[ Pobierz całość w formacie PDF ]
S
R
ROZDZIAA TRZECI
Mike otworzył oczy i półprzytomnym wzrokiem rozejrzał się wokół siebie.
Coś było nie w porządku... no jasne, zasnął w salonie.
Rozmasował zesztywniałą szyję. Nie, coś jeszcze było nie tak...
Jak przez mgłę przypominał sobie wczorajszy wieczór. Musiał zasnąć w cza-
sie rozmowy z Callie... a dziewczyna upadla na niego...
Podniósł głowę i z nadzieją wciągnął powietrze. W nocy wprawdzie ktoś"
okrył go kocem, lecz po mieszkaniu nie rozchodził się zapach karmelowych nale-
śników ani kawy, lub choćby smażonego bekonu...
- Callie?
Głucha cisza.
Wstał i smętnie powędrował do kuchni.
- Hej, Callie?
Na blacie ujrzał kartkę papieru.
Mike, Ross zabrał mnie do biura. Pożyczy mi trucka, więc będę niezależna.
To mile z jego strony, prawda?
Mam nadzieję, że czujesz się lepiej. Callie"
Najpierw Donovan, teraz Ross. Zmiął kartkę i rzucił ją do kosza. Jeśli które-
muś z nich się poszczęści, on będzie widywał Callie tylko w pracy.
Jest jeszcze Travis. Ten nie odstąpi dziewczyny nawet na krok. Wreszcie ta
mała pobożnisia się dowartościuje, gdy trzech facetów zacznie się za nią uganiać...
a jemu pozostanie rola przyzwoitki.
Niech diabli wezmą Elaine! On nigdy nie mieszał się do jej spraw... no, pra-
wie nigdy. Pogonił tamtego gogusia, z którym kiedyś chodziła, lecz chyba już mu
to wybaczyła? Wprawdzie facet okazał się bystry i zbił majątek na komputerach,
S
R
ale i tak nie był wiele wart...
Zaparzył kawę, zjadł grzankę z masłem orzechowym, jak co dzień. Przeżyje.
Po kąpieli i zażyciu aspiryny poczuł się lepiej. Może pojechać na lotnisko i
zabrać Callie na lunch? Raczej na obiad, poprawił się, spojrzawszy na zegarek. No
cóż, wczoraj nie był zbyt miły, musi to jakoś jej zrekompensować. A przede
wszystkim musi ją zręcznie ostrzec przed tymi draniami... to znaczy swoimi przy-
jaciółmi.
Jasne, ufa im bezgranicznie... lecz nie wtedy, gdy chodzi o Callie.
- Sprawdzę rozkłady lotów i oddzwonię, dobrze? - Odłożyła słuchawkę.
Wokół otaczał ją totalny bałagan, z którym jak najprędzej powinna się zmie-
rzyć. Ross i Donovan dali jej wolną rękę.
Może należało sprowadzić buldożer?
Jej poprzedniczka musiała być bardzo... tolerancyjna, sądząc po rupieciach
zalegających wszystkie kąty. Stara maszyna do pisania, puste banki po oleju, części
do silników, rachunki i zamówienia szczelnie zapełniały pomieszczenie.
W tekturowe pudło obok nie używanego komputera ktoś wetknął plik ero-
tycznych magazynów.
Te pisemka już zostały zabrane. I to w piorunującym tempie. Obaj mężczyzni,
czerwoni ze zmieszania, nieśmiało próbowali się usprawiedliwiać, że w tych stro-
nach te magazyny są bardzo popularne.
Zabawne. Czy im się wydaje, że nigdy w życiu nie słyszała o takich pisem-
kach? Mężczyzni są jak dzieci.
Sięgnęła po blok i znów coś zanotowała. Musi poprosić Mike'a, by nie mówił
nikomu, że jej ojciec jest pastorem. Gdyby to się rozeszło, jej nowi znajomi zaczę-
liby obchodzić ją z daleka, jakby wybierała się do klasztoru.
Ożywiła się, gdy za oknem dostrzegła niebieskie auto Mike'a. Najwyższy
czas, by wreszcie się pokazał. Ona jest w pracy od siódmej.
S
R
- Callie?
- To ty, Mike? - Pochyliła się nad biurkiem, pisząc coś z zapałem. Nie może
pomyśleć, że na niego czekała, rozpamiętując wczorajszy pocałunek...
- Jasne, że ja. A kogo się spodziewałaś?
Ciebie, odparła w duchu.
- Jak się czujesz? - zapytała, przyglądając mu się ukradkiem. - Spałeś, gdy
wychodziłam rano.
- Spałem? Raczej byłem nieprzytomny - zaśmiał się. A więc wczorajszy wie-
czór nie zepsuł mu humoru. - Coś takiego nigdy mi się nie zdarzyło. Wypiłem tylko
dwa drinki, ale na pusty żołądek.
- Tak to jest - odrzekła.
Z trudem skrywała rozczarowanie. Zachowywał się zupełnie naturalnie, pew-
nie więc nic nie pamiętał...
Mike przysiadł na stercie pustych pudełek.
- Jak tu się zmieniło. Oczom nie wierzę - powiedział ze szczerym zdumie-
niem.
Musiał więc z góry założyć, że Callie nie da sobie rady. Z jej parafialnym
doświadczeniem nie miała prawa poradzić sobie z prowadzeniem biura tak znamie-
nitej firmy, jak Tripple M"...
Biedaczek nie miał pojęcia, że Callie od lat z powodzeniem prowadzi własną
firmę konsultingową. Ustaliły jednak z Elaine, że dowie się o tym dopiero we wła- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
S
R
ROZDZIAA TRZECI
Mike otworzył oczy i półprzytomnym wzrokiem rozejrzał się wokół siebie.
Coś było nie w porządku... no jasne, zasnął w salonie.
Rozmasował zesztywniałą szyję. Nie, coś jeszcze było nie tak...
Jak przez mgłę przypominał sobie wczorajszy wieczór. Musiał zasnąć w cza-
sie rozmowy z Callie... a dziewczyna upadla na niego...
Podniósł głowę i z nadzieją wciągnął powietrze. W nocy wprawdzie ktoś"
okrył go kocem, lecz po mieszkaniu nie rozchodził się zapach karmelowych nale-
śników ani kawy, lub choćby smażonego bekonu...
- Callie?
Głucha cisza.
Wstał i smętnie powędrował do kuchni.
- Hej, Callie?
Na blacie ujrzał kartkę papieru.
Mike, Ross zabrał mnie do biura. Pożyczy mi trucka, więc będę niezależna.
To mile z jego strony, prawda?
Mam nadzieję, że czujesz się lepiej. Callie"
Najpierw Donovan, teraz Ross. Zmiął kartkę i rzucił ją do kosza. Jeśli które-
muś z nich się poszczęści, on będzie widywał Callie tylko w pracy.
Jest jeszcze Travis. Ten nie odstąpi dziewczyny nawet na krok. Wreszcie ta
mała pobożnisia się dowartościuje, gdy trzech facetów zacznie się za nią uganiać...
a jemu pozostanie rola przyzwoitki.
Niech diabli wezmą Elaine! On nigdy nie mieszał się do jej spraw... no, pra-
wie nigdy. Pogonił tamtego gogusia, z którym kiedyś chodziła, lecz chyba już mu
to wybaczyła? Wprawdzie facet okazał się bystry i zbił majątek na komputerach,
S
R
ale i tak nie był wiele wart...
Zaparzył kawę, zjadł grzankę z masłem orzechowym, jak co dzień. Przeżyje.
Po kąpieli i zażyciu aspiryny poczuł się lepiej. Może pojechać na lotnisko i
zabrać Callie na lunch? Raczej na obiad, poprawił się, spojrzawszy na zegarek. No
cóż, wczoraj nie był zbyt miły, musi to jakoś jej zrekompensować. A przede
wszystkim musi ją zręcznie ostrzec przed tymi draniami... to znaczy swoimi przy-
jaciółmi.
Jasne, ufa im bezgranicznie... lecz nie wtedy, gdy chodzi o Callie.
- Sprawdzę rozkłady lotów i oddzwonię, dobrze? - Odłożyła słuchawkę.
Wokół otaczał ją totalny bałagan, z którym jak najprędzej powinna się zmie-
rzyć. Ross i Donovan dali jej wolną rękę.
Może należało sprowadzić buldożer?
Jej poprzedniczka musiała być bardzo... tolerancyjna, sądząc po rupieciach
zalegających wszystkie kąty. Stara maszyna do pisania, puste banki po oleju, części
do silników, rachunki i zamówienia szczelnie zapełniały pomieszczenie.
W tekturowe pudło obok nie używanego komputera ktoś wetknął plik ero-
tycznych magazynów.
Te pisemka już zostały zabrane. I to w piorunującym tempie. Obaj mężczyzni,
czerwoni ze zmieszania, nieśmiało próbowali się usprawiedliwiać, że w tych stro-
nach te magazyny są bardzo popularne.
Zabawne. Czy im się wydaje, że nigdy w życiu nie słyszała o takich pisem-
kach? Mężczyzni są jak dzieci.
Sięgnęła po blok i znów coś zanotowała. Musi poprosić Mike'a, by nie mówił
nikomu, że jej ojciec jest pastorem. Gdyby to się rozeszło, jej nowi znajomi zaczę-
liby obchodzić ją z daleka, jakby wybierała się do klasztoru.
Ożywiła się, gdy za oknem dostrzegła niebieskie auto Mike'a. Najwyższy
czas, by wreszcie się pokazał. Ona jest w pracy od siódmej.
S
R
- Callie?
- To ty, Mike? - Pochyliła się nad biurkiem, pisząc coś z zapałem. Nie może
pomyśleć, że na niego czekała, rozpamiętując wczorajszy pocałunek...
- Jasne, że ja. A kogo się spodziewałaś?
Ciebie, odparła w duchu.
- Jak się czujesz? - zapytała, przyglądając mu się ukradkiem. - Spałeś, gdy
wychodziłam rano.
- Spałem? Raczej byłem nieprzytomny - zaśmiał się. A więc wczorajszy wie-
czór nie zepsuł mu humoru. - Coś takiego nigdy mi się nie zdarzyło. Wypiłem tylko
dwa drinki, ale na pusty żołądek.
- Tak to jest - odrzekła.
Z trudem skrywała rozczarowanie. Zachowywał się zupełnie naturalnie, pew-
nie więc nic nie pamiętał...
Mike przysiadł na stercie pustych pudełek.
- Jak tu się zmieniło. Oczom nie wierzę - powiedział ze szczerym zdumie-
niem.
Musiał więc z góry założyć, że Callie nie da sobie rady. Z jej parafialnym
doświadczeniem nie miała prawa poradzić sobie z prowadzeniem biura tak znamie-
nitej firmy, jak Tripple M"...
Biedaczek nie miał pojęcia, że Callie od lat z powodzeniem prowadzi własną
firmę konsultingową. Ustaliły jednak z Elaine, że dowie się o tym dopiero we wła- [ Pobierz całość w formacie PDF ]