[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Potem mi to pani wyjaśni. Najwyższa pora, żeby mój
umysł miał większe wyzwania niż domy z klocków lego
czy rymowanki.
I tak dopiero przy kawie powrócono do powodu,
który sprowadził Caitlin do Turalli.
 Wiem, że oboje unikacie tego tematu  zaczęła
Sue, patrzÄ…c wpierw na Connora, a potem na Caitlin
 ale chcę kiedyś wrócić do pracy i wolałabym być na
bieżąco. Wiec co pani zamierza, kiedy już będzie pani
miała te drzewa genealogiczne i badania?
 Moim punktem wyjścia jest wirusowe podłoże
choroby. Usiłuję wyjaśnić, dlaczego wirus atakuje tylko
wybranych.
 Jaka struktura genetyczna predysponuje do cho-
roby, a jaka uodpornia? Tak, teraz rozumiem  rzekł
Mike.
Caitlin rozciągnęła wargi w uśmiechu, modląc się
w duchu, by Mike ją popierał, zwłaszcza że Connor jest
przeciw.
PODRÓ%7Å‚ DO AUSTRALII 57
 Turalla to płodny grunt dla genetyka  stwierdziła
Sue.
 Szczęście, że stąd nie pochodzę  rzekł Mike.
 Ale ja tak  oznajmiła jego żona.
W pokoju powiało chłodem. Caitlin zerknęła na
Connora. Patrzył na nią z wyrzutem.
 Pochodzenie nie oznacza, że twoje dzieci auto-
matycznie są zagrożone  zwrócił się do gospodyni.
 To tylko hipoteza, może prowadzić donikąd.
 Ale lęk...  szepnęła Sue.
Connor zobaczył, że Caitlin zaczyna to pojmować.
Nie czuł jednak satysfakcji, a tylko współczucie  dopó-
ki nie zabrała głosu, zirytowana swoim chwilowym
wahaniem.
 Więc mam nic nie robić, ponieważ nad niektórymi
głowami zawiśnie miecz Damoklesa?
 Kto wie, jak daleko to pójdzie i co przy okazji
wypłynie na powierzchnię?  Connor poklepał lekko
dłoń Sue.  Znam wszystkie argumenty i przyznaję, że
Turalla daje pani wyjątkową szansę, ale wolałbym
przewidzieć problemy.
 I dysponować sposobami ich rozwiązania?  wtrą-
cił Mike z uśmiechem.  Przecież wiesz, stary, że to
niemożliwe.
Trudno to wyjaśnić, ale najbardziej martwiło Con-
nora poczucie zagrożenia, którego on, najbardziej pro-
zaiczny z ludzi, nigdy dotąd nie zaznał. Mike by go
wyśmiał.
Spojrzał na Caitlin, która rozmawiała z Sue o dzie-
ciach  zdrowych dzieciach. Może faktycznie coś mu
dolega. To wyjaśniałoby wiele spraw. Ale nie powód,
58 PODRÓ%7Å‚ DO AUSTRALII
dla którego wlepia wzrok w twarz tej kobiety i wsłuchu-
je się w jej głos.
 Niech go pani zabierze do domu  rzekł Mike,
a kobiety wybuchnęły śmiechem.
 Chrapałem?  spytał Connor.
 Nie  zapewniła Sue.  Odpłynąłeś myślami. Trzy
razy pytałam, czy zagrasz w sobotę w golfa. Teraz moja
kolej.  Odwróciła się do Caitlin.  Gramy na zmianę
zmężem. Wtedy to drugie zostaje z dziećmi. A pani gra?
Caitlin pokręciła głową z żalem, ale zaraz sobie
przypomniała, że praca jest najważniejsza.
 Tutaj wolę pracować, choćby i w weekendy.
 Nie można pracować bez przerwy. U Connora
w każdą niedzielę wieczorem jest barbecue. Połowa
szpitala wpada, tego jednego nie wolno pani opuścić.
Caitlin szukała zaproszenia w oczach Connora, które
były poważne jak wówczas, gdy zwrócił jej uwagę, że
nie zamknęła drzwi na klucz. Czy istnieje jakiś dodat-
kowy powód, dla którego nie życzy sobie jej obecności
w Turalli? Czy naprawdę chodzi mu wyłącznie o dobro
mieszkańców?
 Musimy lecieć  rzucił.
Caitlin obiecała gospodarzom, że będzie z nimi
w kontakcie i któregoś dnia spotka się z Sue na kawie.
Kiedy wyszła na dwór, owiał ją chłód wieczoru.
 To dobrzy ludzie  oznajmił Connor.
 Myśli pan, że nie zauważyłam?  Uznała, że
znowu jÄ… atakuje.
 Powiedziałem tylko, że to mili ludzie, nic więcej.
Ich oczy spotkały się. Caitlin w jednej chwili zapom-
niała o Mike u i Sue, a także o swoich badaniach.
PODRÓ%7Å‚ DO AUSTRALII 59
 To przez ten księżyc  mruknęła, sadowiąc się
w aucie.
W zamkniętej przestrzeni ogarnął ją niepokój. Con-
nor zabierał za dużo miejsca i za dużo powietrza.
Przyjrzała się jego profilowi i spostrzegła lekko wy-
stającą brodę. Czy to znak, że jest uparty? Zgadłaby to
bez dodatkowej pomocy. Wiodła dalej wzrokiem
wzdłuż jego szyi, ramienia, aż do dłoni, która spoczywa-
ła na kierownicy. Miał długie i szczupłe palce. Czy
potrafi trzymać kobietę wżelaznym uścisku, a jedno-
cześnie pieścić delikatnie? Co za absurdalne fantazje!
Zaśmiała się cicho.
 Dobry dowcip?  spytał.
 Zdecydowanie nie  odparła, wdzięczna cieniom,
które kryły jej rumieńce.
 Szkoda. Dobry dowcip potrafi rozładować atmo-
sferÄ™.
 Ja nie jestem spięta.
 Doprawdy?
 Nie powitał mnie pan nawet.
 Zdawało mi się, że powitałem panią nie najgorzej.
ZobaczyÅ‚a bÅ‚ysk jego zÄ™bówwúsmiechu.
 Ale nie mojÄ… pracÄ™.
 Czy jest pani tak związana ze swoją pracą, że nie
ma pani odwagi zaistnieć bez niej?
Teraz w jego słowach zabrzmiała pogarda.
 Nie wiem. Tak, praca jest częścią mnie, jest dla
mnie ważna, ale nie jest wszystkim  odrzekła szczerze.
 Nie gra pani w golfa ani nie przywiÄ…zuje wagi do
jedzenia. Więc co jeszcze się dla pani liczy?
Chciała óswiadczyć, że książki. Czytanie to był jej
60 PODRÓ%7Å‚ DO AUSTRALII
ulubiony sposób spędzania wolnego czasu. Ale gdyby
zapytał o ostatnią lekturę, byłaby w kropce, ponieważ od
miesięcy nie wzięła książki do ręki. A może już minęły
lata?
 Lubię spacerować  oznajmiła wyzywająco, myś-
ląc o przyjemności, z jaką szła spacerkiem do piekarni.
 A ma pani samochód, który wozi panią z miejsca
na miejsce szybciej niż większość innych wozów.
Prowokuje jÄ…, ale dlaczego?
 Jak mam czas, chodzę piechotą.  Splotła ramiona
na piersi w klasycznym geście obronnym i wyjrzała
przez okno.
 I je pani, kiedy ma czas.
Odwróciła głowę, a on pogłaskał ją po policzku.
 Czy tak trudno zdobyć pozycję na polu nauki?
Musi pani wciąż walczyć, żeby udowodnić, że jest
pani tak samo dobra jak mężczyzni albo mniej urodziwe
kobiety? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl