[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tonem głosu.
- Aha. Dobrze. - Hawk starannie ukrył swoje zdziwienie i rozgoryczenie jej postawą. Uśmiechnął się
uprzejmie, pomachał Kate i wszedł do domu.
Kate obserwowała, jak zachowanie Hawka ulega przeobrażeniu. Był miły, "ale to wszystko. Zabrakło
w nim dawnej serdeczności i zamiłowania do żartów. Odnosił się do niej uprzejmie, ale zimno.
Zachowywali się jak współlokatorzy. Dotykali się tylko przypadkiem. Rzadko się kochali, a jeśli
nawet, to ich miłość nie przypominała tej dawnej. Kochał się z nią z desperacją, której nigdy by u
niego nie podejrzewała. Gdy dochodziło do spełnienia, nie przytulał jej, nie całował i nie szeptał
miłych słów, tylko przechodził na swoją stronę łóżka i odwracał się do niej plecami. Po wszystkim
czuła się pusta.
Kate zachodziła w głowę, co tak zmieniło jego zachowanie. Postanowiła zostać na dworze tak długo,
jak się tylko da. Weszła po cichu do domu, włożyła długie ciepłe buty, a z kuchni wzięła woreczek
cukru i jabłko.
Gdy nadejdzie wiosna...
151
Przeszła ścieżką, którą Hawk wykopał w śniegu zaledwie dwa dni temu. Cały świat wokół był biały.
Mrozne powietrze nieco orzezwiło jej skołataną głowę. Weszła do stajni i od razu skierowała się do
boksu  swojej" klaczy. Koń, widząc Kate, zarżał cicho i pochylił łeb w oczekiwaniu na pogłaskanie.
- Cześć, kochanie - powiedziała cicho Kate, częstując klacz cukrem.
Brązowe oczy klaczy patrzyły z jakąś dziwną mądrością i zrozumieniem. Koń jakby przeczuwał, że
Kate jest smutna, i niemo pytał o powód tego nastroju.
Kate wybuchła płaczem. Przytuliła się do ciepłego zwierzęcia i szlochała z twarzą ukrytą w jego
grzywie.
- Nie wiem, co mam zrobić. Nie mam nawet z kim porozmawiać. Nie znam za dobrze Carol, Lisa jest
w ciąży i nie chcę jej denerwować, a przecież nie mogę powiedzieć tacie. On myśli, że wreszcie
ułożyłam sobie życie. Nie mogę powiedzieć mu prawdy.
Gdy się wypłakała, wydmuchała nos, ale wciąż nie odchodziła od klaczy, która trąciła ją pyskiem,
jakby zachęcając do dalszych zwierzeń.
Kate jednocześnie śmiała się i płakała.
- Nienawidzę, jak Hawk jest dla mnie taki zimny. Wiesz co mi powiedział? %7łe nie wierzy w miłość.
Dawno temu powiedział też, że jest mu dobrze samemu. Jestem taką idiotką - wymamrotała, a klacz
zarżała w odpowiedzi. - Tak idiotką. Myślałam, że to małżeństwo rozwiąże wszystkie moje
152
Joan Hohl
problemy, a teraz mam jeszcze większe kłopoty. Tamte przy tych aktualnych to nic. Tak bardzo go
kocham. Nie mogę znieść tego, że się ode mnie odsuwa. - Kate wyjęła z kieszeni jabłko, które klacz
zręcznie wzięła z jej dłoni. - Już niedługo wiosna i koniec mojego małżeństwa. Chciałabym, żeby
wróciła zima... Chciałabym cofnąć czas... I na dodatek gadam z koniem.
Hawkowi też nie było łatwo. Czuł się nieswojo w swoim własnym domu. Chłód, który przeniknął ich
relacje, z każdym dniem był coraz dotkliwszy.
Powoli nadchodziły ciepłe dni, a Hawk coraz pózniej wracał do domu. Po kwietniowej wieczornej
przejażdżce zaprowadził swojego konia do boksu. Już wychodził, gdy kątem oka zauważył łeb klaczy,
na której jezdziła Kate. To był jej koń. Spojrzał tylko na klacz, a roześmiana twarz Kate stanęła mu
przed oczami. Jakże to wszystko się pokomplikowało...
Wszedł do boksu klaczy i zaczął ją wyczesywać. Bez zastanowienia zaczął do niej mówić.
- Wdepnąłem w bagno, kochanie - powiedział cicho, używając tego samego pieszczotliwego
określenia, którego używała Kate. - Będziesz na mnie wściekła. Teraz pewnie w to nie wierzysz, ale
zrozumiesz, jak się tu zrobi pusto, gdy twoja pani wyjedzie.
Klacz uniosła łeb i spojrzała wprost w oczy Hawka. O kurczę, pomyślał Hawk, a może to prawda, że
konie
Gdy nadejdzie wiosna...
153
wszystko rozumieją? Cóż, w takim razie klacz będzie dobrym słuchaczem.
- To moja wina. Zbudowałem między nami ścianę milczenia. - Koń zarżał. - Wiem, to było głupie, ale
bałem się. Zaczęło się od tej śmiesznej sprzeczki o pogodę. Chciałem, żeby została jeden dzień w
domu, a ona to inaczej zrozumiała, a... a potem wszystko ruszyło. Muszę się jednak bronić. Nawet
sobie nie wyobrażasz, jak ta słodka, delikatna Kate na mnie naskoczyła. Zresztą ja też się nie
popisałem. Jednego wieczoru czytała książkę o miłości, a ja ją wyśmiałem. Wyszła z pokoju i przez
kilka dni unikała mojego towarzystwa. Miałem ochotę sam kopnąć się w tyłek. Jestem idiotą, kocha-
nie, beznadziejnym idiotą. - Hawk mógł przysiąc że klacz pokiwała głową. - A teraz nasz czas się
kończy. Kate zostawi nas oboje. Wiem, że nie chcesz, żeby wyjeżdżała... Ja też nie. Kocham ją,
kocham ją tak bardzo jak jeszcze nikogo.
Hawk poczuł pieczenie w oczach i wkrótce po policzkach spłynęły mu dwie łzy. Niech to szlag. Nie
płakał od czasu, gdy miał dziewięć lat. Oparł czoło o łeb konia, pozwalając, aby łzy skapnęły na sierść.
W końcu podniósł głowę i dłonią otarł wilgotne miejsce na szyi konia.
- Przepraszam - powiedział, starając się odzyskać panowanie nad sobą. - Masz mi coś do
powiedzenia? Może jakaś rada? Nie? Tak właśnie myślałem.
Już zamykał boks, gdy klacz wystawiła łeb i popatrzyła na niego smutno.
154
Joan Hohl
- Jedno mogę ci obiecać. Jeśli będzie trzeba, będę ją błagał na kolanach, żeby została.
Kate siedziała na werandzie, głęboko oddychając. W powietrzu czuć było nadchodzącą wiosnę.
Razem ze śniegiem stopiła się cała serdeczność, śmiech, żarty, wieczorne rozmowy. Teraz nie było
ani śniegu, ani żadnych cieplejszych uczuć między nimi. Ostatnim wesołym wydarzeniem w jej życiu
było chyba Boże Narodzenie, choć i ono zostało okraszone porcją gorzkich łez.
Jej czas nadchodził. Sześć miesięcy. Znowu ogarnął ją smutek, a do oczu cisnęły się palące łzy. Dokąd
pójdzie, gdzie się podzieje? Będzie żyta z dnia na dzień, zostawiając wszystko na tej farmie.
Kate kochała wiosnę, ale teraz marzyła tylko o tym, żeby cofnąć czas. Chcę, żeby wróciła zima,
powiedziała w duchu, zaklinając ponurą rzeczywistość.
Nie wróci ani do Vegas, ani do ojca.
Azy płynęły już wartkim strumieniem po jej twarzy. Nie może przedłużać tego w nieskończoność. Ich
czas się skończył i oboje zmarnowali dwa ostatnie miesiące.
Weszła sztywnym krokiem do domu. Od razu skierowała się do sypialni Hawka. To nie była ich
sypialnia, ona była tylko czasowym gościem. Otarła łzy.
Sześć miesięcy minie dopiero za kilka tygodni, ale nie mogła już czekać. Trzeba zbierać manatki...
Przedłużanie w nieskończoność będzie tylko potęgowało jej ból. Wytar-
Gdy nadejdzie wiosna...
155 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl