[ Pobierz całość w formacie PDF ]

I znowu cię pocałuję.
88
ROZDZIAA DZIESITY
Ciepłe twarde usta Trevora wprowadziły ją od razu
w ten sam błogostan, co przy pierwszym pocałunku.
Głosik wewnętrzny podpowiadał jej, by go
odepchnęła. Całowanie się z tym mężczyzną było
niebezpieczne. Po tym, jak zrobili to pierwszy raz, ułożyła
sobie długą, długachną listę powodów, dla których tak się
dzieje, a potem powtarzała ją sobie w duchu często
i z naciskiem.
W tej chwili jednak nie mogła sobie przypomnieć
żadnego z tych powodów.
Rześki zapach wody kolońskiej Trevora oplatał ją,
lgnął do ciała niemal z siłą jego ramion obejmujących ją
w talii. A jakie odurzające były jego usta! Miękkie
i sprężyste zarazem, napierały i drażniły, prowokując ją do
reagowania jak flet zaklinacza węży.
Bezwiednie zarzuciła mu ręce na szyję i wparła się
jeszcze mocniej w drzwi. Nogi miała jak z waty, gdyby nie
te drzwi i nie podtrzymujący ją Trevor, osunęłaby się już
chyba na podłogę.
Milion powodów  przeciwko i tylko jeden  za :
Pragnęła go.
I właśnie to zadecydowało, że w końcu uległa.
Trevor przerwał pocałunek i zdyszany wsparł się
czołem o jej czoło.
 Chodzmy do mojego pokoju  wyszeptał, gładząc
89
jej policzek.
Nie była w stanie wykrztusić słowa. Kiwnęła tylko
głową. Trevor porwał ją na ręce i bez wysiłku, tak jakby
ważyła tyle co Bradley, poniósł korytarzem.
Pchnął ramieniem uchylone drzwi pokoju, zatrzasnął
je za sobą nogą i rzucił Haylie na miękki materac
królewskiego łoża. Chwilę pózniej leżał już na niej
i sięgając pod szlafroczek, dotykał jej nagiego ciała.
Najpierw uda, potem biodra, talia... Tu zrobił
przystanek na rozwiązanie paska i rozchyliwszy poły
szlafroczka, obnażył jej piersi. Haylie, przełykając
z trudem, zwalczyła odruch naciągnięcia materiału na
siebie albo zasłonięcia piersi dłońmi.
Trevor patrzył na nią z góry jak podróżnik, który
odkrył właśnie Zaginiony Zwiat. To dekoncentrowało,
a jednocześnie jej pochlebiało.
Nie pamiętała, kiedy ostatni raz mężczyzna patrzył
na nią z takim zachwytem. Ani kiedy ostatni raz pragnęła
mężczyzny... a przynajmniej pragnęła aż tak.
Trevor pochylił się, złożył pocałunek na jej szyi,
a potem zaczął sunąć ustami niżej, między piersi, na
brzuch. Cała już płonęła. Kiedy dotarł między uda i wessał
się w kwintesencję jej kobiecości, omal nie wyskoczyła
z łóżka. Ale Trevor do tego nie dopuścił. Przytrzymał ją,
przykładając dłoń do brzucha, potem rozsunął jej szerzej
nogi. Musiała przyznać, że nie tego się spodziewała.
Myślała, że to będzie coś szybkiego i szalonego. Fajerwerk
namiętności, który się wypali tak samo szybko, jak
rozbłysnął, i zgaśnie.
I, co tu ukrywać, spodziewała się egoizmu ze strony
Trevora. Był przecież z Jarrodów, Jarrodów z Jarrod Ridge
pod Aspen w stanie Kolorado. Bogaty ponad wszelkie
90
wyobrażenie, mógł sobie kupować, co mu się tylko
zamarzyło. Nawykł do robienia wszystkiego po swojemu.
Wiedziała to z doświadczenia.
W gazetach i czasopismach, na łamach których od
lat się pojawiał, wyczytała również, że zwykł się otaczać
olśniewająco pięknymi kobietami. A ona do takich raczej
siebie nie zaliczała.
Owszem, była ładna. Może nie urodą filmowej
gwiazdy, ale interesująca. Chyba tylko troszkę za puszysta.
Tak, musiałaby zrzucić te pięć, sześć kilogramów, by
zbliżyć się do obowiązującego teraz patykowatego ideału
kobiecej sylwetki preferowanego przez Trevora.
Ale jak tu zadbać o siebie, przesiadywać u fryzjera,
śledzić najnowsze trendy mody, kiedy na głowie firma
i opieka nad Bradleyem? Bywały dni, kiedy zapominała
wpiąć kolczyki w uszy albo wkładała buty nie od pary.
A tu proszę, leży naga na łóżku mężczyzny, który
z pewnością nawet by na nią nie spojrzał, gdyby nie
zetknęły ich dziwaczne okoliczności, a jego bynajmniej nie
można posądzić o egoizm. Wprost przeciwnie.
Wpiła się palcami w brzegi kołdry, kiedy ustami
naparł na nią silniej. Gdy natrafił na szczególnie
uwrażliwiony punkt, podniosła biodra i omal nie krzyknęła.
Trevor otoczył rękoma jej uda i dałaby sobie głowę uciąć,
że się uśmiechnął.
Ale jej, zszokowanej wyrafinowanymi pieszczotami
Trevora, nie było wcale do śmiechu. Wiedziała tylko, że jej
ciało stoi w ogniu. Wiła się i dyszała, by dopełnić to, co jej
dawał.
 Trevor, błagam  wyrwało jej się w pewnej chwili.
Zawstydzona, przygryzła wargi, żeby nie wydać już [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl