[ Pobierz całość w formacie PDF ]

święte, że jeśli mnie nie zabijesz, znajdę jakiś sposób i zabiję cię. — Otarła krew z ust, plamiąc
czerwienią palce.
Raithen uśmiechnął się.
— Cholerny ze mnie głupiec, ale lejesz mi miód na serce, dziewko. Mówisz, jakbyś zajrzała
w głąb mojej duszy. — Popatrzył na nią. — Widzisz? Większość pomyślałaby, że tylko tak mówisz.
59
Że mielisz ozorem, aby poczuć się lepiej, może nieco odważniej. Ale ja patrzę ci w oczy widzę, że
mówisz prawdę.
— Jeśli przeżyję — odpowiedziała — przez resztę swojego życia będziesz musiał oglądać się
przez ramię. Bo jeśli gdzieś cię spotkam, zabiję cię.
Raithen skinął głową. Wciąż uśmiechał się, gdyż czuł się bardziej pogodzony z życiem, a jedno-
cześnie zaskoczony sposobem, w jaki to wszystko się potoczyło.
— Wiem, że tak zrobisz, kobieto. A gdybym był tak zadufany jak, na ten przykład, pewien stary
kapłan, prawdopodobnie uczyniłbym ten błąd i poniżył cię, a potem zostawił przy życiu. Większość
ludzi wystarczy przerazić, a potem ma się ich z głowy.
Kobieta chwiejnie dźwignęła się na nogi w odruchu sprzeciwu.
— Ale ty i ja, kobieto — ciągnął dalej Raithen — jesteśmy inni. Ludzie uważają, że jesteśmy
niczym, że cokolwiek powiemy, jest niczym plewy na wietrze. Nie rozumieją, że kiedy już zacznie-
my ich nienawidzić i spiskować przeciwko nim, czekamy tylko, aż wskażą nam jakąś swoją słabość,
którą będziemy mogli wykorzystać. — Przerwał na chwilę. — Podobnie jak ty będziesz cierpieć
te wszystkie męki, które zadam ci, aby cię złamać, a jednak zachowasz tyle sił, by próbować mnie
zabić.
60
Stanęła naprzeciw niego z krwią rozmazaną na policzku. Raithen kolejny raz uśmiechnął się do
niej, choć teraz ciepło i szczerze.
— Chciałbym ci za to podziękować, za wyprostowanie kursu i zrefowanie żagli. Przypomniałaś
mi o właściwym kursie, który obrałem w tym przedsięwzięciu. Niezależnie od tego, jak wiele ochła-
pów rzuci mi podczas naszej podróży mistrz Buyard Cholik, nie jestem psem, który bije się o gnaty
i zbiera razy od swego pana.
Podszedł do niej. Tym razem nie odsuwała się od niego. Jej oczy spoglądały na niego tak, jakby
spoglądały poprzez niego.
— Masz moje podziękowania, kobieto — powiedział Raithen, zbliżając swoje usta do jej.
Poruszając się z szybkością i determinacją, której dotychczas nie okazywała, kobieta zatopiła
zęby w gardle kapitana, chcąc przegryźć mu tętnicę.
Cztery
Darrick przesuwał stopy na skalnej półce, świadom wywołującego zawroty głowy widoku spo-
witej mgłą rzeki płynącej niżej. Tu i tam światło księżyca padało na jej powierzchnię, pozostawiając
po sobie błyski podobne do błysku diamentów. Jego oddech był krótki i urywany. Świadomość, że
Mat i inni marynarze już wspinają się po linie nieco go ośmieliła. Wizja spadania przez ciemność,
być może wprost na grupkę obozujących na klifie piratów, nie była niczym przyjemnym.
W dłoni trzymał nóż, ale kord tkwił w pochwie przy pasie. Ciężkie ostrze obijało się mu o biodro.
Zasłonił twarz wolną ręką i przedramieniem, dzięki czemu jodłowe i sosnowe gałązki nie właziły
mu do oczu. Inne gałęzie uderzały go w twarz i pozostawiały nabrzmiałe szramy.
62
Wielki pirat pobiegł wydeptaną przez zwierzynę ścieżką przez iglasty lasek, ale szybko ją opu-
ścił, przebił się przez ścianę z bujnych krzaków i znikł.
Darrick zdwoił wysiłki, po długiej, wyczerpującej wspinaczce niemili przekraczając swoje siły.
Przed oczyma latały mu czerwone płatki, nie mógł nabrać w płuca wystarczającej ilości powietrza.
Darrick wiedział, że jeśli piraci ich odkryją, to on i jego ludzie będą mieli niewielką szansę na
dotarcie do „Samotnej Gwiazdy” w Zatoce Zachodniej Marchii, nim dopadną ich statki rabusiów.
W najlepszym wypadku zostaną zabici natychmiast, prawdopodobne razem z pojmanym chłopcem.
Darrick dotarł do miejsca, gdzie pirat wszedł między krzaki i ruszył jego śladem. Na chwilę
poczuł się zagubiony, niemal straciwszy orientację w okrywających las ciemnościach. Odruchowo
spojrzał do góry, ale gruba zasłona z gałęzi zasłaniała światło gwiazd, więc nie mógł się nimi po- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl