[ Pobierz całość w formacie PDF ]

żadnych kluczy. Nie miałem nic, do czego potrzebowałbym
kluczy! Ani mieszkania, ani biura, ani samochodu". Dopiero w
tym momencie Mel musiał pogodzić się z rzeczywistością.
Megalomania i złudzenie wszechmocy często idą w parze.
Jedno i drugie może stanowić desperacki wysiłek, żeby
uniknąć świadomości własnej niemocy. Istoty ludzkie są pod
wieloma względami bezsilne. Mnóstwo rzeczy w życiu -
pogoda, inni ludzie czy cena mleka - pozostaje poza naszą
kontrolą. Podobnie jest z wieloma aspektami naszej własnej
natury, które zarówno w sensie fizycznym, jak i psychicznym
funkcjonują bez udziału naszej woli.
Kogoś, kto czuje się ze sobą dobrze, zwykle nie przeraża myśl,
że mógłby zacząć zdawać sobie sprawę z własnej niemocy. Ale
człowiek, który ma niską samoocenę - czuje, że jest do niczego,
nic nie potrafi i nie ma żadnej wartości - musi bronić się przed
tym, co postrzega jako jeszcze jeden przejaw degradacji: przed
brakiem kontroli nad środkami chemicznych. Budowanie
poczucia własnej wartości może trzezwiejącemu człowiekowi
pomóc w pokonaniu tego trudno uchwytnego, ale poważnego
zagrożenia.
Przyznawanie się do błędów
Ludziom uzależnionym od środków chemicznych na ogół
olbrzymią trudność sprawia przyznanie się do popełnionych
błędów. Większość z nich nie zgadza się z taką opinią,
twierdząc, że nie mieliby najmniejszych problemów z
uznaniem swego błędu, gdyby im się taki kiedykolwiek zdarzył.
Jedną z cech uzależnionego myślenia jest wrażenie, że zawsze
ma się rację. Również inne cechy takiego sposobu myślenia -
zaprzeczanie, projekcja, racjonalizacja, poczucie wszechmocy -
służą temu, żeby wspierać uporczywie podtrzymywane
mniemanie o własnej nieomylności.
Błądzenie jest rzeczą ludzką
Argumenty, za pomocą których uzależnieni tłumaczą swoje
zachowanie i bronią go, mogą się wydawać całkiem logiczne.
Każde wyjaśnienie początkowo sprawia wrażenie sensownego.
Jeżeli jednak uwzględnimy całą listę incydentów wraz z
wyjaśnieniami, musimy postawić pytanie:  Gdyby ta osoba
rzeczywiście była nieomylna, czy tak by się to skończyło?".
Kiedy poddamy analizie używane przez nią wyjąśnienia,
uzależnione myślenie staje się oczywiste. Logicznie brzmiące
uzasadnienia to często tylko pomysłowe racjonalizacje i
projekcje.
Osoba trzezwiejąca powinna uświadomić sobie nie tylko to, że
dobrze jest być człowiekiem, ale też, że największym
możliwym osiągnięciem jest być człowiekiem szlachetnym.
Przede wszystkim trzeba być ludzkim, a to oznacza, że czasami
trzeba błądzić. Jedną z najlepszych dróg do zaakceptowania
zasady:  Popełnić błąd to jeszcze nie koniec świata" jest
przyjrzenie się innym ludziom, kiedy robią błędy - zwłaszcza
tym, których uzależniony bardzo sobie ceni. Za przykład może
służyć każdy. Chciałbym tu podać przykład z mojego własnego
życia.
Pechowe spotkanie absolwentów
Miałem kiedyś pacjenta, który przez długi czas był na oddziale
psychiatrycznym. Kiedy jego stan uległ poprawie, zaczął
dostawać przepustki i mógł wychodzić ze szpitala na kilka
godzin. Pewnego piątku ten pacjent powiedział mi, że
nazajutrz chce wziąć udział w zjezdzie absolwentów swojej
klasy i spotkać się z kolegami, zanim rozjadą się po całym
świecie. Nie widziałem powodu, żeby mu odmówić. Kiedy
wychodziłem, pacjent powiedział:  Proszę pamiętać o
wpisaniu do mojej karty zlecenia na wydanie przepustki,
inaczej siostry nie wypuszczą mnie ze szpitala". Obiecałem, że
to zrobię, natychmiast poszedłem do pokoju pielęgniarek i
wypisałem zlecenie.
Kiedy spotkałem tego pacjenta w następny poniedziałek,
przywitał mnie wybuchem płaczu i złości:
- Dlaczego mnie pan okłamał? Dlaczego powiedział mi pan, że
mogę wyjść, a potem mnie nie wypuścił? Niektórzy koledzy
wyjeżdżają i nigdy więcej ich nie zobaczę!
Powiedziałem mu, że nie mam pojęcia, o czym mówi,
ponieważ tak jak obiecałem, wypisałem zlecenie na
przepustkę.
- To pańskie pielęgniarki mnie okłamały! - krzyczał. -
Powiedziały, że nie ma takiego zlecenia w karcie.
Przejrzałem więc kartę tego pacjenta i - ku swojemu
zdumieniu - nie znalazłem tam żadnego zlecenia. Co się z nim
stało, skoro z całą pewnością je wypisałem? Zagadka
rozwiązała się, kiedy pózniej odkryłem to zlecenie w karcie
innego pacjenta. Rzeczywiście wypisałem je, tak jak
obiecywałem, ale siostry miały rację, mówiąc pacjentowi, że w
jego karcie nie było zlecenia na wydanie przepustki, ponieważ
faktycznie go tam nie było. Zostało wpisane do innej karty.
Zaniosłem obie karty do pokoju pacjenta i pokazałem mu, co
się stało. Przeprosiłem za swój błąd, który uniemożliwił mu
spotkanie z kolegami z klasy i powiedziałem, że już nie mogę
zrobić nic, żeby ten błąd naprawić. Jedyne, co mogłem zrobić,
to przeprosić.
Stało się coś dziwnego: po tym zdarzeniu stan pacjenta zaczął
się coraz szybciej poprawiać. Pózniej okazało się, że jednym z
jego problemów był perfekcjonizm. Popełnianie błędów to
było dla niego tabu. Miał obsesję na punkcie poprawności i
przerażała go myśl o możliwości pomyłki. I oto proszę! Jego
lekarz popełnił błąd! I to nie byle jaki: zlecenie na wydanie
przepustki wpisane do niewłaściwej karty mogło spowodować,
że szpital opuściłby pacjent z poważnymi skłonnościami
samobójczymi. Pomyłka mogła być tragiczna w skutkach, a
mimo to doktor się do niej przyznał. Co więcej, nadal
pracował, pielęgniarki wciąż go szanowały i wypełniały jego
polecenia, chociaż się pomylił. A zatem błąd nie podważa
wartości człowieka. Może więc i on, pacjent, nie musiał się
wiecznie pilnować, żeby nie popełniać błędów?
Natychmiastowe przyznawanie się do błędów
Kiedy po raz pierwszy zapoznałem się z programem Dwunastu
Kroków, z zadowoleniem odkryłem Krok Dziesiąty:
 Prowadziliśmy nadal obrachunek osobisty, z miejsca
przyznając się do popełnionych błędów". Jak wielu innych
ludzi, kiedyś broniłem własnych błędów. Moje ego nie
pozwalało mi się przyznać, że się mylę. Niektórzy ludzie toczą
prawdziwe boje, żeby udowodnić, że mają rację, i dopiero gdy
wszystkie ich argumenty zostaną odparte, niechętnie
przyznają, że jednak się mylili. Taka postawa może mieć
fatalne skutki. Istnieje znacznie prostsza i bardzo skuteczna
metoda: zaoszczędzimy mnóstwo energii, jeśli po prostu
przyznamy, że się myliliśmy; lecz zróbmy to natychmiast, bez
zbędnych prób bronienia własnych pomyłek.
Jaką ulgę poczułem, gdy uwolniłem się od tego brzemienia!
Zdarza mi się popełniać błędy i kiedy przyznaję, że jestem tylko
człowiekiem, inni zawsze to rozumieją. Ich złość wywoływałem
tylko wtedy, gdy upierałem się, że mam rację. Ktoś, kto
wyrzeka się swojego złudzenia wszechmocy, które jest częścią
uzależnionego myślenia, potrafi też przyznać się do własnych
błędów.
Złość
Złość jest potężną i ważną emocją. Radzenie sobie z nią jest
może najtrudniejszym problemem psychologicznym naszych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl