[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dziś być. Nie chcę być rozsądna - szepnęła.
- Nie musisz być niczym, czym nie chcesz - powtórzył. - Nie tutaj. Nie ze mną.
Zwiatło księżyca odbiło się we łzach, które pojawiły się w jej oczach. Ręce Michaela drżały,
zdradzając przepełniające go uczucia. Ich usta się spotkały, języki i oddechy zmieszały. Wplątał
palce w miękką falę jej włosów.
Westchnienia i szepty wypełniły ciszę nocy, gdy żar w ich ciałach rozpalił się aż do bólu. Szarpali
za oddzielające ich ubranie; na zmianę przytulając się i rozłączając, a dłonie, wargi, języki z
niecierpliwością przesuwały się po nagiej skórze.
Michael uniósł Megan w ramionach i wniósł do sypialni. Jego ciało było gorące i twarde. Szedł
pewnie i miękko. Był napięty, ale zdecydowany przedłużać mękę i rozkosz oczekiwania. Położył. ją
na łóżku i uklęknął nad nią na chwilę, a jego wspaniałe męskie ciało całkowicie wypełniło myśli
Megan, usuwając ostatnie wątpliwości.
Wyciągnęła do niego ramiona i krzyknęła cicho, czując żar jego ciała przy swoim. Jego wargi
spijały dzwięki z jej ust, ręce rozpalały skórę.
Złote włosy Megan rozsypały się na poduszce. Na ten widok serce Michaela zabiło jeszcze mocniej.
Przesuwał usta od zagłębienia ramienia do napiętych koniuszków piersi, pieszcząc je wargami i
językiem.
Powoli nasunął się na nią, a Megan z radością i pragnieniem uniosła biodra, wychodząc mu
naprzeciw i z niedo¬wierzaniem niemal przyjmujÄ…c jego siÅ‚Ä™ i pożądanie.
Michael krzyknął z radości, czując, jak jej ciało żamyka się wokół niego. Odchylił do tyłu głowę,
usztywniÅ‚ ramio¬na, mięśnie piersi i rÄ…k napiÄ…Å‚ w wysiÅ‚ku zachowania kontroli. Nierówny oddech
Megan nie pomagaÅ‚ mu siÄ™ opano¬wać. Jej szczupÅ‚e, wyprężone, wilgotne ciaÅ‚o doprowadzaÅ‚o go
do utraty zmysłów.
Raz i drugi zesztywniała pod nim i krzyknęła, a dłonie Michaela ześlizgnęły się na jej biodra,
unosząc je i przytrzymując, gdy wnikał coraz głębiej, szukając zródła szaleńczego pulsowania i
żądając jeszcze więcej.
Megan nie mogła uwierzyć, że może być więcej, ale czuła, jak rośnie w niej oślepiająca
namiętność. Wykrzyczała imię Michaela, uchwyciła go i przylgnęła do niego w chwili, gdy na
moment osiągnęli próg niebytu.
Szaleńcze uniesienie Megan ustąpiło powoli miejsca cudownemu znużeniu. Otworzyła oczy i
utkwiła niewidzący wzrok w tańczącym na suficie świetle księżyca. Michael leżał ciężko w jej
ramionach, wspaniale zmęczony. Czuła na szyi jego oddech i wiedziała instynktownie, że także i on
nigdy dotychczas nie doświadczył czegoś tak całkowicie pochłaniającego. Czuła go wciąż w sobie i
pragnęła na zawsze pozostać zamknięta w jego ramionac)l. Chciała śmiać się, płakać, głośno
wykrzyczeć swoją radość ...
Michael poruszył się i oparł na łokciach. Zwiatło księżyca zaledwie pozwalało rozróżniać kontury
rzeczy i Megan żałowała, że nie widzi jego twarzy, oczu, że nie może z nich odczytać jego myśli.
- Marszczysz brwi - zamruczał. - Czyżbym cię rozczarował?
- Próżność przez ciebie przemawia. Przecież znasz odpowiedz.
Schylił głowę i pocałował ją tak, że jej ciało znów zaczęło się budzić.
- Zapewniam cię, że to nie była próżność - powiedział cicho. -Raczej lęk ... Mówiłem cijuż u
George'a, że jesteś piękną kobietą. Tą, która była poza zasięgiem. Tą, która, jak sądziłem, nie
pozwoli mi dotknąć jednego włosa na swojej głowie. Nigdy nie marzyłem, że ... - zawiesił głos,
jakby nie mógł znalezć właściwych słów.
- Kto kogo oskarża teraz o pr6żność - zaprotestowała słabo. Z niezrozumiałych przyczyn była
bliska łez i przyznania się do uczuć, które, jak sądziła, umarły w niej dawno temu.
- Nigdy nie byłaś próżna - sprzeciwił się. - Tylko czasami ... zbyt ostrożna.
~ W dwadzieścia cztery godziny po powtórnym spotkaniu jestem w twoim łóżku, a ty to nazywasz
ostrożnością?
Poruszył się lekko i dotknął ustami jej warg. - A jak ty byś to nazwała? - spytał szeptem.
Megan słyszała pytanie i byłaby może w stanie na nie . odpowiedzieć, gdyby lekki ruch jego bioder
nie odwracał jej uwagi. Michael przywarł wargami do gwahownie pulsującego miejsca na jej szyi.
- Bo ja - zamruczaÅ‚ - nazywam to speÅ‚nieniem marze¬nia, które towarzyszyÅ‚o mi przez piÄ™tnaÅ›cie
lat. I jeśli chce pani zaprotestować, pani mecenas, to ma pani jakieś dwie sekundy, zanim spełnię
następne.
- Następne?
Zamiast odpowiedzi zsunął się niżej na łóżku. Gorący nacisk jego ust znowu rozbudził jej piersi, po
czym przesunął się łapczywie w dół, na jej brzuch, biodra i uda.
- Och ... ! Nie ... !
- Za pózno - zamruczał, gdy jego wargi dotarły do jedwabistej, delikatnej zdobyczy.
Megan poczuła się zmieszana. Chciała być spokojna i rozsądna, wiedząc, że to głupio czuć wstyd,
ale miała już trzydzieści dwa lata i nigdy dotychczas ... %7ładen mężczyzna nigdy... .
- Och ... - jęknęła słabo, a jej dłonie zacisnęły się na pościeli. - Michael. .. !
Ale on nie słuchał. A po kilku chwilach to i tak nie miało znaczenia, bo nie protestowała już więcej,
lecz błagała, by nie przestawał.
ROZDZIAA 8
Megan budziła się powoli, czując czysty, świeży zapach morskiego powietrza. Uniosła nieco
powieki, ale oślepiona wpadającym przez okno słońcem zamknęła je znowu i wtuliła głowę w
miękką poduszkę,
Była sama w pomiętej pościeli. Niejasno przypominała sobie chwilę, w której Michael wstał, ale
zaraz póiniej zapadła znów w głęboki sen, zaś Michael najwyrainiej uznał, że należy jej się
odpoczynek. Nic dziwnego. W nocy drzemali jedynie od czasu do czasu. Westchnienie, ruch ręki
lub czułe .słówko wystarczyły, by wywołać odzew. Podejrzewała, że tej nocy Michael zrealizował
wszystkie wcześniejsze marzenia - a nawet te, które przedtem nie przyszły mu do głowy.
Uśmiechnęła się do siebie, czując, jak jej twarz i szyję oblewa rumieniec. Zawsze uważała się za [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
dziś być. Nie chcę być rozsądna - szepnęła.
- Nie musisz być niczym, czym nie chcesz - powtórzył. - Nie tutaj. Nie ze mną.
Zwiatło księżyca odbiło się we łzach, które pojawiły się w jej oczach. Ręce Michaela drżały,
zdradzając przepełniające go uczucia. Ich usta się spotkały, języki i oddechy zmieszały. Wplątał
palce w miękką falę jej włosów.
Westchnienia i szepty wypełniły ciszę nocy, gdy żar w ich ciałach rozpalił się aż do bólu. Szarpali
za oddzielające ich ubranie; na zmianę przytulając się i rozłączając, a dłonie, wargi, języki z
niecierpliwością przesuwały się po nagiej skórze.
Michael uniósł Megan w ramionach i wniósł do sypialni. Jego ciało było gorące i twarde. Szedł
pewnie i miękko. Był napięty, ale zdecydowany przedłużać mękę i rozkosz oczekiwania. Położył. ją
na łóżku i uklęknął nad nią na chwilę, a jego wspaniałe męskie ciało całkowicie wypełniło myśli
Megan, usuwając ostatnie wątpliwości.
Wyciągnęła do niego ramiona i krzyknęła cicho, czując żar jego ciała przy swoim. Jego wargi
spijały dzwięki z jej ust, ręce rozpalały skórę.
Złote włosy Megan rozsypały się na poduszce. Na ten widok serce Michaela zabiło jeszcze mocniej.
Przesuwał usta od zagłębienia ramienia do napiętych koniuszków piersi, pieszcząc je wargami i
językiem.
Powoli nasunął się na nią, a Megan z radością i pragnieniem uniosła biodra, wychodząc mu
naprzeciw i z niedo¬wierzaniem niemal przyjmujÄ…c jego siÅ‚Ä™ i pożądanie.
Michael krzyknął z radości, czując, jak jej ciało żamyka się wokół niego. Odchylił do tyłu głowę,
usztywniÅ‚ ramio¬na, mięśnie piersi i rÄ…k napiÄ…Å‚ w wysiÅ‚ku zachowania kontroli. Nierówny oddech
Megan nie pomagaÅ‚ mu siÄ™ opano¬wać. Jej szczupÅ‚e, wyprężone, wilgotne ciaÅ‚o doprowadzaÅ‚o go
do utraty zmysłów.
Raz i drugi zesztywniała pod nim i krzyknęła, a dłonie Michaela ześlizgnęły się na jej biodra,
unosząc je i przytrzymując, gdy wnikał coraz głębiej, szukając zródła szaleńczego pulsowania i
żądając jeszcze więcej.
Megan nie mogła uwierzyć, że może być więcej, ale czuła, jak rośnie w niej oślepiająca
namiętność. Wykrzyczała imię Michaela, uchwyciła go i przylgnęła do niego w chwili, gdy na
moment osiągnęli próg niebytu.
Szaleńcze uniesienie Megan ustąpiło powoli miejsca cudownemu znużeniu. Otworzyła oczy i
utkwiła niewidzący wzrok w tańczącym na suficie świetle księżyca. Michael leżał ciężko w jej
ramionach, wspaniale zmęczony. Czuła na szyi jego oddech i wiedziała instynktownie, że także i on
nigdy dotychczas nie doświadczył czegoś tak całkowicie pochłaniającego. Czuła go wciąż w sobie i
pragnęła na zawsze pozostać zamknięta w jego ramionac)l. Chciała śmiać się, płakać, głośno
wykrzyczeć swoją radość ...
Michael poruszył się i oparł na łokciach. Zwiatło księżyca zaledwie pozwalało rozróżniać kontury
rzeczy i Megan żałowała, że nie widzi jego twarzy, oczu, że nie może z nich odczytać jego myśli.
- Marszczysz brwi - zamruczał. - Czyżbym cię rozczarował?
- Próżność przez ciebie przemawia. Przecież znasz odpowiedz.
Schylił głowę i pocałował ją tak, że jej ciało znów zaczęło się budzić.
- Zapewniam cię, że to nie była próżność - powiedział cicho. -Raczej lęk ... Mówiłem cijuż u
George'a, że jesteś piękną kobietą. Tą, która była poza zasięgiem. Tą, która, jak sądziłem, nie
pozwoli mi dotknąć jednego włosa na swojej głowie. Nigdy nie marzyłem, że ... - zawiesił głos,
jakby nie mógł znalezć właściwych słów.
- Kto kogo oskarża teraz o pr6żność - zaprotestowała słabo. Z niezrozumiałych przyczyn była
bliska łez i przyznania się do uczuć, które, jak sądziła, umarły w niej dawno temu.
- Nigdy nie byłaś próżna - sprzeciwił się. - Tylko czasami ... zbyt ostrożna.
~ W dwadzieścia cztery godziny po powtórnym spotkaniu jestem w twoim łóżku, a ty to nazywasz
ostrożnością?
Poruszył się lekko i dotknął ustami jej warg. - A jak ty byś to nazwała? - spytał szeptem.
Megan słyszała pytanie i byłaby może w stanie na nie . odpowiedzieć, gdyby lekki ruch jego bioder
nie odwracał jej uwagi. Michael przywarł wargami do gwahownie pulsującego miejsca na jej szyi.
- Bo ja - zamruczaÅ‚ - nazywam to speÅ‚nieniem marze¬nia, które towarzyszyÅ‚o mi przez piÄ™tnaÅ›cie
lat. I jeśli chce pani zaprotestować, pani mecenas, to ma pani jakieś dwie sekundy, zanim spełnię
następne.
- Następne?
Zamiast odpowiedzi zsunął się niżej na łóżku. Gorący nacisk jego ust znowu rozbudził jej piersi, po
czym przesunął się łapczywie w dół, na jej brzuch, biodra i uda.
- Och ... ! Nie ... !
- Za pózno - zamruczał, gdy jego wargi dotarły do jedwabistej, delikatnej zdobyczy.
Megan poczuła się zmieszana. Chciała być spokojna i rozsądna, wiedząc, że to głupio czuć wstyd,
ale miała już trzydzieści dwa lata i nigdy dotychczas ... %7ładen mężczyzna nigdy... .
- Och ... - jęknęła słabo, a jej dłonie zacisnęły się na pościeli. - Michael. .. !
Ale on nie słuchał. A po kilku chwilach to i tak nie miało znaczenia, bo nie protestowała już więcej,
lecz błagała, by nie przestawał.
ROZDZIAA 8
Megan budziła się powoli, czując czysty, świeży zapach morskiego powietrza. Uniosła nieco
powieki, ale oślepiona wpadającym przez okno słońcem zamknęła je znowu i wtuliła głowę w
miękką poduszkę,
Była sama w pomiętej pościeli. Niejasno przypominała sobie chwilę, w której Michael wstał, ale
zaraz póiniej zapadła znów w głęboki sen, zaś Michael najwyrainiej uznał, że należy jej się
odpoczynek. Nic dziwnego. W nocy drzemali jedynie od czasu do czasu. Westchnienie, ruch ręki
lub czułe .słówko wystarczyły, by wywołać odzew. Podejrzewała, że tej nocy Michael zrealizował
wszystkie wcześniejsze marzenia - a nawet te, które przedtem nie przyszły mu do głowy.
Uśmiechnęła się do siebie, czując, jak jej twarz i szyję oblewa rumieniec. Zawsze uważała się za [ Pobierz całość w formacie PDF ]