[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przypomniała mu się tamta pełnia. Zadrżał - więc dopiął koszulę, nawet pod
szyjÄ….
Wtedy, kiedy przyszli po niego, też była pełnia. Tego się nie da
zapomnieć. Jego prześladowcy, oblani światłem księżycowym, wyglądali
wówczas jak demony... Harlan wiedział, że minie jeszcze dużo czasu, nim
znów uda mu się polubić księżycowe noce.
Już chciał wrócić pod pokład, gdy pomyślał, że może na chwilę
przysiadzie na swej dziennej leżance. I przysiadł - ale tak, żeby być tyłem do
Pretty Lady". Nic dobrego nie spotkało go dziś na tej łodzi - więc po co
miałby tam patrzeć?
Skupił spojrzenie na poszarpanym zarysie gór, nieco bardziej czarnych
aniżeli nieboskłon wznoszący się nad nimi. Moje życie też jest poszarpane,
przebiegło mu przez głowę. Ni stąd, ni zowąd przypomniała mu się była żona,
a zaraz także eksnarzeczona. Obie od niego odeszły. No, powiedzmy, że to on
pona
ous
l
a
d
an
sc
odszedł od nich - taka konstatacja byłaby sprawiedliwsza.
Gdzieś z daleka zakwiliły nocne ptaki. A w chwilę potem coś się
poruszyło wśród zabudowań przystani. Harlan wytężył wzrok... W kręgu
latarni ujrzał kobietę. Zmierzała w stronę mola. Szła ostrożnie, ze spuszczoną
głową.
Poznał ją. To Emma.
Co ona tutaj robi o tej porze?
Nieładne podejrzenia wysunęła dziś przeciwko niemu.
Może nie wysunęła - ale w jej wzroku było przecież niedwuznaczne
oskarżenie. Uznała, że to on wciągnął Wayne'a w całą tę historię, zakończoną
tragediÄ….
Harlan westchnÄ…Å‚.
Emma... Dlaczego tak trudno przestać o niej myśleć? Czy to tylko
kwestia dość długiej abstynencji? Raczej nie. Harlan nie miał dotąd ochoty na
kobiety.
Być może jednak zbliża się do końca rekonwalescencji? Albo to
wszystko jest jeszcze bardziej skomplikowane. Lecz na czym dokładnie
polegałaby tutaj komplikacja?
Tak czy owak, do siebie nie pasujÄ…. Ona jest szczurem lÄ…dowym", jak
sama powiedziała. On zaś całe życie żegluje. Ona jest prawdopodobnie
domatorką, a Harlan nigdy nie miał domu. I tak dalej. Nie, zdecydowanie nie
mogą mieć ze sobą nic wspólnego. Tymczasem Emma weszła na molo i
zaczęła się zbliżać do Seahawka". Pomyślał, czyby nie wejść pod pokład -
zejść jej z oczu. Tylko że ona wciąż nie podnosiła głowy. Wobec tego
postanowił się nie poruszać, udawać, że go tu nie ma.
Nagle dobiegł go jakiś głuchy dzwięk od strony Pretty Lady". Cóż to
pona
ous
l
a
d
an
sc
mogło być? Wytężył wzrok, ale w mdłym świetle księżyca nic nie udało mu
się wypatrzyć. Czy ktoś odwiedzał dzisiaj Emmę? Raczej nie... Bo gdyby była
z kimś, nie snułaby się przecież sama po przystani o północy.
Emma najwyrazniej nic nie usłyszała. Szła dalej spokojnie ku swej
łodzi. I wciąż nie podnosiła głowy.
Dzwięk się więcej nie powtórzył.
Harlan patrzył za nią, jak po trapie wkracza na pokład Pretty Lady", a
potem znika pod pokładem jachtu.
Usiadł, przyłapując się na tym, że właściwie nie wie, kiedy w ogóle
zdążył wstać? Widać mocno zaangażowała go ta scena - bardziej niż chciałby
to sam przed sobą przyznać.
Usiadłszy, zaplótł ramiona na piersi. Uniósł głowę i zaczaj: obserwować
gwiazdy. Nie zamierzał wracać do swej kabiny. Wiedział już, że dziś nie uda
mu się po raz drugi zasnąć.
Był tam. Starała się nie podnosić głowy, mijając Seahawka", ale i tak
go zauważyła. W końcu to pełnia księżyca!A teraz pokonywała trap Pretty
Lady" - niepewnie, jak wtedy, za pierwszym razem. Dziwnie przekonana, że
on wpatruje siÄ™ w jej plecy.
Nie odezwał się do niej... No tak. Miał do niej żal za te popołudniowe
insynuacje. Przed chwilą sama mogła wykonać jakiś gest w jego stronę - ale
żadnego nie wykonała. Dlaczego?
Nie miała już większych złudzeń na temat Wayne'a. Zwłaszcza po
popołudniowej eksploracji w jego kabinie, gdzie znalazła te wszystkie
papierzyska.
Mijała właśnie owe dokumenty, leżące teraz na stole w mesie. Tó przez
nie nie mogła spać tej nocy. Były to jakieś dziwne papiery. Składały się ze
pona
ous
l
a
d
an
sc
sporej liczby kartek wydartych z książki telefonicznej, z pozaznaczanymi
numerami. Prócz tego były tam jakieś notatki na serwetkach barowych -
również zawierające głównie numery. A może szyfry? Albo sumy długów?
W każdym razie wszystko to nie zdawało się dobrze wróżyć.
Emma zgasiła lampę naftową. Księżyc mdło oświetlał wnętrze jachtu.
Skierowała się ku swej zaimprowizowanej sypialni. Zaśnie dziś czy nie zaśnie
- wszystko jedno. Mądrze będzie jednak położyć się - choćby na godzinkę,
dwie.
Właśnie naciskała klamkę kabiny, gdy poczuła na ramieniu ciężką
Å‚apÄ™...
ROZDZIAA SIÓDMY
Od razu zaczęła krzyczeć. Wtedy łapa, która ją przytrzymywała,
przeniosła się na jej usta. Poczuła smak obcej skóry. Szarpnęła się, po czym
ugryzła obcą rękę. Mocno.
- O- u! Suko!
Głos był niski, szorstki - zdecydowanie męski. Nie był to jednak głos
Harlana. A ona przez chwilę była prawie pewna, że to właśnie on dopadł ją
tutaj, w tym ciemnym kÄ…cie.
Napastnik zwolnił chwyt. Emma nie czekała - z półobrotu łupnęła
prześladowcę łokciem pod żebro. Poprawiła drugi raz. Tamten znowu zaklął,
próbując ją chwycić drugą ręką.
Wtoczyli się oboje do kabiny. Emma kątem oka zauważyła stary
pona
ous
l
a
d
an
sc
barometr na ścianie. Promień księżycowy załamywał się właśnie w jego
nadtłuczonym szkiełku. Chwyciła ten barometr i z rozmachem rozbiła go na
głowie napastnika. Mężczyzna zawył i osunął się na podłogę.
- Hej, Nick, co się tam, do diabła, dzieje? Serce w niej zamarło. Był to
głos drugiego faceta. Z łomoczącym sercem Harlan zerwał się na równe nogi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
przypomniała mu się tamta pełnia. Zadrżał - więc dopiął koszulę, nawet pod
szyjÄ….
Wtedy, kiedy przyszli po niego, też była pełnia. Tego się nie da
zapomnieć. Jego prześladowcy, oblani światłem księżycowym, wyglądali
wówczas jak demony... Harlan wiedział, że minie jeszcze dużo czasu, nim
znów uda mu się polubić księżycowe noce.
Już chciał wrócić pod pokład, gdy pomyślał, że może na chwilę
przysiadzie na swej dziennej leżance. I przysiadł - ale tak, żeby być tyłem do
Pretty Lady". Nic dobrego nie spotkało go dziś na tej łodzi - więc po co
miałby tam patrzeć?
Skupił spojrzenie na poszarpanym zarysie gór, nieco bardziej czarnych
aniżeli nieboskłon wznoszący się nad nimi. Moje życie też jest poszarpane,
przebiegło mu przez głowę. Ni stąd, ni zowąd przypomniała mu się była żona,
a zaraz także eksnarzeczona. Obie od niego odeszły. No, powiedzmy, że to on
pona
ous
l
a
d
an
sc
odszedł od nich - taka konstatacja byłaby sprawiedliwsza.
Gdzieś z daleka zakwiliły nocne ptaki. A w chwilę potem coś się
poruszyło wśród zabudowań przystani. Harlan wytężył wzrok... W kręgu
latarni ujrzał kobietę. Zmierzała w stronę mola. Szła ostrożnie, ze spuszczoną
głową.
Poznał ją. To Emma.
Co ona tutaj robi o tej porze?
Nieładne podejrzenia wysunęła dziś przeciwko niemu.
Może nie wysunęła - ale w jej wzroku było przecież niedwuznaczne
oskarżenie. Uznała, że to on wciągnął Wayne'a w całą tę historię, zakończoną
tragediÄ….
Harlan westchnÄ…Å‚.
Emma... Dlaczego tak trudno przestać o niej myśleć? Czy to tylko
kwestia dość długiej abstynencji? Raczej nie. Harlan nie miał dotąd ochoty na
kobiety.
Być może jednak zbliża się do końca rekonwalescencji? Albo to
wszystko jest jeszcze bardziej skomplikowane. Lecz na czym dokładnie
polegałaby tutaj komplikacja?
Tak czy owak, do siebie nie pasujÄ…. Ona jest szczurem lÄ…dowym", jak
sama powiedziała. On zaś całe życie żegluje. Ona jest prawdopodobnie
domatorką, a Harlan nigdy nie miał domu. I tak dalej. Nie, zdecydowanie nie
mogą mieć ze sobą nic wspólnego. Tymczasem Emma weszła na molo i
zaczęła się zbliżać do Seahawka". Pomyślał, czyby nie wejść pod pokład -
zejść jej z oczu. Tylko że ona wciąż nie podnosiła głowy. Wobec tego
postanowił się nie poruszać, udawać, że go tu nie ma.
Nagle dobiegł go jakiś głuchy dzwięk od strony Pretty Lady". Cóż to
pona
ous
l
a
d
an
sc
mogło być? Wytężył wzrok, ale w mdłym świetle księżyca nic nie udało mu
się wypatrzyć. Czy ktoś odwiedzał dzisiaj Emmę? Raczej nie... Bo gdyby była
z kimś, nie snułaby się przecież sama po przystani o północy.
Emma najwyrazniej nic nie usłyszała. Szła dalej spokojnie ku swej
łodzi. I wciąż nie podnosiła głowy.
Dzwięk się więcej nie powtórzył.
Harlan patrzył za nią, jak po trapie wkracza na pokład Pretty Lady", a
potem znika pod pokładem jachtu.
Usiadł, przyłapując się na tym, że właściwie nie wie, kiedy w ogóle
zdążył wstać? Widać mocno zaangażowała go ta scena - bardziej niż chciałby
to sam przed sobą przyznać.
Usiadłszy, zaplótł ramiona na piersi. Uniósł głowę i zaczaj: obserwować
gwiazdy. Nie zamierzał wracać do swej kabiny. Wiedział już, że dziś nie uda
mu się po raz drugi zasnąć.
Był tam. Starała się nie podnosić głowy, mijając Seahawka", ale i tak
go zauważyła. W końcu to pełnia księżyca!A teraz pokonywała trap Pretty
Lady" - niepewnie, jak wtedy, za pierwszym razem. Dziwnie przekonana, że
on wpatruje siÄ™ w jej plecy.
Nie odezwał się do niej... No tak. Miał do niej żal za te popołudniowe
insynuacje. Przed chwilą sama mogła wykonać jakiś gest w jego stronę - ale
żadnego nie wykonała. Dlaczego?
Nie miała już większych złudzeń na temat Wayne'a. Zwłaszcza po
popołudniowej eksploracji w jego kabinie, gdzie znalazła te wszystkie
papierzyska.
Mijała właśnie owe dokumenty, leżące teraz na stole w mesie. Tó przez
nie nie mogła spać tej nocy. Były to jakieś dziwne papiery. Składały się ze
pona
ous
l
a
d
an
sc
sporej liczby kartek wydartych z książki telefonicznej, z pozaznaczanymi
numerami. Prócz tego były tam jakieś notatki na serwetkach barowych -
również zawierające głównie numery. A może szyfry? Albo sumy długów?
W każdym razie wszystko to nie zdawało się dobrze wróżyć.
Emma zgasiła lampę naftową. Księżyc mdło oświetlał wnętrze jachtu.
Skierowała się ku swej zaimprowizowanej sypialni. Zaśnie dziś czy nie zaśnie
- wszystko jedno. Mądrze będzie jednak położyć się - choćby na godzinkę,
dwie.
Właśnie naciskała klamkę kabiny, gdy poczuła na ramieniu ciężką
Å‚apÄ™...
ROZDZIAA SIÓDMY
Od razu zaczęła krzyczeć. Wtedy łapa, która ją przytrzymywała,
przeniosła się na jej usta. Poczuła smak obcej skóry. Szarpnęła się, po czym
ugryzła obcą rękę. Mocno.
- O- u! Suko!
Głos był niski, szorstki - zdecydowanie męski. Nie był to jednak głos
Harlana. A ona przez chwilę była prawie pewna, że to właśnie on dopadł ją
tutaj, w tym ciemnym kÄ…cie.
Napastnik zwolnił chwyt. Emma nie czekała - z półobrotu łupnęła
prześladowcę łokciem pod żebro. Poprawiła drugi raz. Tamten znowu zaklął,
próbując ją chwycić drugą ręką.
Wtoczyli się oboje do kabiny. Emma kątem oka zauważyła stary
pona
ous
l
a
d
an
sc
barometr na ścianie. Promień księżycowy załamywał się właśnie w jego
nadtłuczonym szkiełku. Chwyciła ten barometr i z rozmachem rozbiła go na
głowie napastnika. Mężczyzna zawył i osunął się na podłogę.
- Hej, Nick, co się tam, do diabła, dzieje? Serce w niej zamarło. Był to
głos drugiego faceta. Z łomoczącym sercem Harlan zerwał się na równe nogi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]