiając je do góry nogami, macając szwy, kieszenie,
uchwyty. Po czym wstał, poszedł do łazienki i wrócił z małym ostrym nożykiem do pedicure.
Wywróciwszy plecak od pana Hicksa na lewą stronę, zaatakował dno nożykiem. Pomiędzy
płóciennym spodem a dnem znajdował się kawał ciężkiego usztywnienia, trochę przypominającego
z wyglądu karbowany papier. Poirot przyjrzał się wypatroszonemu plecakowi z wielkim
zainteresowaniem. Po czym zaatakował pozostałe.
Wreszcie siadł i przyglądał się dokonanemu właśnie dziełu zniszczenia. Następnie przyciągnął do
siebie aparat telefoniczny i po krótkiej chwili udało mu się połączyć z inspektorem Sharpe em.
 Ecoutez, mon cher  powiedział.  Chciałbym wiedzieć tylko dwie rzeczy.
Coś w rodzaju parsknięcia rozległo się po drugiej stronie słuchawki:
 Wiem dwie rzeczy o koniu, w tym jedną raczej słoną  wyrecytował inspektor.
 Co takiego?  zapytał zdumiony Herkules Poirot.
 Nic, nic. To taka rymowanka, którą kiedyś znałem. Więc jakie dwie rzeczy chciałby pan
wiedzieć?
 Wczoraj pan wspomniał o pewnych wizytach policji na Hickory Road w ciągu ostatnich
trzech miesięcy. Czy mógłby mi pan podać ich daty, jak również powiedzieć, w jakich porach dnia
się odbyły?
 Tak, oczywiście, to powinno być łatwe. Musi być odnotowane w kartotece. Niech pan
zaczeka, zaraz zobaczę.
Wkrótce inspektor powrócił do telefonu :  Pierwsza wizyta w związku z hinduskim studentem,
rozpowszechniającym wywrotową propagandę: 18 grudnia ubiegłego roku, godzina 1530.
 Zbyt dawno.
67
 Wizyta w sprawie Montagu Jonesa, Euroazjaty, poszukiwanego w związku z zamordowaniem
Alice Combe z Cambridge: 24 lutego, godzina 1730. Wizyta w sprawie Williama Robinsona,
pochodzącego z Afryki Zachodniej, poszukiwanego przez policję w Sheffield: 6 marca, godzina 11.
 Aha! Dziękuję panu.  Jeżeli jednak pan myśli, że któreś z tych zdarzeń ma jakikolwiek
związek z&
Poirot przerwał mu:
 Nie, one nie mają związku. Mnie tylko interesuje pora dnia, w jakiej miały miejsce.
 Co pan kombinuje, Poirot?
 Rozpruwam plecaki, mój przyjacielu. Bardzo interesujące zajęcie.
Aagodnie odłożył słuchawkę.
Wyjął z notesu poprawioną listę, którą pani Hubbard wręczyła mu poprzedniego dnia.
Przedstawiała się następująco:
Plecak (Lena Batesona)
%7łarówki
Bransoletka (Genevieve)
Pierścionek z brylantem (Patricii)
Puderniczka (Genevieve)
Wieczorowy pantofelek (Sally)
Szminka (Elizabeth Johnston)
Kolczyki (Valerie)
Stetoskop (Lena Batesona)
Sól do kąpieli (?)
Apaszka pocięta na kawałki (Valerie)
Spodnie (Colina)
Książka kucharska (?)
Kwas borny (Chandry Lala)
Broszka (Sally)
Atrament wylany na notatki Elizabeth
(Spisałam, jak potrafiłam. Nie jest to stuprocentowo dokładne  L. Hubbard).
Poirot przyglądał się liście dłuższą chwilę. Westchnął i mruknął do siebie:  Tak&
zdecydowanie& Musimy wyeliminować rzeczy bez znaczenia& 
Przyszło mu do głowy, kto mógłby mu w tym pomóc. Była niedziela. Większość studentów
będzie prawdopodobnie w domu.
Nakręcił numer Hickory Road 26 i poprosił do telefonu pannę Valerie Hobhouse. Stłumiony,
dość gardłowy głos, wyraził powątpiewanie, czy panna Hobhouse już wstała, obiecał jednak
sprawdzić. Po chwili Poirot usłyszał ochrypły alt:
 Valerie Hobhouse przy aparacie.
 Mówi Herkules Poirot. Czy pani mnie pamięta?
 Naturalnie, monsieur. Czym mogę panu służyć?
 Chciałbym, jeśli można, zamienić z panią parę słów.
 Proszę bardzo.
 Mogę więc wpaść na Hickory Road?
 Tak. Będę na pana czekała. Powiem Geronimowi, żeby pana przyprowadził do mojego
pokoju. W niedzielę trudno tutaj o prywatność.
 Dziękuję, panno Hobhouse. Jestem bardzo zobowiązany.
Geronimo z rozmachem otworzył Poirotowi drzwi, a następnie pochyliwszy się szepnął z
właściwą sobie miną konspiratora:
 Prowadzę pana do panny Valerie bardzo cicho. Pst, sza, sza.
68
Kładąc palec na ustach, ruszył pierwszy schodami w górę i zaprowadził Poirota do obszernego
pokoju, którego okna wychodziły na Hickory Road. Pokój, stanowiący połączenie sypialni i
saloniku, urządzony był ze smakiem, a nawet z pewną dozą luksusu. Tapczan przykryty był
zniszczonym, ale pięknym perskim kilimem, a eleganckie orzechowe biurko z epoki królowej
Anny raczej nie należało, zdaniem Poirota, do oryginalnego wyposażenia Hickory Road 26. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl