[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że przeszedł je dwa dni temu, a wyniki są u jego lekarza.
- Mniej więcej. O swojej urografii rozwodził się tak szczegółowo,
że to robiło wrażenie. Gdybyście mnie nie ostrzegli, pewnie bym się
nabrał.
- Jeśli idzie o nerki, niezły z niego specjalista.
-Prawdopodobnie albo rzeczywiście miał kiedyś kamicę nerkową,
albo cierpi na to ktoś w jego otoczeniu. Powiedziałem mu, że zanim mu
wypiszę receptę, najpierw go przebadam, bo muszę mieć absolutną
pewność, co mu dolega. Takie są przepisy.
- I co dalej? - dopytywała się Maggie.
R
L
T
- Jak zwykle przy takim bólu skierowałem go na tomografię jamy
brzusznej. Gdyby niczego nie wykazała, wyjaśniłem mu, trzeba będzie
zrobić kolonoskopię.
- I co on na to?
- Po prostu zwiał. - Lekarz uśmiechnął się szeroko. - Pielęgniarka
zostawiła go na chwilę samego, a gdy wróciła, nie było po nim śladu.
- Ale numer! - Joe zakrztusił się ze śmiechu.
- Pewnie będzie gdzie indziej próbował wyłudzić leki, ale dzięki
wam u nas nie udała mu się ta sztuczka.
Po wyjściu ze szpitala Joe, najwyrazniej w przypływie świetnego
humoru, złapał Maggie wpół i zaczął z nią tańczyć. Z chichotem oparła
mu dłonie na ramionach.
- Przestań, Joe. Jeszcze nas ktoś zobaczy.
- Nic mnie to nie obchodzi. Zresztą na parkingu nie ma żywej
duszy. Posłuchaj, ja wiem, to nie jest takie ważne, ale cieszę się, że ten
facet dostał po nosie. Zrobiliśmy dobry uczynek.
- Naprawdę masz powody do zadowolenia.
- A ty na początku we mnie zwątpiłaś.
- To prawda. Przyznaję.
- No to masz nauczkę. Twój partner zawsze ma rację, więc nigdy
się z nim nie spieraj.
- Chyba że się myli.
- No dobra, ale tylko wtedy. Widzisz, dla mnie ten dzień nie mógłby
się lepiej skończyć.
Jeśli Maggie zastanawiała się wcześniej, co jest dla Joego
najważniejsze w życiu, teraz nie miała już wątpliwości. Podobnie jak
R
L
T
ona, Joe chce pomagać i czuć się potrzebny. Dla niego ratownictwo jest
nie tylko zawodem, lecz powołaniem. Chce pomagać ludziom, czy to
będzie deliryk, ofiara wypadku, czy też lekoman na głodzie, od którego
trzeba uratować innych.
I właśnie dlatego tak się opiera przed stałymi związkami. Po prostu
nie jest przekonany, że ktoś naprawdę może go potrzebować, że komuś
będzie w stanie wypełnić pustkę.
- Mógłby, mógłby - zaczęła się z nim przekomarzać. - Chyba
byłoby lepiej wynieść na własnych rękach niemowlę z płonącego
wieżowca. Albo w ostatniej chwili uratować topielca.
- To byłoby zbyt spektakularne. - Spojrzał jej poważnie w oczy, a
ona poczuła dreszcz. - Ale właściwie jest jedna rzecz, która mogłaby
jeszcze lepiej zakończyć ten wieczór.
- Za dwie minuty będzie północ, więc nie masz zbyt wiele czasu.
- Do diabła, niepotrzebnie wpadliśmy na kawę.
- Chyba nie chcesz się kochać w karetce?
- To niegłupi pomysł.
- Tyle tylko, że musimy wracać na posterunek.
- No to nie ma wyboru. Trzeba się zdecydować na plan B.
- A co to za plan? - Instynktownie rozchyliła usta.
Bez słowa chwycił ją w ramiona i pocałował.
R
L
T
ROZDZIAA DZIEWITY
Przez resztę dyżuru Joe zastanawiał się, gdzie by tu zaprosić Mag-
gie na pierwszą randkę. Nie brakuje miłych restauracji, ale co zrobią z
resztą wieczoru? W kinach grają głównie horrory, a poza tym chce ją
mieć tylko dla siebie i nie odprowadzać zbyt wcześnie do domu.
Tak się złożyło, że nazajutrz rano Maggie zaproponowała jego ulu-
bione miejsce: Lefty's Bar and Grill, gdzie telewizor z wielkim ekranem
zawsze jest na- stawiony na kanał sportowy, podają ogromne i soczyste
steki i najlepsze na świecie frytki smażone w niezdrowym, ale za to
pysznym tłuszczu.
Po smakowitej kolacji przeszli do omówienia urodzin Breanny. Joe
postanowił, że nie będzie się wtrącać tylko do tortu, ale w innych spra-
wach nie zamierzał ustępować.
- Naprawdę upierasz się przy tym, żebyśmy nie zapraszali tylu
gości?
- Breanna nie lubi tłumów, zresztą więcej osób się u mnie nie
pomieści.
- Pamiętaj, że aktualna jest propozycja, żeby przyjęcie wyprawić u
moich rodziców. Wszyscy bardzo chcą poznać Breannę.
- Rozumiem, ale nic na to nie poradzimy.
Maggie ma rację, koledzy są bardzo ciekawi małej. Już dawno nie
miał tylu zaproszeń na lunch albo na piwo. Ale nie dawał się skusić. Za-
nim będzie zabierał Breannę do znajomych, dziecko musi się najpierw
przyzwyczaić do nowego domu.
R
L
T
- Zresztą nie wiem, czemu oni tak chcą ją zobaczyć.
- Nie domyślasz się? Nikt się nie spodziewał, że nagle zostaniesz
tatusiem, więc chcą cię zobaczyć w tej roli.
W roli tatusia, a więc o to idzie. Choć może radzi sobie z małą coraz
lepiej, a ona coraz częściej się śmieje, jako ojciec musi się jeszcze wiele
nauczyć. Poza tym trudno przewidzieć, jak to się skończy, więc tym
bardziej nie chciał robić wokół siebie zbyt wiele szumu.
Ale trzeba przyznać, że wszystko potoczyło się lepiej, niż mógłby
przypuszczać. Punkt zwrotny nastąpił z chwilą, gdy Maggie odmówiła
przeprowadzki do niego. Szczerze mówiąc, nie umiał wtedy pojąć dlac-
zego. Ale jeśli w jego własnym domu rzeczywiście teraz rodzi się
miłość, rozumie, o co jej chodzi i na czym jej zależy. Przychodzą takie
chwile, że on także chce dać szansę uczuciu, zwłaszcza jeśli jest ono
zródłem szczęścia i satysfakcji.
- Nie ma rady, będą musieli trochę poczekać. Ale skoro
obgadaliśmy sprawę urodzin, może miałabyś ochotę pograć w bilard?
- O której godzinie masz zwolnić opiekunkę?
- O dziesiątej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl