[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Intuicyjnie czuję, \e takie moje zachowanie jest niewłaściwe kierowanie się do Zwiatła w sensie
ruchu jest złym sposobem na dostrojenie się do Niego. Odruchowo cofam się, opuszczam głowę, ale
nie tracę Auny z zasięgu wzroku, następnie swoją częstotliwość wibracje moduluję do
częstotliwości Zwiatła. Przynosi to zaskakujące efekty. Momentalnie Auna Zwietlna powiększa się i
zaczyna mnie pochłaniać. By utwierdzić się w nowym odkryciu, przerywam doświadczenie i u\ywam
starej metody spoglądam prosto na Energię i płynę w Jej stronę. Auna natychmiast przygasa.
Szybko opuszczam głowę, maksymalnie się rozluzniam i moduluję swoje wibracje. Zwiatło
błyskawicznie wypełnia pół sufitu, a następnie zaczyna mnie pochłaniać. Podniecony nowym
odkryciem z radością Mu się oddaję. Po chwili jestem cały skąpany w Białej Energii. Przesuwam fazę
dalej jeszcze bardziej się rozluzniam, oddaję, swoje wibracje dostrajam do wy\szej częstotliwości.
Przychodzi to łatwo, skądś pamiętam, jak to się robi. Jest mi coraz cieplej. Uczucie ciepła narasta, po
chwili staje się gorącem nie do wytrzymania. WW oznajmia, \e faza przesunięta jest bardzo daleko od
c.f., \e właśnie biję swój rekord, jeszcze nigdy nie byłem tak daleko od Rzeczywistości Fizycznej... W
końcu mi się uda...! Znajdę się wreszcie w DOMU! Przesuwam fazę dalej. Kolejne rozluznienie i
wyostrzenie wibracji. O cholera! Jak gorąco! Tonę w ulewach parzącej Energii. Fale ciepła
przeszywają moje ciało. Ciało? Spoglądam na ręce. Nie ma, znikły, nie widzę ich! Odczuwam, \e
posiadam niefizyczne ciało, ale go nie dostrzegam. To dobry znak! Przez cały czas przesuwanie fazy
odbywa się bez jakiegokolwiek ruchu. Czuję, jak cały się pocę, krople potu ciurkiem spływają mi po
twarzy. Odnoszę wra\enie, jakbym zbli\ał się w stronę wnętrza wulkanu, rozgrzanej do białości
magmy...
Nagle... A có\ to! Faza gwałtownie cofnęła się! Czuję, \e ponownie wchodzę w częstotliwość
OSPUO. Szybko, z powrotem! Nie chcę wracać! Próbuję za wszelką cenę dostać się do wnętrza
Magmy, ale nie mogę. Owszem wcią\ jest mi ciepło, ale ju\ nie gorąco. W W wyraznie wskazuje na
spłycenie fazy. No nie! To ta pieprzona Cofka SSC! Czyja się tego świństwa kiedyś w końcu
pozbędę?! Cofka przyjmuje wyrafinowaną postać. Czuję w ręce... długopis, ten sam, którym prowadzę
dziennik, ponadto ma formę rozciągniętych za plecami szelek. Na szczęście napięcie NG-C jest
mizerne, z łatwością obrywam skrawki gumy. Gorzej jest z długopisem, nie mogę go odkleić od ręki.
Jest, udało się! Ze złością ciskam go od siebie. Słyszę jak upada na betonową posadzkę, turla się po
niej, teraz stacza się ze schodów... A niech to! Ono chce mnie rozproszyć! Co za draństwo...! Po
długiej walce z SZC ląduję w OSPUO przegrałem...
Mam mnóstwo czasu. Jednak wiem, \e start w stronę Dalekich Obszarów dzisiaj się ju\ nie
powiedzie. Trudno, rozerwę się w OSPUO. Stoję na wysokiej Skarpie. Przypominam sobie, \e bardzo
często Skarpa, Wzniesienie jest granicą między częstotliwościami. Gdy opuszczam OSPUO lub do
Niego wracam, napotykam nagminnie na coś w rodzaju Uskoku.
Pode mną rozciąga się cudowny widok. To nie jest moja robota! Ja nie stworzyłem tego OSPUO!
Przypomina to Manhattan nocą w samym środku lasu. Piękne drapacze chmur spowite w granatowo
niebieskiej mgle. W oddali księ\yc w pełni, ró\nobarwny horyzont... Uderza mnie niesamowita
realność i autonomiczność tego miejsca. Najwyrazniej to czyjeś przedłu\enie PARKU... Odbijam się
od Skarpy i lecę w stronę miasta. Mo\e kogoś spotkam i czegoś więcej się dowiem? Rozkładam
ramiona na bok i sunę na czymś, co przypomina deskę snowboardową. Zbli\am się do okien jednego
z największych wie\owców. Widzę w środku człowieka siedzącego za biurkiem i pracującego na
komputerze. Trochę głupio jest mi go nagabywać. O co się zapytam? O pogodę, jak ma na imię? Nie
wiem, co mam robić. Chyba poproszę o kierownictwo Niefizycznych Przyjaciół. Ledwie kończę tę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
Intuicyjnie czuję, \e takie moje zachowanie jest niewłaściwe kierowanie się do Zwiatła w sensie
ruchu jest złym sposobem na dostrojenie się do Niego. Odruchowo cofam się, opuszczam głowę, ale
nie tracę Auny z zasięgu wzroku, następnie swoją częstotliwość wibracje moduluję do
częstotliwości Zwiatła. Przynosi to zaskakujące efekty. Momentalnie Auna Zwietlna powiększa się i
zaczyna mnie pochłaniać. By utwierdzić się w nowym odkryciu, przerywam doświadczenie i u\ywam
starej metody spoglądam prosto na Energię i płynę w Jej stronę. Auna natychmiast przygasa.
Szybko opuszczam głowę, maksymalnie się rozluzniam i moduluję swoje wibracje. Zwiatło
błyskawicznie wypełnia pół sufitu, a następnie zaczyna mnie pochłaniać. Podniecony nowym
odkryciem z radością Mu się oddaję. Po chwili jestem cały skąpany w Białej Energii. Przesuwam fazę
dalej jeszcze bardziej się rozluzniam, oddaję, swoje wibracje dostrajam do wy\szej częstotliwości.
Przychodzi to łatwo, skądś pamiętam, jak to się robi. Jest mi coraz cieplej. Uczucie ciepła narasta, po
chwili staje się gorącem nie do wytrzymania. WW oznajmia, \e faza przesunięta jest bardzo daleko od
c.f., \e właśnie biję swój rekord, jeszcze nigdy nie byłem tak daleko od Rzeczywistości Fizycznej... W
końcu mi się uda...! Znajdę się wreszcie w DOMU! Przesuwam fazę dalej. Kolejne rozluznienie i
wyostrzenie wibracji. O cholera! Jak gorąco! Tonę w ulewach parzącej Energii. Fale ciepła
przeszywają moje ciało. Ciało? Spoglądam na ręce. Nie ma, znikły, nie widzę ich! Odczuwam, \e
posiadam niefizyczne ciało, ale go nie dostrzegam. To dobry znak! Przez cały czas przesuwanie fazy
odbywa się bez jakiegokolwiek ruchu. Czuję, jak cały się pocę, krople potu ciurkiem spływają mi po
twarzy. Odnoszę wra\enie, jakbym zbli\ał się w stronę wnętrza wulkanu, rozgrzanej do białości
magmy...
Nagle... A có\ to! Faza gwałtownie cofnęła się! Czuję, \e ponownie wchodzę w częstotliwość
OSPUO. Szybko, z powrotem! Nie chcę wracać! Próbuję za wszelką cenę dostać się do wnętrza
Magmy, ale nie mogę. Owszem wcią\ jest mi ciepło, ale ju\ nie gorąco. W W wyraznie wskazuje na
spłycenie fazy. No nie! To ta pieprzona Cofka SSC! Czyja się tego świństwa kiedyś w końcu
pozbędę?! Cofka przyjmuje wyrafinowaną postać. Czuję w ręce... długopis, ten sam, którym prowadzę
dziennik, ponadto ma formę rozciągniętych za plecami szelek. Na szczęście napięcie NG-C jest
mizerne, z łatwością obrywam skrawki gumy. Gorzej jest z długopisem, nie mogę go odkleić od ręki.
Jest, udało się! Ze złością ciskam go od siebie. Słyszę jak upada na betonową posadzkę, turla się po
niej, teraz stacza się ze schodów... A niech to! Ono chce mnie rozproszyć! Co za draństwo...! Po
długiej walce z SZC ląduję w OSPUO przegrałem...
Mam mnóstwo czasu. Jednak wiem, \e start w stronę Dalekich Obszarów dzisiaj się ju\ nie
powiedzie. Trudno, rozerwę się w OSPUO. Stoję na wysokiej Skarpie. Przypominam sobie, \e bardzo
często Skarpa, Wzniesienie jest granicą między częstotliwościami. Gdy opuszczam OSPUO lub do
Niego wracam, napotykam nagminnie na coś w rodzaju Uskoku.
Pode mną rozciąga się cudowny widok. To nie jest moja robota! Ja nie stworzyłem tego OSPUO!
Przypomina to Manhattan nocą w samym środku lasu. Piękne drapacze chmur spowite w granatowo
niebieskiej mgle. W oddali księ\yc w pełni, ró\nobarwny horyzont... Uderza mnie niesamowita
realność i autonomiczność tego miejsca. Najwyrazniej to czyjeś przedłu\enie PARKU... Odbijam się
od Skarpy i lecę w stronę miasta. Mo\e kogoś spotkam i czegoś więcej się dowiem? Rozkładam
ramiona na bok i sunę na czymś, co przypomina deskę snowboardową. Zbli\am się do okien jednego
z największych wie\owców. Widzę w środku człowieka siedzącego za biurkiem i pracującego na
komputerze. Trochę głupio jest mi go nagabywać. O co się zapytam? O pogodę, jak ma na imię? Nie
wiem, co mam robić. Chyba poproszę o kierownictwo Niefizycznych Przyjaciół. Ledwie kończę tę [ Pobierz całość w formacie PDF ]