[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ramon nic nie mówił, trzymał ją tylko za rękę, jakby
w ten sposób chciał dodać jej odwagi.
 Nie lubił moich przyjaciół, więc spotykałam się
z nimi jedynie w ciÄ…gu dnia. Ale kiedy poszli do col-
lege u, straciłam z nimi kontakt. Wtedy pomyślałam, że
dobrze by było, gdybyśmy stali się prawdziwą rodziną,
jednak Andrew nie był tym zainteresowany.
112 KATE HARDY
 Nie lubił dzieci?
 To nie tak.  Wzięła głęboki oddech.  Nie wie-
działam nic o moich rodzicach, a więc również o ewen-
tualnych obciążeniach genetycznych. Mogłam być no-
sicielem jakiejÅ› choroby: Huntingtona, mukowiscydo-
zy. Jest przecież wiele chorób, które...  Jej głos załamał
siÄ™.
 Jennifer, posłuchaj mnie. Nasze dziecko będzie
zdrowe. Oczywiście, istnieje ryzyko, że możesz być
nosicielem jakiejś choroby, ale jest ono bardzo małe.
A jeśli tylko jeden z rodziców jest nosicielem, to ryzyko
jest jeszcze mniejsze. A w mojej rodzinie nie było ta-
kich chorób.  Zacisnął palce na palcach jej dłoni. 
Nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze.
Nie podzielała jego optymizmu. I nie mogła mu
powiedzieć o punkcji. Mógłby zostać z nią z obowiąz-
ku, a ona nie zniosłaby litości.
 Jennifer? A co było Uózniej? Twój mąż nie po-
zwolił ci pracować, nie pozwolił studiować, nie lubił
twoich przyjaciół i...  Nie powiedział tego, ale Jennifer
wiedziała, że chciał dodać: I nie pozwolił ci mieć
dziecka.
 To nie miało znaczenia. Andrew stał się całym
moim światem. A potem, kiedy miałam dwadzieścia
dwa lata, dostał w pracy ataku serca i nie miałam nawet
szansy, aby się z nim pożegnać. Zmarł po przybyciu do
szpitala. Kiedy umarł... zostałam z niczym. Ani pracy,
ani rodziny. Myślałam o ponownym zdawaniu na aka-
demię, ale, jak twierdził Andrew, nie posiadałam tego
czegoś, co mogłoby zapewnić mi sukces. Niepotrzebnie
zajęłabym tylko miejsce, które mógłby wykorzystać
ktoÅ› z prawdziwym talentem.
SZCZZLIWA RODZINA 113
Zagryzła wargi.
 Skończyłam na lekach antydepresyjnych. Urato-
wał mnie mój lekarz rodzinny. Zasugerował podjęcie
pracy tam, gdzie mogłabym pomagać ludziom. Tak
więc zaczęłam pracować jako pielęgniarka pomocnicza
na pediatrii. Byłam tam kilka miesięcy, gdy przełożona
pielęgniarek zaproponowała mi zrobienie kursu. Nie
byłam pewna, czy dam sobie radę, ale zdałam egzamin
i od tego czasu tu pracujÄ™.
Ramon długo milczał.
 Nie spodziewałem się tego  rzekł w końcu.  Ni-
gdy mi nie mówiłaś o swoim mężu, nie widziałem
żadnych jego fotografii... Myślałem, że w ten sposób
broniłaś się przed wspomnieniami o stracie kogoś, kogo
bardzo kochałaś. %7łe wciąż go opłakujesz, chociaż minę-
Å‚o tyle lat.
 I w pewnym sensie tak jest  odparła cicho. 
Opłakuję tego, kogo sądziłam, że poślubiłam.
 Jednak dalej nosisz obrÄ…czkÄ™.
 Jako ostrzeżenie.  Wysunęła swoją dłoń z jego
dłoni.  Jest jeszcze coś, o czym ci nie powiedziałam.
Andrew był wpołowie Hiszpanem.
Ramon spojrzał na nią ze zdumieniem.
 I... nie zamierzam wpaść w tę samą pułapkę
znowu.
Wypuścił gwałtownie powietrze.
 Ja też jestem Hiszpanem, ale poza tym nie mam
nic wspólnego z twoim Andrew. Nigdy ci nie zabronię
spotykać się z przyjaciółmi ani robić tego, co lubisz.
I nigdy nie będę ci z niczym się narzucał.
 Nie? Od chwili, kiedy otworzyłam drzwi, robisz to
konsekwentnie.
114 KATE HARDY
 Ponieważ mnie denerwujesz. Jestem na ciebie zły.
 Ale to nie ja kłamałam, że jestem wolna  wy-
rzuciła z siebie, a gdy milczał, dodała:  Nie pozwolę,
abyś mnie do czegokolwiek zmuszał, Ramon.
 I wcale tego nie robię. No może... trochę  przy-
znał.  Ale nie mogę...  Urwał, słysząc ostry dzwięk
telefonu.  Odbierzesz?  zapytał.
Pokręciła głową, ale zaraz tego pożałowała, gdy po
sygnale rozległ się głos Jill.
 Jennifer, zapisałam cię na punkcję na jutro na
dziesiątą rano. Jeśli chcesz, mogę przyjechać po ciebie
o dziewiątej trzydzieści. Mam jutro wolny dzień, tak
więc nie musisz się obawiać, że to mnie odciągnie od
pacjentów. Martwię się o ciebie. Oddzwoń, proszę, że-
bym wiedziała, co postanowiłaś.
Ramon długo siedział bez ruchu.
 Punkcja?  zapytaÅ‚ cicho.  Dlaczego, cariña?
 Hm...  Nie wykręci się teraz. Ramon jest do-
świadczonym lekarzem i domyśli się prawdy.
 Mam pozytywny wynik potrójnego testu  mruk-
nęła.
 Sam powinienem do tego dojść. Która część?
 Rozszczep kręgosłupa tylny.
 Miałaś zamiar mi o tym powiedzieć?
 Nie uważałam tego za konieczne.
Pokręcił głową z irytacją.
 Przecież to także moje dziecko.  Milczał przez
chwilę.  Czy... podjęłaś decyzję?
Skinęła głową.
 Nie usunę ciąży, bez względu na wszystko. Chcę
tylko znać prawdę, aby się przygotować na najgorsze.
Nie oczekuję jednak, że zostaniesz przy mnie.
SZCZZLIWA RODZINA 115
 Uważasz więc, że mógłbym cię zostawić? Napra-
wdę uważasz, że ?ogłbym być aż tak podły?
 Nie.  Nie zniosłaby jednak, gdyby z nią został
z litości czy z poczucia obowiązku. Podniosła głowę.
 Po prostu nie chcę, żebyś został.
Roześmiał się krótko.
 W parę sekund mogę ci udowodnić, że tak nie jest.
Wystarczy, że wezmę cię na ręce i zaniosę do sypialni.
Jej twarz oblał rumieniec.
 Jak śmiesz?
 Ale taka jest prawda. Rozejrzyj siÄ™, Jennifer. Ile
razy cię tutaj całowałem? Ile razy kochałem się z tobą
w twoim ogrodzie, w twoim łóżku, pod prysznicem...
Każde miejsce w tym domu wiąże się z jakimś wspo-
mnieniem o mnie. Dobrze nam było. I chcesz, żebym
z tobą został, tak samo gorąco jak ja.
 Nie mam zamiaru znosić znowu męskiej domi-
nacji.
 Jennifer, ja nie mam zamiaru do niczego ciÄ™ przy-
muszać.
 Oczywiście!  zakpiła.  I to od pierwszej chwili,
gdy się tu zjawiłeś.
 W porządku. Przyznaję, mam zamiar wymusić na
tobie kilka rzeczy. Dla dobra naszego dziecka. ChcÄ™,
żebyś zadzwoniła do Jill i powiedziała jej, że nie ma
potrzeby, żeby cię zawoziła na punkcję, ponieważ zro-
biÄ™ to ja.
 Nie musisz.
 Nie mów tak. To przecież także moje dziecko
 powtórzył.  Mam zamiar pomóc ci przez to przejść,
Jennifer, bez względu na to, czy chcesz tego czy nie.
Dzwoń!
116 KATE HARDY
 Nie.
 Wobec tego ja to zrobię.  Podniósł słuchawkę i po
przywołaniu numeru ostatniego połączenia, wcisnął przy-
cisk, aby uzyskać je ponownie.
 Halo? Czy to Jill? Nie, nie rozmawiała pani ze
mnÄ…. Nazywam siÄ™ Ramon Martinez. DzwoniÄ™ w spra-
wie Jennifer. Tak, tej Jennifer.  Uśmiechnął się lekko.
 Dziękuję za pani ofertę, ale nie będzie to już potrzeb-
ne. Ja ją zawiozę. Tak, na pewno.  Uśmiechnął się
jeszcze szerzej.  O tak, może pani na to liczyć.
 Co ty jej mówiłeś?  rzuciła Jennifer przez zaciś-
nięte zęby, gdy odłożył słuchawkę.
 Odpowiadałem na jej pytania.
 Jakie?
 A jak myślisz?
Czy to on jest ojcem dziecka i czy ma zamiar zostać
przy niej. Nie miała co do tego żadnych wątpliwości.
Nachmurzyła się.
 Dlaczego ty zawsze odpowiadasz pytaniem na py-
tanie?
Roześmiała się.
 A ty dlaczego?
 NienawidzÄ™ ciÄ™, Ramon.
 Nie. Złościsz się tylko na mnie. Tak jak ja złosz-
czÄ™ siÄ™ na ciebie. Ale damy sobie z tym radÄ™, mi
amor.
 A może ja wcale tego nie chcę.
 A może nie masz wyboru.  Stał ze skrzyżowany-
mi ramionami i wpatrywał się w nią twardo.  Jutro
masz punkcję, a to znaczy, że przez kilka dni będziesz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl