[ Pobierz całość w formacie PDF ]

go na stolik.
- Uwielbiam cię za to - powiedziała z uśmiechem.
- Nie pozwalasz marnować czasu przeznaczonego na
gimnastykę.
- Mam nadzieję, że spodobają ci się ćwiczenia,
które przygotowałam na dzisiaj -powiedziała zawsty-
dzona Carrie. W tej chwili wcale nie myślała o Elaine
ani o pracy, nawet Danny nie zaprzątał jej głowy.
- Pomyślałam sobie, że póki tu jesteśmy, możemy
korzystać z basenu.
- Jeśli to da efekty. - Elaine poklepała się po
brzuchu, popatrzyła krytycznie na własne uda. - Nie
zostało mi już dużo czasu, żeby się zmieścić w sukienkę.
- W sukienkę już się mieścisz - przypomniała jej
Carrie. - Poza tym jesteś o wiele sprawniejsza. Na-
prawdę doskonale ci idzie.
S
R
Carrie była zadowolona z postępów Elaine, która
po operacji przez kilka tygodni nie mogła ćwiczyć, ale
prędko nabierała sprężystości. W zasadzie nie inte-
resowało jej, jaką figurę mają jej klienci i jaką chcieli-
by uzyskać. Najważniejsze było doprowadzenie ich do
pełni zdrowia i takiej sprawności fizycznej, żeby mog-
li bez przeszkód cieszyć się życiem. Zawsze im po-
wtarzała, że zdrowie jest ważniejsze niż aktualne tren-
dy dotyczące wyglądu zewnętrznego. Jednakże rozu-
miała, że Elaine bardzo zależy na tym, żeby wyglądać
szczupło na zbliżającym się wielkimi krokami ślubie
młodszej siostry.
- No to do roboty - zawołała Elaine, wskakując do
basenu.
Carrie włączyła przenośny odtwarzacz CD i rozleg-
ła się żywa muzyka funky.
- Najpierw rozgrzewka - powiedziała.
Dotąd kiedy podopieczni ćwiczyli aerobik w base-
nie, Carrie zawsze stała na brzegu, skąd mogła lepiej
widzieć, czy właściwie się poruszają. Tym razem
jednak weszła do basenu. Miała nadzieję, że ćwiczenia
pomogą zniwelować stres i wypalić nadmiar adrenali-
ny. Musiała zapomnieć o tych okropnych zdjęciach.
Tak się zaangażowała w ćwiczenia, że nawet nie
zauważyła, jak przygotowany na ten dzień zestaw
dobiegł końca.
- Rewelacja - stwierdziła Elaine.
- Cieszę się, że ci się podobało - Carrie się uśmie-
chnęła. - Jutro powtórzymy wszystko od początku.
Płytki, którymi wyłożono obrzeże basenu, były
S
R
cieple, słońce grzało mokre plecy Carrie, a mimo to
dreszcz jej przeszedł po plecach. Coś się stało, bo
Elaine, która jeszcze przed chwilą coś mówiła, zamilk-
ła dosłownie w pół słowa. Carrie popatrzyła na dzieci,
ale tam wszystko było w porządku.
- Ciekawe, z kim John rozmawia - powiedziała
Elaine i Carrie się odwróciła. Przy furtce prowadzącej
na teren posesji mąż Elaine rozmawiał z wysokim
czarnowłosym mężczyzną.
To był Nikos Kristallis.
- Niemożliwe - wyszeptała Carrie. - Jak on mnie
tutaj znalazł?
- Kto to jest? - zaniepokoiła się Elaine. - Czy ty
masz jakieś kłopoty, Carrie?
- To jest... To... - Carrie nie mogła wydusić z sie-
bie słowa. Stała jak wrośnięta w ziemię, mięła w dło-
niach frotowy ręcznik.
Nikos się w nią wpatrywał. Radość z powodu tego,
że ani jej, ani dziecku nic złego się nie stało, mieszała
się z wściekłością. Ona sobie zrobiła wakacje, a on
tymczasem musiał wszystko rzucić, wypytywać jej
kolegów z pracy, a potem jechać za nią aż do Hisz-
panii. Nie, jego świat nie funkcjonował w ten sposób.
Omiótł spojrzeniem ogród, zauważył Danny'ego.
Malec siedział pod drzewem w towarzystwie dwóch
starszych dziewczynek i młodej osoby, która zapewne
była opiekunką całej trójki. Zdawało się, że jest szczęś-
liwy i że ma dobrą opiekę, ale to ani trochę nie
usprawiedliwiało Carrie, która ośmieliła się zabrać
dziecko do Hiszpanii, nie zawiadamiając o tym Niko-
S
R
sa. Wiedział od jej kolegów, że przyjechała tu do
pracy, ale to w najmniejszym stopniu jej nie uspra-
wiedliwiało.
Dopiero gdy poczuł ból paznokci wbijających się
w skórę dłoni, zdał sobie sprawę z tego, że stanowczo
za mocno zacisnął pięści.
Znów popatrzył na Carrie i mimo woli przypomniał
mu się wieczór spędzony w jej londyńskim mieszkaniu.
Wrażenie było tym większe, że Carrie chyba przed
chwilą wyszła z wody, ponieważ jej kostium kąpielowy
ściśle przylegał do ciała, wzmacniając pożądanie, jakie
i bez tego ogarniało go zawsze, ilekroć na nią popatrzył.
- Muszę porozmawiać z panną Thomas - powie-
dział tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Anglik, który był pewnie właścicielem tej hiszpań-
skiej willi, odsunął się na bok i już po chwili Nik
znalazł się naprzeciw Carrie.
- Skąd ty się tutaj wziąłeś? - spytała wojowniczo.
Mokre czarne włosy ostro kontrastowały z białą skórą.
-I w ogóle jak nas znalazłeś?
- Twoi koledzy z pracy okazali się nadzwyczaj
pomocni - odparł, z satysfakcją myśląc o tym, jak
niewiele trzeba było, żeby im rozwiązać języki.
- Oni nie mieli prawa udzielać ci informacji, a ty
nie masz prawa wdzierać się do domu mojej klientki.
Ja tu pracuję, a nie odpoczywam.
- Mam prawo troszczyć się o los mojego bratanka.
- Nikos ze wszystkich sił starał się patrzeć tylko na
twarz Carrie. Bał się, że jeśli popatrzy niżej, nie zdoła
opanować pożądania.
S
R
- Jak widzisz, jest w doskonałej kondycji, choć to
cię w ogóle nie powinno obchodzić. Ja jestem opiekun-
ką Danny'ego i ja decyduję o tym, co jest dla niego
dobre, a co nie.
Coraz trudniej było zachować spokój, zwłaszcza że
stała przed nim prawie naga, w klejącym się do ciała
mokrym bikini.
- Owszem w tej chwili rzeczywiście masz prawo
do opieki nad moim bratankiem, ale spróbuj zrobić
jeszcze jeden taki numer, to szybko się przekonasz,
z kim masz do czynienia.
- Nie strasz mnie - prychnęła. - Danny jest dla
mnie wszystkim i nie boję się stanąć przeciwko całemu
światu, jeśli będzie taka potrzeba. A zetrzeć się z tobą
to dla mnie żaden problem.
Jeszcze nie skończyła mówić, a już wiedziała, że
palnęła okropne głupstwo, a przynajmniej straszliwą
dwuznaczność.
Nikos nie byłby sobą, gdyby nie wykorzystał
okazji.
- Zauważyłem - powiedział z uśmiechem, który
świadczył o tym, że myśli o tamtym pocałunku
w gabinecie Darrena, o pocałunku, który został
uwieczniony przez fotografa plotkarskiego magazy-
nu. - Pewnie nawet byś chciała znowu się ze mną
zetrzeć.
 Znowu" zostało tak mocno podkreślone tonem, że
Carrie zarumieniła się jeszcze bardziej, choć przed
chwilą sądziła, że to niemożliwe.
Cofnęła się o krok, objęła się rękami, jakby mogło
S
R
ją to zasłonić przed przenikliwym spojrzeniem Nikosa.
Nie była przyzwyczajona do niekontrolowanych reak-
cji własnego ciała i zupełnie nie umiała się z nimi
obchodzić. Nie przypuszczała, że można wbrew swej
woli odczuwać tak silny pociąg seksualny.
- Czy mam mu kazać wyjść? - spytała grzecznie
Elaine, która dotąd stała z boku i nie wtrącała się do
rozmowy. Teraz jednak podeszła do Carrie i podała jej
swój płaszcz kąpielowy. - Nikt nie ma prawa niepoko-
ić cię w naszym domu.
Carrie z wdzięcznością przyjęła okrycie. Włożyła
szlafrok Elaine i mocno zawiązała pasek.
Marzyła o tym, żeby Elaine wyprosiła Nikosa, ale
musiała kiedyś wreszcie ustalić z nim pewne sprawy.
Poza tym bardzo wątpiła, czy ktoś zdołałby wyrzucić
za drzwi Nikosa Kristallisa.
- Nie skończyłem jeszcze rozmowy z panną Tho-
mas - odezwał się Nik. - Poza tym wolelibyśmy
rozmawiać bez świadków, jeśli nie ma pani nic prze-
ciwko temu.
- Chwileczkę - zaczęła poirytowana Elaine. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl