[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Może był bardziej zdenerwowany, niż przypuszczaliśmy - odezwała się Tenel Ka.
- To możliwe - zgodziła się z nią Jaina - chociaż mało prawdopodobne. Zdarzały się
nam czasami nieporozumienia, ale zawsze... - urwała, nie kończąc zdania.
Lowbacca mruknął, wtrącając jakąś uwagę, którą po chwili przetłumaczył Em Teedee:
- Pan Lowbacca zastanawia się, czy przypadkiem pan Zekk nie wyszedł na poranny
spacer. A może postanowił wyjść, żeby zdobyć jakieś artykuły spożywcze na śniadanie?
- Ta-a, coś smaczniejszego niż te przeznaczone dla szturmowców racje żywnościowe,
którymi poczęstował nas ostatnio - zauważył Jacen. Kiedy przypomniał sobie, jak
smakowały, poczuł, że w jego żołądku zaburczało na znak protestu.
- Wiedział, że dzisiaj przyjdziemy - rzekła Jaina. - Nie powinien wychodzić z domu.
- Zaczekajmy - zaproponował Jacen, siadając na podłodze i krzyżując nogi. - Z
pewnością wkrótce wróci i uraczy nas jakąś niesamowitą opowieścią.
- Tak, to byłoby podobne do niego - przyznała Jaina.
Wiedząc, że siostra nie przestaje się martwić, Jacen próbował ją uspokoić.
- Zobaczysz, że za kilka minut powróci - powiedział, jakby był o tym absolutnie
przekonany. - A w tym czasie - dodał ochoczo - mógłbym opowiedzieć wam kilka nowych
dowcipów. Oczywiście, jeżeli chcecie posłuchać.
Bliznięta postanowiły zapoznać pozostałych młodych rycerzy Jedi z historiami kilku
poprzednich przygód, przeżytych przez Zekka. Najpierw Jacen opowiedział o tym, jak ich
przyjaciel zszedł czterdzieści dwa piętra nieczynnym szybem turbowindy, ponieważ w świetle
impulsowej latarki laserowej zobaczył na dnie coś błyszczącego. Z każdym pokonywanym
piętrem wyobrażał sobie coraz większą wartość znaleziska, ale kiedy dotarł na najniższy
poziom, przekonał się, że błyszczący przedmiot jest tylko kulą zmiętej folii, która przykleiła
się do plamy smaru ściekającego po ścianie szybu.
Jaina podzieliła się z przyjaciółmi opowiadaniem o tym, jak Zekk przeprogramował
osobiste urządzenie tłumaczące, własność grupy aroganckich turystów, podobnych do gadów,
którzy wypchnęli go z kolejki osób czekających na darmowe próbki nowego produktu
spożywczego. Zekk dokonał wówczas zmiany oprogramowania ich androida tłumaczącego w
taki sposób, że za każdym razem, kiedy gadopodobni turyści pytali o drogę do restauracji czy
muzeum, byli kierowani do najbliższej szulerni albo ośrodka przetwarzania odpadów.
- Po prostu coś okropnego! - oświadczył Em Teedee.
Upływające minuty zamieniły się w godzinę, ale ich przyjaciel nie powrócił.
W końcu Jaina wstała.
- Musiało się stać coś złego - oznajmiła, przygryzając dolną wargę. - Zekk nie
wyszedłby na tak długo.
Lowie warknął, a Em Teedee przetłumaczył:
- Pan Lowbacca sugeruje, że prawdopodobnie pan Zekk potrzebuje trochę więcej
czasu, żeby przezwyciężyć wstyd i zakłopotanie. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek zrozumiał
ludzi - dodał po chwili.
- To możliwe - odparła Jaina, ale wyraz jej twarzy świadczył o tym, że dziewczyna nie
została przekonana.
- Hej, a dlaczego nie mielibyśmy zostawić mu wideowiadomości? - zaproponował
Jacen. - Przyjdziemy tutaj jutro. Jak myślicie, ile czasu może się na nas wściekać?
Następnego dnia jednak także nie zastali przyjaciela. Jacen przycisnął guzik,
uruchamiający drzwi wejściowe, ale ponownie zapaliła się czerwona lampka. Młodzi Jedi
wiedzieli, że niedługo przyleci z orbitalnej stacji stary Peckhum i nie zastanie w mieszkaniu
nikogo.
- Myślę, że powinniśmy poszukać Zekka - odezwał się Jacen, spoglądając na niemy
panel informacyjny, umieszczony na ścianie.
- Zgadzam się - oświadczyła Tenel Ka.
- No cóż - rzekła Jaina, energicznie zacierając dłonie. - W takim razie na co jeszcze
czekamy? A jeżeli go nie znajdziemy, powinniśmy porozmawiać z mamą.
Kiedy młodzi rycerze Jedi znalezli się w prywatnego gabinecie przywódczyni Nowej
Republiki, Leia Organa Solo sprawiała wrażenie bardzo skupionej i zajętej pracą. Mimo to
uśmiechnęła się na ich widok. Wstała od biurka, po czym odgarnęła niesforny kosmyk
włosów opadających na oczy Jainy.
- Cieszę się, że wpadłyście do mnie, dzieciaki - rzekła. - Chciałam pokazać wam coś
ciekawego.
Zanim Jaina albo Jacen mieli czas powiedzieć jej, że z Zekkiem stało się coś złego,
Leia odtworzyła kiepskiej jakości dalekosiężny wideogram, na którym było widać, jak
imperialne statki szturmowe atakują w przestworzach niedaleko Coruscant zaopatrzeniowy
krążownik Nowej Republiki.
- Ta jednostka wygląda zupełnie tak samo jak statek, który zaatakował orbitalną stację
wydobywczą Landa Carlissiana! - wykrzyknęła Jaina.
- Tak myślałam, pamiętając, jak mi go opisaliście - odparła Leia. -Teraz będę mogła
powiedzieć o tym admirałowi Ackbarowi. Atak miał miejsce zaledwie przed dwoma dniami.
Możliwe, że zawisło nad nami całkiem realne niebezpieczeństwo. Wróg może pragnąć zadać
cios, wymierzony w samo serce Nowej Republiki.
Jaina, która właśnie odtwarzała nagranie po raz drugi, zmarszczyła brwi i oznajmiła:
- W tym wideogramie niepokoi mnie jeszcze coś innego. Nie potrafię tylko
powiedzieć, co...
Leia usiadła znów za biurkiem.
- Admirał Ackbar i grupa ekspertów taktyków analizują nagranie, klatka po klatce.
Możliwe, że będą chcieli zadać wam kilka pytań. Stosujemy dodatkowe środki
bezpieczeństwa, obawiając się, że niedługo możemy być świadkami kolejnego ataku
oddziałów imperialnych.
Kiedy skończyli oglądać, Jacen opowiedział matce historię zniknięcia Zekka. Leia nie
wydawała się jednak zaniepokojona. Powiodła spojrzeniem po twarzach czwórki stojących
przed jej biurkiem młodych Jedi.
- No, dobrze - odezwała się, kiedy skończyli. - Pozwólcie, że zadam wam jedno
pytanie. Jak myślicie, kto zna lepiej to miasto, wy czy Zekk?
- No cóż, jasne, że Zekk - odparł Jacen, chociaż stwierdzenie tego faktu przyszło mu z
niejakim trudem. - Ale...
- A jeżeli Zekk jest tak bardzo wytrącony z równowagi, że postanowił zaszyć się w
mysiej dziurze - ciągnęła Leia - czy to dziwne, że nie możecie go odnalezć?
- Nie zrobiłby czegoś takiego - zaoponowała Jaina. - Obiecał, że się z nami spotka.
- W takim razie - odrzekła Leia spokojnie, starając się nadać głosowi rzeczowe
brzmienie - może już znalazł tę centralną jednostkę wielozadaniową! poleciał z Peckhumem,
by zainstalować jawę wnętrzu orbitalnej stacji kontrolnej?
- Wówczas zostawiłby nam jakąś wiadomość - oświadczyła Jaina, nie dając za
wygraną.
- Ona ma rację, mamo - poparł siostrę Jacen. - Zekk może sprawiać wrażenie nicponia,
ale zawsze dotrzymuje danego słowa.
Leia obdarzyła bliznięta sceptycznym spojrzeniem.
- Od jak dawna go znacie? - zapytała.
Jaina wzruszyła ramionami.
- Od pięciu lat, ale co to ma...
- A w ciągu tych pięciu lat - przerwała jej matka - ile razy po prostu znikał, by
wyruszyć na jakąś tajemniczą wyprawę, tylko po to, żeby pojawić się po miesiącu?
Jacen chrząknął i niespokojnie przestąpił z nogi na nogę.
- Uhm, co najmniej kilka - odparł.
- No, właśnie. Sami widzicie - stwierdziła Leia, jakby odpowiedz jej syna ostatecznie
zamykała sprawę.
- Ale wtedy ani razu nie obiecywał, że się z nami spotka - przypomniał Jacen.
Leia westchnęła.
- I ani razu nie czuł się wówczas upokorzony z powodu tego, co wydarzyło się
podczas bankietu, wydanego na cześć jakiegoś dyplomaty. Posłuchajcie, Zekk jest starszy niż [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl