[ Pobierz całość w formacie PDF ]

razem i wkrótce, wiedziała to, zostaną mężem i żoną. Margit zniknęła z tylnego
siedzenia, ale Jennifer była przekonana, że duch tej kobiety nigdy jej nie opuści.
Podobnie jak powrócił Kirk, tak w tym życiu wróciła Margit, jej utracona matka,
i będzie także powracać w przyszłych istnieniach.
Jennifer obserwowała ruch na drodze i zapadające ciemności, pozwalając swoim
myślom wędrować. W przytulnym cieple samochodu uśmiechnęła się, szczęśliwa
i wypełniona spokojem. Ciekawa była swoich innych egzystencji. Jak do tej pory,
przypominała sobie istnienia pełne rewanżu i zemsty, teraz jednak powinny nadejść
wcielenia szczęśliwe. Wyprostowała się i mocniej ujęła kierownicę samochodu.
Może kiedyś uosabiała kobietę o dużym znaczeniu, dostojną kapłankę, nawet
księżniczkę czy królową. Pewnego dnia przypomni sobie te istnienia, te pełne chwały
dni, kiedy nie walczyła z duchem Phoebe Fisher.
Serce Jennifer uderzyło mocniej pod wpływem tych myśli. Jej życie nie minęło, ale
dni udręki się skończyły.
 Dlaczego się uśmiechasz?  zapytał Kirk, patrząc na nią.
Jennifer obserwowała autostradę. Pokręciła głową i powiedziała:
 Po prostu jestem szczęśliwa, to wszystko, i zakochana.  Koszmar prymitywnej
przeszłości zakończył się. Duch Phoebe odszedł z jej życia. Ponieważ medium nie
poniosło śmierci z jej rąk, wreszcie zdołała umknąć przed mściwym duchem.
Tak. Jennifer pomyślała, że poprosi o pomoc Kathy Dart. Nawiązując kontakt ze
swoją wyższą świadomością, ze swoją nie znającą ograniczeń duszą, użyje mądrości
swoich wcieleń, żeby zaprojektować długą i szczęśliwą przyszłość z tym wspaniałym
młodym mężczyzną, jej starożytnym kochankiem.
Teraz wszystko było takie oczywiste. Jej życie okazało się doskonale dopasowaną
układanką; od zarania dziejów było jej przeznaczone znalezć się na tej chłodnej
drodze w Minnesocie, aby Kirk mógł ją stamtąd zabrać. To był plan boski.
Nie, uświadomiła sobie. Nie ma Boga. Sama odbyła długą podróż. Znalazła swoją
własną drogę do zbawienia. Kathy Dart powiedziała jej, że jest bogiem sama z siebie.
Wszyscy są bogami w swoim własnym przeznaczeniu.  Każdy pracuje na swoją
karmę  pomyślała Jennifer.
Potem wyciągnęła rękę i włączyła światła samochodu. Reflektory oświetliły
autostradę New Jersey, wyznaczając ścieżkę światła w ciemnościach nocy, i w tym
momencie, na długiej szosie, Jennifer Winters zrozumiała, że będzie widzieć
wiecznie, że jej byt pozostanie bezgraniczny, absolutny. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl