[ Pobierz całość w formacie PDF ]

znam szczegółów.
W sześć miesiÄ™cy po operacji lekarze poinformo­
wali Stevie, że jest zdrowa i może śmiało realizować
wszystkie swoje zamierzenia.
Projekt, który starannie rozważyÅ‚a podczas wielo­
miesięcznej rekonwalescencji, zyskał pełną aprobatę
Judda. Rozpropagował go na łamach swojej gazety i
w rezultacie zaczęły masowo napływać wpłaty na
konto specjalnie powołanej fundacji.
UCIECZKA DO EDENU * 227
Otwarty jako pierwszy, ośrodek w Dallas cieszył
się takim powodzeniem, że wkrótce i inne miasta
zwróciÅ‚y siÄ™ do Stevie z proÅ›bÄ… o przygotowanie pro­
jektu i zorganizowanie podobnych placówek. Teraz
już w całym kraju działały liczne Centra Szkoleniowe
Stevie Corbett, przeznaczone głównie dla tenisistów,
których nie byÅ‚o stać na treningi w drogich i eksklu­
zywnych klubach sportowych.
- OÅ›rodki sÄ… dostÄ™pne dla wszystkich, którzy po­
trzebują konsultacji - wyjaśniła Stevie.
- A czy pani mąż nie ma nic przeciwko temu, że
nie może pani poświęcać mu całego swojego czasu?
- Nie, bynajmniej. Mąż rozumie moją potrzebę
działania. A poza tym, sam też jest bardzo zajęty.
- O ile wiem, jest aktywnym czÅ‚onkiem Zrzesze­
nia Korespondentów Sportowych, a poza tym sÅ‚ysza­
łem, że pracuje nad nową książką. Czy to prawda?
- Tak, to prawda.
- A mogę wiedzieć, o czym będzie ta książka?
Stevie uśmiechnęła się rozbrajająco.
- ZostaÅ‚am zobowiÄ…zana do zachowania tajemni­
cy. Podobnie jak inni wielbiciele mojego męża, bÄ™­
dzie pan musiał zaczekać, aż książka się ukaże.
Wyglądało na to, że jest ich bardzo wielu. Kolejka
ciÄ…gnęła siÄ™ przez caÅ‚Ä… ksiÄ™garniÄ™ i wzdÅ‚uż ulicy. Na­
gle jakiś mężczyzna utorował sobie łokciami drogę
przez tłum, dotarł do stolika, przy którym Judd podpi-
228 UCIECZKA DO EDENU
sywał książki, i przedstawił się jako recenzent działu
literackiego  Timesa".
- Bardzo proszÄ™, czy może mi pan poÅ›wiÄ™cić mi­
nutkÄ™, panie Mackie?
- Wykluczone - roześmiał się Judd, wskazując na
kolejkÄ™ ludzi czekajÄ…cych na autograf autora najno­
wszego bestsellera. - Ale możemy porozmawiać, kie­
dy będę podpisywał książki. Słucham pana?
- Czy jest to powieść autobiograficzna?
- Częściowo tak.
- A można zapytać, które jej fragmenty oparł pan
na własnych przeżyciach?
- W przeciwieństwie do mojej rodziny i przyjaciół,
nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Mogę tylko
powiedzieć, że w mÅ‚odoÅ›ci moim marzeniem byÅ‚o zo­
stać zawodowym baseballistą. Niestety, nie miałem tej
szansy. Pózniej, przez długie lata czułem z tego powodu
gorycz, która mi ciążyła i zaważyła na postawie i wielu
decyzjach. Dopiero niedawno to zrozumiaÅ‚em. - Za­
mknÄ…Å‚ książkÄ™, którÄ… wÅ‚aÅ›nie podpisaÅ‚, wrÄ™czyÅ‚ jÄ… roz­
promienionej właścicielce i z uśmiechem zwrócił się do
następnej osoby w kolejce. - Witam.
WypisujÄ…c krótkÄ… dedykacjÄ™, opatrzonÄ… zamaszy­
stym autografem, ciÄ…gnÄ…Å‚:
- ByÅ‚em gÅ‚Ä™boko rozczarowany życiem, wiÄ™c czu­
łem pewne wewnętrzne pokrewieństwo z bohaterem
mojej książki, który także przeżył zawód.
UCIECZKA DO EDENU 229
- A co sprawiło, że tak diametralnie zmienił się
pański stosunek do życia?
Wzrok Judda powÄ™drowaÅ‚ ponad gÅ‚owami tÅ‚oczÄ…­
cych siÄ™ ludzi ku Stevie. ZobaczyÅ‚, że ona także spo­
glÄ…da na niego rozpromienionym wzrokiem.
- SpotkaÅ‚em osobÄ™ z charakterem. To ona na wÅ‚as­
nym przykładzie nauczyła mnie, że warto żyć, nawet
jeśli życie ma swoje wady, a także że czasami trzeba
najpierw ponieść klęskę, żeby nauczyć się właściwie
cenić wagę zwycięstwa.
Na twarzy Stevie wykwitł radosny uśmiech. Zaraz
potem odmalowaÅ‚o siÄ™ na niej przerażenie, które naty­
chmiast udzieliło się Juddowi. Upuścił pióro i zerwał
siÄ™ zza stolika.
Kilkoma susami pokonał przestrzeń dzielącą go od
Stevie i chwycił ją za ręce.
- Stevie, czy coÅ› jest nie tak?
- Nie, nie, kochany. Wracaj do pracy.
- Panie Mackie - nerwowo wtrącił się kierownik
sklepu - ludzie czekajÄ….
- Chwileczkę, zaraz wracam - powiedział Judd
i pociÄ…gnÄ…Å‚ Stevie w stronÄ™ wÄ…skiego korytarzyka,
prowadzÄ…cego na zaplecze sklepu.
- Ale... ale pan nie może teraz wyjść. Dokąd pan
idzie? - Kierownik był coraz bardziej zdenerwowany.
- Co ja powiem moim klientom?
- Niech im pan powie, że podpisuję książki już
2 3 0 UCIECZKA DO EDENU
ponad dwie godziny i muszę się wysiusiać. Jestem
pewny, że mnie zrozumieją.
To mówiÄ…c, pozostawiÅ‚ osÅ‚upiaÅ‚ego kierownika, re­
portera, a także tych wszystkich czekających, którzy
go usÅ‚yszeli, i wypchnÄ…Å‚ Stevie pomiÄ™dzy przeÅ‚ado­
wanymi regałami do małego pokoiku na zapleczu,
który był jeszcze bardziej zawalony książkami niż
sam sklep.
- Co się dzieje, Stevie? - zapytał, zamykając za
sobÄ… drzwi.
- Nic.
- Jak to nic? Przecież widziałem twoją minę, moja
droga. WyglÄ…daÅ‚aÅ› zupeÅ‚nie tak jak ja, kiedy bez zapo­
wiedzi chwytasz mnie za...
- Judd! Ludzie cię usłyszą!
- Guzik mnie to obchodzi. Chcę się dowiedzieć, co
sprawiło, że miałaś taką minę, jakby ktoś cię właśnie
uszczypnął w tyłek.
Od dnia, w którym po operacji wrócili na farmę
w poÅ‚udniowym Teksasie, Judd nie przestawaÅ‚ doma­
gać się informacji o stanie zdrowia Stevie. Dopiero
gdy zaczęła regularnie miesiączkować, uwierzył
w optymistyczne prognozy lekarzy. W głębi duszy
nigdy jednak tak do końca nie przestał się martwić
o jej zdrowie.
- Czułem, że nie powinienem cię słuchać, kiedy
mnie błagałaś dziś rano, żebym cię zabrał tu ze sobą
UCIECZKA DO EDENU 231
- powiedział. Był zły na siebie, że uległ jej prośbom.
- Wezwę taksówkę i odeślę cię do hotelu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl