[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cicho. - Czekać -
wzruszyła ramionami. - A co chciałbyś robić? - Nie wiem. To naprawdę
zaraz się stanie. -
Chyba nie myślałeś, że to ciąża urojona? Filip dopił zimną już kawę;
zaschnięte resztki
napoju osiadły na wewnętrznych ściankach filiżanki, jak kożuch mleka,
które wykipiało na
kuchenkę. Wziął dłoń Lidii i podniósł ją do swoich ust, delikatnie całował
jej palce, od
nasady aż po paznokcie. Biały lakier, położony tylko na kciuk, odprysnął,
tworząc lekki
uskok wyczuwalny językiem. Lidia trzymała sztywno rękę, gotowa zabrać
ją, gdyby ktoś
wszedł do kawiarni. W końcu Filip odłożył jej dłoń na stolik, tuż obok
waniliowej świecy.
- Kocham cię - powiedział, patrząc na nią.
- Ja ciebie też - odpowiedziała pospiesznie.
- Będzie dobrze - dodał.
- To miało mnie pocieszyć? Czy ciebie?
Uniósł brwi i pokiwał głową, dając do zrozumienia, że chodziło i o jedno,
i o drugie.
- Zjadłabym jeszcze jedno - powiedziała, patrząc łakomie w kierunku
przeszklonej lady
chłodniczej.
- Jesteś pewna?
- A co, żałujesz mi? Niedługo schudnę o dziesięć kilo, więc mogę zjeść
teraz jedno
więcej.
- Możesz, możesz - zgodził się.
- Nie pytałam cię o zgodę.
- Dlaczego jesteś w takim bojowym nastroju?
Wzruszyła ramionami, nie odpowiadając. Skinęła na kelnerkę i zamówiła
torcik bezowy.
Filip siedział niespokojnie, wyjadając palcem okruchy rogalika ze
swojego talerza.
- To jak teraz będzie? - zapytał. Lidia odłożyła widelec. - Filip, o co ci
chodzi? - O nic,
naprawdę. Zastanawiam się po prostu, jak będzie nam z dzieckiem.
Pobudki w nocy, płacz,
nie wiadomo z jakiego powodu, butelki i pieluchy w całym mieszkaniu,
wanienka w łazience,
zabawki na podłodze, szafa pełna dziecięcych ubranek. A potem zacznie
chodzić i robić
przegląd w każdej szufladzie. Wszystko się zmieni, całe nasze mieszkanie,
całe nasze życie.
- Filip, na razie to moje życie się zmieniło, bo to ja wyglądam jak mutant z
brzuchem już
prawie do kolan. A potem to ja muszę urodzić, a nadal nie wyobrażam
sobie, jak to w ogóle
jest możliwe. Więc na razie u ciebie jeszcze nic się nie zmieniło.
- %7łona mi się zmieniła.
- No właśnie.
- Ale wkrótce zmieni się& wszystko.
- No zmieni. To co?
- Tak tylko myślę.
Lidia wstała, wspierając się jedną ręką na oparciu krzesła, a drugą
podtrzymując brzuch.
- Chodzmy - powiedziała. - Skurcze mnie łapią, muszę się położyć.
- Skurcze?! - przestraszył się Filip.
- W łydki. Tylko mi tu nie zemdlej.
Kiedy on podszedł do baru uregulować rachunek, Lidia zamknęła oczy i
delikatnie
masowała brzuch, starając się wyczuć ruchy dziecka. Przestraszyła się
przez moment, tak
było spokojne, ale po chwili coś zaczęło przesuwać się pod jej skórą.
Stopa lub kolano
próbowało znalezć lepszą, wygodniejszą pozycję. Teraz dziecku było już
tam tak ciasno, że
chyba nie mogło doczekać się wyjścia. A może było odwrotnie, może to
właśnie teraz
zbliżały się do końca najszczęśliwsze godziny jego życia?
21
Po pierwsze, śpiochy. Zatrzaski mają ułatwiać zadanie, ale zawsze,
przynajmniej jeden,
zazwyczaj ten środkowy, się zacina. Wtedy szarpiesz mocniej, aż puszczają
szwy lub materiał
przedziera się i znów musisz zacząć powoli i metodycznie, a wówczas
zatrzask puszcza bez
oporów, jakby nigdy nie sprawiał problemów. Już po kilku dniach
wiadomo, że najlepiej
całkowicie wyłuskać nogi z ubranka i podsunąć nogawki jak najwyżej.
Wtedy jest szansa, że
nie ubrudzą się i nie będzie trzeba zmieniać czwartych lub piątych
śpiochów tego dnia. Teraz
pielucha. Najpierw odpiąć samoprzylepne paski z przodu, złapać jeden
róg, odkleić pewnym,
płynnym ruchem, bez szarpania. Tyle teoria. W praktyce dziecko wierzga
nogami, przesuwa
się po śliskim materiale specjalnej nakładki na komodę, wreszcie zaczyna
krzyczeć, czy to z
zimna, bo nogi nagle wyjęte z nagrzanego ubranka, czy zwyczajnie, dla
zasady, żeby
oznajmić światu swoje istnienie. I już po trzydziestu sekundach masz tego
dość, chcesz
skończyć jak najszybciej, a płynność twoich ruchów zostaje dramatycznie
zaburzona. Mimo
to musisz brnąć dalej.
Pierwszy jest zapach. Filip po pierwszych kilku razach skonstatował
zdziwiony, że nie
jest taki straszny. Lekko słodkawy, trochę przypominający skwaśniałe
mleko. I trwa tylko
kilka sekund. Najpierw trzeba unieść nóżki mocno do góry, wyciągnąć
zużytą pieluchę,
szczelnie ją zawinąć, zakleić pas kami i rzucić na podłogę. Dalej wilgotną
chusteczką zetrzeć
resztki jasnożółtych śladów z mikroskopijnych pośladków i mocno
pomarszczonego,
nieproporcjonalnie dużego worka mosznowego. Teraz wyciągnąć
wcześniej naszykowaną
czystą pieluchę, rozprostować ją i podsunąć pod kręcące się, gładziutkie
pośladki. I jeszcze
krem, krótka walka z wykręconym ciałem i wierzgającymi nogami -
wreszcie paski pieluchy
przyklejone i można nakładać nogawki na chłodne już stópki.
Po tym wszystkim, ocierając zwilgotniałe od potu czoło, Filip oddał syna
Lidii, a sam
poszedł wyrzucić do śmieci to, co przed chwilą rzucił na podłogę. To
przerażające, ile teraz,
już jako trzyosobowa rodzina, produkują śmieci! Dziesięć pieluch i
kilkanaście chusteczek
dziennie. Pudełka po oliwce, kremie, szamponie. Do tego pranie co dwa
dni. Okazuje się
więc, że pierwsze dni życia człowieka są zabójcze dla środowiska
naturalnego. To dziwne, że
ekologowie jeszcze nie zaczęli protestować i prowadzić kampanii
przeciwko rozbuchanej
higienie niemowląt.
Filip usiadł na kanapie obok żony, wziął od niej syna i przyglądał się jego
oczom,
zastanawiając się, czy rzeczywiście jeszcze niczego nie widzi? Czy
rozróżnia kształty?
Kolory? A może widzi ciemne i jasne plamy? Albo kształty i kolory, ale
nie wie, co one
znaczą, więc nie zwraca na nie uwagi, nie podąża wzrokiem za niczym, bo
nie wie, co to jest?
- Będzie spał - Lidia przerwała rozmyślania Filipa.
- To ja go uśpię - zaoferował.
- Nie, daj go mnie.
- Dlaczego? Jesteś zmęczona. Poza tym powinien zasypiać w łóżeczku, a
nie ciągle w
twoich ramionach.
- No to spróbuj.
Powiedziała to tonem oznaczającym  na pewno ci się nie uda . Minął
tydzień od dnia,
kiedy wrócili z synem ze szpitala. Przez ten czas mały Oskar tylko kilka
razy zasnął sam w
łóżeczku. Każdy rodzic zdaje sobie sprawę, jak może się to skończyć,
jednak niewielu unika
noszenia dziecka na rękach lub zasypiania z nim w małżeńskim łożu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl