[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kontynuować tę działalność. Zadbamy również o zarządzanie finansowe, by
zadowolić naszych akcjonariuszy. Dla usprawnienia tego zarządzania zatrudniliśmy
najlepszą firmę konsultingową od reorganizacji, by pomogła nam w poprawieniu
stanu naszych finansów na tym skomplikowanym rynku. Powitajmy pana Damiena
Mediciego.
Otwarły się drzwi i pojawił się wysoki, ubrany na czarno mężczyzna o
oliwkowej skórze, kruczoczarnych włosach i ciemnych, przenikliwych oczach.
Jego wargi drgnęły w śladzie uśmiechu. Odwrócił głowę i Mallory zobaczyła
nierówną bliznę na jego szczęce.
Przyglądała się, jak Alex skinął głową i bezgłośnie zaklaskał przy dużym
aplauzie sali. Max pochylił się do wspólnika i coś powiedział. Napięcie w sali
wzrosło wyraznie. Musiała napić się wody.
- Nie ma nic wspólnego ze Zwiętym Mikołajem, co? - szepnęła do Aleksa.
Uśmiechnął się lekko i objął ją.
- Na pewno. Ma kilka przydomków. Terminator. Spust Sprężynowca. Idzie -
dorzucił.
Mallory odwróciła się. Damien Medici obserwował uważnie ich czwórkę, ze
szczególnym uwzględnieniem Aleksa i Maksa. Wyciągnął dłoń.
S
R
- Dwa główne nazwiska firmy. Dużo o was słyszałem. Max. Alex. - Uścisnął
dłoń każdemu z nich. - Mamy ze sobą więcej wspólnego, niż myślicie. Cieszę się,
że będę z wami pracował.
Odwrócił się do Lilli.
- Pani De Luca? - Uśmiechnął się. - Max miał szczęście. - Skierował się ku
Mallory. - Alex także, pani Megalos.
Niechętnie uścisnęła mu rękę.
- Panie Medici.
- Wkrótce spotkam się z każdym z was z osobna - zwrócił się Damien do obu
mężczyzn.
- Witamy w Megalos-De Luca Enterprises - rzekł Alex swoim zwykłym,
czarującym głosem, ale Mallory nie przegapiła nacisku położonego na nazwę
firmy. Obaj zamierzali ją chronić. Damien mógł tego nie wiedzieć, ale jeśli zadrze z
nimi, będzie musiał stoczyć najcięższą walkę w swoim życiu.
Medici skłonił się i odszedł. Alex i Max wymienili spojrzenia, potem
pierwszy z nich spuścił wzrok i wyciągnął z kieszeni komórkę. Skrzywił się.
- Musimy iść - powiedział i poprowadził Mallory do wyjścia.
Milczał całą drogę do apartamentu, a jego żona martwiła się. Wiedziała, że
Damien Medici stanowi dla niego problem, ale zastanawiała się, czy coś jeszcze nie
powoduje jego ponurego nastroju. Czyżby coś z inwestycją w Wirginii Zachodniej?
Z roztargnieniem życzył jej dobrej nocy. Udała się na spoczynek, ale spała
kiepsko. Mimo to wstała wcześnie, wzięła prysznic i ubrała się. Była zaskoczona,
gdy w kuchni zastała Aleksa siedzącego na krześle i rozmawiającego przez telefon.
Gdy tylko ją zobaczył, przerwał połączenie.
- Siadaj, proszę. - Wstał i wysunął krzesło dla niej.
Mallory poczuła się niepewnie. Choć widziała cienie pod oczami Aleksa,
sprawiał wrażenie zbyt spokojnego. Usiadła. Odetchnął głęboko.
- Dam ci rozwód, którego tak chcesz.
S
R
Szok był tak wielki, jakby dostała salwą artyleryjską. Musiała się przesłyszeć.
- Jak to?
- Powiedziałem, że dam ci rozwód - powtórzył, wciąż nazbyt spokojnym
głosem.
- Nie rozumiem - wyjąkała oszołomiona.
Wcisnął ręce w kieszenie, co dowodziło, że wcale nie był tak spokojny, na
jakiego wyglądał.
- Nie oczekuję, że zrozumiesz. Dlatego daję ci rozwód. Chloe... - zaczął.
- Twoja była dziewczyna? - Mallory zapamiętała na zawsze tę szczupłą
blondynkę w chwili, gdy zobaczyła ją na wyspie i potem na weselu.
- Byliśmy krótko ze sobą. Z mojej strony okazało się to wielkim błędem -
powiedział chłodno. - Nie mogę pozwolić, byś ucierpiała z powodu mojej pomyłki.
Mallory potrząsnęła głową, wciąż zdezorientowana.
- Nie rozumiem. Możesz usiąść? Ta rozmowa jest wystarczająco dziwna,
żebym musiała jeszcze zadzierać głowę.
Posłuchał niechętnie.
- Chloe grozi oznajmieniem w prasie, że jest ze mną w ciąży. Twierdzi, że
zaszła w nią, kiedy my się spotykaliśmy.
Serce Mallory na moment stanęło.
- O Boże - szepnęła. - Jest z tobą w ciąży?
- Nie jest.
- Skąd możesz być pewien?
- Zawsze się zabezpieczałem i spaliśmy ze sobą tylko dwukrotnie.
- Ale prezerwatywy nie zapewniają stuprocentowej ochrony - powiedziała
Mallory, bardziej do siebie niż do Aleksa.
W głowie jej się kręciło od szokujących wiadomości. Na myśl o Chloe
noszącej dziecko Aleksa poczuła zazdrość i nieodpartą niechęć.
- Ta kobieta jest patologiczną kłamczuchą - skwitował. - Nie zdziwiłbym się,
S
R
gdyby w ogóle nie była w ciąży.
Mallory wpatrywała się w niego.
- Naprawdę?
- Naprawdę - potwierdził i zaklął w końcu. - Wdarła się nieproszona na nasze
wesele.
- Widywałeś się z nią, kiedy my...
- Absolutnie nie. - Wziął ją za rękę. - Przysięgam. Zerwałem z nią, zanim
zaczęliśmy się spotykać. Od kiedy pojawiłaś się ty, nie było nikogo innego.
Widząc całkowitą szczerość w oczach Aleksa, Mallory poczuła dreszcz. Pełna
szalejących w niej emocji spojrzała na niego bezradnie.
- Jeśli ona kłamie, to dlaczego chcesz się ze mną rozwieść?
- Nie mogę cię wciągnąć w taki skandal. Nie pozwolę. Nie zasługujesz na to.
A mogę cię ochronić, tylko rozwodząc się z tobą. - Odetchnął powoli. - Załatwię to
szybko i po cichu. Na kilka dni muszę wyjechać w interesach. Kiedy mnie nie
będzie, możesz się przenieść, gdzie chcesz. Najlepiej by było, gdybyś na jakiś czas
wyjechała z Vegas, żebyś nie musiała odpowiadać na pytania - przerwał na chwilę.
- Wybacz. Rozwód z tobą to ostatnia rzecz, jaką chciałbym zrobić, ale to jedyne
wyjście. Chloe obiecuje długą, morderczą walkę i wiem, że nie uniknęłabyś plotek.
Ona jest moim błędem, nie twoim. Zasługujesz na czysty start, którego nie jestem
w stanie ci zapewnić.
Piętnaście minut pózniej Mallory patrzyła, jak wychodzi z apartamentu.
Wróciła do mieszkania otępiała z szoku.
Powinna się cieszyć, nieprawdaż? Tego właśnie chciała, wręcz się domagała
od Aleksa. Teraz będzie mogła swobodnie pokierować swoim życiem, osiągać
swoje cele. Od lat marzyła o wolności.
Dlaczego chciało jej się płakać? Dlaczego czuła się, jakby umarł ktoś jej
drogi? Weszła do swojego pokoju i poczuła napływające do oczu łzy. Zamrugała ze
S
R
złością, chcąc je powstrzymać, ale zaczęły jej spływać po policzkach.
Rzuciła się na łóżko i usiłowała przemyśleć słowa Aleksa i proponowane
rozwiązanie. Koty wskoczyły do niej i otarły się o nią. Mallory przytuliła Amanta,
który miauknął współczująco.
Spojrzała na leżące na toaletce książki z jej internetowego kursu. Ostatnio w
ogóle nie mogła się skupić. O ile trudniej będzie teraz?
Usiłowała opracować jakiś plan. Pakując rzeczy, wymyśli, dokąd pojechać.
Do Kalifornii, przyszło jej na myśl. Odrzuciła ją natychmiast. Gdzieś indziej, gdzie
nikt jej nie zna. Wschodnie Wybrzeże. Na Florydę. Na samotną, słoneczną wyspę.
Jej myśli zalała fala wspomnień z czasu spędzonego z Aleksem w Cabo. Były tak
miłe, że aż bolało.
Wyciągnęła z szafy walizkę i zaczęła ją wypełniać ubraniami. Była
zdezorientowana. Przez większość życia robiła to, co jej mówiono. Miesiąc temu
wrobiono ją w małżeństwo z wymarzonym mężczyzną. A teraz będzie rozwód.
Wychodzić za mąż nie chciała. Rozwodzić się też nie chce. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl