[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zgasło światło w jego sercu. Pamiętał, jak sobie przysiągł, że nigdy nie
pozwoli, żeby ktokolwiek inny stał się dla niego tym, kim była Mary.
I patrząc teraz na tę rudowłosą kobietę, wiedział, że nie dotrzyma
słowa. Bo nawet gdyby miał jej nie zobaczyć nigdy więcej, Holly
Fitzgerald będzie żyła w jego marzeniach.
Czuła się okropnie. Widziała ból w jego oczach i nie przychodziło jej
do głowy ani jedno słowo pocieszenia. Wiedziała, jak to jest patrzeć
bezradnie, jak ktoś, kogo się kocha, odchodzi. Czasami jedynym
wyjściem jest uciec od tego wszystkiego. I nie wiedziała, czy Joe po-
winien uciec od niej, czy od swoich wspomnień.
Joe wydawał się tak silny, że trudno było sobie wyobrazić, że on ma
takie same słabości jak ona. Ale jego słowa i oczy mówiły, że tak jest.
Stał przed nią taki potężny i sprawiał, że czuła się mała i krucha.
Dziwne uczucie, bo to ona zawsze była tą silną, na której polegali inni.
Może potrafiłaby to zrobić dla Joego - pomóc mu odnaleźć swoją
drogę i stanąć na nogi.
Dawna Holly poszłaby za głosem instynktu i próbowała go pocieszyć,
tak jak tylko kobieta potrafi pocieszyć mężczyznę. Ale nowa Holly była
kobietą w fazie przemiany, a Joe Barone nie był gotów angażować się w
związek uczuciowy.
Ona potrzebowała mężczyzny, który byłby gotów. Albo przynajmniej
byłby w stanie przyznać, że ona jest dla niego czymś więcej niż
rozrywką.
Nie była pewna, czy potrafi odejść, ale tak jej podpowiadał zdrowy
rozsądek. Ten mężczyzna został boleśnie doświadczony i nie zamierzał
ryzykować kolejnych cierpień.
- Chyba już pojadę.
- Tak, powinnaś.
Kiedy wsiadła do samochodu i jeszcze raz na niego spojrzała,
Anula & polgara
wyglądał jak człowiek bardzo samotny, zamknięty w sobie. Taki, jakim
wydał jej się rano, kiedy go poznała. Wiedziała, że powinna odjechać.
Dla jej własnego dobra pożegnanie byłoby słusznym wyborem. Ale
zbyt długo była samotna. Doskonale wiedziała, jak to jest być zawsze na
zewnątrz.
- Chcesz się przejechać? - spytała.
Wyglądał na zaskoczonego, ale wahał się tylko sekundę.
- Jasne.
Obszedł samochód, zabrał z siedzenia jej torebkę i lody i wszedł do
środka.
- A twoi rodzice?
- Co moi rodzice?
- Nie musisz się z nimi pożegnać?
- Nie.
Nie odzywał się przez kilka kilometrów. Wiatr rozwiewał jej włosy i
nagle poczuła się wolna. Zapomniała, że siedzący obok niej mężczyzna
nie jest tylko zwykłym przystojnym facetem, który wpadł jej w oko. Za-
pomniała, że o piątej rano musi być w piekarni. Zapomniała o
wszystkich ważnych powodach, dla których nie powinna dzisiaj zabierać
Josepha do siebie.
Dlaczego nie? Nie po to, żeby został na noc, tylko pograł z nią trochę
w kosza.
Uniósł brew, kiedy skręciła na swoje osiedle.
- Dokąd mnie wieziesz?
- Do swojego domu.
- Nie protestuję, ale dlaczego?
- Żeby spalić razem trochę energii.
- W twoim łóżku?
- Być może.
- Być może?
- Dobrze usłyszałeś.
- Co mam zrobić, żeby odpowiedź brzmiała „tak"?
- Wygrać ze mną w kosza.
Prześliznął się po niej wzrokiem, z góry na dół, potem położył rękę na
jej udzie.
Anula & polgara
- Co ty robisz?
- Sprawdzam, czy mnie wrabiasz.
- Jak to: wrabiam?
- Próbujesz zamydlić mi oczy tym kobiecym kostiumem i
polakierowanymi paznokciami?
- Nic z tych rzeczy, to nie w moim stylu.
- Nie wiem. To udo musi być nieźle wytrenowane.
- Uwierzyłbyś, że mam w domu rower do ćwiczeń?
- Założę się, że go nie używasz.
- Skąd wiesz?
- Bo lubisz być na świeżym powietrzu. Słońce na twarzy, wiatr we
włosach... Ty, Holly Fitzgerald, jesteś bardzo zmysłową kobietą.
Nie była pewna, co oznaczał kpiący głos w jego głosie. Ale zmienił
się sposób, w jaki dotykał jej uda. Był więcej niż prowokujący. W tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
zgasło światło w jego sercu. Pamiętał, jak sobie przysiągł, że nigdy nie
pozwoli, żeby ktokolwiek inny stał się dla niego tym, kim była Mary.
I patrząc teraz na tę rudowłosą kobietę, wiedział, że nie dotrzyma
słowa. Bo nawet gdyby miał jej nie zobaczyć nigdy więcej, Holly
Fitzgerald będzie żyła w jego marzeniach.
Czuła się okropnie. Widziała ból w jego oczach i nie przychodziło jej
do głowy ani jedno słowo pocieszenia. Wiedziała, jak to jest patrzeć
bezradnie, jak ktoś, kogo się kocha, odchodzi. Czasami jedynym
wyjściem jest uciec od tego wszystkiego. I nie wiedziała, czy Joe po-
winien uciec od niej, czy od swoich wspomnień.
Joe wydawał się tak silny, że trudno było sobie wyobrazić, że on ma
takie same słabości jak ona. Ale jego słowa i oczy mówiły, że tak jest.
Stał przed nią taki potężny i sprawiał, że czuła się mała i krucha.
Dziwne uczucie, bo to ona zawsze była tą silną, na której polegali inni.
Może potrafiłaby to zrobić dla Joego - pomóc mu odnaleźć swoją
drogę i stanąć na nogi.
Dawna Holly poszłaby za głosem instynktu i próbowała go pocieszyć,
tak jak tylko kobieta potrafi pocieszyć mężczyznę. Ale nowa Holly była
kobietą w fazie przemiany, a Joe Barone nie był gotów angażować się w
związek uczuciowy.
Ona potrzebowała mężczyzny, który byłby gotów. Albo przynajmniej
byłby w stanie przyznać, że ona jest dla niego czymś więcej niż
rozrywką.
Nie była pewna, czy potrafi odejść, ale tak jej podpowiadał zdrowy
rozsądek. Ten mężczyzna został boleśnie doświadczony i nie zamierzał
ryzykować kolejnych cierpień.
- Chyba już pojadę.
- Tak, powinnaś.
Kiedy wsiadła do samochodu i jeszcze raz na niego spojrzała,
Anula & polgara
wyglądał jak człowiek bardzo samotny, zamknięty w sobie. Taki, jakim
wydał jej się rano, kiedy go poznała. Wiedziała, że powinna odjechać.
Dla jej własnego dobra pożegnanie byłoby słusznym wyborem. Ale
zbyt długo była samotna. Doskonale wiedziała, jak to jest być zawsze na
zewnątrz.
- Chcesz się przejechać? - spytała.
Wyglądał na zaskoczonego, ale wahał się tylko sekundę.
- Jasne.
Obszedł samochód, zabrał z siedzenia jej torebkę i lody i wszedł do
środka.
- A twoi rodzice?
- Co moi rodzice?
- Nie musisz się z nimi pożegnać?
- Nie.
Nie odzywał się przez kilka kilometrów. Wiatr rozwiewał jej włosy i
nagle poczuła się wolna. Zapomniała, że siedzący obok niej mężczyzna
nie jest tylko zwykłym przystojnym facetem, który wpadł jej w oko. Za-
pomniała, że o piątej rano musi być w piekarni. Zapomniała o
wszystkich ważnych powodach, dla których nie powinna dzisiaj zabierać
Josepha do siebie.
Dlaczego nie? Nie po to, żeby został na noc, tylko pograł z nią trochę
w kosza.
Uniósł brew, kiedy skręciła na swoje osiedle.
- Dokąd mnie wieziesz?
- Do swojego domu.
- Nie protestuję, ale dlaczego?
- Żeby spalić razem trochę energii.
- W twoim łóżku?
- Być może.
- Być może?
- Dobrze usłyszałeś.
- Co mam zrobić, żeby odpowiedź brzmiała „tak"?
- Wygrać ze mną w kosza.
Prześliznął się po niej wzrokiem, z góry na dół, potem położył rękę na
jej udzie.
Anula & polgara
- Co ty robisz?
- Sprawdzam, czy mnie wrabiasz.
- Jak to: wrabiam?
- Próbujesz zamydlić mi oczy tym kobiecym kostiumem i
polakierowanymi paznokciami?
- Nic z tych rzeczy, to nie w moim stylu.
- Nie wiem. To udo musi być nieźle wytrenowane.
- Uwierzyłbyś, że mam w domu rower do ćwiczeń?
- Założę się, że go nie używasz.
- Skąd wiesz?
- Bo lubisz być na świeżym powietrzu. Słońce na twarzy, wiatr we
włosach... Ty, Holly Fitzgerald, jesteś bardzo zmysłową kobietą.
Nie była pewna, co oznaczał kpiący głos w jego głosie. Ale zmienił
się sposób, w jaki dotykał jej uda. Był więcej niż prowokujący. W tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]