[ Pobierz całość w formacie PDF ]
życie wybranych gatunków. Jako dziennikarkę ciekawili ją, lecz nie czuła
się wśród nich swobodnie.
Przez umieszczone w odległym kącie biblioteki okno można było
dostrzec zbliżającą się do rezydencji limuzynę.
- To na pewno twoja matka, Van. Przywitaj się z nią i zaproś do nas -
poleciła Tricia. - Do przybycia następnych gości mamy co najmniej pół
godziny.
Ku zdziwieniu Anny, Van wyjął jej z ręki kieliszek i odstawił go na mały
stoliczek.
- Chodz, poznasz moją matkę i jej męża.
- Nie chciałbyś najpierw pobyć z matką przez chwilę sam? - spytała,
kiedy wyszli na korytarz.
- Jesteś sierotą, dlatego masz wiele błędnych wyobrażeń na temat
rodzinnych więzów i życia w rodzinie. Moja nie jest taka, jak sobie
wyobrażasz. Spotykamy się od czasu do czasu na większych
uroczystościach, a potem każdy idzie w swoją stronę.
- Ale Tricia powiedziała... - przerwała.
- Co ci powiedziała?
- %7łe twoja matka za tobą przepada - wymyśliła na poczekaniu.
- To samo mówi o swoim stosunku do własnych dzieci. Obawiam się, że
lubi ich tylko wtedy, gdy zachowują się według jej myśli - dodał cynicznie.
Usłyszeli dzwięk dzwonka przy drzwiach frontowych. W holu pojawiła
się jedna ze służących, ale na ich widok wycofała się. Van otworzył drzwi i
ujrzeli stojących na ganku rodziców z naręczem białych i żółtych
gozdzików.
- Giovanni! - krzyknęła kobieta i rozłożyła ramiona, by go objąć.
- Miło cię widzieć, mamo. - Pochylił się, żeby ją ucałować i wyciągnął
rękę do jej towarzysza. - Ciao, Guido. Come va?
Przybrany ojciec uścisnął wyciągniętą dłoń i poklepał go po ramieniu.
Był niższy od Vana i bardziej krępy niż on.
- Mamo, to jest Annette Howard.
- Miło mi cię poznać, moja droga. Kate nazywa cię syreną
Giovanniego". Znacie się od wielu lat, mam rację?
- Byłam dzieckiem, kiedy się poznaliśmy. Giovanni był prawie dorosły. -
Anny użyła jego pełnego imienia, wiedząc, że jego matka tak go nazywa.
- Nie przypominaj mi, proszę, ile ma lat. Od razu czuję się kobietą w
średnim wieku. Oczywiście byłam bardzo młoda, gdy go urodziłam, ale nikt
RS
65
nie lubi, gdy mu się wylicza lata. To mój mąż. My także znamy się od
bardzo dawna, ale dopiero od kilku lat jesteśmy razem.
Guido uścisnął rękę Anny. Ruszyli za Vanem i jego matką do biblioteki,
gdzie czekali na nich pozostali. Guido nie mówił dobrze po angielsku i
kiedy odkrył, że Anny zna włoski, bardzo się ucieszył. Od tej chwili
korzystał z każdej okazji, by zamienić z nią kilka słów. Anny wcale to nie
przeszkadzało. Podobnie jak Guido czuła się tu trochę obco, odnalazła więc
w nim bratnią duszę.
Właśnie gawędzili sobie, stojąc u szczytu ogromnego stołu, kiedy do
jadalni weszła niezwykłej urody kobieta z burzą rudych włosów na głowie.
Podeszła do gospodarzy, aby się przywitać.
Miała na sobie prostą, długą sukienkę z zielonego dżerseju, która
doskonale podkreślała jej sylwetkę. W jednej chwili obok niej znalazł się
Van. Najwyrazniej czekał na jej przybycie i bardzo się ucieszył na jej
widok.
Widząc uścisk, jaki wymienili, Anny poczuła, że jej serce przestało na
chwilę bić. Nic dziwnego, że ta kobieta stała się obsesją" Vana. Anny
szybko zwróciła się do Guido, pytając go, czy zna któryś z portów w
południowych Włoszech, które odwiedziła z Bartem.
Nie znał. Pochodził z północy i nie miał dużego szacunku dla uboższych
regionów swojego kraju. W pewnej chwili przerwał i dotknął lekko jej
ramienia. Odwróciła głowę i ujrzała Vana z rudowłosą pięknością.
- Emily, chciałbym przedstawić ci moją przyjaciółkę, Anny Howard i
mojego przybranego ojca, Guido Rossi. Lady Emily jest Angielką, ale
większą część życia spędziła w Stanach - wyjaśnił ojczymowi.
Gdyby poznały siew innych okolicznościach, Anny bez wątpienia
polubiłaby tę kobietę od pierwszej chwili. Miała ciepły uśmiech, któremu
nie można było się oprzeć.
Zdążyły zamienić zaledwie kilka słów, kiedy gospodarze zaprosili gości
do stołu. Państwo Rossi mieli miejsca obok gospodarzy, rodziców panny
młodej i innych ważnych gości.
Anny przydzielono miejsce obok Vana, po którego drugiej stronie
zasiadła Emily. Goście gawędzili swobodnie, a w tle grała cicha muzyka.
Dopiero po dłuższej chwili na szczycie schodów pojawiła się panna młoda i
jej świta.
U stóp schodów czekał na nią wuj, który podał jej ramię, gdy zeszła na
dół. Poprowadził ją do salonu, w którym czekał na państwa młodych mistrz
ceremonii.
RS
66
Przechodząc obok nich, panna młoda obdarzyła Vana szerokim
uśmiechem. Ona i dwie stojące obok niego kobiety zdecydowanie należały
do jego ulubienic. Choć nie miały ze sobą nic wspólnego, wszystkie trzy
łączyła z nim specjalna więz.
W stosunku do dwóch miał uczucia czysto ojcowskie, podczas gdy
trzecia zajmowała większość jego myśli, kiedy tylko nie był zajęty pracą.
Coraz trudniej przychodziło mu zachowanie wobec niej dystansu, wiedział
jednak, że właściwy czas jeszcze nie nadszedł. Ponadto nadal nie miał jej
jeszcze nic do zaoferowania.
Wkrótce jego marzenia staną się rzeczywistością, a wtedy będzie mógł
podarować jej gwiazdkę z nieba, choć nie sądził, żeby o nią poprosiła. Jego
przyszła żona nie należała do kobiet, których jedynym pragnieniem byłoby
wyjście za mąż za człowieka o określonej pozycji społecznej.
Ona potrafi doskonale dać sobie radę sama. Ma podobny . pogląd na
życie jak on. Ten ślub nie był dla niej największą przyjemnością, ale dawał
mu możliwość spędzenia z nią trochę czasu, teraz, kiedy nie mógł jej
widywać zbyt często.
Spojrzał na nią w chwili, kiedy większość wzruszonych ceremonią pań
dyskretnie sięgnęła po chusteczki, aby otrzeć cisnące się do oczu łzy.
Pochłonięta obserwowaniem uroczystości zdawała się nie dostrzegać jego
spojrzenia. Zastanawiał się, czy ma pojęcie, jak bardzo jej pragnie.
Nie chcąc, aby przyłapała go na podglądaniu, przeniósł wzrok na swego
drugiego gościa. Ona także przypatrywała się z zainteresowaniem ceremonii
zaślubin. Być może w takich chwilach wszystkie kobiety identyfikują się z
panną młodą.
Mężczyzni myśleli zgoła o czymś innym. Część z nich z
zainteresowaniem spoglądała na wiaderka z szampanem, które przyniósł
jego ojciec. Inni z pewnością żałowali pana młodego, który po raz drugi
dobrowolnie wypowiadał sakramentalne tak". Jeszcze inni, podobnie jak
on, zmęczeni kawalerskim stanem, zazdrościli Robertowi przyjemności
miodowego miesiąca.
Kiedy Kate i Robert wymienili pierwszy małżeński pocałunek, poczuł
nieodpartą ochotę, by dać się ponieść impulsowi i porwać wybrankę swego
serca na nieoficjalny miesiąc miodowy.
Kiedy nowożeńcy przeszli do holu, by tam przyjąć życzenia,
Anny zdecydowała, że przed powrotem do Paryża zagadnie Kate na
osobności i zapyta ją, kim jest nowa obsesja" Vana. Woli wiedzieć z góry,
niż żyć przez całe miesiące w niepewności i dowiedzieć się o ślubie Vana w
ostatniej chwili.
RS
67
Do kolacji posadzono ich w inny sposób. Van siedział pomiędzy nią a
Emily, przy czym one same siedziały naprzeciw siebie. Obok każdej z nich
posadzono dwie starsze pary, które przez cały posiłek rozmawiały między
sobą. Ich trójka została pozostawiona sama sobie.
- Ostatni ślub, na jakim byłam - odezwała się Emily - odbył się na
Florydzie. Kiedy przyjechałam do Stanów, miałam trzynaście lat.
Zamieszkałam w uroczym domu właśnie na Florydzie. Był tam basen i całe [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
życie wybranych gatunków. Jako dziennikarkę ciekawili ją, lecz nie czuła
się wśród nich swobodnie.
Przez umieszczone w odległym kącie biblioteki okno można było
dostrzec zbliżającą się do rezydencji limuzynę.
- To na pewno twoja matka, Van. Przywitaj się z nią i zaproś do nas -
poleciła Tricia. - Do przybycia następnych gości mamy co najmniej pół
godziny.
Ku zdziwieniu Anny, Van wyjął jej z ręki kieliszek i odstawił go na mały
stoliczek.
- Chodz, poznasz moją matkę i jej męża.
- Nie chciałbyś najpierw pobyć z matką przez chwilę sam? - spytała,
kiedy wyszli na korytarz.
- Jesteś sierotą, dlatego masz wiele błędnych wyobrażeń na temat
rodzinnych więzów i życia w rodzinie. Moja nie jest taka, jak sobie
wyobrażasz. Spotykamy się od czasu do czasu na większych
uroczystościach, a potem każdy idzie w swoją stronę.
- Ale Tricia powiedziała... - przerwała.
- Co ci powiedziała?
- %7łe twoja matka za tobą przepada - wymyśliła na poczekaniu.
- To samo mówi o swoim stosunku do własnych dzieci. Obawiam się, że
lubi ich tylko wtedy, gdy zachowują się według jej myśli - dodał cynicznie.
Usłyszeli dzwięk dzwonka przy drzwiach frontowych. W holu pojawiła
się jedna ze służących, ale na ich widok wycofała się. Van otworzył drzwi i
ujrzeli stojących na ganku rodziców z naręczem białych i żółtych
gozdzików.
- Giovanni! - krzyknęła kobieta i rozłożyła ramiona, by go objąć.
- Miło cię widzieć, mamo. - Pochylił się, żeby ją ucałować i wyciągnął
rękę do jej towarzysza. - Ciao, Guido. Come va?
Przybrany ojciec uścisnął wyciągniętą dłoń i poklepał go po ramieniu.
Był niższy od Vana i bardziej krępy niż on.
- Mamo, to jest Annette Howard.
- Miło mi cię poznać, moja droga. Kate nazywa cię syreną
Giovanniego". Znacie się od wielu lat, mam rację?
- Byłam dzieckiem, kiedy się poznaliśmy. Giovanni był prawie dorosły. -
Anny użyła jego pełnego imienia, wiedząc, że jego matka tak go nazywa.
- Nie przypominaj mi, proszę, ile ma lat. Od razu czuję się kobietą w
średnim wieku. Oczywiście byłam bardzo młoda, gdy go urodziłam, ale nikt
RS
65
nie lubi, gdy mu się wylicza lata. To mój mąż. My także znamy się od
bardzo dawna, ale dopiero od kilku lat jesteśmy razem.
Guido uścisnął rękę Anny. Ruszyli za Vanem i jego matką do biblioteki,
gdzie czekali na nich pozostali. Guido nie mówił dobrze po angielsku i
kiedy odkrył, że Anny zna włoski, bardzo się ucieszył. Od tej chwili
korzystał z każdej okazji, by zamienić z nią kilka słów. Anny wcale to nie
przeszkadzało. Podobnie jak Guido czuła się tu trochę obco, odnalazła więc
w nim bratnią duszę.
Właśnie gawędzili sobie, stojąc u szczytu ogromnego stołu, kiedy do
jadalni weszła niezwykłej urody kobieta z burzą rudych włosów na głowie.
Podeszła do gospodarzy, aby się przywitać.
Miała na sobie prostą, długą sukienkę z zielonego dżerseju, która
doskonale podkreślała jej sylwetkę. W jednej chwili obok niej znalazł się
Van. Najwyrazniej czekał na jej przybycie i bardzo się ucieszył na jej
widok.
Widząc uścisk, jaki wymienili, Anny poczuła, że jej serce przestało na
chwilę bić. Nic dziwnego, że ta kobieta stała się obsesją" Vana. Anny
szybko zwróciła się do Guido, pytając go, czy zna któryś z portów w
południowych Włoszech, które odwiedziła z Bartem.
Nie znał. Pochodził z północy i nie miał dużego szacunku dla uboższych
regionów swojego kraju. W pewnej chwili przerwał i dotknął lekko jej
ramienia. Odwróciła głowę i ujrzała Vana z rudowłosą pięknością.
- Emily, chciałbym przedstawić ci moją przyjaciółkę, Anny Howard i
mojego przybranego ojca, Guido Rossi. Lady Emily jest Angielką, ale
większą część życia spędziła w Stanach - wyjaśnił ojczymowi.
Gdyby poznały siew innych okolicznościach, Anny bez wątpienia
polubiłaby tę kobietę od pierwszej chwili. Miała ciepły uśmiech, któremu
nie można było się oprzeć.
Zdążyły zamienić zaledwie kilka słów, kiedy gospodarze zaprosili gości
do stołu. Państwo Rossi mieli miejsca obok gospodarzy, rodziców panny
młodej i innych ważnych gości.
Anny przydzielono miejsce obok Vana, po którego drugiej stronie
zasiadła Emily. Goście gawędzili swobodnie, a w tle grała cicha muzyka.
Dopiero po dłuższej chwili na szczycie schodów pojawiła się panna młoda i
jej świta.
U stóp schodów czekał na nią wuj, który podał jej ramię, gdy zeszła na
dół. Poprowadził ją do salonu, w którym czekał na państwa młodych mistrz
ceremonii.
RS
66
Przechodząc obok nich, panna młoda obdarzyła Vana szerokim
uśmiechem. Ona i dwie stojące obok niego kobiety zdecydowanie należały
do jego ulubienic. Choć nie miały ze sobą nic wspólnego, wszystkie trzy
łączyła z nim specjalna więz.
W stosunku do dwóch miał uczucia czysto ojcowskie, podczas gdy
trzecia zajmowała większość jego myśli, kiedy tylko nie był zajęty pracą.
Coraz trudniej przychodziło mu zachowanie wobec niej dystansu, wiedział
jednak, że właściwy czas jeszcze nie nadszedł. Ponadto nadal nie miał jej
jeszcze nic do zaoferowania.
Wkrótce jego marzenia staną się rzeczywistością, a wtedy będzie mógł
podarować jej gwiazdkę z nieba, choć nie sądził, żeby o nią poprosiła. Jego
przyszła żona nie należała do kobiet, których jedynym pragnieniem byłoby
wyjście za mąż za człowieka o określonej pozycji społecznej.
Ona potrafi doskonale dać sobie radę sama. Ma podobny . pogląd na
życie jak on. Ten ślub nie był dla niej największą przyjemnością, ale dawał
mu możliwość spędzenia z nią trochę czasu, teraz, kiedy nie mógł jej
widywać zbyt często.
Spojrzał na nią w chwili, kiedy większość wzruszonych ceremonią pań
dyskretnie sięgnęła po chusteczki, aby otrzeć cisnące się do oczu łzy.
Pochłonięta obserwowaniem uroczystości zdawała się nie dostrzegać jego
spojrzenia. Zastanawiał się, czy ma pojęcie, jak bardzo jej pragnie.
Nie chcąc, aby przyłapała go na podglądaniu, przeniósł wzrok na swego
drugiego gościa. Ona także przypatrywała się z zainteresowaniem ceremonii
zaślubin. Być może w takich chwilach wszystkie kobiety identyfikują się z
panną młodą.
Mężczyzni myśleli zgoła o czymś innym. Część z nich z
zainteresowaniem spoglądała na wiaderka z szampanem, które przyniósł
jego ojciec. Inni z pewnością żałowali pana młodego, który po raz drugi
dobrowolnie wypowiadał sakramentalne tak". Jeszcze inni, podobnie jak
on, zmęczeni kawalerskim stanem, zazdrościli Robertowi przyjemności
miodowego miesiąca.
Kiedy Kate i Robert wymienili pierwszy małżeński pocałunek, poczuł
nieodpartą ochotę, by dać się ponieść impulsowi i porwać wybrankę swego
serca na nieoficjalny miesiąc miodowy.
Kiedy nowożeńcy przeszli do holu, by tam przyjąć życzenia,
Anny zdecydowała, że przed powrotem do Paryża zagadnie Kate na
osobności i zapyta ją, kim jest nowa obsesja" Vana. Woli wiedzieć z góry,
niż żyć przez całe miesiące w niepewności i dowiedzieć się o ślubie Vana w
ostatniej chwili.
RS
67
Do kolacji posadzono ich w inny sposób. Van siedział pomiędzy nią a
Emily, przy czym one same siedziały naprzeciw siebie. Obok każdej z nich
posadzono dwie starsze pary, które przez cały posiłek rozmawiały między
sobą. Ich trójka została pozostawiona sama sobie.
- Ostatni ślub, na jakim byłam - odezwała się Emily - odbył się na
Florydzie. Kiedy przyjechałam do Stanów, miałam trzynaście lat.
Zamieszkałam w uroczym domu właśnie na Florydzie. Był tam basen i całe [ Pobierz całość w formacie PDF ]