[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tacy?
Cudowne zgodziła się Ania, zatapiając spojrzenie swych szarych, rozjaśnionych
oczu w jego szafirowych zrenicach.
Oboje znali drogę do czarownej krainy marzeń, gdzie w dolinach wiecznie kwitną róże
szczęścia, obłoki nie zasnuwają pogodnego nieba, melodyjne dzwony nigdy nie brzmią
fałszywie, a pokrewnych dusz jest bez liku. Znajomość geografii tego kraju& leżącego na
wschód od słońca, na zachód od księżyca & jest bezcenną wiedzą, której nabyć nie można na
żadnym targowisku świata. Musi to być dar dobrych wróżek złożony człowiekowi w dniu
jego przyjścia na świat, dar, którego życie nie zdoła zniszczyć ani odebrać. Lepiej jest go
posiadać i mieszkać na poddaszu niż żyć w pałacu, będąc pozbawionym tego skarbu.
Cmentarz Avonlea był jeszcze wciąż, jak za dawnych czasów pustkowiem
porośniętym trawa. Ale Miłośnicy pamiętali o nim: na ostatnim zebraniu Koła Priscilla Grant
odczytała referat o cmentarzach. Miłośnicy zamierzali w przyszłości zastąpić szary, omszony
płot żelaznymi sztachetami, skosić trawę, a walące się pomniki podeprzeć i odnowić. Ania
złożyła przyniesione kwiaty na grobie Mateusza, potem zaś udała się do ocienionego topolami
zakątka, gdzie spoczywała Helena Gray. Od czasu urodzinowej majówki zawsze, gdy była na
cmentarzu, zachodziła tam. Poprzedniego wieczora odwiedziła opuszczony ogródek Heleny i
stamtąd przyniosła białe róże, sadzone niegdyś jej ręką.
Myślę, kochanie, że wolisz je od wszystkich innych szepnęła.
Nagle jakiś cień padł na trawę. Obejrzawszy się spostrzegła panią Allan i razem
wróciły do domu. Pani Allan nie była już owym młodziutkim stworzeniem, które przybyło do
Avonlea przed pięciu laty. Twarz jej straciła nieco ze swej świeżości, a parę delikatnych
bruzd koło oczu i przy ustach zdradzało przebyte cierpienia. Mogiłka jej córeczki na tymże
cmentarzu była niewątpliwie przyczyną niejednej z nich, kilka zaś ostatnich zjawiło się
podczas tylko co przebytej ciężkiej choroby jej synka. Ale dołeczki pastorowej były równie
miłe jak dawniej, oczy jasne i czyste, a utraconą piękność dziewczęcą wynagrodził wyraz
macierzyńskiej czułości i siły charakteru.
Cieszysz się swymi wakacjami, Aniu? rzekła, gdy opuściły cmentarz
Ania skinęła głową.
Bardzo. Gdy to słowo zjawia się na mych wargach, wydaje mi się, że jem słodycze.
Jestem pewna, że lato będzie rozkoszne. Przede wszystkim pani Morgan przyjedzie w lipcu
do Kanady i Priscilla przywiezie ją do nas. Na samą myśl o tym czuję jeden z moich
dawnych dreszczów.
I ja myślę, że mile spędzisz lato. Pracowałaś ciężko cały ubiegły rok, ale miałaś też
świetne rezultaty.
O, niezupełnie. Często nie mogłam osiągnąć swego celu. Nie wszystko, co sobie
postanowiłam, przystępując do pracy na jesieni, udało mi się przeprowadzić. Nie dorosłam do
moich ideałów.
To się niejednemu z nas zdarza odpowiedziała pani Allan z westchnieniem
ale wiesz przecież: niski cel, nie zaś niepowodzenie jest przestępstwem . Musimy dążyć do
ideału, choćbyśmy nigdy nie mieli go dosięgnąć. %7łycie bez ideału byłoby marną wegetacją, z
nim zaś jest piękne i wzniosłe. Wytrwaj przy swoim ideale, Aniu.
Postaram się. Ale zarzuciłam już niejedną z moich teorii odpowiedziała Ania z
bladym uśmiechem. Zabierając się do pracy nauczycielskiej, przygotowałam sobie
najpiękniejszy ich zbiór. Lecz rozwiewały się jedna za drugą.
Nawet teoria o karze cielesnej przekomarzała się pastorowa.
Ania spłonęła rumieńcem.
Nigdy nie wybaczę sobie tej awantury z Antosiem.
Cóż znowu, kochanie, zasłużył na to. I dobrze mu to zrobiło. Od tamtego czasu nie
miałaś już z nim kłopotu, on zaś uznał, że dorównujesz nauczycielowi. Z chwilą gdy linia
wybiła mu z głowy przekonanie, że dziewczyna to nic dobrego, łagodność twoja zdobyła jego
sympatię.
Może i zasłużył na karę, ale nie o to chodzi. Nie czyniłabym sobie wyrzutów,
gdybym ze spokojem i rozwagą zadecydowała, że należy go zbić. Muszę jednak przyznać, że
uniosłam się gniewem i dlatego go wybiłam. Nie zastanawiałam się, czy postępuję słusznie.
Gdyby nawet był niewinny, nie potrafiłabym się pohamować. I to mnie właśnie upokarza.
Nie myśl o tym, Aniu. Wszyscy popełniamy błędy. Powinniśmy ich żałować i
uczyć się na nich, lecz nie wlec ich za sobą w przyszłość& Ale oto Gilbert Blythe na
rowerze. Zapewne wraca na wakacje do domu. Jakże wasze studia?
Dość dobrze. Dziś wieczór pożegnamy Wergiliusza. Pozostało nam wszystkiego
dwadzieścia wierszy do końca; potem nie zajrzymy do książki aż do września.
Czy myślisz, że uda ci się wstąpić na uniwersytet?
Nie wiem Ania marząco patrzała w dal na opałowy horyzont. Wzrok Maryli
nigdy się już nie poprawi, chociaż i tak jesteśmy wdzięczne Niebu, że się nie pogorszył. A
mamy przecież pod opieką bliznięta. Jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby ich wuj zabrał je
kiedykolwiek. Być może, że uniwersytet znajduje się poza zakrętem drogi mego życia, ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
tacy?
Cudowne zgodziła się Ania, zatapiając spojrzenie swych szarych, rozjaśnionych
oczu w jego szafirowych zrenicach.
Oboje znali drogę do czarownej krainy marzeń, gdzie w dolinach wiecznie kwitną róże
szczęścia, obłoki nie zasnuwają pogodnego nieba, melodyjne dzwony nigdy nie brzmią
fałszywie, a pokrewnych dusz jest bez liku. Znajomość geografii tego kraju& leżącego na
wschód od słońca, na zachód od księżyca & jest bezcenną wiedzą, której nabyć nie można na
żadnym targowisku świata. Musi to być dar dobrych wróżek złożony człowiekowi w dniu
jego przyjścia na świat, dar, którego życie nie zdoła zniszczyć ani odebrać. Lepiej jest go
posiadać i mieszkać na poddaszu niż żyć w pałacu, będąc pozbawionym tego skarbu.
Cmentarz Avonlea był jeszcze wciąż, jak za dawnych czasów pustkowiem
porośniętym trawa. Ale Miłośnicy pamiętali o nim: na ostatnim zebraniu Koła Priscilla Grant
odczytała referat o cmentarzach. Miłośnicy zamierzali w przyszłości zastąpić szary, omszony
płot żelaznymi sztachetami, skosić trawę, a walące się pomniki podeprzeć i odnowić. Ania
złożyła przyniesione kwiaty na grobie Mateusza, potem zaś udała się do ocienionego topolami
zakątka, gdzie spoczywała Helena Gray. Od czasu urodzinowej majówki zawsze, gdy była na
cmentarzu, zachodziła tam. Poprzedniego wieczora odwiedziła opuszczony ogródek Heleny i
stamtąd przyniosła białe róże, sadzone niegdyś jej ręką.
Myślę, kochanie, że wolisz je od wszystkich innych szepnęła.
Nagle jakiś cień padł na trawę. Obejrzawszy się spostrzegła panią Allan i razem
wróciły do domu. Pani Allan nie była już owym młodziutkim stworzeniem, które przybyło do
Avonlea przed pięciu laty. Twarz jej straciła nieco ze swej świeżości, a parę delikatnych
bruzd koło oczu i przy ustach zdradzało przebyte cierpienia. Mogiłka jej córeczki na tymże
cmentarzu była niewątpliwie przyczyną niejednej z nich, kilka zaś ostatnich zjawiło się
podczas tylko co przebytej ciężkiej choroby jej synka. Ale dołeczki pastorowej były równie
miłe jak dawniej, oczy jasne i czyste, a utraconą piękność dziewczęcą wynagrodził wyraz
macierzyńskiej czułości i siły charakteru.
Cieszysz się swymi wakacjami, Aniu? rzekła, gdy opuściły cmentarz
Ania skinęła głową.
Bardzo. Gdy to słowo zjawia się na mych wargach, wydaje mi się, że jem słodycze.
Jestem pewna, że lato będzie rozkoszne. Przede wszystkim pani Morgan przyjedzie w lipcu
do Kanady i Priscilla przywiezie ją do nas. Na samą myśl o tym czuję jeden z moich
dawnych dreszczów.
I ja myślę, że mile spędzisz lato. Pracowałaś ciężko cały ubiegły rok, ale miałaś też
świetne rezultaty.
O, niezupełnie. Często nie mogłam osiągnąć swego celu. Nie wszystko, co sobie
postanowiłam, przystępując do pracy na jesieni, udało mi się przeprowadzić. Nie dorosłam do
moich ideałów.
To się niejednemu z nas zdarza odpowiedziała pani Allan z westchnieniem
ale wiesz przecież: niski cel, nie zaś niepowodzenie jest przestępstwem . Musimy dążyć do
ideału, choćbyśmy nigdy nie mieli go dosięgnąć. %7łycie bez ideału byłoby marną wegetacją, z
nim zaś jest piękne i wzniosłe. Wytrwaj przy swoim ideale, Aniu.
Postaram się. Ale zarzuciłam już niejedną z moich teorii odpowiedziała Ania z
bladym uśmiechem. Zabierając się do pracy nauczycielskiej, przygotowałam sobie
najpiękniejszy ich zbiór. Lecz rozwiewały się jedna za drugą.
Nawet teoria o karze cielesnej przekomarzała się pastorowa.
Ania spłonęła rumieńcem.
Nigdy nie wybaczę sobie tej awantury z Antosiem.
Cóż znowu, kochanie, zasłużył na to. I dobrze mu to zrobiło. Od tamtego czasu nie
miałaś już z nim kłopotu, on zaś uznał, że dorównujesz nauczycielowi. Z chwilą gdy linia
wybiła mu z głowy przekonanie, że dziewczyna to nic dobrego, łagodność twoja zdobyła jego
sympatię.
Może i zasłużył na karę, ale nie o to chodzi. Nie czyniłabym sobie wyrzutów,
gdybym ze spokojem i rozwagą zadecydowała, że należy go zbić. Muszę jednak przyznać, że
uniosłam się gniewem i dlatego go wybiłam. Nie zastanawiałam się, czy postępuję słusznie.
Gdyby nawet był niewinny, nie potrafiłabym się pohamować. I to mnie właśnie upokarza.
Nie myśl o tym, Aniu. Wszyscy popełniamy błędy. Powinniśmy ich żałować i
uczyć się na nich, lecz nie wlec ich za sobą w przyszłość& Ale oto Gilbert Blythe na
rowerze. Zapewne wraca na wakacje do domu. Jakże wasze studia?
Dość dobrze. Dziś wieczór pożegnamy Wergiliusza. Pozostało nam wszystkiego
dwadzieścia wierszy do końca; potem nie zajrzymy do książki aż do września.
Czy myślisz, że uda ci się wstąpić na uniwersytet?
Nie wiem Ania marząco patrzała w dal na opałowy horyzont. Wzrok Maryli
nigdy się już nie poprawi, chociaż i tak jesteśmy wdzięczne Niebu, że się nie pogorszył. A
mamy przecież pod opieką bliznięta. Jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby ich wuj zabrał je
kiedykolwiek. Być może, że uniwersytet znajduje się poza zakrętem drogi mego życia, ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]