[ Pobierz całość w formacie PDF ]
taktować? Miała prawo do wizyt. Ale z jakichś względów z niego nie skorzystała.
To było coś nowego.
- Marge powiedziała...
- Ach, więc to ona tak namąciła ci w głowie. Marge była wtedy zupełnie nowa. Nie
znała wszystkich okoliczności. Podobnie zresztą jak teraz. Twoja matka nie była skłonna
do zawierania żadnych kompromisów. W przeciwieństwie do Ally.
- Tylko dlatego, że Dennison przyparł ją do muru. Po prostu nie miała innego wyj-
ścia.
- Czemu więc narzekasz? Powiedziałbym, że sprawy przybrały korzystny dla cie-
bie obrót.
Tylko Pops mógł powiedzieć coś podobnego. Nie dostrzegał absurdu tej sytuacji.
Kłócenie się z nim nie miało sensu. Był najbardziej upartym człowiekiem, jakiego znał.
- Chciałbym, żebyśmy dobrze się zrozumieli. Ally i dziecko to moja sprawa, nie
twoja. Ja się wszystkim zajmę i, niezależnie od tego, co się wydarzy, nie chcę, żebyś się
do tego mieszał.
Pops rozważał, czy była to grozba, czy wyzwanie. W końcu uniósł brwi i się roze-
śmiał.
- Jedno jest pewne: jesteś Wellsem z krwi i kości. Mam tylko nadzieję, że kiedy
zabijesz się na Dagny", będziesz umierał z pełną świadomością faktu, że twoje dziecko
będą chować obcy ludzie.
- Ally nie jest obcą osobą. Poza tym, nie mam najmniejszego zamiaru ginąć. Po
prostu szukasz kolejnego pretekstu do tego, aby zmusić mnie do odwołania całej impre-
zy.
- %7łebyś wiedział, że tak. Gdybym wiedział, że to pomoże, odciąłbym ci sponso-
ring.
- Znalazłbym nowy.
R
L
T
- Wiem o tym. Dlatego tego nie zrobiłem. - Pops westchnął głęboko i nagle zaczął
wyglądać na swoje siedemdziesiąt lat. - Twój ojciec lubił ryzyko, a ty pod wieloma
względami go przypominasz. Ale jedno was różni. W przeciwieństwie do Paula masz
głowę na karku. Pomyśl o tym, co ci powiedziałem. Oczekujesz dziecka. Masz kobietę, z
którą chcesz się ożenić. Całą przyszłość przed sobą. Naprawdę jesteś skłonny zaryzyko-
wać to wszystko tylko po to, aby zdobyć kolejny tytuł? Masz ich bez liku. Popełniasz ten
sam błąd, co twój ojciec; przedkładasz własne marzenia ponad dobro innych. Ponosisz
teraz ogromną odpowiedzialność i w ogóle nie bierzesz tego pod uwagę.
To było jedno z dłuższych przemówień, jakie Pops wygłosił w życiu. W przeszło-
ści nazwałby go ostatnim durniem" i na tym by się skończyło.
- Pops, zdajesz sobie sprawę, ilu ludzi jest w to zaangażowanych? Jakie to ma zna-
czenie dla naszej pracy? Gdyby Dagny" tego dokonała, nie moglibyśmy się opędzić od
nowych zamówień. Nasi udziałowcy czekają na ten rejs, bo wiedzą, jak bardzo jest to
korzystne. Nie chodzi tylko o zdobycie przeze mnie kolejnego tytułu i doskonale o tym
wiesz.
- Nie mów mi, że robisz to dla firmy, synu.
- Dla firmy też.
- Nie zmienia to faktu, że mi się to nie podoba.
- Obiecuję ci, że jak pobiję rekord, będzie ci się podobało jak cholera. Zawrzyjmy
umowę. Spróbuję raz. Jeśli nie uda mi się pobić rekordu, więcej nie będę próbował.
Pops uśmiechnął się lekko.
- To już coś.
- Nie martw się. Do rejsu jest jeszcze cały miesiąc. W międzyczasie zamierzam je-
dynie wypróbować Kirke".
- To dobrze. Doskonale wiesz, że każdy siwy włos na tej głowie to twoja zasługa.
- Dzięki tej siwiznie wyglądasz dystyngowanie.
- Przypomnę ci o tym, kiedy twój syn...
- Albo córka.
- Niech Bóg ma cię w opiece, jeśli urodzi się dziewczynka. - Wskazał ręką wnętrze
kabiny Kirke". - Kto wie, jeśli Ally się tu spodoba, może doczekacie się więcej dzieci.
R
L
T
Chris nigdy wcześniej o tym nie myślał.
- Kiedy zamierzasz ją zwodować?
- Pod koniec tygodnia. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, będę mógł zabrać Ally w ten
weekend...
W tym momencie usłyszeli krzyki, a potem rozległ się głośny huk, od którego po-
wietrze zadrżało. Pops zachwiał się na nogach. Chris podtrzymał go, po czym wystawił
głowę na zewnątrz, żeby zobaczyć, co się dzieje. W nozdrza uderzył go zapach dymu.
Wszędzie biegali ludzie z gaśnicami w rękach.
- Idz sprawdzić, co się pali. I zadzwoń pod 911.
Chris zostawił dziadka w kokpicie i pobiegł w kierunku, z którego rozchodził się
dym.
Mam problem w stoczni. Muszę odwołać dzisiejsze spotkanie. Zadzwonię jutro.
Przykro mi".
Ally po raz czterdziesty przeczytała krótką wiadomość, którą zostawił jej Chris, w
nadziei, że dzięki temu dowie się czegoś więcej. Niestety. Z westchnieniem zamknęła
telefon i oparła głowę o zagłówek.
Otrzymała tę wiadomość wczoraj po południu i od tamtej pory Chris się nie ode- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
taktować? Miała prawo do wizyt. Ale z jakichś względów z niego nie skorzystała.
To było coś nowego.
- Marge powiedziała...
- Ach, więc to ona tak namąciła ci w głowie. Marge była wtedy zupełnie nowa. Nie
znała wszystkich okoliczności. Podobnie zresztą jak teraz. Twoja matka nie była skłonna
do zawierania żadnych kompromisów. W przeciwieństwie do Ally.
- Tylko dlatego, że Dennison przyparł ją do muru. Po prostu nie miała innego wyj-
ścia.
- Czemu więc narzekasz? Powiedziałbym, że sprawy przybrały korzystny dla cie-
bie obrót.
Tylko Pops mógł powiedzieć coś podobnego. Nie dostrzegał absurdu tej sytuacji.
Kłócenie się z nim nie miało sensu. Był najbardziej upartym człowiekiem, jakiego znał.
- Chciałbym, żebyśmy dobrze się zrozumieli. Ally i dziecko to moja sprawa, nie
twoja. Ja się wszystkim zajmę i, niezależnie od tego, co się wydarzy, nie chcę, żebyś się
do tego mieszał.
Pops rozważał, czy była to grozba, czy wyzwanie. W końcu uniósł brwi i się roze-
śmiał.
- Jedno jest pewne: jesteś Wellsem z krwi i kości. Mam tylko nadzieję, że kiedy
zabijesz się na Dagny", będziesz umierał z pełną świadomością faktu, że twoje dziecko
będą chować obcy ludzie.
- Ally nie jest obcą osobą. Poza tym, nie mam najmniejszego zamiaru ginąć. Po
prostu szukasz kolejnego pretekstu do tego, aby zmusić mnie do odwołania całej impre-
zy.
- %7łebyś wiedział, że tak. Gdybym wiedział, że to pomoże, odciąłbym ci sponso-
ring.
- Znalazłbym nowy.
R
L
T
- Wiem o tym. Dlatego tego nie zrobiłem. - Pops westchnął głęboko i nagle zaczął
wyglądać na swoje siedemdziesiąt lat. - Twój ojciec lubił ryzyko, a ty pod wieloma
względami go przypominasz. Ale jedno was różni. W przeciwieństwie do Paula masz
głowę na karku. Pomyśl o tym, co ci powiedziałem. Oczekujesz dziecka. Masz kobietę, z
którą chcesz się ożenić. Całą przyszłość przed sobą. Naprawdę jesteś skłonny zaryzyko-
wać to wszystko tylko po to, aby zdobyć kolejny tytuł? Masz ich bez liku. Popełniasz ten
sam błąd, co twój ojciec; przedkładasz własne marzenia ponad dobro innych. Ponosisz
teraz ogromną odpowiedzialność i w ogóle nie bierzesz tego pod uwagę.
To było jedno z dłuższych przemówień, jakie Pops wygłosił w życiu. W przeszło-
ści nazwałby go ostatnim durniem" i na tym by się skończyło.
- Pops, zdajesz sobie sprawę, ilu ludzi jest w to zaangażowanych? Jakie to ma zna-
czenie dla naszej pracy? Gdyby Dagny" tego dokonała, nie moglibyśmy się opędzić od
nowych zamówień. Nasi udziałowcy czekają na ten rejs, bo wiedzą, jak bardzo jest to
korzystne. Nie chodzi tylko o zdobycie przeze mnie kolejnego tytułu i doskonale o tym
wiesz.
- Nie mów mi, że robisz to dla firmy, synu.
- Dla firmy też.
- Nie zmienia to faktu, że mi się to nie podoba.
- Obiecuję ci, że jak pobiję rekord, będzie ci się podobało jak cholera. Zawrzyjmy
umowę. Spróbuję raz. Jeśli nie uda mi się pobić rekordu, więcej nie będę próbował.
Pops uśmiechnął się lekko.
- To już coś.
- Nie martw się. Do rejsu jest jeszcze cały miesiąc. W międzyczasie zamierzam je-
dynie wypróbować Kirke".
- To dobrze. Doskonale wiesz, że każdy siwy włos na tej głowie to twoja zasługa.
- Dzięki tej siwiznie wyglądasz dystyngowanie.
- Przypomnę ci o tym, kiedy twój syn...
- Albo córka.
- Niech Bóg ma cię w opiece, jeśli urodzi się dziewczynka. - Wskazał ręką wnętrze
kabiny Kirke". - Kto wie, jeśli Ally się tu spodoba, może doczekacie się więcej dzieci.
R
L
T
Chris nigdy wcześniej o tym nie myślał.
- Kiedy zamierzasz ją zwodować?
- Pod koniec tygodnia. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, będę mógł zabrać Ally w ten
weekend...
W tym momencie usłyszeli krzyki, a potem rozległ się głośny huk, od którego po-
wietrze zadrżało. Pops zachwiał się na nogach. Chris podtrzymał go, po czym wystawił
głowę na zewnątrz, żeby zobaczyć, co się dzieje. W nozdrza uderzył go zapach dymu.
Wszędzie biegali ludzie z gaśnicami w rękach.
- Idz sprawdzić, co się pali. I zadzwoń pod 911.
Chris zostawił dziadka w kokpicie i pobiegł w kierunku, z którego rozchodził się
dym.
Mam problem w stoczni. Muszę odwołać dzisiejsze spotkanie. Zadzwonię jutro.
Przykro mi".
Ally po raz czterdziesty przeczytała krótką wiadomość, którą zostawił jej Chris, w
nadziei, że dzięki temu dowie się czegoś więcej. Niestety. Z westchnieniem zamknęła
telefon i oparła głowę o zagłówek.
Otrzymała tę wiadomość wczoraj po południu i od tamtej pory Chris się nie ode- [ Pobierz całość w formacie PDF ]