[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sprawy.
- Książę Mark był słabym człowiekiem - rzekł, zwrócony
do niej plecami.
- Niestety, tak. - Podeszła bliżej. Luke wciąż obserwował
morze, jakby ten widok pomagał mu w koncentracji.
- I dlatego zaufał komuś takiemu jak Paulus. - Odwrócił się
ku niej, a wiatr zasłonił mu włosami twarz. - Myślę, że Paulus
go w to wciÄ…gnÄ…Å‚.
- Jak to? To Mark miał układy z mafią Kellych.
- Zgadza się, ale podejrzewam, że to Paulus go zachęcił do
wejścia z nimi w układy.
- Ale Paulus nie mógł przecież wiedzieć o wywołującym
raka wirusie.
- Prawdopodobnie książę Mark już wcześniej wspomniał
mu o tym odkryciu, a kiedy pózniej zwierzył się ze swoich
kłopotów z rodziną Kelly, Paulus wpadł na pomysł, dzięki któ
remu książę miał szansę wyjść z opresji.
Maggie westchnęła.
- Mark zaakceptował ten plan, bo to Paulus miał za niego
wykonać brudną robotę - podsumowała i patrząc Luke'owi pro
sto w oczy, postanowiła, że musi przekonać go do swojego
pomysłu. - Musisz mi pozwolić...
122 SHERIWHITEFEATHER
- Nie! - przerwał jej w pół słowa. - Nie zgadzam się, żebyś
brała w tym udział.
- Dlaczego tak siÄ™ przy tym upierasz? ProszÄ™ ciÄ™ jedynie,
żebyś mi pozwolił go podejść. Będę na podsłuchu, a ty gdzieś
w pobliżu, na wszelki wypadek. Do tego Bruno będzie ze mną.
Po co mi mastiff obrońca, jeśli nie mogę go wykorzystać?
Luke zmierzył ją zagniewanym spojrzeniem.
- Paulus ma alergię na psy i nie ma szans, żeby w obecności
Bruna mógł prowadzić jakąś sensowną rozmowę. A ja nie za
mierzam przyglądać się z boku, jak kobieta, z którą sypiam,
ryzykuje życie. Nigdy się na to nie zgodzę.
Przez chwilę patrzyli na siebie bez słowa. Maggie kipiała
ze złości. Przyszło jej do głowy, że powinna się zbuntować i
sprawę z Paulusem załatwić na własną rękę. O, tak! Udowod
ni temu uparciuchowi, że stać ją na wiele więcej, niż mu się
wydaje.
- Nawet o tym nie myśl - odezwał się.
- Nie wiem, o czym mówisz - odparła.
- Akurat! Masz to wypisane na twarzy.
Odgarnęła zabłąkany kosmyk włosów. W głębi duszy zda
wała sobie sprawę, że wciągnięcie Paulusa w pułapkę bez po
mocy Luke'a byłoby prawie niemożliwe. Ale miło było sobie
coś takiego wyobrazić. Marzyć każdy może.
Po długim, odświeżającym prysznicu Luke wyszedł z kabiny,
przewiązując sobie ręcznik na biodrach. Maggie siedziała przed
lustrem w miękkiej podomce i malowała twarz. Wyglądało na
to, że wykąpała się u siebie, a następnie przeniosła wszystkie
swoje kremy, toniki i kosmetyki na jego półkę.
- Co robisz? - zapytał.
NA PEWNO MNIE POKOCHASZ 123
- Przygotowuję się do wyjścia. - Naciągnęła powiekę, na
rysowała na niej brązową kreskę i lekko ją rozmazała.
Luke stanÄ…Å‚ przy drugiej umywalce.
- A dlaczego nie robisz tego w swojej Å‚azience? I po co
naznosiłaś tu tyle swoich rzeczy?
- Ponieważ się tu przeprowadzam. - Zwróciła ku niemu
twarz. - Nie rozumiem, po co nam dwa apartamenty, skoro
razem śpimy.
Sypiać razem to nie to samo, co razem mieszkać, pomyślał
Luke.
- Jutro przyjeżdża twoja rodzina - przypomniał. - Nie wiem,
czy to wypada mieszkać w jednym pokoju, kiedy oni tu będą.
Maggie zrobiła zdumioną minę.
- Rety, Luke! Oni nie urodzili się w średniowieczu.
- Tak czy inaczej, dla rodziców nadal pozostajesz dziec
kiem.
- Ale pełnoletnim. Po drugie, chyba od razu lepiej niczego
nie ukrywać, niż potem przemykać się z sypialni do sypialni.
Poza tym moi rodzice będą mieszkać w pałacu.
Nałożył na twarz piankę do golenia i wykrzywił się do lustra.
- Więc jaki werdykt? - spytała.
- Zatrzymujemy oba apartamenty - rzekł, przeciągając
golarką po brodzie. - Nie mogę sypiać z tobą, kiedy tu bę
dzie twoja rodzina. Będziemy musieli zachowywać się przy
zwoicie.
- Ależ, Luke, nie bądz taki staroświecki. Zamieszkajmy
razem.
- Nie mogę tego zrobić. Z czystej przyzwoitości. - Nawet
jeśli jej rodzina podejrzewa, że sypiają ze sobą, chciałby, żeby
wiedzieli, że jego uczucia opierają się na czymś więcej niż seks.
124 SHERIWHITEFEATHER
- W ten sposób chcę okazać ci szacunek, Maggie. Proszę cię,
pozwól mi.
- Och - wzruszył ją tymi słowami, aż oczy jej się zaszkliły.
- Więc pomożesz mi w tym?
Skinęła głową i gdyby nie to, że cały był w piance do golenia,
pewnie by go z wdzięczności ucałowała.
- Obiecuję, że będę grzeczna - zapewniła. - Ale gdy wró
cimy do Chicago, nie licz, że dam ci spokój.
- To wiem.
Przez jakiś czas będą się nadal spotykać, pomyślał. Ale to
nie będzie trwać wiecznie. Odwrócił się do lustra i dokończył
golenia. Nie mógł się doczekać wieczoru w mieście. Maggie
obiecała, że zabierze go na zwiedzanie Altarii i pokaże swoje
ulubione zakÄ…tki.
Pojechali wynajętym vanem. Trasa wiodła wąskimi uliczka
mi, po obu stronach ciągnęły się brukowane chodniki i tchnące
starÄ… elegancjÄ… domy.
Na kolację zatrzymali się w małej, zacisznej kawiarni. Przy
wyborze dań Luke zdał się na Maggie i dopiero kiedy przynie
siono przystawki, zrozumiał, w co się wpakował. Nie miał nic
przeciw marynowanym oliwkom i cukini, ale na widok przyssa
wek nadziewanej kałamarnicy skrzywił się z obrzydzeniem.
Maggie zaniosła się śmiechem. Zamówiła ją dla żartu. Wiedzia
ła, że Luke woli kuchnię tradycyjną.
Siedzieli na dworze, na ogrzewanym patio, i sÄ…czÄ…c chianti,
prowadzili ożywioną rozmowę. Luke przyglądał się Maggie
z upodobaniem. Długie, proste włosy opadały jej na ramiona.
Miała na sobie dopasowane dżinsy, dżinsową bluzę, a do tego
zgrabną kurteczkę z kozlej skóry. Wyglądała bardzo kobieco.
Piękna, pomyślał. Bella, tak ją nazwał włoski kelner.
NA PEWNO MNIE POKOCHASZ 125
Po kolacji wybrali siÄ™ na romantyczny spacer. Granatowe
niebo Altarii skrzyło się mnóstwem gwiazd, a wśród nich naj
piękniejsze - gwiazdy Wielkiej Niedzwiedzicy. Trzymając się
za ręce, omijali nierówności wyłożonego kamieniem chodnika.
Po drodze wstÄ…pili do lodziarni na sorbet z melonem.
- Podoba ci się Altaria? - zapytała Maggie.
- Bardzo - odparł. Zwłaszcza ten spokojny wieczór, który
mógł spędzić w jej towarzystwie.
- Pójdzmy tam - wskazała drugą stronę ulicy. - Zawsze
chciałam zajrzeć do środka.
Odwrócił się, spodziewając się zobaczyć stary, kamienny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
sprawy.
- Książę Mark był słabym człowiekiem - rzekł, zwrócony
do niej plecami.
- Niestety, tak. - Podeszła bliżej. Luke wciąż obserwował
morze, jakby ten widok pomagał mu w koncentracji.
- I dlatego zaufał komuś takiemu jak Paulus. - Odwrócił się
ku niej, a wiatr zasłonił mu włosami twarz. - Myślę, że Paulus
go w to wciÄ…gnÄ…Å‚.
- Jak to? To Mark miał układy z mafią Kellych.
- Zgadza się, ale podejrzewam, że to Paulus go zachęcił do
wejścia z nimi w układy.
- Ale Paulus nie mógł przecież wiedzieć o wywołującym
raka wirusie.
- Prawdopodobnie książę Mark już wcześniej wspomniał
mu o tym odkryciu, a kiedy pózniej zwierzył się ze swoich
kłopotów z rodziną Kelly, Paulus wpadł na pomysł, dzięki któ
remu książę miał szansę wyjść z opresji.
Maggie westchnęła.
- Mark zaakceptował ten plan, bo to Paulus miał za niego
wykonać brudną robotę - podsumowała i patrząc Luke'owi pro
sto w oczy, postanowiła, że musi przekonać go do swojego
pomysłu. - Musisz mi pozwolić...
122 SHERIWHITEFEATHER
- Nie! - przerwał jej w pół słowa. - Nie zgadzam się, żebyś
brała w tym udział.
- Dlaczego tak siÄ™ przy tym upierasz? ProszÄ™ ciÄ™ jedynie,
żebyś mi pozwolił go podejść. Będę na podsłuchu, a ty gdzieś
w pobliżu, na wszelki wypadek. Do tego Bruno będzie ze mną.
Po co mi mastiff obrońca, jeśli nie mogę go wykorzystać?
Luke zmierzył ją zagniewanym spojrzeniem.
- Paulus ma alergię na psy i nie ma szans, żeby w obecności
Bruna mógł prowadzić jakąś sensowną rozmowę. A ja nie za
mierzam przyglądać się z boku, jak kobieta, z którą sypiam,
ryzykuje życie. Nigdy się na to nie zgodzę.
Przez chwilę patrzyli na siebie bez słowa. Maggie kipiała
ze złości. Przyszło jej do głowy, że powinna się zbuntować i
sprawę z Paulusem załatwić na własną rękę. O, tak! Udowod
ni temu uparciuchowi, że stać ją na wiele więcej, niż mu się
wydaje.
- Nawet o tym nie myśl - odezwał się.
- Nie wiem, o czym mówisz - odparła.
- Akurat! Masz to wypisane na twarzy.
Odgarnęła zabłąkany kosmyk włosów. W głębi duszy zda
wała sobie sprawę, że wciągnięcie Paulusa w pułapkę bez po
mocy Luke'a byłoby prawie niemożliwe. Ale miło było sobie
coś takiego wyobrazić. Marzyć każdy może.
Po długim, odświeżającym prysznicu Luke wyszedł z kabiny,
przewiązując sobie ręcznik na biodrach. Maggie siedziała przed
lustrem w miękkiej podomce i malowała twarz. Wyglądało na
to, że wykąpała się u siebie, a następnie przeniosła wszystkie
swoje kremy, toniki i kosmetyki na jego półkę.
- Co robisz? - zapytał.
NA PEWNO MNIE POKOCHASZ 123
- Przygotowuję się do wyjścia. - Naciągnęła powiekę, na
rysowała na niej brązową kreskę i lekko ją rozmazała.
Luke stanÄ…Å‚ przy drugiej umywalce.
- A dlaczego nie robisz tego w swojej Å‚azience? I po co
naznosiłaś tu tyle swoich rzeczy?
- Ponieważ się tu przeprowadzam. - Zwróciła ku niemu
twarz. - Nie rozumiem, po co nam dwa apartamenty, skoro
razem śpimy.
Sypiać razem to nie to samo, co razem mieszkać, pomyślał
Luke.
- Jutro przyjeżdża twoja rodzina - przypomniał. - Nie wiem,
czy to wypada mieszkać w jednym pokoju, kiedy oni tu będą.
Maggie zrobiła zdumioną minę.
- Rety, Luke! Oni nie urodzili się w średniowieczu.
- Tak czy inaczej, dla rodziców nadal pozostajesz dziec
kiem.
- Ale pełnoletnim. Po drugie, chyba od razu lepiej niczego
nie ukrywać, niż potem przemykać się z sypialni do sypialni.
Poza tym moi rodzice będą mieszkać w pałacu.
Nałożył na twarz piankę do golenia i wykrzywił się do lustra.
- Więc jaki werdykt? - spytała.
- Zatrzymujemy oba apartamenty - rzekł, przeciągając
golarką po brodzie. - Nie mogę sypiać z tobą, kiedy tu bę
dzie twoja rodzina. Będziemy musieli zachowywać się przy
zwoicie.
- Ależ, Luke, nie bądz taki staroświecki. Zamieszkajmy
razem.
- Nie mogę tego zrobić. Z czystej przyzwoitości. - Nawet
jeśli jej rodzina podejrzewa, że sypiają ze sobą, chciałby, żeby
wiedzieli, że jego uczucia opierają się na czymś więcej niż seks.
124 SHERIWHITEFEATHER
- W ten sposób chcę okazać ci szacunek, Maggie. Proszę cię,
pozwól mi.
- Och - wzruszył ją tymi słowami, aż oczy jej się zaszkliły.
- Więc pomożesz mi w tym?
Skinęła głową i gdyby nie to, że cały był w piance do golenia,
pewnie by go z wdzięczności ucałowała.
- Obiecuję, że będę grzeczna - zapewniła. - Ale gdy wró
cimy do Chicago, nie licz, że dam ci spokój.
- To wiem.
Przez jakiś czas będą się nadal spotykać, pomyślał. Ale to
nie będzie trwać wiecznie. Odwrócił się do lustra i dokończył
golenia. Nie mógł się doczekać wieczoru w mieście. Maggie
obiecała, że zabierze go na zwiedzanie Altarii i pokaże swoje
ulubione zakÄ…tki.
Pojechali wynajętym vanem. Trasa wiodła wąskimi uliczka
mi, po obu stronach ciągnęły się brukowane chodniki i tchnące
starÄ… elegancjÄ… domy.
Na kolację zatrzymali się w małej, zacisznej kawiarni. Przy
wyborze dań Luke zdał się na Maggie i dopiero kiedy przynie
siono przystawki, zrozumiał, w co się wpakował. Nie miał nic
przeciw marynowanym oliwkom i cukini, ale na widok przyssa
wek nadziewanej kałamarnicy skrzywił się z obrzydzeniem.
Maggie zaniosła się śmiechem. Zamówiła ją dla żartu. Wiedzia
ła, że Luke woli kuchnię tradycyjną.
Siedzieli na dworze, na ogrzewanym patio, i sÄ…czÄ…c chianti,
prowadzili ożywioną rozmowę. Luke przyglądał się Maggie
z upodobaniem. Długie, proste włosy opadały jej na ramiona.
Miała na sobie dopasowane dżinsy, dżinsową bluzę, a do tego
zgrabną kurteczkę z kozlej skóry. Wyglądała bardzo kobieco.
Piękna, pomyślał. Bella, tak ją nazwał włoski kelner.
NA PEWNO MNIE POKOCHASZ 125
Po kolacji wybrali siÄ™ na romantyczny spacer. Granatowe
niebo Altarii skrzyło się mnóstwem gwiazd, a wśród nich naj
piękniejsze - gwiazdy Wielkiej Niedzwiedzicy. Trzymając się
za ręce, omijali nierówności wyłożonego kamieniem chodnika.
Po drodze wstÄ…pili do lodziarni na sorbet z melonem.
- Podoba ci się Altaria? - zapytała Maggie.
- Bardzo - odparł. Zwłaszcza ten spokojny wieczór, który
mógł spędzić w jej towarzystwie.
- Pójdzmy tam - wskazała drugą stronę ulicy. - Zawsze
chciałam zajrzeć do środka.
Odwrócił się, spodziewając się zobaczyć stary, kamienny [ Pobierz całość w formacie PDF ]