[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zamknęła za nim drzwi i oparła się o nie, powstrzymując się przed zaproszeniem go do
wspólnej kąpieli. Kiedy usłyszała, że schodzi na dół, westchnęła rozczarowana, jednocześnie
czując ulgę. Rozebrała  się powoli i weszła pod prysznic.
W pokoju panowała ciemność. Cooper siedział przy łóżku i przyglądał się śpiącej Karze.
Przez okno sączyło się światło księżyca, zalewając ją srebrną poświatą, która przydawała jej
bladej skórze porcelanową barwę. Długie, czarne rzęsy, takie wyrazne na jasnych policzkach,
rozczulały go, a jednocześnie rozbudzały w nim pożądanie. Ciężko wciągnął powietrze, raz, a
potem drugi, i pochylił się nad nią. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Dlaczego nigdy
wcześniej nie zauważył, jaka jest piękna? Westchnęła cichutko przez sen i przekręciła się,
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
ściągając z siebie kołdrę i odsłaniając fragment nagiego ramienia i ciało ubrane w biały
podkoszulek. Kto by pomyślał, że kobieta może tak dobrze wyglądać w męskim podkoszulku.
Kiedy wychodziła z łazienki, T-shirt zaledwie zakrywał jej pupę, odkrywając długie, szczupłe
nogi. Zwieżo umyte i wysuszone włosy opadały na ramiona bujnymi falami. Podkrążone
nadal oczy po raz pierwszy od kilku dni patrzyły na niego jasno.
Miał ochotę pogładzić jej skórę. Zawładnęły nim fantazje. Przypomniały mu się sceny,
dzwięki i zapachy upojnych chwil, kiedy się kochali, kiedy mu się oddała i zaprowadziła go
na szczyty rozkoszy, dając coś wspaniałego, nieoczekiwanego.
Jego ciało obudziło się ogarnięte nienasyconym głodem, płonęło z pożądania. Jak mógł
jej pragnąć w takiej chwili, kiedy leżała chora i wyczerpana? Cofnął się i oparł o krzesło.
Niespodziewanie z wnętrza domu dobył się nieludzki jęk. Cooper podskoczył, błyskawicznie
wstał i rozejrzał się uważnie wokół. Wycie nie ustawało. Nie można było w żaden sposób
zlokalizować jego zródła. Sączyło się ze ścian, jakby dom zanosił się nieszczęśliwym
lamentem.
 Do licha  mruknął, czując nieprzyjemne dławienie w gardle. Duch od kilku dni nie
dawał znaku i pisarz doszedł do wniosku, że postanowił zostawić ich w spokoju. Teraz
niespodziewanie powrócił, hałasując głośniej niż dotychczas.
Kolejny rozdzierający jęk przeszył powietrze tuż obok niego, przyprawiając go o dreszcz.
Na dworze zerwał się silny wiatr, zaczęły stukać i trzeszczeć okiennice. Tumany pyłu i
drobnych kamyczków unoszone silnymi podmuchami uderzały w szyby jak tysiące palców
pukających, by wpuścić gości do środka.
Pokój ogarnął lodowaty chłód. Z każdą chwilą zimno stawało się coraz bardziej
przenikliwe i wszechogarniające. Zawodzenie przybrało na sile. Cooper przysunął się do
łóżka i odwrócił plecami do Kary, stając na drodze między nią a napierającym chłodem.
Bezradnie wbity w ziemię poczuł, że ogarnia go pusty śmiech. Miał się bronić przed duchem?
Co mógł zrobić? Jedyne, co przychodziło mu do głowy, to zabrać stąd Karę. Z drugiej strony
nie będzie przecież uciekał z własnego domu z powodu jakiegoś szalonego ducha nieżyjącej
od dawna kobiety i jej niedoszłego kochanka.
 Wynoś się  warknął ostro.
Jęki odpowiedziały głośnym, dudniącym lamentem.
 Cooper?
Spojrzał przez ramię do tyłu i ujrzał Karę siedzącą na łóżku. Odgarnęła włosy z twarzy i
rozejrzała się po pustym pokoju.
 Znów zaczęła  wyjaśnił, rzucając grozne spojrzenia na tańczące cienie, jakby chciał
zawstydzić zjawę i zmusić do milczenia.
Duch zawył żałośnie, aż przeszły mu ciarki po plecach.
 Ona jest samotna  wyszeptała Kara.
 Jest szalona  stwierdził ze złością. Akanie otoczyło ich.
Kara wyciągnęła rękę, ujęła dłoń pisarza i zmusiła, żeby usiadł przy niej na łóżku. Cooper
oparł się plecami o wezgłowie i przytulił ją mocno do siebie, jakby chciał ochronić przed
zimnem.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
 Nie powinna była tak długo na niego czekać  powiedziała cichutko, prawie płacząc.
Lonergan pokręcił przecząco głową, zdziwiony, że w środku nocy omawiają uczucia
ducha.
 Może raczej powinna była jeszcze trochę wytrzymać. Przecież w końcu się zjawił.
 Za pózno.
 To nie musiało się tak skończyć  oświadczył głośno, tak żeby duch go dobrze usłyszał.
 Gdyby się tak łatwo nie poddała i nie umarła, mogliby być razem. On błądzi teraz na
zewnątrz domu, a ona nie chce go wpuścić.
Kara popatrzyła w ciemności na profil Coopera, starając się nie brać jego słów zbytnio do
serca i nie interpretować ich niezgodnie z prawdą. Tak bardzo pragnęła wierzyć, że mówił
teraz o nich i podświadomie prosił, żeby tak łatwo z niego nie rezygnowała.
Jeśli zacznie w to wierzyć, skaże się na podobne cierpienia jak kobieta, której duch żyje
uwięziony w tym domu.
Powinna zdobyć się na to, czego nie potrafiła zrobić tamta kobieta. Porzucić marzenia i
pójść dalej.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
ROZDZIAA DZIEWITY
Kara obudziła się z najbardziej erotycznego snu, jaki kiedykolwiek jej się przyśnił. Duch
zrezygnował ze straszenia i w domu panowała błoga cisza.
Nie mogła zrozumieć, co ją wyrwało ze snu. W chwilę pózniej już wiedziała. W fantazji
dłonie Coopera delikatnie i zarazem lubieżnie ją pieściły, dając nieziemską rozkosz i
prowadząc do cudownego spełnienia.
Teraz zdała sobie sprawę, że to wszystko działo się na jawie. Cooper leżał przytulony do
jej pleców, nagi, grzejąc ją ciepłem swojego rozpalonego ciała. Na pośladkach czuła jego
twardą, spragnioną męskość. Jego dłoń błądziła między jej udami, przyprawiając ją o
dreszcze. Instynktownie rozchyliła nogi, poddając się pieszczotom. Przymknęła oczy, chłonąc
go całą sobą.
 Cooper...  jęknęła lubieżnie.
 Jestem przy tobie  odpowiedział, całując ją w kark i szyję.
 Miałam taki...  zaczęła, tracąc oddech. Uśmiechnął się, nie przestając pieścić jej
ustami.
 Przykro mi, że cię obudziłem.
 Wcale nie  wysapała, zniewolona jego czułościami.
 Masz racje, wcale nie jest mi przykro  przyznał się. Kara przekręciła się na plecy i
zajrzała w jego pociemniałe oczy.
 Co robisz?
 Myślałem, że to oczywiste  odparł, nie przerywając karesów i przyprawiając ją o
kolejny dreszcz rozkoszy  Tak  zaśmiała się zduszonym głosem  ale chodziło mi o to,
dlaczego to robisz? Dlaczego my...  Uniosła biodra, poddając się jego dotykowi.  Boże,
jakie to cudowne.
 Muszę przyznać ci rację  mruknął i pocałował ją w usta. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl