[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bardziej szanował.
18
Gdzie wtedy by łaś, kochanie? Zmiało, mamie możesz wszy stko powiedzieć.
Mówię trochę głośniej niż szeptem. Jest piąta rano i niemal wszy scy pacjenci na oddziale
śpią. Sły szę pielęgniarki, które rozmawiają cicho w swoim pokoju, od czasu do czasu sły chać też
skrzy pienie wózka lub czy jeś kroki na kory tarzu przed pokojem Charlotte. Pielęgniarka, która
rozmawiała ze mną przez domofon, by ła zaskoczona, że chcę wejść do szpitala o tej porze, ale
gdy powiedziałam jej, że miałam okropny sen i boję się o ży cie córki, ustąpiła i wpuściła mnie.
Na pewno nie jestem pierwszy m ani ostatnim rodzicem, który pojawia się w środku nocy, by
sprawdzić, co się dzieje u jego dziecka.
Skłamałam, mówiąc o śnie. W ogóle jeszcze nie spałam. Jak mogłaby m zasnąć, gdy dręczy ło
mnie ty le py tań? Po powrocie ze szkoły długo jeszcze rozmawialiśmy, ale o pierwszej w nocy
Brian uznał, że najwy ższy już czas kłaść się spać. Leżałam przez cztery godziny, słuchając jego
pochrapy wania i posapy wania, aż w końcu wstałam, zabrałam ubrania z krzesła przy łóżku
i poszłam do łazienki.
Pan Evans powiedział, że nie pojechałaś na wy cieczkę& Obserwuję twarz Charlotte,
przekonana, że zauważę w końcu jakąś reakcję. Jestem pewna, że ta sekretna wy prawa ma jakiś
związek z tajemnicą, która skłoniła ją do wejścia pod autobus. Podobno udawałaś, że boli cię
brzuch, że się czy mś zatrułaś. Wiem, że to kłamstwo.
Nic. Najmniejszego drgnienia ani napięcia. Wręcz przeciwnie, wy daje się, że ry sy jej
twarzy nieco złagodniały, jakby pogrąży ła się w jeszcze głębszy m śnie. Pielęgniarki nie wierzą
mi, gdy mówię, że wiem, kiedy Charlotte śpi. Błędne choć bardzo powszechne jest
przekonanie, że pacjenci pogrążeni w śpiączce zawsze śpią. Nieprawda. Jak każdy człowiek na
przemian czuwają i śpią, choć nie zawsze wiadomo, jak rozróżnić te dwa stany. Ja potrafię to
określić na podstawie ułożenia jej powiek, kształtu żuchwy i rozluznienia ust, ale mogę też
odgadnąć, czy śpi, nawet w ciemności. Jedna z pielęgniarek Kimberley uśmiechnęła się ty lko
uprzejmie, gdy powiedziałam jej, że Charlotte pachnie inaczej, kiedy śpi, ale to prawda. Znam
zapach Charlotte lepiej niż zapach kogokolwiek innego. Znam zapach jej skóry, znam też
wy jątkową mieszankę aromatów będącą połączeniem jej dezodorantu, perfum i lakieru do
włosów. Kiedy by ła jeszcze maleńka, a ja czuwałam przy jej łóżeczku, dobrze poznałam słono-
słodki zapach jej snu. Nawet teraz, gdy podniosę rękę Charlotte do twarzy, mogę odgadnąć po
zapachu jej nadgarstka, czy śpi.
Sue?
Aż podskakuję z przestrachu, czując doty k dłoni na ramieniu, ale od razu domy ślam się, że to
Brian.
Tak, kochanie?
Ma podkrążone oczy i wy daje się chorobliwie blady. Jest w tej samej koszuli co wczoraj,
wy miętej i poplamionej od potu pod pachami. Włosy mu sterczą pod różny mi kątami. Wy gląda
jak strach na wróble na nocnej zmianie.
Co ty robisz? py ta, spoglądając znacząco na zegar.
Odwiedzam Charlotte.
Zaciska dłoń na moim ramieniu tak mocno, jakby musiał się mnie przy trzy mać, by nie
stracić równowagi.
Chodz do domu, Sue. Jego głos brzmi wy jątkowo głośno w pustej sali. Musisz pojechać
do domu.
Więc jak pani widzi, pani doktor, żona nie czuje się ostatnio najlepiej.
Siedzimy w gabinecie doktor Turner przy Western Road, Brian po lewej stronie, ja po
prawej, a lekarka za swoim biurkiem. Ma długie rude włosy związane w kucy k, a na szy i nosi
różnokolorowe paciorki.
Rozumiem. Kiwa głową, nie spuszczając ze mnie wzroku. Patrzy na mnie, odkąd Brian
zaczął mówić. Opowiadał jej, jak się ostatnio zachowy wałam, co mówiłam i co robiłam.
Jestem tu ty lko z powodu omdleń mówię.
Doktor Turner przechy la głowę na bok.
Ty lko z powodu omdleń?
Chce chy ba, by m przy znała, że chodzi o coś więcej, i prawdopodobnie będzie rozczarowana,
jeśli tego nie zrobię, ale tak czy inaczej kiwam głową.
Tak. Właściwie nie przy szłaby m, gdy by ratownik nie powiedział, że powinnam się zbadać.
Rozumiem. Odwraca wzrok i zapisuje coś w komputerze. Więc nie martwi się pani [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
bardziej szanował.
18
Gdzie wtedy by łaś, kochanie? Zmiało, mamie możesz wszy stko powiedzieć.
Mówię trochę głośniej niż szeptem. Jest piąta rano i niemal wszy scy pacjenci na oddziale
śpią. Sły szę pielęgniarki, które rozmawiają cicho w swoim pokoju, od czasu do czasu sły chać też
skrzy pienie wózka lub czy jeś kroki na kory tarzu przed pokojem Charlotte. Pielęgniarka, która
rozmawiała ze mną przez domofon, by ła zaskoczona, że chcę wejść do szpitala o tej porze, ale
gdy powiedziałam jej, że miałam okropny sen i boję się o ży cie córki, ustąpiła i wpuściła mnie.
Na pewno nie jestem pierwszy m ani ostatnim rodzicem, który pojawia się w środku nocy, by
sprawdzić, co się dzieje u jego dziecka.
Skłamałam, mówiąc o śnie. W ogóle jeszcze nie spałam. Jak mogłaby m zasnąć, gdy dręczy ło
mnie ty le py tań? Po powrocie ze szkoły długo jeszcze rozmawialiśmy, ale o pierwszej w nocy
Brian uznał, że najwy ższy już czas kłaść się spać. Leżałam przez cztery godziny, słuchając jego
pochrapy wania i posapy wania, aż w końcu wstałam, zabrałam ubrania z krzesła przy łóżku
i poszłam do łazienki.
Pan Evans powiedział, że nie pojechałaś na wy cieczkę& Obserwuję twarz Charlotte,
przekonana, że zauważę w końcu jakąś reakcję. Jestem pewna, że ta sekretna wy prawa ma jakiś
związek z tajemnicą, która skłoniła ją do wejścia pod autobus. Podobno udawałaś, że boli cię
brzuch, że się czy mś zatrułaś. Wiem, że to kłamstwo.
Nic. Najmniejszego drgnienia ani napięcia. Wręcz przeciwnie, wy daje się, że ry sy jej
twarzy nieco złagodniały, jakby pogrąży ła się w jeszcze głębszy m śnie. Pielęgniarki nie wierzą
mi, gdy mówię, że wiem, kiedy Charlotte śpi. Błędne choć bardzo powszechne jest
przekonanie, że pacjenci pogrążeni w śpiączce zawsze śpią. Nieprawda. Jak każdy człowiek na
przemian czuwają i śpią, choć nie zawsze wiadomo, jak rozróżnić te dwa stany. Ja potrafię to
określić na podstawie ułożenia jej powiek, kształtu żuchwy i rozluznienia ust, ale mogę też
odgadnąć, czy śpi, nawet w ciemności. Jedna z pielęgniarek Kimberley uśmiechnęła się ty lko
uprzejmie, gdy powiedziałam jej, że Charlotte pachnie inaczej, kiedy śpi, ale to prawda. Znam
zapach Charlotte lepiej niż zapach kogokolwiek innego. Znam zapach jej skóry, znam też
wy jątkową mieszankę aromatów będącą połączeniem jej dezodorantu, perfum i lakieru do
włosów. Kiedy by ła jeszcze maleńka, a ja czuwałam przy jej łóżeczku, dobrze poznałam słono-
słodki zapach jej snu. Nawet teraz, gdy podniosę rękę Charlotte do twarzy, mogę odgadnąć po
zapachu jej nadgarstka, czy śpi.
Sue?
Aż podskakuję z przestrachu, czując doty k dłoni na ramieniu, ale od razu domy ślam się, że to
Brian.
Tak, kochanie?
Ma podkrążone oczy i wy daje się chorobliwie blady. Jest w tej samej koszuli co wczoraj,
wy miętej i poplamionej od potu pod pachami. Włosy mu sterczą pod różny mi kątami. Wy gląda
jak strach na wróble na nocnej zmianie.
Co ty robisz? py ta, spoglądając znacząco na zegar.
Odwiedzam Charlotte.
Zaciska dłoń na moim ramieniu tak mocno, jakby musiał się mnie przy trzy mać, by nie
stracić równowagi.
Chodz do domu, Sue. Jego głos brzmi wy jątkowo głośno w pustej sali. Musisz pojechać
do domu.
Więc jak pani widzi, pani doktor, żona nie czuje się ostatnio najlepiej.
Siedzimy w gabinecie doktor Turner przy Western Road, Brian po lewej stronie, ja po
prawej, a lekarka za swoim biurkiem. Ma długie rude włosy związane w kucy k, a na szy i nosi
różnokolorowe paciorki.
Rozumiem. Kiwa głową, nie spuszczając ze mnie wzroku. Patrzy na mnie, odkąd Brian
zaczął mówić. Opowiadał jej, jak się ostatnio zachowy wałam, co mówiłam i co robiłam.
Jestem tu ty lko z powodu omdleń mówię.
Doktor Turner przechy la głowę na bok.
Ty lko z powodu omdleń?
Chce chy ba, by m przy znała, że chodzi o coś więcej, i prawdopodobnie będzie rozczarowana,
jeśli tego nie zrobię, ale tak czy inaczej kiwam głową.
Tak. Właściwie nie przy szłaby m, gdy by ratownik nie powiedział, że powinnam się zbadać.
Rozumiem. Odwraca wzrok i zapisuje coś w komputerze. Więc nie martwi się pani [ Pobierz całość w formacie PDF ]