[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie ma \adnego doświadczenia? Roześmiał się na tę myśl, ale tak naprawdę wcale
mu nie było wesoło. Idąc dalej tym śladem, łatwo dałoby się wyjaśnić te jej dziwne
spojrzenia... Czy\by naprawdę patrzyła na niego jak na wybawiciela mę\czyznę,
który obudzi w niej kobietę?
Dlaczego by nie? To ona go pocałowała. No dobrze, z technicznego punktu
widzenia był to raczej wstęp do pocałunku, ale kto wie, jak daleko mogli zabrnąć?
Fantazje erotyczne zawładnęły jego myślami i nagle, bardziej ni\ kiedykolwiek,
chciał... Czego on, do cholery, chciał? Grać rolę księcia dla Zpiącej Królewny i
stracić najlepszą szansę na odbudowanie swojej dziennikarskiej reputacji, jaka od
lat mu się przydarzyła?
Spence odsunął się od ściany i zaklął. Kiedy tak głaskał swoje butne męskie ego
niedorzecznymi spekulacjami, zegar jego kariery tykał nieubłaganie. Wspiął się na
kilka ostatnich schodów i ruszył przez korytarz prowadzący do jego pokoju. Tu\ za
pokojem Jade.
Choćby nawet bardzo tego pragnął, nie po to tu przyjechał, \eby tracić
drogocenny czas na zabawę w psychologa i zastanawianie się, dlaczego Jade, jako
kobiecie, brakuje poczucia własnej wartości. Jest tu z powodu artykułu, powtórzył
sobie raz jeszcze, zatrzymując się przed jej drzwiami.
Nie powinien i nie chciał zrobić niczego, co zmniejszyłoby jego szanse.
Niczego, co wprawiłoby ją w zakłopotanie i spłoszyło tak jak przed kilkoma
minutami, kiedy próbował się dopytywać, dlaczego wspomniała o kochaniu się na
biurku. I \adnych prób przekonania jej, \e jest najbardziej seksowną, najbardziej
intrygującą kobietą, jaką kiedykolwiek spotkał. Ani sugestii, \e mo\e kiedyś w
przyszłości będą się kochać tak gorąco, a\ łó\ko zajmie się ogniem.
Opadły mu bezwładnie ręce i opuścił głowę. Jedyne, co natychmiast musi
zrobić, to zatrzymać tę obłędną, napędzaną przez kipiące w nim po\ądanie,
huśtawkę nastrojów i skoncentrować się na głównym celu. Powinien te\ przeprosić
Jade i powiedzieć, jak wiele dla niego znaczy jej przyjazń. To powinno zadziałać,
tym bardziej \e nie jest wcale kłamstwem. Mo\e nawet pozwoli im prze\yć półtora
tygodnia bez jakichkolwiek epizodów z seksualnym podtekstem.
Ju\ miał zapukać do drzwi, ale wyobraziwszy sobie Jade po drugiej stronie,
wolno opuścił rękę. Prawdopodobnie usiłuje odzyskać spokój. Na pewno siedzi na
kanapie... sama... wygląda przez balkon, który łączy ich sypialnie. Te miękkie,
złocisto-rude loki wokół pięknej twarzy... i te wielkie oczy pytające dlaczego? ...
a jej pełne piersi, kształtne biodra i wyczekująca poza odpowiadają dlaczego nie?
Nagle powrócił znajomy ucisk w pachwinie. Mo\e porozmawiać z nią pózniej.
Tymczasem wezmie przed lunchem jeszcze jeden zimny prysznic.
Po tym pospiesznym pocałunku na schodach Jade postanowiła unikać Spencera
na wszelkie mo\liwe sposoby. Po świętach pół dnia spędziła w swoim pokoju,
pracując nad \yciorysem, a przez drugą połowę ustalała z matką menu na
sylwestrowe śniadanie. Kiedy następnego dnia członkowie klubu francuskiego z jej
szkoły zaprosili ją na lunch, wyszła wcześnie i wróciła pózno. Za szczęście uznała
to, \e nie musiała pracować ze Spencerem przy dekoracji sali gimnastycznej. Neal
zabrał go tego ranka na ligowy mecz koszykówki, a kiedy podwiózł go pod szkołę,
Jade akurat wychodziła. Dotarła do domu w chwili, gdy doręczyciel przywiózł
paczkę od Corinne. Wrzuciła ją do szafy, nie zadając sobie nawet trudu, \eby ją
otworzyć.
Szczęście dopisało jej i wtedy, gdy Neal oznajmił, \e pracuje z Casey nad
zapisem filmowym jej wizyty. Mając przed sobą perspektywę spędzenia dziesięciu
minut sam na sam ze Spencerem w drodze do szkoły, Jade poprosiła brata, \eby ich
podwiezli.
Na razie, siostrzyczko usłyszała, kiedy Neal i Casey powiesili swoje
płaszcze i pognali z kamerą do sali gimnastycznej.
Neal, poczekaj! krzyknęła, rzucając torebkę na stół. Czy\by szczęście się
skończyło?
Pogadasz pózniej uspokoił ją Spencer. Pomógł zdjąć jej płaszcz i powiesił [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
nie ma \adnego doświadczenia? Roześmiał się na tę myśl, ale tak naprawdę wcale
mu nie było wesoło. Idąc dalej tym śladem, łatwo dałoby się wyjaśnić te jej dziwne
spojrzenia... Czy\by naprawdę patrzyła na niego jak na wybawiciela mę\czyznę,
który obudzi w niej kobietę?
Dlaczego by nie? To ona go pocałowała. No dobrze, z technicznego punktu
widzenia był to raczej wstęp do pocałunku, ale kto wie, jak daleko mogli zabrnąć?
Fantazje erotyczne zawładnęły jego myślami i nagle, bardziej ni\ kiedykolwiek,
chciał... Czego on, do cholery, chciał? Grać rolę księcia dla Zpiącej Królewny i
stracić najlepszą szansę na odbudowanie swojej dziennikarskiej reputacji, jaka od
lat mu się przydarzyła?
Spence odsunął się od ściany i zaklął. Kiedy tak głaskał swoje butne męskie ego
niedorzecznymi spekulacjami, zegar jego kariery tykał nieubłaganie. Wspiął się na
kilka ostatnich schodów i ruszył przez korytarz prowadzący do jego pokoju. Tu\ za
pokojem Jade.
Choćby nawet bardzo tego pragnął, nie po to tu przyjechał, \eby tracić
drogocenny czas na zabawę w psychologa i zastanawianie się, dlaczego Jade, jako
kobiecie, brakuje poczucia własnej wartości. Jest tu z powodu artykułu, powtórzył
sobie raz jeszcze, zatrzymując się przed jej drzwiami.
Nie powinien i nie chciał zrobić niczego, co zmniejszyłoby jego szanse.
Niczego, co wprawiłoby ją w zakłopotanie i spłoszyło tak jak przed kilkoma
minutami, kiedy próbował się dopytywać, dlaczego wspomniała o kochaniu się na
biurku. I \adnych prób przekonania jej, \e jest najbardziej seksowną, najbardziej
intrygującą kobietą, jaką kiedykolwiek spotkał. Ani sugestii, \e mo\e kiedyś w
przyszłości będą się kochać tak gorąco, a\ łó\ko zajmie się ogniem.
Opadły mu bezwładnie ręce i opuścił głowę. Jedyne, co natychmiast musi
zrobić, to zatrzymać tę obłędną, napędzaną przez kipiące w nim po\ądanie,
huśtawkę nastrojów i skoncentrować się na głównym celu. Powinien te\ przeprosić
Jade i powiedzieć, jak wiele dla niego znaczy jej przyjazń. To powinno zadziałać,
tym bardziej \e nie jest wcale kłamstwem. Mo\e nawet pozwoli im prze\yć półtora
tygodnia bez jakichkolwiek epizodów z seksualnym podtekstem.
Ju\ miał zapukać do drzwi, ale wyobraziwszy sobie Jade po drugiej stronie,
wolno opuścił rękę. Prawdopodobnie usiłuje odzyskać spokój. Na pewno siedzi na
kanapie... sama... wygląda przez balkon, który łączy ich sypialnie. Te miękkie,
złocisto-rude loki wokół pięknej twarzy... i te wielkie oczy pytające dlaczego? ...
a jej pełne piersi, kształtne biodra i wyczekująca poza odpowiadają dlaczego nie?
Nagle powrócił znajomy ucisk w pachwinie. Mo\e porozmawiać z nią pózniej.
Tymczasem wezmie przed lunchem jeszcze jeden zimny prysznic.
Po tym pospiesznym pocałunku na schodach Jade postanowiła unikać Spencera
na wszelkie mo\liwe sposoby. Po świętach pół dnia spędziła w swoim pokoju,
pracując nad \yciorysem, a przez drugą połowę ustalała z matką menu na
sylwestrowe śniadanie. Kiedy następnego dnia członkowie klubu francuskiego z jej
szkoły zaprosili ją na lunch, wyszła wcześnie i wróciła pózno. Za szczęście uznała
to, \e nie musiała pracować ze Spencerem przy dekoracji sali gimnastycznej. Neal
zabrał go tego ranka na ligowy mecz koszykówki, a kiedy podwiózł go pod szkołę,
Jade akurat wychodziła. Dotarła do domu w chwili, gdy doręczyciel przywiózł
paczkę od Corinne. Wrzuciła ją do szafy, nie zadając sobie nawet trudu, \eby ją
otworzyć.
Szczęście dopisało jej i wtedy, gdy Neal oznajmił, \e pracuje z Casey nad
zapisem filmowym jej wizyty. Mając przed sobą perspektywę spędzenia dziesięciu
minut sam na sam ze Spencerem w drodze do szkoły, Jade poprosiła brata, \eby ich
podwiezli.
Na razie, siostrzyczko usłyszała, kiedy Neal i Casey powiesili swoje
płaszcze i pognali z kamerą do sali gimnastycznej.
Neal, poczekaj! krzyknęła, rzucając torebkę na stół. Czy\by szczęście się
skończyło?
Pogadasz pózniej uspokoił ją Spencer. Pomógł zdjąć jej płaszcz i powiesił [ Pobierz całość w formacie PDF ]