[ Pobierz całość w formacie PDF ]

a potem poćwiczysz robienie kawy, tak jak ci to kiedyś
pokazywałem?
Emelina spojrzała na jego twarz, na której malował
się wyraz absolutnej niewinności i zmarszczyła brwi,
uświadamiając sobie, że jest zupełnie naga pod prze­
ścieradłem.
-Nie mam zamiaru obsługiwać ciebie i twojego psa!
Kserkses znów warknął złowieszczo. Emelina szyb­
ko odwróciła głowę i spojrzała na niego.
- Chyba powinnaś się ruszyć - powiedział Julian
dobrotliwie za jej plecami. - Zdaje się, że zaczyna się
niecierpliwić. A mnie przydałaby się filiżanka kawy.
- Mówiłam już, że nie będę służącą żadnego z was!
- prychneła.
Tym razem to Julian warknął. Emelina nie czuła się
na siłach walczyć z dwoma osobnikami płci męskiej.
Ściągnęła narzutę z łóżka, owinęła się nią i posłusznie
poszła za wezwaniem Kserksesa.
W oczach patrzącego na nią Juliana widoczne było
rozbawienie, ale także zaborczość - ślad przeżytej
namiętności. Gdy wyszła z pokoju, rzucił się z po­
wrotem na poduszkę i zaczął rozmyślać o przyszłości.
Będzie musiał teraz zachować ostrożność. Nie wątpił
w to, że poprzedniego wieczoru zaciągnął ją do łóżka
wbrew jej zdrowemu rozsądkowi, ale jak mógł się
oprzeć pokusie nawiązania z nią intymnej więzi?
Emelina była jakby stworzona dla niego i Julian
otwarcie przyznawał przed sobą, że zachował się tak
z powodu bardzo prymitywnego strachu przed jej
utratą. Wszystkie instynkty nakazywały mu przykuć ją
do siebie tak mocno jak tylko możliwe, a więzy
namiętności wydawały mu się najlepszym sposobem.
76
DIABELSKA CENA
Uśmiechnął się lekko na wspomnienie uwolnionej
namiętności Emeliny. Do diabła, jeśli jeszcze kiedyś
spróbuje udawać, to naprawdę sprawi jej lanie! Jej były
mąż musiał być kompletnym idiotą, jeśli dawał się na
to nabrać. To może i lepiej, pomyślał Julian z zadowo­
leniem. Nie chciał nawet wyobrażać sobie problemów,
jakie stanęłyby przed nim, gdyby poznał Emelinę jako
szczęśliwą mężatkę.
Westchnął, odrzucił prześcieradło i opuścił stopy
na drewnianą podłogę. Poszedł do łazienki i włączył
elektryczny grzejnik w ścianie. To, co zdarzyło się
poprzedniego wieczoru, prawdopodobnie było nie
do uniknięcia, pomyślał rzeczowo, wchodząc pod
prysznic. Ale dzisiaj rano, gdy się obudziła, zauwa­
żył w jej oczach ostrożność i wiedział, że nie była
jeszcze gotowa spędzać wszystkich nocy w jego łóż­
ku.
I ma ragę, pomyślał ponuro. W końcu jeszcze nie
wypełnił swojego przyrzeczenia.
-Twoja kawa. Możesz ją wypić albo wylać - obwieś­
ciła Emelina, wchodząc śmiało do łazienki i podając
mu kubek ponad zasłoną prysznica.
Julian wziął od niej kubek, ale zanim zdążyła
wycofać dłoń, ujął jej przegub i przytrzymał.
- Chyba nie uważałaś, gdy ci dawałem lekcję
-powiedział z namysłem, upijając łyk. -Tego się nie da
pić.
Po drugiej stronie zasłony Emelina uśmiechnęła się
z satysfakcją.
- Uczę się powoli.
- Nie wszystkiego - odrzekł przeciągle, odsuwając
zasłonę, by na nią spojrzeć. Stała nadal owinięta
narzutą, włosy miała potargane i wyglądała bardzo
kusząco. Powoli odstawił kawę i wolną ręką odwinął
z niej narzutę.
- Julianie, nie! - zaprotestowała i uderzyła go po
77
78
DIABELSKA CENA
palcach, pospiesznie odwracając wzrok od jego nagie­
go ciała.
- Cicho, kochanie - powiedział hipnotyzującym
tonem. - Chcę ci tylko pomóc przygotować się do
nowego dnia. - Łagodnie pociągnął ją pod prysznic.
Po dłuższym czasie usiedli do śniadania.
- Co do dat na tych paragonach -powiedział Julian
spokojnie, polewając syropem stertę gryczanych racu-
chów.
- Właśnie, co z tym zrobimy? - Emelina była mu
bardzo wdzięczna za neutralny temat rozmowy.
- Jeśli w tej twojej zwariowanej teorii, że Leighton
używa domu na plaży do jakichś przestępczych celów,
kryje się choćby cień prawdy, to prowadzi do wniosku,
że ta działalność odbywa się według jakiegoś schema­
tu. Jeśli cokolwiek się dzieje, to wyłącznie w końcu
miesiąca.
- To ma sens, prawda?
- Emmy - westchnął Julian. - Mam nadzieję, że
wiesz, jak bardzo mało prawdopodobne jest, że coś
istotnego zajdzie w tym domu w przyszłym tygodniu.
- Musimy się przekonać, Julianie! To może być
przełom!
- Dobrze, dobrze. Zobaczymy. Chciałbym tylko,
żebyś się przygotowała na rozczarowanie - poradził.
-Przygotuję się - zgodziła się natychmiast, zupełnie
nie mając takiego zamiaru.
- Chciałbym także przypomnieć, że jeśli pomogę ci
się dowiedzieć, co się dzieje lub co nie dzieje w domu
Leightona, tym samym wypełnię zobowiązanie ze
swojej strony.
Emelina przełknęła duży kawałek racucha i w mil­
czeniu skinęła głową.
- Nie musisz mi o tym przypominać - wykrztusiła
w końcu cicho.
Westchnął i nakrył jej dłoń swoją.
DIABELSKA CENA
79
-Przepraszam, kochanie. Powinienem był wiedzieć,
że nie muszę ci przypominać. W końcu zawsze płacisz
swoje rachunki, prawda?
- Tak - szepnęła i zajęła się racuchami.
Po śniadaniu Julian bez sprzeciwu pozwolił jej
wrócić do siebie. Emelina była tym dosyć zaskoczona.
- Co będziesz dzisiaj robił? - zapytała niespodziewa­
nie, stojąc na schodach i żegnając się z Kserksesem.
- Muszę zadzwonić.
- Do kogo?
- Do kogoś, kto dla mnie pracuje. Uciekaj już,
Emmy. Wpadnę na lunch. Nie zawracaj sobie głowy
robieniem kawy. Przyniosę swoją. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl