[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pisowych legitymacji, dlatego też wraz z dwoma rozbójnikami powędrowali do więzienia.
Mijał rok po roku, a polowania na Cyganów trwały nieprzerwanie. %7łandarmi, zachęceni
czekającą ich nagrodą za każdego upolowanego Cygana, zatrzymywali schwytanych na
włóczęgostwie osiadłych Cyganów, lub też podawali tylko liczby ujętych, zatajając ich
wiek, aby w ten sposób otrzymać wyższe wynagrodzenie, przysługujące im za schwytanie
Cyganów dorosłych. Szły skargi do Warszawy i prośby o rozsądzenie, komu na przykład
należy się nagroda po rubli srebrnych 14, kop. 25 od głowy za ujęcie Cygana Pawłowskiego
z żoną i trojgiem dzieci w czerwcu 1860 roku? Wójt twierdzi, że nie żandarmom, gdyż wła-
śnie on ujął Jana Pawłowskiego ojca, żandarmi zaś pomogli mu tylko do przytrzymania żo-
ny i dzieci tego Cygana . Skarg i reklamacji tego rodzaju było więcej, choć nie za wiele
tyle, ile było zatargów pieniężnych między gorliwymi łapaczami . Od szlachetnego w treści,
zamiarach i intencjach Uniwersału z 1791 roku jakże daleka i smutna była droga do takiego
wcielania w życie jego postanowień w zniewolonym kraju!
Aby zakończyć już ten zasmucający przegląd jeszcze o jednym przypadku.
W 1861 roku żandarmi zatrzymali Cygankę, Elżbietę Dytlof, koło karczmy, do której
wstąpiła z czworgiem małych dzieci, aby im kupić bułek. Było to zaledwie o pół wiorsty od
miejsca jej stałego zamieszkania. Nie wędrowała, trudniła się wyrobkiem, mieszkała we wsi
Zembrzus. Nie obchodziło to żandarmów chciwych specjalnego wynagrodzenia, aresztowali
ją wraz z dziećmi. Wójt Olszewski, który wystąpił jako obrońca Cyganki, pisał: W ostatku
Wysoka Komisja Rządowa raczy wejść w słuszność, że matka Elżbieta Dytlof, wdowa, wy-
chodząc z mieszkania (...) zabrała z sobą swoje dzieci niemowlęta, bo dwoje prawie na ręku
wówczas niosła (...) p o p r z y a r e s z t o w a n i u p r z e z ż a n d a r m ó w i n i e m o w
l ę t a z a o s o b y d o r o s ł e p o l i c z o n e z o s t a ł y, a t o d l a p o b r a n i a w i ę
k s z e g o w y n a g r o d z e n i a .
Mijają miesiące, dobiega końca rok 1862. %7łandarmi ponownie domagają się nagrody za
ujęcie Elżbiety z dziećmi. Trwa korespondencja urzędowa, nadchodzi rok 1864. Elżbieta Dy-
tlof znajduje się z dziećmi w więzieniu w Chorzelach. Dzieci ma już tylko troje, g d y ż c z
w a r t e, i m i e n i e m F r a n c i s z k a, c ó r k a, u m a r ł o w c z a s i e b y t n o ś c i i
c h w C h o r z e l a c h i n a t a m e c z n y m c m e n t a r z u j e s t p o c h o w a n e .
Wyjaśnienie to było potrzebne, bo urzędnikom, prowadzącym w tej sprawie korespondencję,
nie chciała się zgodzić liczba zatrzymanych. Nie znamy dalszego ciągu tragicznej historii
Elżbiety i setek jej pobratymców. Po powstaniu styczniowym zniesiono do reszty autonomię
Królestwa Polskiego i brak jest dalszych, pózniejszych dokumentów.
Akcja osiedleńcza w Królestwie nie powiodła się, bo nie mogła się powieść. Odzywały się
głosy, proponujące, aby osadzić Cyganów w dobrach rządowych, wydzielając z nich specjal-
ne działki, do Warszawy nadchodziły pisma, których autorzy zauważali nieśmiało, że Cyga-
nie często nie mogą się osiedlić po prostu dlatego, że nikt ich nie chce przyjąć. Cygani w
znacznej części użalają się na to, iż właściciele, mimo zachęcenia przez Komisję Wojewódz-
24
ką (...), przyjmować ich nigdzie nie chcą, żadnego zaś właściciela przymuszać do przyjmo-
wania ich nie można . Były to przysłowiowe głosy wołających na puszczy.
Przyznać na koniec wypada, że pomimo wszystkich nadużyć i niesprawiedliwości, pomi-
mo całkowitego bankructwa polityki stosowanej wobec Cyganów w Królestwie Polskim,
warszawskie władze centralne starały się zapobiegać i przeciwdziałać aktom szczególnie
groznej nadgorliwości niektórych gubernialnych władz, nie dopuszczając do usankcjonowa-
nia jaskrawo dyskryminacyjnych przedsięwzięć. Nadgorliwe zapędy gubernialnych władz
bywały rozmaite. I tak w jednym z pism nadesłanych do Warszawy zawarta jest propozycja,
aby Cyganów do pracy zdolnych odesłać do więzienia i używać do robót publicznych, a
dzieci przy nich będące na wychowanie włościanom [oddawać]. (...). Jakoż mając sobie w
tych dniach dostawionych siedem familii cygańskich z 37 osób złożonych, na włóczędze całe
życie trwających, których żony i dzieci, a nawet i sami bez koszul, tylko gałganami ciało
okryte mając, samoobyczajność obrażają, odesłała Komisja Wojewódzka wszystkich do
Więzienia Głównego Inkwizycyjnego i Domu Kary i Poprawy z poleceniem używania ich
codziennie do robót publicznych (...). Chcąc zaś jeszcze, aby dzieci przy nich będące z młodu
do przystojniejszego prowadzenia życia przyzwyczajone były, ma zamiar Komisja Woje-
wódzka rozdać je na wsie na wychowanie. Gdy za pielęgnowanie onych wypada włościanki
podejmujące się tej usługi wynagrodzić, przynajmniej po zł pol. 8 miesięcznie od każdego
dziecięcia ssącego, a po sześć od dziecięcia pokarmu matki już nie potrzebującego, na co na
rok potrzeba by funduszu około 2000 zł pol., licząc z przybliżeniem ujmowane Cyganki z
dziećmi . Ta haniebna propozycja została zdecydowanie przez Warszawę odrzucona.
Inny, podobnie niegodziwy projekt nadesłany został przez rząd gubernialny podlaski w
1844 roku. Proponuje on przedstawiając wykaz Cyganów kwalifikujących się do robót w
twierdzy , którzy wędrują po lasach na terenie guberni podlaskiej aby Komisja Rządowa
poleciła zatrudnić ich przymusowo w twierdzy Nowogieorgiewskiej. Gubernator powiada-
mia, że syn Cyganów Czechowiczów, lat 12 mający, jako jeden z całej familii jest zdolnym
do Pułku Kantonistów (...), zakwalifikowany będzie, o co Rząd Gubernialny stosowne środki
przedsięwziął . We wcześniejszym piśmie ten sam gubernator proponuje oddawanie wszyst-
kich bez wyjątku mężczyzn w wieku poborowym do wojska, odsyłanie ponad trzydziestolet-
nich do kompanii karnych, a od lat 14 do domów roboczych, młodszych zaś do kantoni-
stów. Opinia Komisji Rządowej o tym projekcie była następująca: Wniosek Rządu Guber-
nialnego nie ma żadnej zasady Cygani nie są wyjęci spod prawa, któremu wszyscy miesz-
kańcy kraju zarówno podlegają; nie należy też postępować z nimi tak, jak z ostatnimi wy-
rzutkami społeczeństwa, którzy by nawet nie zasługiwali na to, ażeby prawa krajowe do nich
były stosowane . Odpowiedz Warszawy zdecydowanie odrzuciła projekty: byłoby niespra-
wiedliwym całą klasę ludności, która przestępstwa jeszcze nie popełniła, oddawać do wojska
lub zamykać w poprawczych kompaniach , a kobiety których mężowie wysłani byliby do
wojska lub do kompanii poprawczych z nędzy musiałyby się stać występnymi lub ciężarem
dla społeczności . Tak więc nie doszło do aktów okrutnej dyskryminacji, nie odbierano Cy-
ganom dzieci, jak chciał niefortunny projektodawca, a jak uczyniła gdzie indziej cesarzowa
Maria Teresa. Jednak rządy Królestwa Polskiego spotęgowały przestępczość Cyganów, cze-
go skutki obserwujemy do dziś, oraz pogłębiły i tak niemałą nędzę tego ludu. Zanik cygań-
skich rzemiosł i umiejętności w wielu grupach wywodzi się właśnie z owych czasów. Istnie- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
pisowych legitymacji, dlatego też wraz z dwoma rozbójnikami powędrowali do więzienia.
Mijał rok po roku, a polowania na Cyganów trwały nieprzerwanie. %7łandarmi, zachęceni
czekającą ich nagrodą za każdego upolowanego Cygana, zatrzymywali schwytanych na
włóczęgostwie osiadłych Cyganów, lub też podawali tylko liczby ujętych, zatajając ich
wiek, aby w ten sposób otrzymać wyższe wynagrodzenie, przysługujące im za schwytanie
Cyganów dorosłych. Szły skargi do Warszawy i prośby o rozsądzenie, komu na przykład
należy się nagroda po rubli srebrnych 14, kop. 25 od głowy za ujęcie Cygana Pawłowskiego
z żoną i trojgiem dzieci w czerwcu 1860 roku? Wójt twierdzi, że nie żandarmom, gdyż wła-
śnie on ujął Jana Pawłowskiego ojca, żandarmi zaś pomogli mu tylko do przytrzymania żo-
ny i dzieci tego Cygana . Skarg i reklamacji tego rodzaju było więcej, choć nie za wiele
tyle, ile było zatargów pieniężnych między gorliwymi łapaczami . Od szlachetnego w treści,
zamiarach i intencjach Uniwersału z 1791 roku jakże daleka i smutna była droga do takiego
wcielania w życie jego postanowień w zniewolonym kraju!
Aby zakończyć już ten zasmucający przegląd jeszcze o jednym przypadku.
W 1861 roku żandarmi zatrzymali Cygankę, Elżbietę Dytlof, koło karczmy, do której
wstąpiła z czworgiem małych dzieci, aby im kupić bułek. Było to zaledwie o pół wiorsty od
miejsca jej stałego zamieszkania. Nie wędrowała, trudniła się wyrobkiem, mieszkała we wsi
Zembrzus. Nie obchodziło to żandarmów chciwych specjalnego wynagrodzenia, aresztowali
ją wraz z dziećmi. Wójt Olszewski, który wystąpił jako obrońca Cyganki, pisał: W ostatku
Wysoka Komisja Rządowa raczy wejść w słuszność, że matka Elżbieta Dytlof, wdowa, wy-
chodząc z mieszkania (...) zabrała z sobą swoje dzieci niemowlęta, bo dwoje prawie na ręku
wówczas niosła (...) p o p r z y a r e s z t o w a n i u p r z e z ż a n d a r m ó w i n i e m o w
l ę t a z a o s o b y d o r o s ł e p o l i c z o n e z o s t a ł y, a t o d l a p o b r a n i a w i ę
k s z e g o w y n a g r o d z e n i a .
Mijają miesiące, dobiega końca rok 1862. %7łandarmi ponownie domagają się nagrody za
ujęcie Elżbiety z dziećmi. Trwa korespondencja urzędowa, nadchodzi rok 1864. Elżbieta Dy-
tlof znajduje się z dziećmi w więzieniu w Chorzelach. Dzieci ma już tylko troje, g d y ż c z
w a r t e, i m i e n i e m F r a n c i s z k a, c ó r k a, u m a r ł o w c z a s i e b y t n o ś c i i
c h w C h o r z e l a c h i n a t a m e c z n y m c m e n t a r z u j e s t p o c h o w a n e .
Wyjaśnienie to było potrzebne, bo urzędnikom, prowadzącym w tej sprawie korespondencję,
nie chciała się zgodzić liczba zatrzymanych. Nie znamy dalszego ciągu tragicznej historii
Elżbiety i setek jej pobratymców. Po powstaniu styczniowym zniesiono do reszty autonomię
Królestwa Polskiego i brak jest dalszych, pózniejszych dokumentów.
Akcja osiedleńcza w Królestwie nie powiodła się, bo nie mogła się powieść. Odzywały się
głosy, proponujące, aby osadzić Cyganów w dobrach rządowych, wydzielając z nich specjal-
ne działki, do Warszawy nadchodziły pisma, których autorzy zauważali nieśmiało, że Cyga-
nie często nie mogą się osiedlić po prostu dlatego, że nikt ich nie chce przyjąć. Cygani w
znacznej części użalają się na to, iż właściciele, mimo zachęcenia przez Komisję Wojewódz-
24
ką (...), przyjmować ich nigdzie nie chcą, żadnego zaś właściciela przymuszać do przyjmo-
wania ich nie można . Były to przysłowiowe głosy wołających na puszczy.
Przyznać na koniec wypada, że pomimo wszystkich nadużyć i niesprawiedliwości, pomi-
mo całkowitego bankructwa polityki stosowanej wobec Cyganów w Królestwie Polskim,
warszawskie władze centralne starały się zapobiegać i przeciwdziałać aktom szczególnie
groznej nadgorliwości niektórych gubernialnych władz, nie dopuszczając do usankcjonowa-
nia jaskrawo dyskryminacyjnych przedsięwzięć. Nadgorliwe zapędy gubernialnych władz
bywały rozmaite. I tak w jednym z pism nadesłanych do Warszawy zawarta jest propozycja,
aby Cyganów do pracy zdolnych odesłać do więzienia i używać do robót publicznych, a
dzieci przy nich będące na wychowanie włościanom [oddawać]. (...). Jakoż mając sobie w
tych dniach dostawionych siedem familii cygańskich z 37 osób złożonych, na włóczędze całe
życie trwających, których żony i dzieci, a nawet i sami bez koszul, tylko gałganami ciało
okryte mając, samoobyczajność obrażają, odesłała Komisja Wojewódzka wszystkich do
Więzienia Głównego Inkwizycyjnego i Domu Kary i Poprawy z poleceniem używania ich
codziennie do robót publicznych (...). Chcąc zaś jeszcze, aby dzieci przy nich będące z młodu
do przystojniejszego prowadzenia życia przyzwyczajone były, ma zamiar Komisja Woje-
wódzka rozdać je na wsie na wychowanie. Gdy za pielęgnowanie onych wypada włościanki
podejmujące się tej usługi wynagrodzić, przynajmniej po zł pol. 8 miesięcznie od każdego
dziecięcia ssącego, a po sześć od dziecięcia pokarmu matki już nie potrzebującego, na co na
rok potrzeba by funduszu około 2000 zł pol., licząc z przybliżeniem ujmowane Cyganki z
dziećmi . Ta haniebna propozycja została zdecydowanie przez Warszawę odrzucona.
Inny, podobnie niegodziwy projekt nadesłany został przez rząd gubernialny podlaski w
1844 roku. Proponuje on przedstawiając wykaz Cyganów kwalifikujących się do robót w
twierdzy , którzy wędrują po lasach na terenie guberni podlaskiej aby Komisja Rządowa
poleciła zatrudnić ich przymusowo w twierdzy Nowogieorgiewskiej. Gubernator powiada-
mia, że syn Cyganów Czechowiczów, lat 12 mający, jako jeden z całej familii jest zdolnym
do Pułku Kantonistów (...), zakwalifikowany będzie, o co Rząd Gubernialny stosowne środki
przedsięwziął . We wcześniejszym piśmie ten sam gubernator proponuje oddawanie wszyst-
kich bez wyjątku mężczyzn w wieku poborowym do wojska, odsyłanie ponad trzydziestolet-
nich do kompanii karnych, a od lat 14 do domów roboczych, młodszych zaś do kantoni-
stów. Opinia Komisji Rządowej o tym projekcie była następująca: Wniosek Rządu Guber-
nialnego nie ma żadnej zasady Cygani nie są wyjęci spod prawa, któremu wszyscy miesz-
kańcy kraju zarówno podlegają; nie należy też postępować z nimi tak, jak z ostatnimi wy-
rzutkami społeczeństwa, którzy by nawet nie zasługiwali na to, ażeby prawa krajowe do nich
były stosowane . Odpowiedz Warszawy zdecydowanie odrzuciła projekty: byłoby niespra-
wiedliwym całą klasę ludności, która przestępstwa jeszcze nie popełniła, oddawać do wojska
lub zamykać w poprawczych kompaniach , a kobiety których mężowie wysłani byliby do
wojska lub do kompanii poprawczych z nędzy musiałyby się stać występnymi lub ciężarem
dla społeczności . Tak więc nie doszło do aktów okrutnej dyskryminacji, nie odbierano Cy-
ganom dzieci, jak chciał niefortunny projektodawca, a jak uczyniła gdzie indziej cesarzowa
Maria Teresa. Jednak rządy Królestwa Polskiego spotęgowały przestępczość Cyganów, cze-
go skutki obserwujemy do dziś, oraz pogłębiły i tak niemałą nędzę tego ludu. Zanik cygań-
skich rzemiosł i umiejętności w wielu grupach wywodzi się właśnie z owych czasów. Istnie- [ Pobierz całość w formacie PDF ]