[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jej tak jak ona mnie, że zawsze będziemy żyć w dwóch różnych światach i dlatego
nigdy nam się nie uda. Ofiarowałem jej moje młode serce& a ona odtrąciła je, całkiem
jakby było nic niewarte. Tęskniłem za nią i pragnąłem jej  byłem taki pewny, że ją
kocham nad życie!  przez cały ten czas, który wydawał mi się wiecznością. Byłem
przekonany, że jest tą jedyną, tą wyśnioną i że jesteśmy sobie pisani. Była ułożona.
Była zawsze miła, dobra i hojna. Była cudowna, ale ja& ja nie byłem dla niej dość
dobry. Nie pochodziłem z odpowiedniej rodziny, z odpowiedniego środowiska& Zbyt
różniliśmy się wszystkim, łącznie z kolorem skóry, żeby mogła przyprowadzić mnie do
domu i oznajmić ojcu, że zamierza spędzić ze mną resztę życia. Gdybym tylko mógł,
rzuciłbym jej do stóp cały świat  tyle tylko, że ona nic ode mnie nie chciała. Nie
chciała mnie. Koniec, kropka.
Pamiętam też, jak stałem na podjezdzie, patrząc, jak Salem i jej ojciec wrzeszczą na
siebie, podczas gdy ona pakuje rzeczy do przeżartego rdzą belvedere a i wykrzykuje
mu prosto w oczy, że jej stopa już nigdy nie postanie w jego domu ani w Loveless.
Była moją najlepszą przyjaciółką. Od zawsze czyniła mój świat lepszym i nawet w
wieku piętnastu lat byłem przekonany, że bez niej sobie nie poradzę. Bez niej nie
potrafiłem dokonać najprostszych wyborów, czułem się przerazliwie zagubiony.
Chciałem powiedzieć moim przybranym rodzicom, Poppy  wszystkim!  że nie chcę
grać w futbol. Pragnąłem rysować i malować! Chciałem zdobyć stypendium wydziału
sztuk pięknych  nie sportowego!  i Salem była jedyną osobą, która by mnie w tym
wyborze poparła. Potrzebowałem jej, była mi niezbędna, aby dać mi siłę do walki,
jednak w mgnieniu oka zniknęła z mojego życia, jakby nigdy wcześniej jej tam nie było.
Widziała, że patrzę w ślad za nią, gdy odjeżdżała. Wysiadła z samochodu, a potem
pocałowała mnie  to był prawdziwy pocałunek. Pamiętam słodycz jej ust i słony smak
jej łez. To był mój pierwszy pocałunek, ale gdy go wspominałem, czułem tylko
dojmującą pustkę i żal, że znów opuścił mnie ktoś mi bliski. Salem zapewniała mnie, że
będzie pisać, dzwonić, wysyłać gołębie pocztowe& ale ja odwróciłem się na pięcie i
odszedłem, bo nie mogłem tego słuchać. Wiedziałem, po prostu wiedziałem, że kłamie.
Gdy wyjedzie, to wszystko przestanie się liczyć, myślałem, i okazało się, że miałem
rację.
Teraz wszystkie te wspomnienia mieszały się ze sobą i ścierały z nowymi
doznaniami. Nie mogłem przestać myśleć o tym, jak drżała, wtulona we mnie.
Pamiętałem niedorzeczne drgnięcie w rozporku, gdy zobaczyłem ją stojącą na szczycie
schodów pierwszego dnia, kiedy została przyjęta do pracy w salonie. Pamiętałem
irytujące uczucie gorąca, którym promieniowała, kiedy jej dotknąłem. Nadal
smakowała słodko-słono, ale teraz byłem dość dorosły, żeby na to wspomnienie
zżerała mnie ciekawość, czy tak samo smakuje reszta jej ciała, nie tylko te wydęte
słodko usta. Wciąż widziałem jej zniewalające oczy, lśniące jak wypolerowany onyks i
nie mogłem przestać myśleć o tym, że jej cudowne usta smakowały lepiej niż
cokolwiek innego, czego dotąd skosztowałem. Zwiadomość, że smakowała czekoladą i
przeszłością prześladowała mnie w każdej minucie dnia. Wiedziałem, że gdyby jej
telefon nie zadzwonił wówczas, wystarczyłby ułamek sekundy, żebym położył ręce na
jej biodrach, zdarł z niej te seksowne szorty i uwolnił pełne piersi z obcisłej bluzeczki.
Chciałem dotykać tej karmelowej skóry i ssać brodawki jej piersi, które czułem przez
ubranie.
Wszystkie te myśli i wspomnienia ścierały się ze sobą i mieszały mi w głowie do
tego stopnia, że nie byłem w stanie skupić się na niczym, od pracy począwszy, aż po
prozaiczne czynności. Celowo unikałem wizyt w nowym salonie i nawet zmusiłem
Rule a, żeby wziął moją zmianę w tym tygodniu, byle tylko jej nie oglądać. Nie
mogłem się w tym wszystkim odnalezć i w efekcie nurzałem się w bagnie przeszłości i
uciekałem od przyszłości. Czułem się do cna wyczerpany.
Chociaż obiecałem jej, że pod koniec tygodnia dostarczę jej grafiki, zupełnie to
zlałem i teraz, w czwartkowy wieczór, byłem na bardzo dobrej drodze do ostatecznego
zeszmacenia się w barze w towarzystwie mojego kumpla Zeba Fullera. Miałem zamiar
tej nocy wrócić do domu w towarzystwie Dixie, bo normalnie najszybszym sposobem
na zapomnienie o kimś było dla mnie zająć się kimś innym. A nawet jeśli Dixie nie
zgodzi się dziś być moją pięciominutową kochanką, może dałaby radę ta blondyna,
która rozbierała mnie wzrokiem z drugiego końca baru od ładnych kilku chwil? Nie
miałbym też nic przeciwko, gdyby dołączyła do nas jej gorąca ciemnowłosa koleżanka.
Uśmiechnąłem się do niej promiennie i widziałem, jak się rumieni i nachyla do swojej
przyjaciółki, żeby szepnąć jej coś do ucha. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl