[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gospody. Campion musi dostarczyć dziewczynę do Londynu
za próbę morderstwa. I miejcie się na baczności, panowie. Jeśli
jak najszybciej, inaczej nie dostanie zapłaty. Cokolwiek by
ja pójdę na stryczek, wy wszyscy też.
o nim mówić, to w końcu najemnik. Założę się, że będzie
Nawet Lyssa wyczuła nieprzychylną reakcję pozostałych na
próbował nas wyprzedzić i jak najszybciej dotrzeć do gospody,
te słowa. Nikt nie lubi być zastraszany, a szczególnie mordercy.
gdzie czeka służąca i powóz, a potem będzie chciał nam uciec
- Jesteś pewien, że mogą cię rozpoznać, Mason? - spytał
do Londynu. On wie, że bÄ™dzie nam trudniej jÄ… zabić na angiels­
mężczyzna nazywany Fielderem.
kiej ziemi.
- No pewnie.
- A co, jeśli uda mu się nas przechytrzyć?
- Co za pech. - To było jedyne ostrzeżenie, jakie Lyssa,
- Nie uda mu siÄ™ - odparÅ‚ z przekonaniem Fielder. - BÄ™dzie­
i najwyrazniej sam Mason, usłyszeli, zanim padł strzał.
my obserwować drogi.
Mason upadł na plecy z głuchym odgłosem, a jego prawa
- Sami? - spytał powątpiewająco jego kompan.
ręka opadła w pobliżu miejsca, w którym leżeli ukryci Lyssa
- Zatrudnimy kogoś do pomocy - odpowiedział Fielder.
i Irlandczyk. Zobaczyła jego palce w ostatnim spazmatycznym
- Włosy tej dziewczyny są jak płonąca pochodnia. Ktokolwiek
drgnieniu.
jÄ… raz zobaczy, nie zapomni tego widoku. Pieszo nie uda im siÄ™
Miała ochotę krzyknąć, jęknąć, w jakiś sposób zareagować
daleko zajść. Dogonimy ich i wtedy zobaczymy, czy Campion
na ten koszmar, Ian w porę ją powstrzymał, znowu zasłaniając
rzeczywiście czuje się takim cholernym bohaterem.
usta dłonią i przysuwając się do jej twarzy tak blisko, jakby
KlikniÄ™cie, które usÅ‚yszaÅ‚a, przypomniaÅ‚o jej niedawny od­
chciał zdusić w zarodku każdy odgłos, który by z siebie wydała.
głos i zdała sobie sprawę, że Fielder załadowuje pistolet.
Oboje czekali, ich ciaÅ‚a byÅ‚y naprężone, zapach prochu strzel­
Dwaj pozostali mężczyzni podbiegli z tupotem.
niczego wisiał w powietrzu.
- Zrobione? - spytał Fielder.
- Którą służącą wziąłeś?
- Tak.
- Więc idzcie po konie i jedziemy do gospody. - Harriet.
- A co ze służącą?
Harriet. Dziewczyna, która dopiero co przybyła do Londynu
- ZapÅ‚acimy jej. WykonaÅ‚a dobrÄ… robotÄ™, zostawiajÄ…c znaki i byÅ‚a tak szczęśliwa i wdziÄ™czna, że Lyssa zechciaÅ‚a jÄ… zatrud­
na drodze, którą jechali, i zasłużyła na swoje pieniądze. Poza
nić. Ból zdrady przeszył ją głęboko.
tym jest na tyle mądra, żeby się szybko oddalić i trzymać gębę
- Byłeś żołnierzem?
na kłódkę.
- Tak.
Jeden z mężczyzn zainteresował się, co zrobią z końmi
- Zdaje się, że wiesz, co robisz. - Musiała jakoś zmusić swój
Campiona.
umysł do pracy, by odnalezć sens w tej przemocy, w tym, co się
- Sprzedamy je - zdecydował Fielder. - Nie będą mu już
działo. To musiał być żart. Głupia zabawa.
potrzebne.
Klasnęła w dłonie, starając się opanować dreszcze, które
WybuchnÄ™li Å›miechem, jakby opowiedziaÅ‚ im Å›wietny dow­
przebiegły jej ciało.
cip i oddalili siÄ™.
- Nie sądzę, żeby ktokolwiek pragnął mojej śmierci.
Lyssa słyszała bicie własnego serca i poczuła smak strachu.
- Najwyrazniej się mylisz. Ktoś zadał sobie bardzo dużo
Irlandczyk się nie poruszał, więc i ona się nie ośmieliła.
trudu i zaangażował spore środki, by osiągnąć ten cel, łącznie
Zdawało jej się, że czekali parę godzin, ale w rzeczywistości
z wykorzystaniem mnie. - Campion zamilkł na chwilę. - To był
upłynęło zaledwie piętnaście minut, a może i mniej, Ian zdjął
ich pierwszy błąd. - Zrozumiała, co miał na myśli. Teraz ta
dłoń z jej ust i zaczął się podnosić.
sprawa stała się dla niego osobistą. - Myślisz, że to twój ojciec
- Dokąd idziesz? - spytała.
może za tym wszystkim stać? - zaryzykował pytanie.
- Sprawdzę, czy droga wolna. - Wstał i po chwili podał jej
Ta sugestia zdumiała ją.
rękę. - Chodz. Jesteśmy bezpieczni. - Pociągnął ją do góry,
- Nie. Już ci wcześniej mówiłam, że on nigdy nie pragnąłby
jakby nic nie ważyła.
mojej śmierci. Kocha mnie! Jeśli już, to prędzej moja macocha.
W roztargnieniu Lyssa przygÅ‚adziÅ‚a wÅ‚osy. ByÅ‚y rozpusz­
- Twoja macocha? - Irlandczyk pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ…. - Morder­
czone, w kompletnym nieładzie, a nie miała żadnej szpilki, żeby
stwo to zuchwaÅ‚a zbrodnia. SpotkaÅ‚em jÄ…. Nie ma w niej zuch­
je jakoś upiąć - dziwna rzecz do zamartwiania się, kiedy na
wałości.
twoje życie czyha banda morderców...
- OczywiÅ›cie! - zgodziÅ‚a siÄ™ sarkastycznie. - Każdy męż­
SiÄ™gnęła po swój drogocenny pled i obejrzaÅ‚a go dokÅ‚ad­
czyzna myśli, że moja macocha jest delikatna. Uwierz mi, ona
nie. W jednym rogu miał dziurę, ale był w niezłym stanie.
jest znacznie twardsza, niż się wydaje.
Owinęła ramiona, starając się powstrzymać przeszywający ją
- Ale co takiego by zyskała na twojej śmierci?
chłód.
- Pokazniejszy spadek dla swojego dziecka? - zasugerowała
- Kto chce twojej śmierci, panno Harrell? - odezwał się
Lyssa.
Irlandczyk.
- Po co? Ma tyle pieniędzy, ile potrzebuje.
Nie wiedziała i nie chciała o tym myśleć. Zamiast tego sama
- Czy ktokolwiek kiedykolwiek ma tyle pieniędzy, ile mu
zadała pytanie:
potrzeba? Jak tylko skończył się okres żałoby po jej pierwszym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl