[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ale wstąpcie na przekąskę, skoro jedziecie z tak daleka, w dodatku na próżno.
- Nie, nie, nie ma czasu na gościnę. Przecież wiemy, ile jest roboty o tej porze roku -
natychmiast zaczęła wymawiać się Olaug. - Przyjedziemy kiedy indziej.
- Ale na krótki odpoczynek na podwórzu możecie chyba sobie pozwolić. - Åshild uznaÅ‚a,
że młodym łatwiej będzie przyjąć coś do picia i jedzenia, jeśli nie zaprosi ich do izby.
- Rzeczywiście, aż tak nam się nie spieszy. Chwilkę możemy posiedzieć.
Åshild dala znać Alette, by podaÅ‚a poczÄ™stunek, i usiadÅ‚a razem z mÅ‚odymi. SÅ‚oÅ„ce kryÅ‚o
się za lekką zasłoną mgły, ale pod ścianą chaty było ciepło i przytulnie, choć górskie szczyty
jeszcze się bieliły.
- Chyba minie sporo czasu, zanim z górskich zagród zginie śnieg. - rzekł Finn,
spoglądając na przeciwległy kraniec doliny. - Sianokosy w górach mogą być marne.
Åshild przypomniaÅ‚a sobie, że goÅ›cie majÄ… letniÄ… zagrodÄ™ w okolicy Skogshorn.
- Jeśli słońce zdoła osuszyć ziemię nawet póznym latem, paszy i tak będzie dość. Zwykle
chyba udaje wam się zebrać sporo siana?
- Tak, zwykle tak. Ale i to lato nie wygląda najlepiej. Marne zbiory jesienią i tyle śniegu,
to nie wróży nic dobrego.
Potem zaczęli rozmawiać o innych sprawach. O wiosennych roztopach, o tajemniczym
Å›wiateÅ‚ku pod Grøtenuten i o ataku wilków. No i oczywiÅ›cie o krewnych i znajomych we wsi.
Åshild dowiedziaÅ‚a siÄ™ o chorobach wywoÅ‚anych gÅ‚odem, o sÄ…siedzkich sporach i rodzinnych
kłótniach. Sama nie zaliczała się do plotkarek, ale miło było usłyszeć nowiny. Nieczęsto miała
okazję opuszczać tej zimy dwór, a od wyjazdu Olego niewiele wieści do niej docierało. Jon i
Alette wprawdzie przynosili wiadomości, głównie jednak o swoich rówieśnikach.
- Przyjechaliśmy tu właściwie po to, żeby spytać Olego o radę. - Finn w końcu
zdecydował się mówić.
Åshild nie przerywaÅ‚a mÅ‚odemu czÅ‚owiekowi, zauważyÅ‚a tylko, że Finn ujÄ…Å‚ Olaug za
rękę i z czułością ją uścisnął.
- Jesteśmy młodzi i mamy niedużą zagrodę, którą bardzo kochamy. Snujemy plany na
przyszłość, nie brak nam chęci do pracy. Ale brak nam sił. Wszystko, co robimy, kosztuje nas
tyle wysiłku, jak byśmy ręce i nogi mieli z ołowiu. Tak nam ciężko już od ubiegłorocznej wiosny
- zakończył Finn.
- Od dawna rozmawialiśmy o tym, by poprosić Olego o radę, ale uznaliśmy, że to taka
błaha sprawa. Ludzie zwracają się do niego z poważnymi kłopotami - rzekła Olaug, z
zażenowaniem patrzÄ…c na Åshild. - UznaÅ‚am jednak, że powinniÅ›my spróbować, bo mamy już
tego dość.
- RadziliÅ›cie siÄ™ kogoÅ› innego? - spytaÅ‚a Åshild, a potem wymieniÅ‚a imiona paru kobiet
znajÄ…cych siÄ™ na chorobach i ich leczeniu.
- Owszem, ale żadna rada nie poskutkowała. Jedna babka mówiła, że powinniśmy
oczyścić studnię, bo może pijemy złą wodę, druga kazała nam ugotować wywar z kory i pić go
co rano. Wypróbowaliśmy już wszystko - westchnęła Olaug. - Ale ciągle jesteśmy tacy osłabieni.
Najgorzej, że i humoru zaczyna nam brakować.
- A jak jest latem, w letniej zagrodzie? - dopytywaÅ‚a siÄ™ Åshild. - Tam jesteÅ›cie tak samo
zmęczeni i zniechęceni?
- Może latem było trochę lepiej - przyznał Finn. - Przypominam sobie, że kiedy
naprawiałem dach chaty w letniej zagrodzie i kosiłem trawę - Finn myślał na głos - praca szła mi
lepiej, ale...
- Może masz rację. - Olaug pokiwała głową zamyślona. -Ja też czułam się lepiej, przecież
zrobiłam zapasy masła i serów.
Åshild od razu przyszÅ‚a na myÅ›l Mari, żona Simena, która umarÅ‚a tak mÅ‚odo. Ona też
przez długi czas czuła się po prostu zmęczona i nie miała ochoty do pracy, aż w końcu położyła
się do łóżka i już nie wstała. Tu jednak musiało chodzić o coś innego. Finn i Olaug potrzebowali
czegoś, co doda im sił i energii. Trudno było stwierdzić, dlaczego oboje tak się czuli. Człowiek
tylu rzeczy nie rozumie, pomyślała wystraszona. Może jakieś niezadowolone leśne duchy
skierowały swój gniew na tych ludzi?
Gdy jednak Olaug napomknęła o studni, Åshild przypomniaÅ‚o siÄ™ coÅ›, co sÅ‚yszaÅ‚a,
jeszcze będąc dziewczynką. Podobno w okolicach Skogshorn biło zródełko, z którego
wypływała smaczna woda dodająca sił. Ludzie przybywali nawet z daleka, by się jej napić.
- Nie umiem doradzić wam nic innego niż to, że powinniście spróbować zaczerpnąć
wody ze zródełka pod Skogshorn - roześmiała się.
- Ze zródeÅ‚ka? - Olaug zwróciÅ‚a oczy na Åshild. Gospodyni z Rudningen wydaÅ‚a jej siÄ™
uosobieniem świeżości. Bez niewieściej chustki na głowie, z kaskadą rudobrązowych włosów,
wśród których jedynie tu i ówdzie można było dostrzec delikatne srebrne nitki, siedziała swo- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
- Ale wstąpcie na przekąskę, skoro jedziecie z tak daleka, w dodatku na próżno.
- Nie, nie, nie ma czasu na gościnę. Przecież wiemy, ile jest roboty o tej porze roku -
natychmiast zaczęła wymawiać się Olaug. - Przyjedziemy kiedy indziej.
- Ale na krótki odpoczynek na podwórzu możecie chyba sobie pozwolić. - Åshild uznaÅ‚a,
że młodym łatwiej będzie przyjąć coś do picia i jedzenia, jeśli nie zaprosi ich do izby.
- Rzeczywiście, aż tak nam się nie spieszy. Chwilkę możemy posiedzieć.
Åshild dala znać Alette, by podaÅ‚a poczÄ™stunek, i usiadÅ‚a razem z mÅ‚odymi. SÅ‚oÅ„ce kryÅ‚o
się za lekką zasłoną mgły, ale pod ścianą chaty było ciepło i przytulnie, choć górskie szczyty
jeszcze się bieliły.
- Chyba minie sporo czasu, zanim z górskich zagród zginie śnieg. - rzekł Finn,
spoglądając na przeciwległy kraniec doliny. - Sianokosy w górach mogą być marne.
Åshild przypomniaÅ‚a sobie, że goÅ›cie majÄ… letniÄ… zagrodÄ™ w okolicy Skogshorn.
- Jeśli słońce zdoła osuszyć ziemię nawet póznym latem, paszy i tak będzie dość. Zwykle
chyba udaje wam się zebrać sporo siana?
- Tak, zwykle tak. Ale i to lato nie wygląda najlepiej. Marne zbiory jesienią i tyle śniegu,
to nie wróży nic dobrego.
Potem zaczęli rozmawiać o innych sprawach. O wiosennych roztopach, o tajemniczym
Å›wiateÅ‚ku pod Grøtenuten i o ataku wilków. No i oczywiÅ›cie o krewnych i znajomych we wsi.
Åshild dowiedziaÅ‚a siÄ™ o chorobach wywoÅ‚anych gÅ‚odem, o sÄ…siedzkich sporach i rodzinnych
kłótniach. Sama nie zaliczała się do plotkarek, ale miło było usłyszeć nowiny. Nieczęsto miała
okazję opuszczać tej zimy dwór, a od wyjazdu Olego niewiele wieści do niej docierało. Jon i
Alette wprawdzie przynosili wiadomości, głównie jednak o swoich rówieśnikach.
- Przyjechaliśmy tu właściwie po to, żeby spytać Olego o radę. - Finn w końcu
zdecydował się mówić.
Åshild nie przerywaÅ‚a mÅ‚odemu czÅ‚owiekowi, zauważyÅ‚a tylko, że Finn ujÄ…Å‚ Olaug za
rękę i z czułością ją uścisnął.
- Jesteśmy młodzi i mamy niedużą zagrodę, którą bardzo kochamy. Snujemy plany na
przyszłość, nie brak nam chęci do pracy. Ale brak nam sił. Wszystko, co robimy, kosztuje nas
tyle wysiłku, jak byśmy ręce i nogi mieli z ołowiu. Tak nam ciężko już od ubiegłorocznej wiosny
- zakończył Finn.
- Od dawna rozmawialiśmy o tym, by poprosić Olego o radę, ale uznaliśmy, że to taka
błaha sprawa. Ludzie zwracają się do niego z poważnymi kłopotami - rzekła Olaug, z
zażenowaniem patrzÄ…c na Åshild. - UznaÅ‚am jednak, że powinniÅ›my spróbować, bo mamy już
tego dość.
- RadziliÅ›cie siÄ™ kogoÅ› innego? - spytaÅ‚a Åshild, a potem wymieniÅ‚a imiona paru kobiet
znajÄ…cych siÄ™ na chorobach i ich leczeniu.
- Owszem, ale żadna rada nie poskutkowała. Jedna babka mówiła, że powinniśmy
oczyścić studnię, bo może pijemy złą wodę, druga kazała nam ugotować wywar z kory i pić go
co rano. Wypróbowaliśmy już wszystko - westchnęła Olaug. - Ale ciągle jesteśmy tacy osłabieni.
Najgorzej, że i humoru zaczyna nam brakować.
- A jak jest latem, w letniej zagrodzie? - dopytywaÅ‚a siÄ™ Åshild. - Tam jesteÅ›cie tak samo
zmęczeni i zniechęceni?
- Może latem było trochę lepiej - przyznał Finn. - Przypominam sobie, że kiedy
naprawiałem dach chaty w letniej zagrodzie i kosiłem trawę - Finn myślał na głos - praca szła mi
lepiej, ale...
- Może masz rację. - Olaug pokiwała głową zamyślona. -Ja też czułam się lepiej, przecież
zrobiłam zapasy masła i serów.
Åshild od razu przyszÅ‚a na myÅ›l Mari, żona Simena, która umarÅ‚a tak mÅ‚odo. Ona też
przez długi czas czuła się po prostu zmęczona i nie miała ochoty do pracy, aż w końcu położyła
się do łóżka i już nie wstała. Tu jednak musiało chodzić o coś innego. Finn i Olaug potrzebowali
czegoś, co doda im sił i energii. Trudno było stwierdzić, dlaczego oboje tak się czuli. Człowiek
tylu rzeczy nie rozumie, pomyślała wystraszona. Może jakieś niezadowolone leśne duchy
skierowały swój gniew na tych ludzi?
Gdy jednak Olaug napomknęła o studni, Åshild przypomniaÅ‚o siÄ™ coÅ›, co sÅ‚yszaÅ‚a,
jeszcze będąc dziewczynką. Podobno w okolicach Skogshorn biło zródełko, z którego
wypływała smaczna woda dodająca sił. Ludzie przybywali nawet z daleka, by się jej napić.
- Nie umiem doradzić wam nic innego niż to, że powinniście spróbować zaczerpnąć
wody ze zródełka pod Skogshorn - roześmiała się.
- Ze zródeÅ‚ka? - Olaug zwróciÅ‚a oczy na Åshild. Gospodyni z Rudningen wydaÅ‚a jej siÄ™
uosobieniem świeżości. Bez niewieściej chustki na głowie, z kaskadą rudobrązowych włosów,
wśród których jedynie tu i ówdzie można było dostrzec delikatne srebrne nitki, siedziała swo- [ Pobierz całość w formacie PDF ]