[ Pobierz całość w formacie PDF ]
końcu powiedział, co się właściwie wtedy stało, co go tak
sprowokowało, ale po pięciu długich minutach ciszy, podczas
których leżeliśmy tylko wtuleni w siebie, zaczął w końcu mówić.
O wypadku. O tym, jak myślał, że zginie. Że każdego dnia zżerały
go wyrzuty sumienia, że tylko on przeżył. O tym, jak bardzo jest
wściekły, bo wypadek był główną przyczyną jego problemów,
zarówno fizycznych, jak i psychicznych. Miałam wrażenie, że
uważa, że to właśnie przez wypadek zakończyła się jego wojskowa
kariera. Smutne to wszystko. Co chwila miałam wrażenie, że
pęknie mi serce, ale kiedy skończył, spojrzał na mnie i pocałował
w policzek tak czule, że obawiałam się, że się rozpłaczę.
Chciał się ze mnie wysunąć, przewrócić na plecy, ale nie
pozwoliłam mu na to, oplotłam go rękami i nogami i trzymałam w
miejscu. Skoro otworzył się przede mną, nie dlatego, że tego
chciał, ale dlatego, że prosiłam, by mnie do siebie dopuścił,
musiałam odpowiedzieć tym samym. Zasługiwał na to. Skoro on
chciał mi dać wszystko, musiałam w końcu przestać się bać i
zrobić to samo. Powolutku.
Musnęłam językiem jego ucho i szepnęłam:
– Dostałam dzisiaj mail od mojego byłego. Totalnie zbił mnie
z tropu, dlatego wcześniej zachowywałam się tak dziwnie.
Jego potężne ciało zesztywniało, wsparł się na łokciach i
gniewnie łypał na mnie z góry. Nadal był we mnie i wydawało mi
się niemożliwe, że w takiej sytuacji będzie na mnie zły, ale
najwyraźniej byłam w błędzie.
Zmrużył oczy; błysnęło w nich jakieś niezbyt przyjemne
uczucie. Blizna na jego czole pulsowała w nerwowym tempie.
– Ten koleś, z którym byłaś zaręczona?
Przesunęłam palcami po jego żebrach, jakbym chciała
uspokoić zdenerwowane zwierzę, i lekko skinęłam głową.
– Mhm. Wygląda na to, że jego narzeczona odpłaciła mu
pięknym za nadobne i wykręciła mu dokładnie taki sam numer jak
on mnie. Pewnie po prostu szukał kogoś, komu mógłby się
wyżalić.
– Dlaczego mówisz mi to akurat teraz? – Nie spodobały mi
się oskarżycielskie nuty w jego głosie, więc wpiłam mu paznokcie
w skórę.
– Bo już to wykasowałam. Nie zależy mi ani na nim, ani na
tym, co ma mi do powiedzenia. Minęło już sporo czasu. Był taki
moment, że chciałam od niego tylko jednego – żeby przeprosił i
zdał sobie sprawę, jak bardzo mnie zranił. Teraz już tego nie
potrzebuję. Teraz mam ciebie. – Odwzajemniłam spojrzenie spod
zmrużonych powiek. – Że już nie wspomnę o tym, że sam mi nie
powiedziałeś o furgonetce ani o tym, że rozjuszony motocyklista
dyszy żądzą zemsty i ostrzy sobie na ciebie zęby. A nie
powiedziałeś mi tylko dlatego, że nie chciałeś mnie denerwować.
To dokładnie to samo, twardzielu.
– O nie, Cora, to nie jest to samo. – Zmienił naszą pozycję,
tak że teraz siedziałam na nim sztywno wyprostowana. Splótł ręce
za głową i nadal mierzył mnie gniewnym wzrokiem. W życiu nie
kłóciłam się w równie dziwacznej pozycji. Byłam na niego zła, ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
końcu powiedział, co się właściwie wtedy stało, co go tak
sprowokowało, ale po pięciu długich minutach ciszy, podczas
których leżeliśmy tylko wtuleni w siebie, zaczął w końcu mówić.
O wypadku. O tym, jak myślał, że zginie. Że każdego dnia zżerały
go wyrzuty sumienia, że tylko on przeżył. O tym, jak bardzo jest
wściekły, bo wypadek był główną przyczyną jego problemów,
zarówno fizycznych, jak i psychicznych. Miałam wrażenie, że
uważa, że to właśnie przez wypadek zakończyła się jego wojskowa
kariera. Smutne to wszystko. Co chwila miałam wrażenie, że
pęknie mi serce, ale kiedy skończył, spojrzał na mnie i pocałował
w policzek tak czule, że obawiałam się, że się rozpłaczę.
Chciał się ze mnie wysunąć, przewrócić na plecy, ale nie
pozwoliłam mu na to, oplotłam go rękami i nogami i trzymałam w
miejscu. Skoro otworzył się przede mną, nie dlatego, że tego
chciał, ale dlatego, że prosiłam, by mnie do siebie dopuścił,
musiałam odpowiedzieć tym samym. Zasługiwał na to. Skoro on
chciał mi dać wszystko, musiałam w końcu przestać się bać i
zrobić to samo. Powolutku.
Musnęłam językiem jego ucho i szepnęłam:
– Dostałam dzisiaj mail od mojego byłego. Totalnie zbił mnie
z tropu, dlatego wcześniej zachowywałam się tak dziwnie.
Jego potężne ciało zesztywniało, wsparł się na łokciach i
gniewnie łypał na mnie z góry. Nadal był we mnie i wydawało mi
się niemożliwe, że w takiej sytuacji będzie na mnie zły, ale
najwyraźniej byłam w błędzie.
Zmrużył oczy; błysnęło w nich jakieś niezbyt przyjemne
uczucie. Blizna na jego czole pulsowała w nerwowym tempie.
– Ten koleś, z którym byłaś zaręczona?
Przesunęłam palcami po jego żebrach, jakbym chciała
uspokoić zdenerwowane zwierzę, i lekko skinęłam głową.
– Mhm. Wygląda na to, że jego narzeczona odpłaciła mu
pięknym za nadobne i wykręciła mu dokładnie taki sam numer jak
on mnie. Pewnie po prostu szukał kogoś, komu mógłby się
wyżalić.
– Dlaczego mówisz mi to akurat teraz? – Nie spodobały mi
się oskarżycielskie nuty w jego głosie, więc wpiłam mu paznokcie
w skórę.
– Bo już to wykasowałam. Nie zależy mi ani na nim, ani na
tym, co ma mi do powiedzenia. Minęło już sporo czasu. Był taki
moment, że chciałam od niego tylko jednego – żeby przeprosił i
zdał sobie sprawę, jak bardzo mnie zranił. Teraz już tego nie
potrzebuję. Teraz mam ciebie. – Odwzajemniłam spojrzenie spod
zmrużonych powiek. – Że już nie wspomnę o tym, że sam mi nie
powiedziałeś o furgonetce ani o tym, że rozjuszony motocyklista
dyszy żądzą zemsty i ostrzy sobie na ciebie zęby. A nie
powiedziałeś mi tylko dlatego, że nie chciałeś mnie denerwować.
To dokładnie to samo, twardzielu.
– O nie, Cora, to nie jest to samo. – Zmienił naszą pozycję,
tak że teraz siedziałam na nim sztywno wyprostowana. Splótł ręce
za głową i nadal mierzył mnie gniewnym wzrokiem. W życiu nie
kłóciłam się w równie dziwacznej pozycji. Byłam na niego zła, ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]