[ Pobierz całość w formacie PDF ]
I tak przez cały lot. Nawet jak już wylądowałam na lotnisku w Rzymie
i wynajęłam samochód, by dostać się do domu, przerażające obrazy, jak ojciec
mnie wyrzuca, kłębiły się w mojej głowie.
Musiałam jechać przez trzy godziny, aby dotrzeć do znajomych, dawno
opuszczonych miejsc. Jechałam prostą drogą asfaltową, przy której stały
wypielęgnowane, jednorodzinne domki. Zatrzymałam samochód na uboczu,
dochodząc do wniosku, że wolę się przejść te kilka metrów.
Dom nic się nie zmienił. Nadal okalał go biały płot, trawnik był idealnie
przystrzyżony, a ogród zadbany. W oknach wisiały białe firanki, ganek był
ozdobiony doniczkami pełnymi kwiatów, a na podwórku biegał& Doonie.
Odetchnęłam głęboko i wyciągnęłam z kieszeni kartę. Spojrzałam na nią,
bo to właśnie ona dodawała mi sił. Para złączona w miłosnym uścisku
wyglądała na bardzo szczęśliwą. Co prawda nigdy więcej się nie poruszyła, ale
ja to mogłam sobie wyobrazić. I mogłam sobie wyobrazić, że to jest obraz
naszych ciał. Mojego i Fanga.
Schowałam kawałek papieru, upewniając się, że jest bezpieczny
i popchnęłam furtkę. Pies podskoczył do mnie i zaczął szczekać, ale na dzwięk
mojego głosu, jakby się spłoszył i uciekł. Może nie mógł uwierzyć, że żyję?
Szłam powoli po żwirowym podjezdzie, przy którym ciągnęły się krzaki
róż. Coraz bardziej zbliżałam się do drzwi, aż w końcu stanęłam przed nimi. Nie
miałam śmiałości, żeby zapukać. Poczułam ciepło w kieszeni, jakby karta
dawała mi do zrozumienia, co mam zrobić. Znów westchnęłam i nacisnęłam
dzwonek.
Przez kilka sekund nic się nie działo i już miałam nadzieję, że nikogo nie
ma. Nagle usłyszałam pośpieszne kroki i drzwi się otworzyły.
Słucham? Poznałam głos mojej matki i podniosłam na nią wzrok.
Trochę się postarzała. Przybyło jej zmarszczek mimicznych, ale nadal była
piękną kobietą. W ciemnych włosach pojawiło się kilka siwych pasemek.
Dostrzegłam szok wypisany na twarzy, gdy mnie rozpoznała.
Wróciłam, mamo szepnęłam.
Widziałam, jak jej oczy zapełniają się łzami, które wkrótce zalewają
policzki. Cofnęła się parę kroków i zgięła w pół.
Allan! krzyknęła na mojego ojca i zaczęłam spodziewać się
najgorszego.
Wkrótce on sam wpadł do przedpokoju. Wyśmienitego lekarza czas także
nie oszczędził i było widać, że staruszek posunął się w latach. Na jego nosie
pyszniły się okulary w metalowych oprawach, które natychmiast zdjął,
dostrzegając mnie. Podszedł do mojej matki i pomógł jej się wyprostować.
Spojrzeli na mnie, a ja& stchórzyłam.
Przepraszam& powiedziałam i już miałam się wycofać, pobiec do
samochodu.
Cassandra& szepnął ojciec. To naprawdę ty!
I nagle znalazłam się w jego objęciach. Tulił mnie do siebie jakbym
miałam siedem lat, a po jego policzkach ciekły łzy. Wkrótce dołączyła do nas
matka, a wtedy pękły moje tamy. Zaczęłam szlochać, czując jak tym razem
wypływa ze mnie cały smutek.
Tak bardzo się martwiliśmy powiedział ojciec. Tak bardzo się bałem.
Wciągnęli mnie do domu i długo nie mogliśmy się powstrzymać.
Przynajmniej ja nie mogłam już dławić swojej goryczy i opowiedziałam im, jak
trafiłam do Nowego Orleanu. Jak poszłam na studia i właśnie je skończyłam.
Jak poznałam wspaniałych przyjaciół. Przepraszałam ich niezliczoną ilość razy,
a oni mnie chyba jeszcze więcej.
Nawet się nie spostrzegliśmy, że na dworze zapadł zmrok. Nie mogłam
uwierzyć, że w końcu jestem w domu. Jeszcze długo w nocy rozmawiałam
z rodzicami, a ojciec co chwila spoglądał na mnie i dotykał mojej dłoni. Jak
powiedział, musiał się upewnić, że jestem prawdziwa. Szczerze mówiąc,
w tamtej chwili czułam się jak najbardziej prawdziwie.
Było już po północy, gdy znalazłam się w moim dawnym pokoju. Nic nie
zostało zmienione. Przebrałam się w piżamę i uśmiechnęłam się pod nosem,
przypominając sobie scenę, jaką zrobił mi ojciec. Nie puścił mnie samej po
torbę podróżną, którą zostawiłam w samochodzie. Poszedł ze mą, a po trzech [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
I tak przez cały lot. Nawet jak już wylądowałam na lotnisku w Rzymie
i wynajęłam samochód, by dostać się do domu, przerażające obrazy, jak ojciec
mnie wyrzuca, kłębiły się w mojej głowie.
Musiałam jechać przez trzy godziny, aby dotrzeć do znajomych, dawno
opuszczonych miejsc. Jechałam prostą drogą asfaltową, przy której stały
wypielęgnowane, jednorodzinne domki. Zatrzymałam samochód na uboczu,
dochodząc do wniosku, że wolę się przejść te kilka metrów.
Dom nic się nie zmienił. Nadal okalał go biały płot, trawnik był idealnie
przystrzyżony, a ogród zadbany. W oknach wisiały białe firanki, ganek był
ozdobiony doniczkami pełnymi kwiatów, a na podwórku biegał& Doonie.
Odetchnęłam głęboko i wyciągnęłam z kieszeni kartę. Spojrzałam na nią,
bo to właśnie ona dodawała mi sił. Para złączona w miłosnym uścisku
wyglądała na bardzo szczęśliwą. Co prawda nigdy więcej się nie poruszyła, ale
ja to mogłam sobie wyobrazić. I mogłam sobie wyobrazić, że to jest obraz
naszych ciał. Mojego i Fanga.
Schowałam kawałek papieru, upewniając się, że jest bezpieczny
i popchnęłam furtkę. Pies podskoczył do mnie i zaczął szczekać, ale na dzwięk
mojego głosu, jakby się spłoszył i uciekł. Może nie mógł uwierzyć, że żyję?
Szłam powoli po żwirowym podjezdzie, przy którym ciągnęły się krzaki
róż. Coraz bardziej zbliżałam się do drzwi, aż w końcu stanęłam przed nimi. Nie
miałam śmiałości, żeby zapukać. Poczułam ciepło w kieszeni, jakby karta
dawała mi do zrozumienia, co mam zrobić. Znów westchnęłam i nacisnęłam
dzwonek.
Przez kilka sekund nic się nie działo i już miałam nadzieję, że nikogo nie
ma. Nagle usłyszałam pośpieszne kroki i drzwi się otworzyły.
Słucham? Poznałam głos mojej matki i podniosłam na nią wzrok.
Trochę się postarzała. Przybyło jej zmarszczek mimicznych, ale nadal była
piękną kobietą. W ciemnych włosach pojawiło się kilka siwych pasemek.
Dostrzegłam szok wypisany na twarzy, gdy mnie rozpoznała.
Wróciłam, mamo szepnęłam.
Widziałam, jak jej oczy zapełniają się łzami, które wkrótce zalewają
policzki. Cofnęła się parę kroków i zgięła w pół.
Allan! krzyknęła na mojego ojca i zaczęłam spodziewać się
najgorszego.
Wkrótce on sam wpadł do przedpokoju. Wyśmienitego lekarza czas także
nie oszczędził i było widać, że staruszek posunął się w latach. Na jego nosie
pyszniły się okulary w metalowych oprawach, które natychmiast zdjął,
dostrzegając mnie. Podszedł do mojej matki i pomógł jej się wyprostować.
Spojrzeli na mnie, a ja& stchórzyłam.
Przepraszam& powiedziałam i już miałam się wycofać, pobiec do
samochodu.
Cassandra& szepnął ojciec. To naprawdę ty!
I nagle znalazłam się w jego objęciach. Tulił mnie do siebie jakbym
miałam siedem lat, a po jego policzkach ciekły łzy. Wkrótce dołączyła do nas
matka, a wtedy pękły moje tamy. Zaczęłam szlochać, czując jak tym razem
wypływa ze mnie cały smutek.
Tak bardzo się martwiliśmy powiedział ojciec. Tak bardzo się bałem.
Wciągnęli mnie do domu i długo nie mogliśmy się powstrzymać.
Przynajmniej ja nie mogłam już dławić swojej goryczy i opowiedziałam im, jak
trafiłam do Nowego Orleanu. Jak poszłam na studia i właśnie je skończyłam.
Jak poznałam wspaniałych przyjaciół. Przepraszałam ich niezliczoną ilość razy,
a oni mnie chyba jeszcze więcej.
Nawet się nie spostrzegliśmy, że na dworze zapadł zmrok. Nie mogłam
uwierzyć, że w końcu jestem w domu. Jeszcze długo w nocy rozmawiałam
z rodzicami, a ojciec co chwila spoglądał na mnie i dotykał mojej dłoni. Jak
powiedział, musiał się upewnić, że jestem prawdziwa. Szczerze mówiąc,
w tamtej chwili czułam się jak najbardziej prawdziwie.
Było już po północy, gdy znalazłam się w moim dawnym pokoju. Nic nie
zostało zmienione. Przebrałam się w piżamę i uśmiechnęłam się pod nosem,
przypominając sobie scenę, jaką zrobił mi ojciec. Nie puścił mnie samej po
torbę podróżną, którą zostawiłam w samochodzie. Poszedł ze mą, a po trzech [ Pobierz całość w formacie PDF ]