[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obdarzyłabyś zaufaniem.
Rzeczywiście, Charis nie mogła z początku uwierzyć w istnienie
takich zawodów, a potem w zdrowy rozum osób, które je
wykonywały. Ale teraz? Teraz nie mogła się doczekać ich
odpowiedzi.
- Przypominam ci, że nic z tego nie zostało naukowo
dowiedzione - ostrzegła Diana. - Wyszło mi, że poczekalnia między
światem żywych i umarłych nie jest bezpiecznym miejscem. To, co
opisałaś, jest jakimś bytem zawieszonym między nimi i pożądającym
śladów energii, którymi się żywi. Bo wszystkie myśli, uczucia i czyny
wytwarzają energię. Najwyrazniej istnieją byty, które korzystają z
negatywnych fluidów. %7łalu, gniewu, rozpaczy i strachu, a ten jest
szczególnie grozny.
* Wicca - nazwa rozpowszechnionej w latach czterdziestych
dwudziestego wieku w Europie i Stanach Zjednoczonych religii
neopogańskiej, nawiązującej do tradycji chrześcijańskich. Słowo
wicca ma swój zródłosłów w celtyckim słowie wiece, oznaczającym
77
RS
wiedzmę/wiedzącą. Założycielem kultu był Gerald B. Gardner (wg
Wikipedii). (Przyp. tłum.)
- A dlaczego nie karmią się pozytywną energią? - Charis wciąż
była sceptyczna.
- Z tego samego powodu, dla którego zdrowi ludzie rzadziej
łapią choroby zakazne. Ci radośni i pewni siebie są silniejsi, więc
pasożyty mają z nimi więcej roboty. A ludzie wyczerpani
negatywnymi emocjami stanowią łatwiejszy cel. Podobno istnieje
szczególnie paskudny byt, który żeruje na duszach świeżo zmarłych...
Albo nie całkiem martwych.
Wstrząśnięta Charis chwyciła dłoń męża.
- Więc skoro to takie... popularne, musi istnieć na to jakieś
lekarstwo?- Albo egzorcyzmy?
- To wcale nie jest popularne.
- Ale powiedziałaś...
- Słyszeli o tym, ale pojawiało się na polach walki i w obozach
koncentracyjnych. I w domach dla obłąkanych, zanim doprowadzono
je do ładu. Taka Istota nie może egzystować bez odpowiedniej
mieszanki bólu, cierpienia i śmierci, która długo trwa. Nikt nie słyszał
o czymś takim w nowoczesnym szpitalu!
- To dlaczego pojawiło się właśnie tutaj?
- Tego się właśnie musimy dowiedzieć, póki David ma jeszcze
siłę walczyć.
78
RS
ROZDZIAA DZIESITY
Z każdym dniem David mógł coraz bardziej oddalać się od ciała.
W końcu był w stanie poruszać się po całym szpitalu. Nie był pewien,
czy to dobry znak. Jego niegdyś turkusowa aura stała się rozmazaną
smugą błękitu. To też nie był powód do radości.
Zyskał jednak możliwość odwiedzania oddziału intensywnej
terapii i innych miejsc. Robił to nie tylko z powodu Istoty, ale też
dlatego, że zafascynował go proces umierania. Najbardziej zaskoczyło
go odkrycie, że równie często to, co było złe, okazywało się też
dobrym doświadczeniem.
- Jesteś radosna - powiedział kiedyś zaskoczony do kobiety o
połyskliwej aurze, która z lubością przeciągała się, siedząc obok
swojego przeżartego rakiem ciała.
- Czemu nie? - zdziwiła się, zeskakując zgrabnie z łóżka. -
Wreszcie odzyskałam siły, w piersiach mnie nie boli, nie mam
mdłości. Ta trudniejsza część już jest za mną.
David zerknął przez ramię, upewniając się, że potwór nie
zamierza atakować, ale kobieta, dzięki swojej jasnej aurze,
najwyrazniej była odporna. Z radością przyglądała się postaciom
wyłaniającym się z tunelu.
- Joe! - zawołała radośnie i wybiegła im na powitanie. - Babciu!
Popatrzcie, przybiegł nawet Rascal! - cieszyła się, głaszcząc psa.
- A co z twoją rodziną?
79
RS
- Przecież nie rozstajemy się na zawsze - odparła rozsądnie. -
Szkoda tylko, że nie mogę im przekazać, że ze mną wszystko w
porządku.
- Nie martw się o nich, są wystarczająco silni - odezwała się
babcia. - Przecież to twój wielki dzień!
Zupełnie jakby miała świętować dziś swoje urodziny, pomyślał
zaskoczony. Zanim kobieta znikła w świetlistym tunelu razem ze
swoimi bliskimi, pomachała mu na pożegnanie.
- Och, do diabła! - zaklął w podziwie. To dopiero była dobra
śmierć, pomyślał. Niestety, zdarzały się też trudne. Trafiały się też
duchy zdezorientowane i osłabione, tak jakby ich dusze zaczęły
obumierać, zanim na dobre opuściły ciało. Byli też tacy, którzy nie
chcieli pogodzić się z losem.
- O niebiosa, ale kiepski sposób na rozstanie się z tym światem -
narzekał starszy mężczyzna, nie chcąc odejść od swojego martwego
ciała.
- To nie tak miało być - łkała kobieta, przy której łóżku siedział
zmartwiony mąż. - Mieliśmy popłynąć w rejs dookoła świata na
wiosnę.
Takie właśnie duchy najbardziej lubiła Istota. David musiał
bardzo uważać, przeprowadzając je do tunelu. Zawsze starał się stać
między nimi a potworem i w końcu przestawał słuchać, co mówiły.
Dlatego dopiero po pewnym czasie wychwycił powtarzający się
refren.
80
RS
- ...gdybym wiedział, że to się tak skończy, nie zdecydowałbym
się na operację. Przynajmniej spędziłbym w domu jeszcze rok...
- ...tydzień, obiecał mi lekarz. Tylko tydzień i miałam znalezć się
w domu...
- ...w tę i z powrotem. Akurat!
- Chwileczkę - wtrącił David. - Twierdzi pan, że obiecywano mu
szybki powrót do zdrowia?
- Właśnie.
- A kim był ten lekarz?
- Proszę uważać! - ostrzegł go starszy pan, patrząc na coś za
plecami Davida.
Odwrócił się akurat na czas, żeby odskoczyć przed podstępnym i
cichym atakiem Istoty.
- Proszę iść! - zawołał. - W tunelu nic panu nie grozi!
- A ty?
- Dam sobie radę - odparł nie całkiem zgodnie z prawdą.
Potwór podpełzł bliżej i Davida owionął obrzydliwy zapach, od
którego dostał mdłości i zawrotów głowy. Niebezpieczeństwo było
blisko, ale wreszcie zaczynał rozumieć, co się dzieje. Starsi ludzie,
którzy powolutku tracili duchową energię i umierali długo, zamiast
wracać do obiecanego przez lekarzy zdrowia, byli łatwym łupem. Co
w takim razie się dzieje ze mną? - myślał, patrząc na znikający tunel.
Nagle, bez ostrzeżenia, Istota zaatakowała. Wokół jego nogi
zamknęły się ohydne szczęki, wywołując falę paraliżującego bólu.
Nawet gorzej. David czuł, jak jego dusza jest wysysana. Nie potrafił
81
RS
powstrzymać okrzyku bólu. Jednocześnie szarpnął się do przodu i
zaczął uciekać. Na szczęście jego nogi i stopy były całe. Istota ruszyła
za nim w pogoń. Nigdy nie sądził, że niezdarnie wyglądające cielsko
może być takie szybkie. David, walcząc z niewyobrażalnym bólem,
biegł w jedynym możliwym kierunku.
Do Charis.
Przez ostatni tydzień, kiedy zawzięcie studiowała książki od
przyjaciółki, jej aura zaczęła się zmieniać. Wciąż była przygnębiona i
rozdrażniona tym, że nie umie na żądanie opuścić ciała. Ale mimo
to... Poczucie misji, nawet sama próba nauczenia się czegoś, co być
może nigdy się jej nie uda, dawała jej pocieszenie i przywracała
wewnętrzną równowagę. Dawała jej też siłę do dalszej walki.
David wpadł do pokoju. Charis siedziała przy jego łóżku, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl