[ Pobierz całość w formacie PDF ]

łazienki.
 Muszę? Jestem zmęczony  narzekał mały.
 Cywilizowany człowiek nawet po wypadku nie chodzi brudny spać.
 Jaki?
 Cywilizowany. Inaczej kulturalny, czyli dobrze wychowany  wyjaśniła rzeczowym tonem.
Niezawodny sposób poskutkował. Charlie uwielbiał trudne słowa. Pomarudził jeszcze trochę, ale
zaraz wstał z łóżka. Daisy została w jego pokoju, żeby pozbierać zdjęte ubrania. Nagle usłyszała
radosny okrzyk z korytarza:
 Cześć!
 Cześć!  odpowiedział znajomy głos.
Daisy podążyła w jego kierunku. Na widok Alexa opartego o ścianę tuż przy drzwiach stanęła jak
wryta.
 Nie wyszedłeś  stwierdziła oskarżycielskim tonem.
 Nie.
Mimo że nie dodał ani słowa więcej, Daisy wpadła w popłoch. Stał zbyt blisko, zbyt potężny,
niemal grozny. Nie wiedziała, jak go skłonić do odejścia, żeby nie budzić podejrzeń chłopca. Pewnie
już sama wizyta nowego znajomego mocno go zdziwiła. %7ładen mężczyzna prócz Cala nigdy nie
wszedł na górę.
Nie pasował do jej skromnego mieszkania w swoim wieczorowym garniturze, choć już nie tak
nienagannym jak wcześniej. Nie wiadomo kiedy, rozluznił krawat i rozpiął dwa górne guziki koszuli.
Z włosami w nieładzie od ciągłego przeczesywania palcami wyglądał nieodparcie pociągająco, jak
przed pięciu laty, gdy zabrała go do swej kawalerki po weselu. Robił na niej równie piorunujące
wrażenie jak wtedy.
 Przyszedłem powiedzieć Charliemu dobranoc  wyjaśnił po chwili spokojnie, żeby nie wzbudzić
w małym niepokoju.
Lecz łagodny ton nie zwiódł Daisy.
 Powiedz Alexowi dobranoc  poprosiła synka.
Ale Charlie nie przepuścił okazji, żeby pogawędzić z miłym gościem.
 Nauczysz mnie zdejmować koszulę przez gips?  zapytał.
 Bardzo chętnie.
 Nic z tego. Jest pierwsza w nocy. Najwyższa pora iść spać  przypomniała Daisy.
 Mama ma rację. Odłożymy naukę do jutra  obiecał Alex.
 Nie będę mógł usnąć, bo mnie ręka boli  jęknął mały.
 Jesteś dzielny. Wytrzymasz  pocieszył Alex.
Dwaj mężczyzni, mały i duży, popatrzyli na siebie porozumiewawczo. Daisy ponownie kazała
synkowi umyć zęby i buzię, ujęła go za ramiona, obróciła we właściwą stronę i lekko pchnęła
w stronę łazienki. Jeżeli liczyła na to, że spławi Alexa, czekało ją rozczarowanie. Zamiast sobie
pójść, poczekał cierpliwie na zakończenie toalety chłopca.
Gdy przystanął w drodze powrotnej do sypialni, żeby go pożegnać, Daisy ponownie spostrzegła ich
podobieństwo z profilu. Podejrzewała, że Alex też je zauważył albo jakiś pierwotny instynkt
pozwolił mu rozpoznać potomka. Nie zadawała sobie już pytania, czy wie, że to jego syn, tylko co
teraz zrobi.
Alex ponownie pogłaskał Charliego po włosach. Zatrzymał na chwilę rękę na jego głowie, potem
pospiesznie wsunął ją do kieszeni.
 Dobranoc  powiedział z poważną miną.  Miło było cię poznać. Nareszcie.
Daisy błagała go wzrokiem, żeby zamilkł. Poczuła ulgę, kiedy nie dodał nic więcej. Posłała mu
uśmiech wdzięczności, zaprowadziła synka do sypialni i zdecydowanym ruchem zamknęła za sobą
drzwi. Cokolwiek miał do powiedzenia, mogło zaczekać do jutra albo choćby i miesiąc.
Najważniejszy był Charlie.
Choć przez jej głowę mknęły tysiące niespokojnych myśli, otuliła go kołderką, opowiedziała bajkę
na dobranoc, wysłuchała relacji z przebiegu zabawy z Ripem i Crashem i narzekania na badania
i zabiegi w izbie przyjęć. Na koniec padły pytania, których się obawiała:
 Jak myślisz, czy Alex zabierze mnie na rower?
 Nie wiem. Ma dużo pracy.
 Ale obiecał.
 Może dotrzyma słowa.
 Przypomnij mu.
Daisy rozmyślnie zignorowała ostatnią prośbę. Wolała nic nie obiecywać, żeby nie robić mu
fałszywych nadziei.
 Zmów pacierz  poleciła stanowczym tonem.
Kiedy skończył, ona też pomodliła się po cichu. Potem pocałowała synka na dobranoc. Spróbowała
wstać, lecz Charlie przytrzymał ją za rękę.
 Zostań  poprosił.  Bardzo mnie boli. Zaśpiewaj mi, to prędzej zasnę.
Kiedy był maleńki, Daisy ułożyła dla niego kilka piosenek o podróżach: autobusem, pociągiem, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl