[ Pobierz całość w formacie PDF ]

propos gości, pójdę już lepiej przywitać panią burmistrzowa, bo jeszcze
wyjdzie na to, że jesteśmy niewdzięczni i zle wychowani.
Yvonne uśmiechnęła się na widok siostry przełożonej, a Antonia pomyślała
sobie, że nie rozchmurzyłaby się pewnie tak łatwo, gdyby wiedziała, że obecna
tu siostra Bliss ma pewne plany w stosunku do jej byłego męża.
Czy naprawdę ma wobec Jonathana jakieś plany? Tak. Gdyby chciała być
wobec siebie szczera, musiałaby przyznać, że tak - mimo że Jonathan robił
wszystko, by ją do siebie zniechęcić, mimo że uważał ją za zbyt młodą i
niedojrzałą. Antonia dobrze wiedziała, że dojrzałość lub jej brak nie zależą od
wieku, tylko od... stanu umysłu.
Zresztą, nieważne. Jeśli ludzie naprawdę się kochają, dojrzewają do bycia
razem, i to niezależnie od wieku i czegokolwiek innego. Jeśli naprawdę się
kochają i jest to prawdziwa miłość, taka przez duże M... Chyba się jednak
zagalopowała; na razie wszystkie uczucia są tylko jej udziałem, nic nie
wskazuje na to, żeby Jonathan czuł do niej cokolwiek. Ale przecież ją
pocałował - i bez względu na to, czy zrobił to z miłości, czy tak sobie, fakt ten
ma jakieś znaczenie.
- O czym siostra myśli? Dziecięcy głos wyrwał ją z zamyślenia.
- Myślę o tym, że jesteś bardzo dzielną, małą dziewczynką, Kylie -
powiedziała. - Miałaś taką poważną operację i wcale nie płakałaś.
Kylie Jones leciutko się uśmiechnęła.
RS
32
- Trochę płakałam, jak bolał mnie brzuszek, ale doktor Bright zaczął mnie
rozśmieszać i zapomniałam.
- A jak doktor cię rozśmieszył?
- Opowiedział mi taką bajeczkę - odrzekła dziewczynka - o zajączku, który
mieszka tu w szpitalu i jest bardzo śliczny i dobry, i bardzo kocha dzieci, i one
też go kochają, i on nieraz się pokazuje, i można go zobaczyć.
Twarz Antonii rozjaśniła się.
- Tak ci powiedział?
- Tak. Siostra też go widziała, tego zajączka?
- Chyba tak.
- A ja? Ja też mogłabym go zobaczyć?
- Chyba... tak
Jeśli ten kostium jeszcze tam wisi, to nie ma przeszkód, żeby i Kylie
zobaczyła zajączka...
Czuła, jak w jej sercu zapala się iskierka nadziei. Jonathan nie zapomniał ich
pierwszego spotkania. Zachował po nim tak miłe wspomnienie, że przywołał je
w chwili, kiedy miał pocieszyć przestraszone dziecko. Powiedział, że zajączek
jest prześliczny. Czy naprawdę wtedy tak bardzo mu się spodobała?
Kylie przywieziono na oddział z ostrym zapaleniem wyrostka
robaczkowego. Dziewczynka wymiotowała i skarżyła się na silne bóle
brzucha. Matka wezwała pogotowie. Dziecko miało wysoką temperaturę i
bardzo czułą prawą stronę brzucha. Natychmiast zostało przewiezione na salę
operacyjną. Wyrostek jednak już pękł i doszło do zapalenia otrzewnej. Po
operacji pacjentkę poddano kuracji antybiotykowej i teraz z wolna
odzyskiwała zdrowie. Wypisać miano ją za niecały tydzień, i tyle czasu miał
pan zając, by powtórnie odwiedzić szpital.
Burmistrzowa obeszła już wszystkie sale i udała się do pokoju przełożonej
pielęgniarek na herbatę, którą podano w filiżankach z chińskiej porcelany,
zarezerwowanych właśnie na tak uroczyste okazje. Jonathana jeszcze nie było i
fakt, że nie spotkał się z Yvonne, sprawił Antonii przyjemność, chociaż
wiedziała, że w niektórych przypadkach ludzie po rozwodzie utrzymują dobre,
czysto przyjacielskie stosunki.
To chyba jednak nie był ten przypadek. Pozorny chłód i wyrazne
skrępowanie pozwalały przypuszczać, że między Jonathanem a Yvonne jest
coś, czego ostatecznie rozwód nie rozwiązał.
Zamyślona podeszła do okna i zobaczyła ich dwoje na parkingu.
Rozmawiali, stojąc przy wielkiej limuzynie należącej do burmistrza. Pasowali
RS
33
do siebie wprost idealnie. Wysoki elegancki mężczyzna i smukła, doskonale
ubrana kobieta. Antonia oczami duszy zobaczyła niepozorną pielęgniarkę
podglądającą ich zza firanki. Janathan miał rację, mówiąc, by lepiej trzymała
się swoich przyjaciół.
W zachowaniu tamtej pary na parkingu było jednak coś nienaturalnego i
wymuszonego. Z tak dużej odległości Antonia nie mogła słyszeć, o czym
mówili, ale wyraznie widziała, że nie jest to zwykła grzecznościowa wymiana
zdań. Kobieta w pewnej chwili uniosła dłoń, jakby chciała ją położyć na
ramieniu mężczyzny. On jednak cofnął się i roześmiał. Nie wiedziała, czy
drwiąco, czy naprawdę coś go rozbawiło.
W tym samym czasie Emmę przewieziono z powrotem na oddział. Z
ostrożnym optymizmem można było stwierdzić, że operacja się udała.
Dziewczynka jeszcze spała, rodzice siedzieli przy jej łóżku. Jutro zacznie
wstawać i na nowo uczyć się chodzić. Czeka ją długa i bolesna
rekonwalescencja, ale będzie mogła normalnie żyć. I to dzięki Jonathanowi.
Wieczorem, jak co tydzień, zadzwoniła do rodziców. Matka natychmiast
wyczuła, że Antonia nie jest w najlepszym nastroju.
- Co ci jest, kochanie? - zapytała z troską w głosie.
- Nic, mamo.
- Kochanie, daj spokój. Znam cię zbyt dobrze, żeby nie wiedzieć, że coś ci
dolega. Dlaczego moje słoneczko jest smutne?
- Zakochałam się.
- No i co? Skąd ten smutek?
- On uważa, że jestem za młoda.
- Masz dwadzieścia cztery lata, co on sobie wyobraża? Ile lat powinnaś
według niego mieć? A kim on jest?
- To nasz nowy ordynator, przyszedł na miejsce Hectora Brighta, który
odszedł na emeryturę. Jest jego synem.
- A, to już rozumiem, o co chodzi. To on jest za stary.
- Ale mnie to, że on jest o dziesięć lat starszy, wcale nie przeszkadza. Nie
rozumiem, o co mu chodzi - ciągnęła Antonia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl