[ Pobierz całość w formacie PDF ]

poduszki i zakrywam twarz prześcieradłem. Czuję, że robi się
wilgotne.
Słyszę, że otwierają się drzwi, nie chce mi się spojrzeć, żeby
zobaczyć, kto to jest. Wiem, kto to jest.
Ona wzdycha i siada na łóżku obok mnie, ja się nie
odwracam. Nie mam ochoty słuchać jej głosu. Gabby.
Czekam, aż to samo wybuchnie. Strach, gniew, niepewność.
%7łal, ulga i niesmak.
Ktoś uderzył mnie samochodem. Ktoś po mnie przejechał.
Połamał mi kości, poszarpał arterie i zabił dziecko, którego jeszcze
nie pokochałam.
Gabby jest jedyną osobą na tej planecie, której powierzę mój
ból.
Wyję w poduszkę. Przytrzymuje mnie mocno.
 Wyrzuć to z siebie  mówi.  Wyrzuć to.
Oddycham tak gwałtownie, że czuję się wykończona. Jestem
oszołomiona tlenem i udręką.
A potem odwracam głowę w jej stronę. Widzę, że ona też
płakała.
Dzięki temu czuję się jakoś lepiej. Jakby mogła wziąć na
siebie trochę mojego bólu, jakby mogła zabrać go z moich rąk.
 Oddychaj  mówi. Patrzy mi w oczy i robi powolny wdech,
a potem powoli robi wydech.  Oddychaj  mówi znowu.  Tak jak
ja. No, dalej.
Nie rozumiem, o co chodzi, póki nie dociera do mnie, że
teraz w ogóle nie oddycham. Powietrze zatrzasnęło mi się w piersi.
Trzymam je w płucach. I kiedy dociera do mnie, co robię,
wypuszczam je. Wypływa ze mnie, jakby w tamie zrobiła się
dziura.
Powietrze wraca krótkimi wdechami. Słyszalnym, bolesnym
sapnięciem.
I czuję, chyba po raz pierwszy, odkąd się obudziłam, że żyję.
Ja żyję.
Ja dzisiaj żyję.
 Byłam w ciąży  mówię i znowu zaczynam płakać.  W
dziesiątym tygodniu.  To pierwsza ważna rzecz, jaką
powiedziałam, odkąd się obudziłam, i teraz czuję, jak szarpało mi
to wnętrzności, jakby to była kula rykoszetująca w bebechach.
Mówienie nie jest tak trudne, jak myślałam. Chyba mogę to
robić normalnie. Ale nie muszę mówić niczego więcej.
Nie muszę mówić Gabby, że nie wiedziałam. Nie muszę
mówić Gabby, że nie byłabym przygotowana na dziecko, którego
nie mam.
Ona już wie. Gabby zawsze wie. A może lepiej powiedzieć:
ona wie, że nie ma o czym mówić.
Więc trzyma mnie za rękę i słucha, jak płaczę. I co dwie
minuty przypomina, żebym oddychała.
I oddycham. Bo żyję. Może jestem połamana i wystraszona.
Ale żyję.
Wyjeżdżamy z przecznicy wprost na kawiarnię, do której
Ethan chce pójść. Mimo że to wtorkowy poranek i można by
pomyśleć, że większość ludzi jest w pracy, ulica zapchana jest
samochodami.
 Przy okazji, kiedy wracasz do pracy?  pytam go. Już dwa
razy zgłosił chorobowe.
 Jutro  mówi.  Mam trochę zaoszczędzonych dni z urlopu,
więc to nie problem.
Nie chcę, żeby jutro wracał do pracy, chociaż, oczywiście,
powinien. Ale& dobrze mi było w tym oderwaniu od
rzeczywistości. Bardzo mi się spodobała kryjówka w jego
mieszkaniu, życie w kokonie gorących ciał i dań na wynos.
 A jeśli zjem tyle cynamonowych bułek, że przybędzie mi
czterysta funtów? Co wtedy?
 Jak to co?  odpowiada. Prawie mnie nie słucha. Skupia się
na szukaniu miejsca do zaparkowania.
 Wtedy będzie koniec? Czy to zniszczy nasz związek?
Zmieje się.
 Hannah, rób, co chcesz  mówi.  Ale nie ma niczego, co
zniszczyłoby ten związek.
Odwracam się i wyglądam przez okno.
 Och, panie Hanover, znajdę twój słaby punkt. Znajdę,
choćby nie wiem co.
On śmieje się, kiedy zwalniamy przed czerwonym. Patrzy na
mnie.
 Wiem, co to znaczy tęsknić za tobą  mówi. Zwiatła
zmieniają się na zielone, dodaje gazu na bulwarze.  Będziesz
musiała znalezć jakiś problem nie do pokonania, żebym znowu
pozwolił ci odejść.
Uśmiecham się do niego, chociaż nie wiem, czy to widzi.
Ostatnio często się uśmiecham.
Wreszcie znajdujemy miejsce względnie blisko kawiarni.
 Wiesz, to dlatego ludzie wyjeżdżają z tego miasta  mówię,
gdy wciska się na miejsce parkingowe.
Przekręca kluczyk i wyjmuje go z zapłonu. Wysiada z
samochodu.
 Nie musisz mi tego mówić. Nienawidzę tego miasta za
każdym razem, kiedy krążę po ulicach jak sęp.
 Hm, mówię tylko, że w Nowym Jorku jest metro. A w
Austin można parkować, gdzie się chce. Metro w Waszyngtonie
jest takie czyste, że można jeść z podłogi.
 Nigdzie nie jest idealnie. Ale wiesz, nie wyszukuj
powodów, żeby zaraz wyjeżdżać.
 Nie wyszukuję  mówię. Trochę się bronię. Nie chcę być
kimś, o kim ludzie myślą, że nigdzie nie zatrzyma się na dłużej.
 W porządku  mówi.  Dobrze.
Odwraca się, otwiera drzwi do kawiarni, wpuszcza mnie
przodem. Stajemy w kolejce i tak się składa, że kolejka zawija się
wokół gabloty z wypiekami. Na górnej półce widzę bułki
cynamonowe. Są wielkie jak połowa mojej głowy. Pokryte lukrem.
 Ho, ho!  mówię ja.
 Wiem  mówi on.  Chciałem cię tutaj przyprowadzić,
odkąd odkryłem to miejsce.
 Dawno to było?  pytam, drażniąc się z nim.
Uśmiecha się. Przez chwilę zastanawiam się, czy czuje się
skrępowany.
 Dawno. Niech ci się nie wydaje, że mnie podstępnie
zmusisz, żebym przyznał, że od lat miałem przez ciebie problemy
emocjonalne. Jestem na tyle pewny siebie, żeby powiedzieć ci o
tym wprost.  Uśmiecham się do niego, a on robi krok do przodu.
 Poproszę bułkę z cynamonem  mówi do kasjerki.
 Zaraz, a ty nie chcesz?
 Są ogromne  mówi Ethan.  Myślałem, że się podzielimy.
Ja spoglądam na niego zezem.
On się śmieje.
 Przepraszam  mówi do kasjerki.  Niech będą dwie bułki
cynamonowe. Proszę wybaczyć.
Próbuję zapłacić, ale Ethan mi nie pozwala.
Aapiemy jakąś wodę, siadamy przy oknie i czekamy, aż
obsługa podgrzeje bułki. Bawię się dozownikiem serwetek.
 Gdybym w sobotę nie została z tobą dłużej, próbowałbyś
przespać się z Katherine?  pytam. Miałam to w głowie od tamtego
wieczoru. Uważam, że lepiej jest zadawać pytania niż ich unikać.
On zaczyna popijać wodę. Ja domyślam się, że pytanie go
zaskoczyło.
 O czym ty mówisz?
 Flirtowałeś z nią. I to mnie drażniło. I tylko chcę upewnić
się, że& że jestem tylko ja i ty i że nie jesteśmy& że nie ma
nikogo innego.
 Jeśli chodzi o mnie, nie ma innej kobiety na tej planecie.
Jestem twój. Tylko twój.
 Ale gdybym dłużej nie została&
Ethan odstawia wodę i patrzy mi prosto w oczy.
 Słuchaj, przyszedłem do tamtego baru z nadzieją, że
będziesz sama, z nadzieją, że z tobą porozmawiam, wyczuję, co
myślisz. Kupiłem gumę i trzymałem ją w tylnej kieszeni na
wypadek, gdybym miał nieświeży oddech. Stałem przed lustrem i
próbowałem zrobić z moimi włosami coś, czego nigdy z nimi nie
robiłem. Dla ciebie. Ty jesteś tą jedyną. Tańczyłem z Katherine, bo
denerwowałem się rozmową z tobą. A skoro chcę być wobec ciebie
szczery, przyznam, że nie wiem, co bym zrobił, gdybyś mi w [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl