[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czekają! I równie\ ukłoniłem się nonszalancko Baturze. Byłem ju\ uspokojony,
rozluzniony; wiedziałem, \e czas na rozgrywkę między nami jeszcze nie nadszedł. I
bacznie patrząc na niego zapytałem znienacka:
- Nie opyliłeś jeszcze mojej kolczugi i hełmu? Odkupię...
Baturę jakby zmroziło, ale zaraz się rozluznił.
- Kolczugę? Hełm? Czyś ty zwariował, Pawle? - odparł po maleńkim zastanowieniu
się. - A, rozumiem, to twoje nowe hobby! Rycerstwo, proszę, proszę...
Wiedział o mnie więcej, ni\ udawał, \e wie. Potem roześmiał się i rzekł kpiąco:
- Więc nici z bitwy pod Grunwaldem, prawda? I ratowania honoru rycerstwa polskiego
56
przed Krzy\akami, co? I śmiejąc się, jakby powiedział znakomitą anegdotę, ruszył do
wejścia.
- Do zobaczenia na trasie! - powiedział na koniec.
- A mo\e w bitwie pod Grunwaldem, co? - zakpiłem. Nie odpowiedział. Spieszyło mu
się. Zośka słuchała naszej wymiany zdań uwa\nie, ale nic się nie odzywała. Dopiero jak
Batura wszedł do baru Figaro", powiedziała: - Czyli mamy Mistrza Ciemnych
Interesów i Podejrzane Typy.
- Tak - potwierdziłem i dodałem: - To chodzmy na to słynne targowisko lubawskie... -
I do bukinistów! - dopowiedziała.
Ruszyłem wesoło, bo coś zaczęło mi świtać w głowie, \e jednak wystąpię w
inscenizacji bitwy pod Grunwaldem. I to we własnej zbroi. Zośka tylko popatrzyła na
mnie ze zdziwieniem, \e uśmiecham się pod nosem, ale równie\ szła \wawo koło mnie.
57
ROZDZIAA CZTERNASTY
NA TARGOWISKU * ZABYTKI LUBAWY * SPRZEDAWCY METALOWYCH
STAROCI * WYPRAWA DO OLSZTYNA * PAN ZENEKI * KOLCZUGA *
ZAODZIEJSKI SEZAM
Na rynku lubawskim rozdzieliliśmy się. Ka\de z nas szukało czegoś dla siebie: ja -
kramów z wszelkiego rodzaju metalowymi starociami, a Zośka bukinistów.
Uzgodniliśmy, \e około południa spotkamy się przy Rosynancie, zaparkowanym na
ulicy Zamkowej.
A tak na marginesie trzeba dodać, \e ulica ta rzeczywiście prowadziła do zamku
wzniesionego na początku XV stulecia jako siedziba biskupów chełmińskich. Jednak\e
po pierwszym rozbiorze Polski w 1772 roku zamek zaczął popadać w ruinę, zwłaszcza
kiedy w 1813 został spalony, a w 1826 roku ostatecznie rozebrany. Z czworokątnej
zabudowy zachowały się tylko kamienne mury południowe i wschodnie oraz granitowy
ostrołukowy portal wiodący na dawny dziedziniec zamkowy. Wygląda to dosyć
kuriozalnie. Wraz z upadkiem świetności ówczesnego zamku biskupiego uległa
pogorszeniu sytuacja ekonomiczna mieszkańców miasta.
Idąc tak od kramu do kramu, przypominałem sobie mimochodem, \e dziś Lubawa
słynie tylko z gospodarki rolnej, a najcenniejszy jej zabytek to kościół pod wezwaniem
świętej Anny, którego masywna bryła góruje nad miastem. Powstał około 1300 roku i
został usytuowany na wzgórzu, w pobli\u obwarowań miejskich. Był jednak często
przebudowywany. Koło ołtarza Zwiętego Krzy\a znajduje się namalowana w
antepedium piękna panorama Lubawy.
Drugim zabytkiem jest kościół poklasztorny Zwiętego Jana, zbudowany w 1507 roku
na miejscu kaplicy Zwiętych Michała i Jana Chrzciciela z 1366 roku. Jest tu te\
drewniany kościół Zwiętej Barbary, który powstał w 1770 roku na gruzach
poprzedniego... Kiedy zbli\ałem się do piątego czy szóstego ju\ kramu z \elastwem,
spostrzegłem przy nim dwóch osiłków, którzy na pewno omijali z daleka ka\dą
bibliotekę, ale nie siłownię. Siedzieli na wędkarskich stołeczkach i wyraznie znudzeni
obserwowali spacerujących po targowisku.
- Cześć - bąknąłem dosyć wyraznie, ale nawet na mnie nie spojrzeli. - Głusi? -
zapytałem głośniej.
- Czego - burknął ten w koszulce z Kaczorem Donaldem; drugi miał koszulkę z
Misiem Uszatkiem.
- Nie macie kolczugi? - zapytałem wprost i to dosyć głośno.
- Hę Kolczugi O, tam, przy Ruskich Oni mają kolczugi, pepegi i co tam jeszcze.
Zarechotali.
Nie spodobali mi się, ale nie chciałem rozróby w środku miasta i na oczach tłumu
Sięgnąłem tylko po całkiem udaną współczesną podróbkę miecza krzy\ackiego, lekko
złapałem za rękojeść i wyciągnąwszy z pochwy, jakby to był mały sztylecik, a nie
kilkukilogramowy miecz, śmignąłem mm nad głowami siedzących
- Eee, koleś, nie szar\uj - rzekł ten z Kaczorem Donaldem na piersi, ale popatrzył na
mnie łaskawszym okiem - Wybierasz się na bitwę?
- Wy te\ - odparłem pytaniem.
Zarechotali Owszem, muskuły mieli napakowane, ale równie\ nie byli skorzy do
rozróby
- Eee, tam - odparł ten z Misiem Uszatkiem. - Michał jestem. A ten tu Mikołaj
58
Sprzedajemy, kupujemy - dodał.
- Paweł Daniec - przedstawiłem i odło\yłem miecz na stolik. - Pytam, bo chciałem
kolczugę... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
czekają! I równie\ ukłoniłem się nonszalancko Baturze. Byłem ju\ uspokojony,
rozluzniony; wiedziałem, \e czas na rozgrywkę między nami jeszcze nie nadszedł. I
bacznie patrząc na niego zapytałem znienacka:
- Nie opyliłeś jeszcze mojej kolczugi i hełmu? Odkupię...
Baturę jakby zmroziło, ale zaraz się rozluznił.
- Kolczugę? Hełm? Czyś ty zwariował, Pawle? - odparł po maleńkim zastanowieniu
się. - A, rozumiem, to twoje nowe hobby! Rycerstwo, proszę, proszę...
Wiedział o mnie więcej, ni\ udawał, \e wie. Potem roześmiał się i rzekł kpiąco:
- Więc nici z bitwy pod Grunwaldem, prawda? I ratowania honoru rycerstwa polskiego
56
przed Krzy\akami, co? I śmiejąc się, jakby powiedział znakomitą anegdotę, ruszył do
wejścia.
- Do zobaczenia na trasie! - powiedział na koniec.
- A mo\e w bitwie pod Grunwaldem, co? - zakpiłem. Nie odpowiedział. Spieszyło mu
się. Zośka słuchała naszej wymiany zdań uwa\nie, ale nic się nie odzywała. Dopiero jak
Batura wszedł do baru Figaro", powiedziała: - Czyli mamy Mistrza Ciemnych
Interesów i Podejrzane Typy.
- Tak - potwierdziłem i dodałem: - To chodzmy na to słynne targowisko lubawskie... -
I do bukinistów! - dopowiedziała.
Ruszyłem wesoło, bo coś zaczęło mi świtać w głowie, \e jednak wystąpię w
inscenizacji bitwy pod Grunwaldem. I to we własnej zbroi. Zośka tylko popatrzyła na
mnie ze zdziwieniem, \e uśmiecham się pod nosem, ale równie\ szła \wawo koło mnie.
57
ROZDZIAA CZTERNASTY
NA TARGOWISKU * ZABYTKI LUBAWY * SPRZEDAWCY METALOWYCH
STAROCI * WYPRAWA DO OLSZTYNA * PAN ZENEKI * KOLCZUGA *
ZAODZIEJSKI SEZAM
Na rynku lubawskim rozdzieliliśmy się. Ka\de z nas szukało czegoś dla siebie: ja -
kramów z wszelkiego rodzaju metalowymi starociami, a Zośka bukinistów.
Uzgodniliśmy, \e około południa spotkamy się przy Rosynancie, zaparkowanym na
ulicy Zamkowej.
A tak na marginesie trzeba dodać, \e ulica ta rzeczywiście prowadziła do zamku
wzniesionego na początku XV stulecia jako siedziba biskupów chełmińskich. Jednak\e
po pierwszym rozbiorze Polski w 1772 roku zamek zaczął popadać w ruinę, zwłaszcza
kiedy w 1813 został spalony, a w 1826 roku ostatecznie rozebrany. Z czworokątnej
zabudowy zachowały się tylko kamienne mury południowe i wschodnie oraz granitowy
ostrołukowy portal wiodący na dawny dziedziniec zamkowy. Wygląda to dosyć
kuriozalnie. Wraz z upadkiem świetności ówczesnego zamku biskupiego uległa
pogorszeniu sytuacja ekonomiczna mieszkańców miasta.
Idąc tak od kramu do kramu, przypominałem sobie mimochodem, \e dziś Lubawa
słynie tylko z gospodarki rolnej, a najcenniejszy jej zabytek to kościół pod wezwaniem
świętej Anny, którego masywna bryła góruje nad miastem. Powstał około 1300 roku i
został usytuowany na wzgórzu, w pobli\u obwarowań miejskich. Był jednak często
przebudowywany. Koło ołtarza Zwiętego Krzy\a znajduje się namalowana w
antepedium piękna panorama Lubawy.
Drugim zabytkiem jest kościół poklasztorny Zwiętego Jana, zbudowany w 1507 roku
na miejscu kaplicy Zwiętych Michała i Jana Chrzciciela z 1366 roku. Jest tu te\
drewniany kościół Zwiętej Barbary, który powstał w 1770 roku na gruzach
poprzedniego... Kiedy zbli\ałem się do piątego czy szóstego ju\ kramu z \elastwem,
spostrzegłem przy nim dwóch osiłków, którzy na pewno omijali z daleka ka\dą
bibliotekę, ale nie siłownię. Siedzieli na wędkarskich stołeczkach i wyraznie znudzeni
obserwowali spacerujących po targowisku.
- Cześć - bąknąłem dosyć wyraznie, ale nawet na mnie nie spojrzeli. - Głusi? -
zapytałem głośniej.
- Czego - burknął ten w koszulce z Kaczorem Donaldem; drugi miał koszulkę z
Misiem Uszatkiem.
- Nie macie kolczugi? - zapytałem wprost i to dosyć głośno.
- Hę Kolczugi O, tam, przy Ruskich Oni mają kolczugi, pepegi i co tam jeszcze.
Zarechotali.
Nie spodobali mi się, ale nie chciałem rozróby w środku miasta i na oczach tłumu
Sięgnąłem tylko po całkiem udaną współczesną podróbkę miecza krzy\ackiego, lekko
złapałem za rękojeść i wyciągnąwszy z pochwy, jakby to był mały sztylecik, a nie
kilkukilogramowy miecz, śmignąłem mm nad głowami siedzących
- Eee, koleś, nie szar\uj - rzekł ten z Kaczorem Donaldem na piersi, ale popatrzył na
mnie łaskawszym okiem - Wybierasz się na bitwę?
- Wy te\ - odparłem pytaniem.
Zarechotali Owszem, muskuły mieli napakowane, ale równie\ nie byli skorzy do
rozróby
- Eee, tam - odparł ten z Misiem Uszatkiem. - Michał jestem. A ten tu Mikołaj
58
Sprzedajemy, kupujemy - dodał.
- Paweł Daniec - przedstawiłem i odło\yłem miecz na stolik. - Pytam, bo chciałem
kolczugę... [ Pobierz całość w formacie PDF ]