[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podszedł do drzwi domku. Oparł się ramieniem o framugę
Charity obudziła się póznym rankiem. Była sama. Kie
i wyciągnął pistolet. Zapukał dwa razy. Nie doczekał się
dy usiadła, jej głowa, nie nawykła do nadmiaru wina i bra
odpowiedzi, więc dał policjantom znak, żeby zbliżyli się
ku snu, zaprotestowała silnym bólem. Charity wygramoli
do domku z bronią gotową do strzału. Zdjętym z kółka
ła się z łóżka z przekonaniem, że to wyłącznie jej własna
Charity kluczem otworzył drzwi.
wina. Trafiła nogami na strzępy tkaniny, która jeszcze
Wszedł, trzymając broń oburącz i rozejrzał się szybko
wczoraj była jej koszulką nocną. Warto było, pomyśla
dokoła- Poczuł znajomy, miły przypływ adrenaliny. Lek
ła, podnosząc z podłogi sponiewieraną bawełnę. Zdecy
kim ruchem głowy dał sygnał tym. którzy stali za nim.
dowanie warto. Przeżyła wspaniałą, niesamowitą i wyjąt
Ostrożnie wszedł do sypialni. Uśmiechnął się. Dupont był
kową noc, ale wstał już dzień, a na nią czekało mnóst
pod prysznicem i śpiewał.
wo obowiązków. Połknęła aspirynę i powlokła się pod
Zpiew urwał się gwałtownie, kiedy Roman odchylił
prysznic.
zasłonę.
- Możesz sobie darować podnoszenie rąk do góry -
Roman znalazł Boba w biurze. Zaszył się w kącie i po
powiedział Roman do zaskoczonego mężczyzny. Trzyma
pijał wzmocnioną kawę. Bez słowa zabrał mu kubek i wy
jąc go ciągle na muszce, rzucił mu ręcznik. - Jesteś are-
lał jego zawartość do kosza na śmieci.
TU JEST MOJ DOM * 203
202 * TU JEST MÓJ DOM
- Nie powinieneś w ogóle przychodzić dziś do pracy.
- Potrzebowałem czegoś na uspokojenie.
Roman stwierdził, że Bob uspokoił się aż za bardzo. Może Roman odwiózłby cię do domu?
Bełkotał i miał maślane oczy. Nawet w znacznie bardziej - Nie, dam sobie radę. - Na trzęsących się nogach
sprzyjających okolicznościach Roman nie potrafił wy podszedł do drzwi. - Przepraszam cię, Charity. -
krzesać z siebie współczucia dla pijaków. W drzwiach odwrócił się, żeby rzucić jej ostatnie spojrze
nie. - NaprawdÄ™ mi przykro.
Poderwał Boba z krzesła za koszulę.
- Nie wygłupiaj się. Dbaj o siebie.
- Wez się w garść, i to szybko. Zaraz będzie tu Błock,
musisz wymeldować uczestników wycieczki. Jeśli go - Pomogę mu - mruknął Roman i wyszedł za Bobem.
uprzedzisz, jeśli dasz mu cynk choćby mrugnięciem oka, Weszli do holu w tym samym momencie, kiedy wpadł tam
to rozerwę cię na strzępy. Błock.
- Dzień dobry! - zawołał jowialnie jak zwykle, ale
- Charity zawsze sama wymeldowuje gości - przypo
popatrzył na nich czujnie. - Jakiś problem?
mniał Bob, szczękając zębami ze strachu.
- Nie dzisiaj. Dziś ty wyjdziesz do recepcji i załatwisz - Wirus - wykrztusił Bob, którego twarz nabrała zie
formalności. Będę stał tutaj, nie spuszczając cię z oka ani lonkawej barwy. Strach uwiarygodnił jego słowa. - Kom
na chwilę. pletnie mnie dziś rozłożył.
- Zadzwoniłam do doktora Mertensa - oznajmiła Cha
Odsunął się szybko od Boba, bo drzwi biura zostały
rity, która w tym momencie wyszła z biura i zajęła miejsce
gwałtownie otwarte.
w recepcji. - Jedz prosto do domu. Bob. Lekarz będzie już
- Przepraszam za spóznienie. - Pomimo opuchniętych
na ciebie czekał.
ze zmęczenia oczu Charity rozpromieniła się na widok
- Dziękuję. - Bob zdawał sobie sprawę, że nieprędko
Romana.
zobaczy dom, bo jeden z agentów już się szykował, by
- Za krótko spałaś.
ruszyć za nim.
- Ty mi to mówisz?! - Uśmiech Charity zniknął, kiedy
- Ten wirus sieje u nas prawdziwe spustoszenie. -
spojrzała na Boba. - Co się stało?
Charity rzuciła Blockowi przepraszający uśmiech. - Naj
- Właśnie mówiłem Romanowi, że nie czuję się zbyt
pierw pokojówka, potem kelnerka, a teraz Bob. Mam na
dobrze.
dzieję, że nikt z twojej wycieczki nie skarżył się na nieod
- Rzeczywiście zle wyglądasz. - Zmartwiona Charity
powiednią obsługę.
podeszła do Boba i położyła mu rękę na czole. Było mokre
- Absolutnie nikt - oświadczył uspokojony Błock i po
od potu, co jeszcze zwiększyło jej niepokój. - Pewnie
łożył teczkę na kontuarze. - Naprawdę przyjemnie prowa
złapałeś wirusa.
dzić z tobą interesy.
- Też się tego obawiam.
TU JEST MÓJ DOM * 205
204 ft TU JEST MÓJ DOM
- Znów wyszło mi to samo, Rogerze. - Zaskoczona
Roman przyglądał się bezradnie, jak sobie mile gawę
Charity popukała końcem ołówka w kolumnę rachunków.
dzą, rutynowo sprawdzając listy i liczby. A przecież Cha-
- Szkoda, że nie mogę dać tego na komputer, ale... - Za
rity miała bezpiecznie spad w swojej sypialni na górze
milkła i nawet zapomniała na moment o bólu głowy. - To
i śnić o wspólnie spędzonej nocy. Zdenerwowany Roman
może być to! Masz na swojej liście butelkę wina zamówio
zacisnął pięści. Nie mógł już nic na to poradzić, że Charity
ną przez Wentworthów z domku numer jeden? To było
znalazła się w samym centrum wydarzeń.
przedostatniej nocy.
Usłyszał jej głośny śmiech, kiedy Block przypomniał,
- Wentworth, Wentworth... - Błock przeglądał listę
jak poprzedniego dnia wniosła do jadalni żywą rybę. Na
gle wyobraził sobie jej minę, gdy agenci przystąpią do irytująco wolno. - Nie mam nic takiego.
akcji i na jej oczach aresztują człowieka, którego uważała
- Zaraz poszukam rachunku. - Charity otworzyła szu
za przewodnika wycieczek i dobrego znajomego.
fladę i sprawnie przeglądała dokumenty. Roman czuł. jak
kropla potu spływa powoli po jego szyi. Jeden z agentów
Charity odczytała ogólną sumę. Roman wziął się
zbliżył się, udając, że chce obejrzeć pocztówki.
w garść.
- Mam tu obie kopie! - zawołała i potrząsnęła głową
- Rachunek nie zgadza się o... dwadzieścia dwa dolary
z dezaprobatÄ…. - Ten wirus naprawdÄ™ dezorganizuje nam
i pięćdziesiąt centów. - Błock zaczął ponownie wystuki
pracę. - Wyjęła jeden z rachunków i podała Blockowi je
wać cyfry na kalkulatorze. Charity ze zmarszczonym czo
go kopiÄ™.
łem przeglądała jeszcze raz wszystkie rachunki, pozycja
- Nic się nie stało. - Pogodny jak zawsze przewodnik
po pozycji.
wprowadził nowy rachunek i jeszcze raz podliczył wydat
- Dzień dobry, moja droga.
ki. - Teraz siÄ™ zgadza.
- Co? - Charity podniosła wzrok znad rachunków. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
podszedł do drzwi domku. Oparł się ramieniem o framugę
Charity obudziła się póznym rankiem. Była sama. Kie
i wyciągnął pistolet. Zapukał dwa razy. Nie doczekał się
dy usiadła, jej głowa, nie nawykła do nadmiaru wina i bra
odpowiedzi, więc dał policjantom znak, żeby zbliżyli się
ku snu, zaprotestowała silnym bólem. Charity wygramoli
do domku z bronią gotową do strzału. Zdjętym z kółka
ła się z łóżka z przekonaniem, że to wyłącznie jej własna
Charity kluczem otworzył drzwi.
wina. Trafiła nogami na strzępy tkaniny, która jeszcze
Wszedł, trzymając broń oburącz i rozejrzał się szybko
wczoraj była jej koszulką nocną. Warto było, pomyśla
dokoła- Poczuł znajomy, miły przypływ adrenaliny. Lek
ła, podnosząc z podłogi sponiewieraną bawełnę. Zdecy
kim ruchem głowy dał sygnał tym. którzy stali za nim.
dowanie warto. Przeżyła wspaniałą, niesamowitą i wyjąt
Ostrożnie wszedł do sypialni. Uśmiechnął się. Dupont był
kową noc, ale wstał już dzień, a na nią czekało mnóst
pod prysznicem i śpiewał.
wo obowiązków. Połknęła aspirynę i powlokła się pod
Zpiew urwał się gwałtownie, kiedy Roman odchylił
prysznic.
zasłonę.
- Możesz sobie darować podnoszenie rąk do góry -
Roman znalazł Boba w biurze. Zaszył się w kącie i po
powiedział Roman do zaskoczonego mężczyzny. Trzyma
pijał wzmocnioną kawę. Bez słowa zabrał mu kubek i wy
jąc go ciągle na muszce, rzucił mu ręcznik. - Jesteś are-
lał jego zawartość do kosza na śmieci.
TU JEST MOJ DOM * 203
202 * TU JEST MÓJ DOM
- Nie powinieneś w ogóle przychodzić dziś do pracy.
- Potrzebowałem czegoś na uspokojenie.
Roman stwierdził, że Bob uspokoił się aż za bardzo. Może Roman odwiózłby cię do domu?
Bełkotał i miał maślane oczy. Nawet w znacznie bardziej - Nie, dam sobie radę. - Na trzęsących się nogach
sprzyjających okolicznościach Roman nie potrafił wy podszedł do drzwi. - Przepraszam cię, Charity. -
krzesać z siebie współczucia dla pijaków. W drzwiach odwrócił się, żeby rzucić jej ostatnie spojrze
nie. - NaprawdÄ™ mi przykro.
Poderwał Boba z krzesła za koszulę.
- Nie wygłupiaj się. Dbaj o siebie.
- Wez się w garść, i to szybko. Zaraz będzie tu Błock,
musisz wymeldować uczestników wycieczki. Jeśli go - Pomogę mu - mruknął Roman i wyszedł za Bobem.
uprzedzisz, jeśli dasz mu cynk choćby mrugnięciem oka, Weszli do holu w tym samym momencie, kiedy wpadł tam
to rozerwę cię na strzępy. Błock.
- Dzień dobry! - zawołał jowialnie jak zwykle, ale
- Charity zawsze sama wymeldowuje gości - przypo
popatrzył na nich czujnie. - Jakiś problem?
mniał Bob, szczękając zębami ze strachu.
- Nie dzisiaj. Dziś ty wyjdziesz do recepcji i załatwisz - Wirus - wykrztusił Bob, którego twarz nabrała zie
formalności. Będę stał tutaj, nie spuszczając cię z oka ani lonkawej barwy. Strach uwiarygodnił jego słowa. - Kom
na chwilę. pletnie mnie dziś rozłożył.
- Zadzwoniłam do doktora Mertensa - oznajmiła Cha
Odsunął się szybko od Boba, bo drzwi biura zostały
rity, która w tym momencie wyszła z biura i zajęła miejsce
gwałtownie otwarte.
w recepcji. - Jedz prosto do domu. Bob. Lekarz będzie już
- Przepraszam za spóznienie. - Pomimo opuchniętych
na ciebie czekał.
ze zmęczenia oczu Charity rozpromieniła się na widok
- Dziękuję. - Bob zdawał sobie sprawę, że nieprędko
Romana.
zobaczy dom, bo jeden z agentów już się szykował, by
- Za krótko spałaś.
ruszyć za nim.
- Ty mi to mówisz?! - Uśmiech Charity zniknął, kiedy
- Ten wirus sieje u nas prawdziwe spustoszenie. -
spojrzała na Boba. - Co się stało?
Charity rzuciła Blockowi przepraszający uśmiech. - Naj
- Właśnie mówiłem Romanowi, że nie czuję się zbyt
pierw pokojówka, potem kelnerka, a teraz Bob. Mam na
dobrze.
dzieję, że nikt z twojej wycieczki nie skarżył się na nieod
- Rzeczywiście zle wyglądasz. - Zmartwiona Charity
powiednią obsługę.
podeszła do Boba i położyła mu rękę na czole. Było mokre
- Absolutnie nikt - oświadczył uspokojony Błock i po
od potu, co jeszcze zwiększyło jej niepokój. - Pewnie
łożył teczkę na kontuarze. - Naprawdę przyjemnie prowa
złapałeś wirusa.
dzić z tobą interesy.
- Też się tego obawiam.
TU JEST MÓJ DOM * 205
204 ft TU JEST MÓJ DOM
- Znów wyszło mi to samo, Rogerze. - Zaskoczona
Roman przyglądał się bezradnie, jak sobie mile gawę
Charity popukała końcem ołówka w kolumnę rachunków.
dzą, rutynowo sprawdzając listy i liczby. A przecież Cha-
- Szkoda, że nie mogę dać tego na komputer, ale... - Za
rity miała bezpiecznie spad w swojej sypialni na górze
milkła i nawet zapomniała na moment o bólu głowy. - To
i śnić o wspólnie spędzonej nocy. Zdenerwowany Roman
może być to! Masz na swojej liście butelkę wina zamówio
zacisnął pięści. Nie mógł już nic na to poradzić, że Charity
ną przez Wentworthów z domku numer jeden? To było
znalazła się w samym centrum wydarzeń.
przedostatniej nocy.
Usłyszał jej głośny śmiech, kiedy Block przypomniał,
- Wentworth, Wentworth... - Błock przeglądał listę
jak poprzedniego dnia wniosła do jadalni żywą rybę. Na
gle wyobraził sobie jej minę, gdy agenci przystąpią do irytująco wolno. - Nie mam nic takiego.
akcji i na jej oczach aresztują człowieka, którego uważała
- Zaraz poszukam rachunku. - Charity otworzyła szu
za przewodnika wycieczek i dobrego znajomego.
fladę i sprawnie przeglądała dokumenty. Roman czuł. jak
kropla potu spływa powoli po jego szyi. Jeden z agentów
Charity odczytała ogólną sumę. Roman wziął się
zbliżył się, udając, że chce obejrzeć pocztówki.
w garść.
- Mam tu obie kopie! - zawołała i potrząsnęła głową
- Rachunek nie zgadza się o... dwadzieścia dwa dolary
z dezaprobatÄ…. - Ten wirus naprawdÄ™ dezorganizuje nam
i pięćdziesiąt centów. - Błock zaczął ponownie wystuki
pracę. - Wyjęła jeden z rachunków i podała Blockowi je
wać cyfry na kalkulatorze. Charity ze zmarszczonym czo
go kopiÄ™.
łem przeglądała jeszcze raz wszystkie rachunki, pozycja
- Nic się nie stało. - Pogodny jak zawsze przewodnik
po pozycji.
wprowadził nowy rachunek i jeszcze raz podliczył wydat
- Dzień dobry, moja droga.
ki. - Teraz siÄ™ zgadza.
- Co? - Charity podniosła wzrok znad rachunków. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]